Chapter 13 - UWIĘZIENI

~ Witam^^ Zapraszam do czytania nowego rozdziału :D

Jeongguk nałożył czarną bluzę, będąc gotowym do wyjścia. Spojrzał w stronę wiszących na wieszaku rzeczy aktora, dziwiąc się, że wciąż nie wrócił z łazienki. Westchnął głęboko, woląc zignorować ten fakt. Opuścił garderobę, gdzie przed wyjściem czekał Park Jimin wraz z Min Yoongim. Wszyscy opuszczali studio, wracając do domów. Było już po północy, więc każdy odczuwał zmęczenie. Jeongguk podszedł do dwójki, która zdziwiła się, widząc mężczyznę bez aktora.
— A Taehyung gdzie? — zapytał zdziwiony Park.

— Nie wiem — odpowiedział szczerze. — Widziałem wcześniej jak szedł do łazienki, a potem już nie wrócił. Może postanowił sam wrócić do jednostki, kto wie — wzruszył ramionami.

— Bez mówienia nam niczego? To nie w jego stylu. Na pewno nie chciałby sam wracać, tym bardziej że wracamy jednym samochodem — rzekł zmartwiony, a Jeon podrapał się po karku, również uważając, że zniknięcie chłopaka nie było normalne. W końcu mieli możliwość powrotu jednym samochodem.

— Kierowca już czeka — zawołał Namjoon.

— Ale nie ma Ta... — Jimin urwał, gdy poczuł na nadgarstku dłoń dowódcy.

— Wy wracajcie, a ja go poszukam. Nie można pozwolić kierowcy czekać, też musi wrócić do domu. Znajdę laleczkę i wrócimy taksówką — rzekł, znajdując sposób na zmierzenie się z sytuacją.

— Okej. Będziemy na was czekać — zgodził się dowódca Min. Dwójka udała się do wyjścia, a Jeongguk wrócił do garderoby, mając nadzieję, że chłopak zdecydował się wrócić. Westchnął zrezygnowany, odkładając na toaletkę telefon. Zdjął bluzę, zawieszając ją na krześle.

— Co on do cholerny za szopkę odstawia — cmoknął, udając się do wyjścia. Skierował się w stronę łazienki, mając nadzieję spotkać aktora. Wszedł do środka, gdzie jego oczy otworzyły się szeroko na widok nieprzytomnego chłopaka, którego czoło pokryte było krwią. — Taehyung! — zbliżył się do aktora, klękając obok. Uniósł tułowie chłopaka, przyglądając się ze zmartwieniem ranie. — Cholera, coś ty sobie zrobił?! — pokręcił nerwowo głową, po czym pośpiesznie zaczął rozpinać guziki w koszuli aktora, jednak w połowie dłoń Taehyunga zatrzymała Jeongguka, który spojrzał w lekko uchylone oczy.

— N-Nie rób — wydukał słabo, a Jeon nie mógł uwierzyć, że nawet w takiej sytuacji potrafił myśleć o własnej etyce moralnej.

— Nawet w takich chwilach się opierasz — pokręcił nerwowo głową.

— Głowa mi pęka, Jeonggukie — stęknął, a mężczyzna uniósł wysoko brwi, słysząc, jak wypowiedział jego imię.

— Oprzyj się o ścianę, a ja pójdę sprawdzić, czy jest papier w kabinie — rzekł, pomagając chłopakowi oprzeć się o ścianę. Chciał wstać, jednak aktor chwycił za jego nadgarstek. — Co jest?

— Nie zostawiaj mnie tu samego — mamrotał, a ciemnowłosy wywrócił oczami.

— Przestań się mazać, jak ostatnia pizda na świecie — prychnął, wstając. Odszedł, kierując się do kabiny, w której znalazł rolkę papieru. Wrócił do wciąż ledwo kontaktującego aktora. Zerwał część papieru, który zamoczył pod zimną wodą. — Tylko po tym nie myśl, że mi zależy na ratowaniu ci dupy. Mimo wszystko, jak ktoś jest ranny, należy pomóc. Nie robię tego ze względu na dawną relację — mówił, oczyszczając czoło aktora.

