Chapter 16 - WYJĄTKOWY

~ Witajcie ^^ Tak was kocham, że i dziś wam coś wrzucę, rozdział dłuższy, ale na pewno wam umili wieczór. Wybaczcie za błędy, typu braku się, czy innych, ale piszę to na telefonie i nie raz robi się robi autokorekta i zmienia słowa ;-l Miłego czytania ^^

Taehyung wymyślił na poczekaniu imię. Może i nie było twórcze, ale jedyne, jakie był w stanie wymyślić. Jeongguk nie rozpoznał go, a dziwo imię również nie wzbudziło w nim podejrzeń. Odczuł ulgę.
— Skoro przedstawienie mamy już za sobą, to wejdźmy do środka — oznajmił Yoongi, który śmiało objął rudego Jimina w pasie. Park uśmiechnął się sztywno w stronę Taehyunga, który pokręcił w niedowierzaniu głową, jednak poszedł wraz z Jeonggukiem ich śladami. Zajęli wolny stolik, gdzie Taehyung w napięciu, chwycił za kartę menu.

— Zamówmy BBQ — zaproponował Jeongguk.

— Może być — zgodził się dowódca Min. — Pójdziecie zamówić? — zwrócił się do niebieskowłosego i Jeongguka, który ze skwaszoną miną odłożył kartę menu.

— Chodź — rzekł w stronę chłopaka, rozumiejąc szczerze intencje Yoongiego. W końcu chciał pobyć trochę sam na sam z internetowym chłopakiem. Jego zadaniem było zająć przyjaciela rudowłosego. Taehyung niechętnie wstał, kierując się za Jeonem w stronę kasy. Zatrzymał się obok mężczyzny, który zamawiał posiłek. Po zapłaceniu obydwaj spojrzeli w kierunku stolika, przy którym internetowa para żwawo prowadziła konwersacje. Jeongguk podrapał się po tyle głowy, próbując znaleźć rozwiązanie na zajęcie dla siebie i Kitae do czasu przygotowania obiadu. Oczy zabłysły mu, dostrzegając po drugiej stronie ulicy salon gier. — Myślę, że nie powinniśmy im przeszkadzać. Masz ochotę pograć? — zapytał, a zmieszany propozycją Jeongguka, spojrzał w kierunku okien, dostrzegając po drugiej stronie salon gier.

— Chętnie. Tylko się nie popłacz jeśli cię pokonam — oznajmił dumnie, a brew dowódcy uniosła się wysoko.

— Wow stawiasz od razu na rywalizację? Podoba mi się to, lubię rywalizować. Zobaczymy, czy jesteś dobry — przyjął wyzwanie Kitae. Obydwaj udali się do wyjścia, kierując się prosto na drugą stronę ulicy. Weszli do budynku, w którym mogli uzyskać każdego rodzaju gry. — To, od czego zaczniemy?

— Ty wybierz.

Yoongi i Jimin patrzyli z zaciekawieniem w stronę okien, ciekawiąc się planami dwójki. Yoongi chwycił za szklankę z kawą, upijając z zadowoleniem łyk.
— Jesteśmy genialni. Razem jesteśmy niezłym duetem, Park — rzekł zadowolony.

— Mówiłem, że wypali. Słuchaj się mnie dowódco, a daleko zajdziesz — rzekł dumnie Jimin. — Zobacz, jak dobrze zaczęli. Będą bawić się w salonie gier, zaczynając od rywalizacji. To idealny sposób na grę słów i wzbudzenia w dowódcy Jeon instynktu — zaklaskał w podekscytowaniu dłońmi.

— Gorzej będzie, jak się dowie albo go rozpozna — westchnął głęboko.

— Nie widziałeś jak Taehyung odżył, kiedy Jeongguk go nie rozpoznał? To dla niego możliwość spełnienia pragnień, by spędzić z nim czas. Chcemy ich pogodzić, a jeśli Taehyung będzie Taehyungiem Jeongguk nie da mu szansy na zbliżenie — tłumaczył, a Yoongi jak najbardziej się z nim zgadzał.

— Masz rację. Ja również tak uważam, że to ich zbliży. Jednak mam nadzieję, że szybko nie zauważy w nim Taehyunga. Ten pomysł potrzebuje więcej czasu na oświecenie Jeongguka. On raczej nie należy do osób, które szybko dostrzegają podobieństwo czy intrygi, więc na razie nie ma się czym martwić. Jednak mam nadzieję, że jeśli pozna prawdę, zobaczy w nim dobrą osobę, którą darzył kiedyś zaufaniem — rzekł, jak czuł.

— Tego akurat żaden z nas nie może zagwarantować — westchnął cicho. — Jednak nie możemy bacznie się przyglądać i nic nie robić w ich sprawie. Obydwaj chcemy dla nich dobrze. Nie możemy się wycofać z planu ich pogodzenia — rzekł zdecydowany.

— Coraz bardziej mi imponujesz teletubisiu — uśmiechnął się figlarnie. — Naprawdę piszesz z kimś na aplikacji randkowej? — uniósł brew.

— Oczywiście. Ja również mam uczucia i potrzeby, Yoongi — odpowiedział z dumą.

— Spotkałbyś się z tą osobą, gdyby naprawdę była w Jeju? — pytał, a Jimin zmarszczył w rozdrażnieniu brwi.

— A ty przesłuchanie prowadzisz?

— Możliwe.

— Nie jesteśmy tu w mojej sprawie i nie interesuj się moim życiem, dowódco. Lepiej się ciesz, że wpadłem na ten genialny pomysł — oznajmił, a Yoongi oparł policzek na dłoni, przyglądając się intensywnym wzrokiem chłopakowi.

— Jestem pod wrażeniem twojego pomysłu i możesz na mnie liczyć. Będę popychał Jeongguka w kierunku Tae, a ty popychaj Taehyunga w kierunku Jeongguka — mówił z uśmiechem, a Jimin przyglądał się niepewnie jego spokojnej i cholernie przyciągającej twarzy. Odchrząknął wyraźnie, chwytając za szklankę z wodą, by upić pospiesznie kilka łyków. — Nie pij za szybko, bo pękniesz — zaśmiał się, a Jimin opróżniając do końca szklankę, otarł wargi.

— Nie martw się. Nie wybuchnę — uspokoił mężczyznę, chwytając za dzbanek, by dolać do szklanki wody.

— Oby. Wciąż mi nie zdradziłeś, co stało się osiem lat temu. Mam prawo już wiedzieć, co się stało. W końcu obydwaj siedzimy w tej kostiumowej akcji — zauważył, a Jimin zmrużył w namyśle oczy.

— Niby tak, ale nie wiem, czy powinien. Taehyung by tego nie chciał. Ja sam wiem niewiele. Byłem tylko świadkiem zdarzenia, po którym Taehyung opuścił Seul. To wydarzenie dało mi wiele do myślenia... Wszyscy mówili źle o Taehyungu, szczególnie przyjaciele Jeongguka, a tym bardziej on. Ty wtedy zadawałeś się z tymi raperami po drugiej stronie miasta i ominęły cię te zdarzenia — opowiadał, źle wspominając zdarzenia z przeszłości.

— Ty naprawdę zawsze wiedziałeś i wiesz o wszystkim — pokręcił w rozbawieniu głową, słysząc, że nawet znał w tamtym czasie jego zamiłowanie do rapu i tras do przyjaciół z tego środowiska.

— Jestem encyklopedią wiedzy o życiu każdej osoby ze szkoły — zaśmiał się. — Wracając... To był poniedziałek początek trzeciego miesiąca od rozpoczęcia drugiej klasy. To miejsce znajdywało się około czterystu metrów od szkoły. Miałem ochotę na spacer, więc poszedłem akurat w tamtym kierunku i co zobaczyłem? Szarpaninę, krzyk Jeongguka i pobitego Taehyunga. Strasznie krwawił na wardze, ale to chyba było przez Jeongguka. Był tam Ryuchae... Strasznie płakał i próbował uspokoić Jeongguka... To było takie chaotyczne, że nie byłem w stanie zrozumieć — mówił, przypominając sobie te chwile. — Jednak co w tym wszystkim wzbudziło moje zaskoczenie? To Taehyung.

— Dlaczego?