— Zaraz zacznę myśleć, że robisz to właśnie z tego powodu. Twoje głupie pierdolenie cię zdradza — cmoknął, rozdrażniony gadaniem dowódcy. Jeon spiorunował go wzrokiem, jednak nie przestawał oczyszczać rany.

— Zagoi się. Niewielkie przecięcie — rzekł, obserwując ranę. — Przeżyjesz.

— Dziękuje za pomoc — westchnął, chwytając się za bolącą głowę. — Nie dam rady, jak mnie boli — zdruzgotany, wgryzł się w dolną wargę.

— Powiedz mi, jak to stało, że pieprznąłeś w drzwi? — zapytał, a Kim przypominając sobie o zdarzeniu, w którym drzwi nieprzypadkowo w niego uderzyły, zmrużył gniewnie oczy, patrząc oskarżająco na dowódcę.

— Lepiej ty mi powiedz.

— Słucham?!

— To ty pchnąłeś we mnie drzwi, jak wychodziłem. To miała być ta twoja kara?! W ogóle kurwa nieśmieszna! — podniósł w zdenerwowaniu głos, a oburzony mężczyzna wstał z podłogi, mając ochotę przywalić aktorowi przez bezpodstawne oskarżenia.

— Nie próbuj mnie wrabiać w takie sytuacje! Na pewno nie ja jeden mam cię za wroga, jednak ja nie zrobiłbym czegoś tak żałosnego. Wolałbym ci przyjebać, patrząc ci w oczy — rzekł, broniąc się przed oskarżeniami. Taehyung westchnął, wierząc Jeonggukowi. W końcu nic bardziej nie cieszyłoby go od obicia mu mordy, będąc twarzą w twarz. — Jeśli nie chcesz, nie musisz mi wierzyć. Jednak nie mam z tym nic wspólnego.

— Okej. Wierzę ci — oznajmił spokojnie, a te słowa były czymś, czego Taehyung nie mógł usłyszeć od Jeongguka przez ostatnie osiem lat. Czuł się żałośnie, musząc wypowiadać te słowa, którymi nigdy nie zostanie obdarowany, a których pragnął całą duszą.

— Wezwę taksówkę i wrócimy do jednostki. Mam cię ponieść laleczko? — zapytał z chytrym uśmieszkiem.

— Nawet jeśli bym upadał całą drogę i musiał się czołgać, nie chciałbym być w twoich ramionach — rzekł z pogardą, a te słowa wywołały w Jeonie niepożądany żar, który musiał głęboko stłumić, ściskając dla ulgi dłonie.

Jeongguk pozostawił bez komentarza słowa aktora, kierując się do drzwi. Szarpnął za klamkę, jednak drzwi nie drgnęły. — Co jest do cholery? — zdziwił się, pchając drzwi. Taehyung obserwował mężczyznę, trzymając się za obolałą głowę, czując, że miał dziś prawdziwego pecha.

— Są zamknięte — oznajmił, a ciemnowłosy zwrócił się w jego stronę.

— Skąd taka pewność? Może się zatrzasnęły?

— Nie. Po prostu po zamknięciu studia zamykają wszystkie pomieszczenia, łącznie z łazienką. Musieli nas zamknąć, kiedy się sprzeczaliśmy — wyjaśnił ze spokojem.

— Jasna cholera — zdenerwował się, przeszukując kieszenie bluzy. — Zostawiłem telefon w garderobie. Kurwa mać! — przeklinał. Taehyung oparty o ścianę zamknął oczy, starając się zignorować przekleństwa Jeongguka. Zmarszczył brwi, czując, że dowódca jest blisko. — A ty, dlaczego jesteś taki spokojny? — zapytał, nieco zdziwiony. Taehyung uchylił powieki, patrząc w oczy dowódcy, którego twarz znajdywała się blisko.