— Każdy człowiek po oberwaniu okazje jakąś emocje nie wiem ból, złość czy płacz, a on? Nic. Po prostu stał, jakby nie wiedział, co się dzieje. A potem Jeongguk coś wykrzyczał i w końcu Taehyung ukazał emocje. Upadł i zapłakał, mówiąc coś o zaufaniu czy coś — odparł, wzbudzając w Yoongim zaciekawienie.

— Chaotyczna jest twoja opowieść, Jimin. Nie bardzo rozumiem.

— Ja sam nie rozumiem, co tam się dokładnie wydarzyło, ale chodziło kilka plotek o tym po szkole — oznajmił. — Jednak gorsze było to, co stało się po kilku dniach po tym zdarzeniu — rzekł, a Yoongi zamienił się w słuch.

~

Taehyung stał przed hokejowym stołem, gdzie naprzeciw stał Jeongguk. Odbijali co rusz drążek w swoim kierunku, a Taehyungowi gra wychodziła znacznie lepiej bądź miał dziś wiele szczęścia. Jeongguk był zaangażowany w grę, jednak trafił na godnego przeciwnika, który po pierwszej serii z nim wygrał.
— Jesteś całkiem niezły — pochwalił szczerze chłopaka, a Taehyung opuścił w onieśmieleniu wzrok.

— To dlatego, że to moja ulubiona gra. Mam po prostu w tym wprawę — rzekł nieśmiało, a węglowe tęczówki z uwagą przyglądały się chłopakowi, dostrzegając pomimo okularów w złotym odcieniu szkieł bursztynowe tęczówki, które dopiero teraz zwróciły jego uwagę. Taehyung zauważył skupienie mężczyzny, przez niepewnie zacisnął dłonie, czując ich wilgoć. — Powiedziałem coś nie tak?

— Nie, skądże — zaprzeczył, pokręcając głową. — Masz piękne oczy — wypalił nagle, sam zaskakując się taką bezpośredniością. Widząc wymalowane na twarzy chłopaka zaskoczenie, odchrząknął wyraźnie. — Po prostu z kimś mi się skojarzyły — wyjaśnił, jednak nie uspokoił tym Taehyunga, wręcz przeciwnie, uderzyła w niego fala gorąca, a to wszystko przez stres. Musiał z tego wybrnąć.

— Hah, często to słyszę — zaśmiał się, a jego energia jakby ożyła. — Może zagramy na automatach — rzekł, ruszając energicznie w kierunku automatów. Zestresowany zatrzymał się przed maszyną, w której potrzebna była zręczność. Oczy zabłysły mu na widok maskotek z ulubionej bajki z dzieciństwa. Stał tak z uchylonymi wargami i pragnieniem w oczach, aby zdobyć swojego ulubionego pokemona. Jeongguk przystanął obok, spoglądając z rozbawieniem na niebieskowłosego, który wydawał się naprawdę uroczą osobą.

— Którego dla ciebie zdobyć? — zapytał, zwracając uwagę Taehyunga.

— To trudne do zrobienia. Chce ci się to dla mnie zrobić? — zapytał, nie chcąc kłopotać tym mężczyzny.

— Trudno mi się oprzeć, widząc, jak tego pragniesz — rzekł ze szczerym uśmiechem, a serce Taehyunga zabiło szybciej. — Poza tym muszę się wykazać po przegranej z tobą — dodał, wrzucając drobne do automatu. — Którego pokemona lubisz najbardziej? — zapytał, chcąc zdobyć upragnioną maskotkę dla Kitae.

— Chikorita — odpowiedział z radością, chwytając za ramię Jeongguka. Ten wyczuwając ciepły dotyk, zerknął na podekscytowanego chłopaka, wpatrując się z zahipnotyzowaniem w jego uśmiech i szczere radosne oczy. Oddech mu zwolnił, a czując się niezwykle oczarowanym, potrząsnął głową, wracając wzorkiem do maszyny. Jeongguk przechwycił trawiastego pokemona o dużych czerwonych oczach. — Zdobyłeś go! — ucieszył się, wciąż nie puszczając ręki dowódcy. Jeongguk wyciągnął pluszaka, którego wręczył Kitae sprawiając mu tym wielką radość. Było to banalne, ale widok radości nowo poznanego chłopaka sprawiał, że ta chwila miała swój urok.

Taehyung tulił pluszaka, zapominając całkiem o swojej nowej roli. Znieruchomiał, rozumiejąc swój błąd. Niepewnie spojrzał na rozluźnionego dowódcę, który o dziwo wciąż go nie rozpoznał. — Em... Wybacz, zachowuje się niedojrzale — rzekł zawstydzony swoim zachowaniem.

— Nie przepraszaj... — rzekł, po czym zawstydzony odwrócił głowę w przeciwnym kierunku. — Według mnie to naprawdę uroczy widok — dodał. Taehyung mimowolnie się uśmiechnął. Czuł się, jakby spotkał Jeongguka sprzed lat, zanim wszystko ich poróżniło. Nie czuł od niego niechęci, a tym bardziej nienawiści. To było cudownym uczuciem być w jego oczach kimś zupełnie normalnym.

— Dziękuję za Chikorite. Będę musiał ci się za to odwdzięczyć — rzekł z wdzięcznością.

— Postaram się znaleźć powód na odwdzięczenie — odrzekł. — Terwz wracajmy do naszych przyjaciół.

— Nie wiem, czy zależy mi na powrocie do nich, czy bardziej na jedzeniu. Strasznie zgłodniałem — zaśmiał się, kierując wraz z dowódcą do wyjścia. Jeongguk również się zaśmiał.

Obydwaj wrócili do lokalu, gdzie dosiedli się stolika, przy którym siedział Jimin i Yoongi. Spojrzeli na dwójkę z niemałym zaskoczeniem, widząc w objęciach niebieskowłosego pluszaka.
— Nie mieli Piplupa? — oburzył się, a Yoongi niemal rozlał na siebie kawę, gdy Park zabrzmiał, jak Park. Jeon zmierzył wzorkiem rudowłosego, który zabrzmiał dość znajomo.

— Nie wiedzieliśmy, że chciałbyś pokemona. Może Yeuji dla ciebie takiego wygra — odrzekł dowódca Jeon, krzyżując pod piersią ręce. Yoongi starł z czoła niewidzialny pot, jednak spiął się, gdy Jimin naparł na jego ramię.

— Zrobisz? — zapytał z nadzieją.

— E... Taa...— odpowiedział, a Jeongguk odwrócił głową, powstrzymując śmiech.

— Świetnie. Jedźcie — rzekł z zadowoleniem Jimin, nakładając na talerze dwójki porcje mięsa. Taehyung z chęcią chwycił za pałeczki, przechwytując kawałek mięsa, który wsunął do ust. Żul i z każdą chwilą czerwieniał na twarzy, a nawet oczy mu się przekrwawiły, czując piekło w jamie. Jimin zdziwił się widokiem aktora, zauważając niepożądaną reakcję. — Wszystko w porządku? — zapytał, a oczy dowódców przeszły na aktora, który poszukiwał wody. Stała obok pusta szklanka, a załamującym widokiem był opróżniony dzbanek.

— O-Ostre — wysapał, powstrzymując łzy. Nie chciał uronić choć jednej łzy, która zniszczyłaby idealny makijaż.

— Dajcie wody — poprosił Jeongguk, który patrzył na niego ze zmartwieniem. Yoongi spiorunował wzorkiem pobladłego Jimina, który wychlał wodę.

— J-Już idę — wstał pospiesznie, chwytając za dzbanek, z którym pobiegł, prawie się przewracając.

— Mówiłem, żeby tyle nie chlał — pokręcił głową, po czym przesunął w stronę aktora szklankę z mrożoną kawą. — Napij się mojej kawy. Trochę ci ulży — rzekł z troską, a Taehyung spojrzał na kawę, której nigdy nie lubił. Jeszcze latte przeszła, ale nie mrożona americano. Za to Jeongguk spiorunował wzrokiem Yoongiego, który zaskoczył się reakcją przyjaciela.