— Mam panikować? Może bym panikował, ale ktoś przyjebał mi z drzwi, przez co muszę znosić okropny ból. Krzyki i panika tylko pogorszyłyby moje złe samopoczucie — wyjaśnił, a Jeon przytaknął w zrozumieniu głową.

— Można powiedzieć, że dobrze się stało. Powinniśmy podziękować tej osobie, bo dzięki niej nie fikasz, laleczko — uśmiechnął się chytrze, a rozdrażniony jego słowami aktor, zacisnął wargi.

— Jesteś skurwielem, Jeongguk! — wykrzyczał, zaraz tego żałując, gdy głowa zapulsowała. — AGH! Mam tego dość! Zniósłbym samotne siedzenie w tej łazience, a nie zniosę siedzenia w jednym pomieszczeniu z tobą! — zdenerwowany podniósł nogę, uderzając nią w brzuch Jeona, który kucając, nie był w stanie utrzymać równowagi przy kopnięciu aktora. Przewrócił się, spadając twardo na tyłek.

— Jah! Kim zaraz przestanę patrzeć na to, że jesteś zraniony i ci przyjebie! — zdenerwowany ostrzegł chłopaka, który parsknął.

— Dawaj! Przyjeb mi, tylko tak, żebym stracił przytomność i nie obudził się do rana — zachęcił dowódcę, który pokręcił nerwowo głową.

— Jeśli jest to dla ciebie przyjemnością, to za cholerę tego nie zrobię — cmoknął, odwracając głowę w bok. Taehyung jęknął sfrustrowany, pragnąc stracić przytomność, niż znosić obecność byłego przyjaciela. Wiedział, że jeśli nikt ich nie znajdzie, to do rana nie wytrwają bez bójki. Dowódca oparł się o ścianę, siedząc naprzeciw aktora, nie wiedząc, co uczynić, aby wydostać się z łazienki. — Dobrze, że mamy, chociaż wodę i wychodek, do rana przeżyjemy — pocieszał się tą myślą, a odgłos burczenia dochodzący od aktora, spowodował, że Jeon spojrzał na brzuch aktora. Zawstydzony, objął dłonią brzuch, starając się uciec wzrokiem przed węglowymi tęczówkami mężczyzny.

— Nie gap się... Od obiadu nic nie jadłem, prócz dwóch ciasteczek od twojej mamy. Niestety, ale już po nich — spojrzał z zasmuceniem na okruchy podeptanych ciastek.

— Musisz wytrzymać. Jak cię skręca, to napij się wody.

— Spierdalaj! Nie pije wody z kranu!

— Pieprzona gwiazdeczka — prychnął.

— Nie denerwuj mnie, Jeongguk! — podniósł w rozdrażnieniu głos.

— Nie przeżywaj tak, bo gaci nie dopierzesz — cmoknął, krzyżując ręce, a aktor zgrzytał zębami. — Nie masz wyjścia Laleczko. Jesteśmy w takiej sytuacji właściwie przez ciebie, więc zdejmij na chwilę koronę i wypij wodę z kranu, jeśli nie chcesz paść i mnie kłopotać — dodał.

— Obejdzie się, wytrzymam.

— Niech tylko zaburczy ci w brzuchu, a przysięgam, że sam ci wycisnę tę wodę do japy — ostrzegł.

— Już nie zgrywaj takiego chojraka, bo ci to nie pasuje — odgryzł się, zamykając w zmęczeniu powieki. Nie wiedział skąd czerpie siły na dyskusję z Jeonem, jednak w pewien sposób doprowadzał go pasji. Jeongguk wyglądał na wnerwionego, musząc znosić obecność aktora i przebywać w zimnej, wilgotnej łazience.

— Yoongi i Jimin wiedzieli, że idę cię szukać... Mam nadzieję, że wrócą po nas i wydostaniemy się z tego przeklętego miejsca — mówił, patrząc w stronę oświetlonego sufitu. Zwrócił oczy na wciąż mrugającą żarówka, która również działała mu na nerwy. — Najgorsze jest to, że nie mam telefonu.. Ach! — syknął, a słysząc głuchą ciszę spojrzał na Taehyunga, który postanowił się zdrzemnąć. — Naprawdę musi boleć go łeb, skoro potrafi w takiej sytuacji zasnąć — pokręcił w niedowierzaniu głową.