— Zabieraj to. Nie będzie pił z twojej szklanki — cmoknął, przysuwając do Taehyunga swój kubek z kawą. — Napij się — polecił, a Yoongi parsknął, nie mogąc uwierzyć na własne oczy. To przypomniało mu sytuację z przeszłości, w której to Taehyung zjawił się na pomoc Jeonggukowi i dzięki temu stali się najlepszymi przyjaciółmi, okrzykując go mianem Szoguna. Teraz to Jeongguk zachowywał się jak zazdrosny i zatroskany bodyguard.

— N-Nie, dam radę...

— Pij — nalegał. Przysunął do ust Taehyunga kubek z kawą, a Taehyung nie miał wyjścia, jak się napić. Gorzki posmak pokonał piekło, a zaraz po tym Jimin przybiegł z wodą. Został uratowany. — Nie wiesz, że twój przyjaciel nie toleruje ostrego jedzenia? — zapytał zdziwiony, kierując słowa do Jimina. Oczy Taehyunga i Parka otworzyły się szerzej. No bo skąd Jimin miał wiedzieć? Być może znali się z podwórka, a w liceum byli w jednej klasie, to nigdy nie mieli okazji poznać takich szczegółów.

— Zapomniałem. Pomyliły mi się porcje — wytłumaczył speszony. Jimin wiedział, że jeszcze dziś stworzą zeszyt myśli i odpowiedzą na wszystkie szczegółowe pytania, aby nie zrobić ponownie takiej pomyłki.

Cała czwórka postanowiła udać się w zaplanowane przez Yoongiego miejsce. Była to kręgielnia. Niestety Jimin nie otrzymał obiecanego pokemona, jednak dowódca Min obiecał następnym razem go zdobyć. W kręgielni zmienili obuwie, po czym udali się na wynajęty tor.
— Gramy w parach. Ja będę z Jinrae, a ty Jeongguk z Kitae — oznajmił z zadowoleniem dowódca Min.

— Dobrze grasz? — zapytał Jeon.

— Nie najgorzej — odpowiedział zgodnie z prawdą. Szczerze mówiąc, bardzo dobrze grał w kręgle. Za czasów, gdy przyjaźnił się z Jeonggukiem byli stałymi graczami. Jednak nigdy nie był w stanie pokonać w grze byłego przyjaciela.

Jimin zapalił się do gry, jednak sam Taehyung nie wiedział, jakie są umiejętności chłopaka. Ich drużyna zaczynała jako pierwsza. Jimin przechwycił kule, z którą podszedł do toru, rzucając nią niedbale. Kula wpadła szybko w rynnę, wywołując głośny śmiech Yoongiego.
— Za bardzo się wysilasz.

— Ach tak? To sam spróbuj — rzekł oburzony, podając mężczyźnie kule.

— Patrz i ucz się. Patrz uważnie mój rudy lisku — rzekł z chytrym uśmieszkiem.

— Rudy i lis. Uważasz mnie za fałszywego?! — zapytał, tupiąc nogą. Taehyung przyłożył do czoła dłoń, widząc, że przekomarzania między dwójką nie różnią się od tych na co dzień. Yoongi pochylił się, rzucając kulą, którą trzymał w dłoniach. Mimo oryginalnego stylu udało mu się zbić wszystkie kręgle. — Daebak!

— Tak to się robi! — oznajmił z pewnością w głosie.

— Teraz nasza kolej — Jeongguk wstał, a Taehyung poszedł w jego ślady. — Zacznij — zwrócił się do niższego. Taehyung skinął głową, po czym podszedł do kul, chwytając za zieloną tylko dlatego, że kojarzyła się mu z arbuzem. Kochał arbuzy. Podszedł do toru, gdzie przyjął odpowiednią postawę, rzucając kulą, która idealnie przeleciała przez tor, zbijając wszystkie kręgle. — Dobrze! — pochwalił Jeon, który był pod wrażeniem. Przyjaciel internetowego chłopaka Yoongiego sprawiał, że nie potrafił oderwać od niego wzorku. Odchrząknął, po czym udał się po kulę, by również odnieść zwycięstwo dla ich drużyny.

Taehyung wyczekiwał na ruch mężczyzny, w ciszy mu kibicując. Gdy kula sprawnie zbiła wszystkie kręgle, bardzo się ucieszył. — Podwójny strike! — zawołał wesoło, a ich dłonie zderzyły się w pojednaniu, ciesząc się przewagą nad rywalami.

Gra toczyła się, a rywalizacja między parami nie miała końca. Jimin i Yoongi bardzo zmobilizowali się, aby wygrać z byłymi przyjaciółmi, jednak razem byli nie do pokonania. Za każdym podwójnym strike'm stawali się nierozłączni. Ostatni ruch Jeongguka zdecydował o wygranej, a rozradowany Taehyung w emocjach rzucił się dowódcy na szyję. — Wygraliśmy! — mówił z radością, a Jeongguk stał bezruchu w onieśmieleniu. Przełknął nerwowo ślinę, nie rozumiejąc, co się z nim działo w obecności chłopaka. Jednak jego radość i bliskość przebudzała w nim dawno nieodczuwane uczucia.

— Um — skinął głową, a Taehyung otworzył szerzej oczy, dopiero rozumiejąc, co wyczyniał. Zawstydzony odsunął się, zaciskając w niepokoju wargi. Obawiał się, że w każdej chwili może zostać rozpoznanym.

— Przepraszam, za dużo sobie pozwalam — rzekł zawstydzony własnym zachowaniem.

— Nic się nie stało — uspokoił chłopaka, nie widząc w tym żadnego problemu. Yoongi i Jimin nie mogli uwierzyć na własne oczy, widząc tę dwójkę w tak dobrej relacji, co było całkowitą przeciwnością ich prawdziwej relacji.

— On naprawdę nie dostrzega w nim Taehyunga — szepnął Yoongi w stronę Jimina.

— Bo jest zaślepiony nienawiścią, gdy widzi Taehyunga. Teraz nie zaślepia go nienawiść. Może to otworzy mu oczy — rzekł z powagą w głosie Jimin.

Po skończonej grze cała czwórka usiadła na kanapach, zamawiając po kufle piwa. — Mieszkacie na Jeju? — zapytał Jeongguk, chwytając za kufel z piwem.

— Tak — wypalił nagle Jimin, a Taehyung spojrzał na niego z niedowierzaniem. — Znaczy się, my nie mieszkamy razem, ale jesteśmy z Jeju — dodał kolejnych kłamstw.

— Odprowadzę cię — oznajmił dowódca Min, a Jimin spojrzał na niego z zaskoczeniem.

— Nie trzeba... Nie zostawię Kitae samego. Razem przyszliśmy, razem wrócimy — oznajmił ze spokojem w głosie.

— Nie martw się. Mogę go odprowadzić — Jeongguk wyszedł z inicjatywą, zaskakując całą trójkę.

— Naprawdę nie ma potrzeby. Mogę sam wrócić — rzekł, bawiąc się nerwowo palcami, gdy stres zżerał go od wewnątrz.

— To żaden problem — na tym zakończył temat. Taehyung nie wiedział, jak ma teraz wybrnąć z sytuacji, przez co przez większość czasu siedział w milczeniu, myśląc nad rozwiązaniem problemu. Dzwoniący telefon Jeongguka przerwał rozmowę między trójką. — Przepraszam, zaraz wrócę — rzekł, wstając. Odszedł na ubocze lokalu, odbierając połączenie. Za to Taehyung spojrzał z powagą na dwójkę, pragnąc się z nimi rozprawić przed powrotem Jeongguka.

— Co wasza dwójka odwala?!

— Spanikowałem — obronił się Jimin.

— A ja nie sądziłem, że będzie chciał cię odprowadzić. Nigdy tego nie robi, jeśli kogoś dopiero poznaje, nawet w przypadku krótkich romansów — wyjaśnił dowódca Min.

— Nie wierzę, że zaplanowaliście coś takiego i dałem się nabrać — pokręcił głową, a dwójka szykowała w myślach odpowiednie przeprosiny, jednak zdziwili się, gdy aktor niespodziewanie ich objął. — Dziękuję wam za możliwość spędzania z nim czasu. To wiele dla mnie znaczy — rzekł z wdzięcznością, posiadając wciśniętą głowę między zaskoczoną dwójką.