~

Była ciemna noc, gdy sylwetka nastolatka stała na krańcu dachu, patrząc w dół bez woli życia, posiadając ściśnięte gardło. — Chcesz skoczyć? — zaskoczony spojrzał na najlepszego przyjaciela, który przystanął obok.

— Co jeśli bym chciał? — zapytał.

— Musiałbym cię powstrzymać albo skoczyć z tobą — odpowiedział z rozbawieniem w głosie, a na ustach Taehyunga pojawił się uśmiech.

— Potrafisz żartować nawet na taki temat — pokręcił głową na boki.

— Taki już jestem. Cieszę się, że przyszedłeś... Przepraszam za to, jak się zachowałem na imprezie i jeszcze potem i przepraszam, jeśli znowu tak się żałośnie zachowam — rzekł, spoglądając kątem oka na przygnębionego przyjaciela. — No nie smuć się, proszę. Naprawdę żałuję.

— Wierzę ci. Ale wiesz, co o tym wszystkim myślę... — opuścił wzrok, a Jeongguk nabrał wyraźnie oddechu, nie chcąc drążyć niewygodnego tematu, tym bardziej że nie zgadzał się z Taehyungiem.

— Wiem i rozumiem, ale nie mieszaj się do mojego życia. — rzekł z opanowaniem.

— Ja cały czas chce dla ciebie jak najlepiej. Naprawdę!

— Wiem! Jestem ci za to wdzięczny. Nie chcę się kłócić, Tae. Nie możemy o tym zapomnieć i nie wracać więcej do tego tematu? — zapytał, patrząc z uwagą w pełne zawahania topazowe oczy.

— Jeongguk...

— Hm?

— Cokolwiek się stanie, proszę, wierz mi — zaskoczył chłopaka, który rozbawił się powagą najlepszego przyjaciela.

— Zawsze ci wierzę.

— Obiecaj mi... — nalegał, a Jeon zmrużył w zmieszaniu oczy.

— Obiecuję, że zawsze będę w ciebie wierzył.
Uśmiechnął się, dając do odczucia nastolatkowi, choć trochę spokoju na duszy. Zmarszczył brwi, czując oblewający jego ciało deszcz, jednak nie pamiętał, aby tamtej nocy padał deszcz...

Uchylił powieki, widząc ściany łazienki i przeklinającego Jeongguka. Woda cały czas moczyła ich dwójkę, jak i całe pomieszczenie. Rozbudzony, powstał, rozglądając się po pełnej wody łazience.
— Co tu się stało? — zapytał zdziwiony.

— Żarówka przestała działać, a że miałem zapalniczkę, wspiąłem się, aby to naprawić i kurwa mać włączyłem zraszacze przeciwpożarowe — mówił wściekły.

— Chodząca z ciebie porażka, a na mnie pierdolił — burknął, zaczesując mokre kosmyki w tył. Ubrania przylegały do jego skóry, której temperatura była niska, przez co nawet usta zsiniały.

— Nie denerwuj mnie. Zaraz powinno się uspokoić — rzekł, spoglądając w stronę sufitu. — Najważniejsze, że odzyskaliśmy światło.

— Równie dobrze mogliśmy siedzieć w ciemności — wzruszył ramionami.

— Już nie boisz się ciemności? — zapytał, zaskakując aktora.

— Zrobiłeś ten bajzel z powodu mojego lęku? — zapytał, nie ukrywając zdziwienia.

— Zapomnij — zirytowany, usiadł na szafce obok umywalki, patrząc z uwagą na równie przemoczonego chłopaka.

— Nie wiedziałem, że wciąż pamiętasz... Nie złość się, nie wyśmiewam cię, tylko jestem miło zaskoczony — rzekł szczerze, a ciemnowłosy westchnął, wywracając oczy.