— Chcieliśmy znaleźć sposób, aby was do siebie zbliżyć — rzekł Yoongi. — Nie musisz za to dziękować — spojrzał na aktora, który odsunął się, ocierając policzki.

— Jak mam nie dziękować? Przez ostatnie osiem lat nie czułem się tak dobrze, jak przez dzisiejszy dzień — wyjaśnił, a dwójka posmutniała, słysząc wyznanie aktora. — Mimo wszystkich kłamstw i tych przebrań, świetnie się bawiłem.

— Ale musisz to kontynuować, Taehyung — oznajmił Jimin. — Jeśli przekonasz do siebie Jeongguka na pewno sobie wszystko wybaczcie — dodał, a Taehyung opuścił wzrok, myśląc nad słowami Jimina.

— To nie jest raczej możliwe. Wiem o tym, ale nie zamierzam jeszcze zdejmować peruki. Chcę wykorzystać możliwość bycia dla niego kimś innym — uśmiechnął się, poddając pragnieniom.

— A co teraz zrobimy w kwestii mieszkania? — zapytał Jimin.

— Już o tym pomyślałem. Namjoon wynajął mieszkanie na Jeju, gdyby miał tu ponownie zawitać. Mam klucze — oznajmił, uspokajając Jimina i Yoongiego.

W tym samym czasie Jeongguk spoglądał w stronę niebieskowłosego, nie tracąc go ani na chwilę z oczu. — Kochanie, naprawdę jest mi przykro — mówił Ryuchae. — Dotarłem bezpiecznie do domu, ale sprawiłeś mi wielką przykrość, nie odwożąc mnie na lotnisko, nawet się nie pożegnałeś — kontynuował.

— Pisałem ci, że Yoongi prosił mnie o przysługę.

— Niby jaką? — zapytał.

— Miałem z nim pójść na randkę z chłopakiem, którego poznał przez aplikację. Miałem być towarzystwem dla przyjaciela tego chłopaka — wyjaśnił, a Ryu prychnął.

— Ładny, chociaż?

— Wyjątkowy — odpowiedział bez namysłu, a Ryu odchrząknął.

— Po twoim tonie zaczynam się obawiać, Jeongguk. Masz się więcej z nim nie spotykać — rzekł zdenerwowany.

— Uspokój się i skup na nauce. Kończę — po tych słowach się rozłączył, wracając do reszty.

Po rozmowach i wypiciu alkoholu zabrali się do wyjścia. Zatrzymali się na zewnątrz, żegnając. — Jeongguk uważaj na niego. Ma bezpiecznie trafić do domu — rzekł rudowłosy.

— Nie musisz się martwić. Nic mu nie będzie — uspokoił chłopaka.

— Będziemy musieli jeszcze kiedyś razem wyjść. Było super — powiedział, obejmując ramieniem Yoongiego. Po tym się pożegnali, idąc w przeciwnych kierunkach.

— Daleko mieszkasz? — zapytał, gdy szli obok siebie ciemną drogą.

— Za parkiem — wskazał na wejście do parku, które znajdywało się po drodze. Taehyung dobrze zapamiętał trasę, którą wyszukał przez google map, nie chcąc się zdradzić. — Nie musiałeś mnie oprowadzać. Poradziłbym sobie — zerknął na ciemnowłosego dowódcę, który wyglądał przystojnie.

— Wiem, ale chciałem spędzić z tobą więcej czasu — wyznał nieśmiało. To było sprzeczne z wizerunkiem, który prezentował przed Kim Taehyungiem. Niebiesko włosy uśmiechnął się ciepło, widząc, że Kitae może poczuć się wyjątkowy w oczach Jeon Jeongguka. Przeszli przez bramę parku, który jak wszystkie drogi pokryte były białym puchem. Mimo że było ciemno, śnieg sprawiał wrażenie wczesnego wieczoru.

Taehyung zatrzymał się w drodze, gdy dowódca szedł przodem, nie zauważając jego nieobecności. Chłopak schylił się, nabierając na dłonie śniegu, z którego ulepił kulkę. — Jeongguk! — zawołał, a mężczyzna spojrzał za siebie, gdzie oberwał niespodziewanie kulką w twarz. Otarł twarz, patrząc dziko w stronę chłopaka.