— Nie martwiłem się o ciebie, tylko chciałem uniknąć twojej paniki, kiedy się obudzisz — mruknął uszczypliwie, jednak mimo złośliwości dowódcy, wdzięczność i wzruszenie nie potrafiły opuścić duszy aktora.

— Jakiekolwiek tobą kierowały uczucia, jestem wdzięczny za troskę dowódco — uśmiechnął się ciepło, po czym oparł się plecami o ścianę, stojąc naprzeciw siedzącego dowódcy. — Ciekawe, która jest już godzina. Marzę, by stąd wyjść — westchnął, nie zauważając lustrujących spojrzeń dowódcy, który wgryzł się w dolną wargę.

— Mimo że jesteśmy skazani na siebie, to nie mogę narzekać na widoki — oznajmił, a zmieszany jego słowami aktor, spojrzał w kierunku mężczyzny. Wykrzywił usta, widząc zupełnie sprzeczne spojrzenie z ostatnim, jaki widział. — Wyglądasz seksownie, laleczko — speszył aktora, który objął się rękoma, orientując się, że wszystko prześwituje przez białą koszulę.

— Przestań, to nie jest zabawne — mruknął, nie tolerując nieetycznych zachowań, jednak Jeongguk nie zamierzał zaprzestać. Kim wzdrygnął się, słysząc plusk, gdy dowódca zeskoczył z szafki. Niespokojny oderwał się od ściany, krocząc tyłem w kierunku toalet, gdy Jeongguk szedł ku niemu z trudnym do zrozumienia spojrzeniem. — N-Nie podchodź! — mówił spanikowany, zatrzymując się w połowie drogi.

— Dlaczego? — zapytał, również się zatrzymując kilka kroków przed aktorem. — Jesteśmy sami, nikt nie będzie świadkiem tego, co zamierzam. Dlaczego by nie zrobić tego, czego tak bardzo nie chciałeś podczas odgrywania ról? — uniósł złowrogo brew.

— Nie ośmielisz się! — wycedził wpieniony.

— Chcesz się przekonać? — zapytał, ruszając ku aktorowi, który w napięciu odpychał zbliżające się do przechwycenia dłonie Jeongguka. Opór aktor i podążający za nim dowódca trwał do momentu, w którym nie zderzył się plecami z drzwiami. Pełen obaw spojrzał w obsydianowe oczy, czując ścisk w sercu, gdy praktycznie nie dzielił ich żaden dystans. Taehyung czuł gorący oddech byłego przyjaciela, który wyglądał jednocześnie na spragnionego, jak i zbłąkanego.

— Jesteś pewny, że tego chcesz, Jeongguk? — zapytał, widząc jego zawahanie przed wykonaniem gestu. — Chcesz mnie pozbawić godności i upokorzyć, ale przyznaj, że naprawdę się mnie brzydzisz — rzekł, patrząc zaciekle w nienawistne oczy Jeongguka.

— Powinienem, ale wkurwia mnie to, że to ty okazujesz mi pogardę — rzekł zjadliwie. — Wścieka mnie twoje obrzydzenie tak jak wtedy podczas gry. Dlaczego cholery brzydzisz się mnie pocałować?! — zapytał, wrzucając w końcu to, co cały czas ciążyło mu na duszy. Taehyung patrzył z zasmuceniem, pragnąc ze wszystkich sił odmienić uczucia Jeongguka, by nie odbierał jego gestów jako pogardę.

— Mylisz się! Na pewno i tak mi nie uwierzysz, ale nigdy niczego bardziej nie pragnąłem od twoich pocałunków! — wykrzyczał w emocjach, nie mogąc dłużej słuchać oskarżeń dowódcy, który znieruchomiał przez jego słowa.

— Drwisz sobie ze mnie! Nie można ci ufać!

— Po co mam mówić, co czuję, skoro zawsze podważasz moje słowa i mi nie wierzysz? — zapytał przygnębiony faktem, że, nawet gdyby wykrzyczał, co czuje i tak nigdy Jeongguk mu nie uwierzy.

— Udowodnij, że mówisz szczerze — zaskoczył aktora, który zamrugał pospiesznie oczami.

— J-Jak?

— Pocałuj mnie.

Taehyung zlękniony oczekiwaniem byłego przyjaciela, opuścił wzrok, zaciskając dłonie. Jeon zmierzył aktora kpiącym spojrzeniem, wiedząc, że nie będzie w stanie udowodnić mu szczerości jego słów. — Tak myślałem — rzekł z pogardą, odsuwając się, a dłoń Taehyunga niepewnie chwyciła za jego nadgarstek.

— N-Nie... — szepnął, tocząc wewnętrzną walkę z własnym odbiciem. — Z-Zrobię to...

— Nie wysilaj się. Przy Seojoonie się tak nie pastwiłeś — mruknął, odpychając dłoń byłego przyjaciela.

— Seojoon nie jest tobą... Ale... — urwał, ujmując dłońmi zimną twarz dowódcy, którego oczy otworzyły się szerzej. — Tobie ciężko jest uwierzyć bez dowodów — szepnął, patrząc w zaskoczone oczy dowódcy. — Skoro potrzebujesz dowodu, ofiaruje ci jeden jedyny pocałunek i więcej nie proś o dowody w tej sprawie — dodał, zbliżając sine wargi do ust oszołomionego Jeongguka.

Serca dwójki biły wręcz w równym tempie, pragnąc w głębokiej podświadomości poczucia swojej bliskości. — Jeongguk, kochanie jesteś tam?! — wołanie Ryuchae, wyrwało ich z próby kontaktu. Rzeczywistość uderzyła w chłopaka, którego dłonie opuściły twarz dowódcy, odsuwając się od niego. Do pomieszczenia wbiegł przystojny chłopak, który z pełną troską skupiony był na dowódcy, składając pocałunki na jego nieruchomych wargach. Uczucie zazdrości na widok dwójki wewnętrznie rozdzierał Taehyungowi serce.

— Taehyung martwiłem się o ciebie. Jak rano ogarnęliśmy z Yoongim, że nadal was nie ma, to przyjechaliśmy — rzekł Jimin, który podszedł do aktora. — Co tu się w ogóle stało? — zapytał, dziwiąc się nadmiarem wody i przemoczoną dwójką.

— Pytaj dowódcy, to on namieszał — rzekł nieczule, zwracając uwagę Jeongguka i Ryu. Taehyung opuścił jako pierwszy łazienkę, pragnąc zapomnieć o tym, co wydarzyło się przed przyjściem Jimina i Ryu. Pragnął wrócić do jednostki, wykąpać się i przebrać, nigdy nie wracając do dzisiejszych zdarzeń. Jimin szedł za nim w kierunku samochodu, w którym oczekiwał ich Min Yoongi.

— Taehyung, czekaj! — zawołał, ledwo nadążając za krokami aktora. Taehyung się zatrzymał, patrząc ze złością w stronę samochodu.

— Dlaczego on przyszedł z wami?

— Pojawił się w jednostce, kiedy z Yoongim chcieliśmy po was jechać — wyjaśnił. — To Yoongi zgodził się go zabrać, nie ja. On myśli, że Ryu jest w porządku osobą — wyjaśniał.

— A ty jak myślisz?

— To zło! — rzekł, pełen nieufności, co do Ryu. Kącik ust Taehyunga uniósł się, słysząc szczerość Jimina, który wydawał się nadzieją na wiarę w ludzi.

— Wracajmy.

Po powrocie Taehyung miłował w zaciszu kabinę prysznicową i ciepłą wodę. Po kąpieli przebrał się w czyste ubrania, rzecz jasna otrzymane przez jednostkę w okropnym kolorze zieleni. Taehyung stał przed lustrem, dezynfekując ranę, na którą nakleił plaster. Miał nadzieję, że rana szybko się zagoi i nie zostanie po niej ślad. Osuszał suszarką włosy, mogąc w końcu poczuć się świeżym, nim jednak zdążył do końca osuszyć włosy, suszarka przestała działać. Zdziwiony spojrzał w kierunku wtyczki, przy której stał Ryu z kablem w dłoni. — Oddawaj — zdenerwowany pociągnął za kabel, odbierając go z rąk chłopaka.