— Tak chcesz się bawić? — zapytał, zabierając się za lepienie własnej kulki, która było znacznie większa od tej zrobionej przez Taehyunga.

— Nie dam ci szansy — śmiejąc się, próbował szybko ulepić kulkę. Kończąc, wstał, gdzie zauważył biegnącego w jego stronę dowódcę. — Nie! — widząc, co zamierzał, zaczął uciekać przed wyższym. Ten jednak nie odpuszczał, goniąc chłopaka po parku. Taehyung w końcu opadł z sił, z trudem łapiąc oddech, co mężczyzna wykorzystał, rzucając w niego kulką. Kim upadł na kolana, osłaniając twarz i głowę, gdy ciemnowłosy obsypywał go śniegiem. Śmiali się głośno, bawiąc jak dzieci. To było takie rześkie i miłe do ich dwójki, która dawno nie bawiła się tak dobrze.

— Jesteś jak duży dzieciak — skomentował Jeongguk, który siadł obok chłopaka.

— A ty za to jesteś diabłem — oznajmił.

— To strasznie dziwne — rzekł zamyślony, wpatrując się w drzewa.

— Co takiego?

— To, jak się przy tobie czuję. Dziś dopiero cię poznałem, a czuję się, jakbym znał cię całe życie. To jest strasznie dziwne i zarazem wyjątkowe. Nie pamiętam, kiedy ostatnio się tak dobrze przy kimś czułem — wyznał, a wzrok Taehyunga posmutniał, słysząc szczere słowa Jeongguka. — Wydajesz się taki pełen energii i spontaniczności, podoba mi się to — dodał, spoglądając na chłopaka. Taehyung zacisnął wargi, nie czując, że to, co robił jest w porządku wobec Jeongguka. Był egoistyczny, ale czy był inny sposób, aby móc zbliżyć się do dowódcy?

— To miłe, co mówisz...

— Chce cię poznać — oznajmił, zaskakując aktora. — Miałem o coś poprosić, w kwestii odwdzięczenia za pluszaka — upomniał się, a Taehyung skinął głową, dobrze o tym pamiętając. Jeongguk wyciągnął z kieszeni telefon, odblokowując go i podając do rąk aktora, który spojrzał na wyświetlacz, nie widząc żadnej konkretnej tapety z konkretną osobą, co nieco go zdziwiło. — Zapisz swój numer — zażądał.

— Naprawdę chcesz mnie poznać? — zapytał niepewny, a ciemnowłosy przytaknął zdecydowany głową. Drżącymi palcami, zaczął zapisywać swój numer, którego rzecz jasna Jeongguk nie miał. — Proszę — oddał telefon z zapisanym numerem, a Jeongguk zapisał nazwę, uśmiechając się do siebie.

— Jeszcze jedno — rzekł, a Kim spojrzał na niego z uwagą. Mężczyzna zrobił zdjęcie, które dodał do numeru.

— Nie pozwoliłem na zdjęcie — zauważył.

— Czuj się zaszczycony, twoje zdjęcie jest jedynym na moim telefonie — zaśmiał się, a Kim uniósł wysoko brwi, nie wierząc mu.

— Sprawdzę — odebrał mu z rąk telefon, sprawdzając galerię ze zdjęciami. Faktycznie nie posiadał żadnych zdjęć. — Zgadza się — oddał Jeonowi telefon. — Jestem za tym, aby się lepiej poznać. Możesz zawsze do mnie napisać, czy zadzwonić, jeśli będziesz potrzebował porozmawiać — rzekł, patrząc z uwagą w błyszczące sarnie oczy, których widok sprawiał, że serce biło szalenie szybko. — Dziękuje i przepraszam.

— Za co? — zdziwił się, a chłopak zbliżył do niego niebezpiecznie twarz, sprawiając, że zabrakło mu tchu. Zamknął oczy, czując na zimnym policzku, gorący pocałunek, który rozpalał duszę. 

Jakie wrażenia? Co myślicie o Kitae i Jeongguku oraz spisku Yoonminów? ^^

Zostawcie coś po sobie dla motywacji ^^/

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top