— Co się tak spinasz? Masz tupet, pojawiając się po tylu latach. Nie myśl, że pozwolę ci omamić Jeongguka. On nie jest głupi, dobrze wie, co mi zrobiłeś — rzekł, a Taehyung nie mógł uwierzyć, jak można być tak cynicznym.

— Ależ jest głupi, skoro wciąż w to wszystko wierzy — zaśmiał się kpiąco, odstawiając z hukiem suszarkę. Wgryzł się w zdenerwowaniu w dolną wargę, nie mając najmniejszej ochoty czuć się ofiarą, pragnąc stać się katem.

— Ty jeden przeciwko wszystkim. Nikt w ciebie nie uwierzy — zaśmiał się.

— Lepiej powiedz, czy to ty stałeś za uderzeniem mnie drzwiami — spojrzał groźnie na chłopaka, który przeczesał palcami kosmyki idealnie prostych włosów, czując się pod każdym względem lepszym i ładniejszym od stojącego naprzeciw aktora.

— Może tak, a może nie... Kto wie, masz wiele wrogów — wzruszył ramionami, a rozwścieczony Taehyung podszedł do chłopaka, zaskakując go nagłym uderzeniem w twarz. — Jak śmiesz?! — krzyknął, patrząc na niego z szaleństwem.

— Nic mnie teraz nie zatrzymuje. Jeongguk mnie nienawidzi i od ośmiu lat już nic nas nie łączy. Nie będę czuł poczucia odpowiedzialności jeśli obije ci ryj — warknął, popychając chłopaka do swojego pokoju. Ryu zachwiał się, wpadając z hukiem na szafę.

— Pożałujesz, Kim!

— To ty pożałujesz. Sam mnie sprowokowałeś — zbliżył się, gdzie ponownie uderzył chłopaka, sprzedając mu co rusz kolejne policzki.

— Pieprzona szmata! — wykrzyczał, popychając Kima, który się przewrócił, upadając na podłogę. Rozwścieczony Ryu naruszeniem swojej przystojnej twarzy, chwycił za nocną lampkę, rzucając nią w aktora, który syknął w bólu, gdy oberwał w brzuch. Ryu rzucił się na Taehyunga, siedząc na nim okrakiem, chwycił aktora za szyję podduszając go.

— Puszczaj! — wydusił, z całych sił zrzucając z siebie chłopaka, z którym zamienił miejsce. Tym razem to Ryu leżał, a Taehyung na nim siedział, bezdusznie trzymając zaciśnięte dłonie na szyi.

Krzyki i hałasy spowodowały, że dwójka dowódców wraz z ciekawskimi weszła do pokoju aktora. Jeongguk zastając niepożądany widok, wściekł się, chwytając aktora za rękę, by zrzucić go z rozpłakanego Ryu. Ryu głośno płakał, wywołując zamieszanie. Za to Taehyung wrzał gniewem, szarpiąc się z Jeonggukiem, który przytrzymywał jego dłonie. — Co ty do chuja robisz?! — krzyknął, patrząc na rozwścieczonego aktora.

— Pierdol się! Jeszcze z nim nie skończyłem — rzekł, pragnąc dać Ryu nauczkę.

— Nie pozwolę ci znowu go skrzywdzić — zdenerwowany, przycisnął Taehyunga do ściany, patrząc z gniewem w jego oczy. — Przysięgam, że zabije cię, jeśli mu coś zrobisz!

~

Jak wrażenia? Co myślicie o wyznaniu Tae oraz relacji między Taekook i  odwecie Tae na Ryu? 

Widziemy się w przyszłym rozdziale, wasze głosy i komentarze motywują, więc będzie miło, jeśli coś pozostawicie po sobie, to daję mi większego kopa ^^/

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top