ON

Kim
- To mój beztwarz- powiedział Alix. Zna swoją beztwarz, ciekawie. Mi moja uciekła zaraz po tym jak ja złapałem. A co to beztwarz? Już tłumaczę:
Beztwarz to istota, która powstaje w czasie naszych narodzin, a później rusza w świat. Beztwarze dzielą się na dwa rodzaje: beztwarz zwierciadlana oraz beztwarz cienista.
Beztwarze nie mają wyglądu, jedynie zarys swojej sylwetki oraz, w przypadku tych zwieciadlanych, rozmazane barwy. Dlaczego rozmazane? Bo beztwarze zwierciadlane nie przebywają na powierzchniach w których odbicie jest ostre. Ich miejsce to powierzchnie w których jest odbicie, lecz jest ono nieczytelne. Beztwarze cieniste wyglądają oczywiście jak cienie, ale nie mają właściciela oraz ich kształt się nigdy nie zmienia, bez względu na to pod jakim kątem pada światło. Te drugie są szczególnie niebezpieczne, ponieważ mogą wciągnąć cię w siebie i dopóki ktoś ich nie zabiję będziesz jak w śpiączce uwięziony w cieniu.
- Będę go musiał przywołać- powiedział Alix. On jest słodki. Wiem, że jest ostry, chciał mnie zostawić, ale i tak jest słodki. Ale widzę, że strażniczka się do niego przylizuje. Nie mam u niego szans.
Teraz Alix wypowiada jakieś słowa. To chyba po eufiūriańsku*. Po chwili obok mnie przemknął cień. To zapewne musi być jego beztwarz. Zauważyłem, że zespoliła się z cieniem Alixa. Rozmawiali.
   Moja beztwarz jest zwierciadlana, ale jak już mówiłem uciekła mi zanim zdążyłem ją uwięzić.
- On jest w innym wymiarze - powiedział nam Alix.
- I jak my się do niego teraz dostaniemy?- odparła Nicola.
- Możemy pojechać koleją międzywymiarową- zaproponowałem. Alix tylko kiwną głową na znak zgody. Wsiedliśmy do samochodu. Tym razem dziewczyna nie trafiła do bagażnika i chyba była z tego powodu szczęśliwa. Ja nie szczególnie. Usiadła z tyłu pojazdu obok mnie i zaczęła zadawać mi pytania.
- Jak się nazywasz?- to było jej pierwsze pytanie. Nie wiem czy to jej się przyda. Według wyroczni w jej życiu tyle się wydarzy, że i tak o mnie zapomni. Zresztą jak wszyscy inni.
- Kim - odpowiedziałem.
- Mhm. Ile masz lat?- czy muszę jej odpowiadać? Może będę udawać że śpię z otwartymi oczami, a moje imię wypowiedziałem przez sen?
- HALO!- wrzasnęła mi do ucha.
- Nicola, nie drzyj mi się prosto do uszu.
- To odpowiadaj. Ile masz lat?- powtórzyła pytanie z podirytowaniem.
- Ciało ma 15 lat. Mój umysł 1405, a dusza 1934825 lat.
- Skąd ty to wiesz? To o wieku umysłu i duszy?
- Od mojego taty. Ma obsesję na punkcie zdobywania tego typu wiedzy.
- Śpiąca jestem. Dobranoc - powiedziała po cichu dziewczyna. Jak razie mi nie będzie zawracała głowy. Oprócz mnie tylko On wie, że dziewczyna jest strażniczką Świątyni. No i wiedział mój ojciec. Ale on już nie żyje. Za to o przepowiedni wyroczni wiem tylko ja. Gdy mój ojciec ją zabił, kazał mi schować jej ciało. Lecz jak się okazało było w niej jeszcze trochę życia. Postanowiłem zanieść ja do uzdrawiaczy. Wtedy, po drodze do ich siedziby, powiedziała mi te słowa.
Dziewczyna, co istotą ludzką jest
Przeznaczenie wielkie ma,
By wymiary wszelkie ustrzec,
Lecz przyjdzie też i czas
Gdy Zło przebudzi wielkie się,
Pomóc jej trzeba więc.

Zieloną Świątynie znajdźcie,
Złe drogi omijajcie
Razem z zaklinaczem cieni.

Tyle rozumiem, druga część była nieco bardziej skomplikowana
Studni kres bezkresny jest,
Gdy się zgubi w nim kto nie wróci,
Sen na wieki spadnie wtem
Wymiary mrok spowieli.

Pamiętam że później wyrocznie dodała te słowa:
- Ochroń ją by ona mogła ochronić was przed...- i wtedy straciła przytomność.
Zielona Świątynia pochodzi z Legend Eufiūrskich. W owej świątyni były odprawiane podobno egzekucje na sekcie Zielonej Magii. Używali czarnej magii zaklinając rośliny i niszcząc wszystko. Pokonał ich pierwszy zaklinacz cieni, przodek Alixa. Świątynia została nazwana zieloną ponieważ krew członków sekty którą był w tej świątyni dosłownie wszędzie była zielona. Przynajmniej tak mówią legendy. Podobno właśnie przez ich krew świątynie zarosły rośliny. Pokryły ja całkowicie i nie wiadomo gdzie sie znajduje, za sprawą istoty międzywymiarowej, która oddzieliła ją od Eūfiurii.
Nagle samochód się przewrócił i zaczęliśmy chyba spadać.

Nicol
Po rozmowie z Kimem zasnęłam. Śniło mi się ze lecę. Tak poprostu, sama z siebie. Przelatuję przez mgłę i widzę bezkresny las. Ale w tym lesie się coś świeci. Zatrzymuje się nad tym i zaczynam spadać. Gdy upadłam na ziemie nie czułam żadnego bólu ani nic. Poprostu leżałam na materacu, który nie wiem skąd się tam nagle wziął. Gdy popatrzyłam przed siebie widziałam bluszcz pnący się wysoko w górę. Nagle jeden z pędów tej rośliny mnie złapał i wciągnął chyba do środka. Znalazłam się w dziwnym miejscu. W powietrzu przy ścianach unosiły sie płomienie zielonego ognia. Spojrzałam przed siebie. Był tam kamienny stół z łańcuchami. Na stole było dużo zielonego płynu, chyba farby, który gdzieniegdzie był porośnięty różnymi kwiatami. Właśnie miałam jednego zerwać gdy się obudziłam.
- ...cola!- usłyszałam krzyk blondasia. Nie wiem po co się tak drze, ale chyba naprawdę chce mu sie pić. Dopiero po chwili się zorientowałam, że jesteśmy do góry nogami. To znaczy samochod jest do góry nogami, ja wypadłam z pasów i leżę na jego dachu, a blondaś jest przypięty pasami do siedzenia.
- Czego?!- spytałam podirytowana.
- Pomożesz mi stąd zejść?
- A może byś się tak odpiął od siedzenia? Śmiem twierdzić, że to by pomogło- jeżeli boi się spaść, mógłby złapać się jedną ręką za oparcie druga się odpiąć, a następnie tą drugą również złapać się za oparcie i zrobić przewrót i...
- Pas sie zaciął. W mojej torbie jest nóż. Mogłabyś?- korci mnie by odpowiedzieć "NIE", ale chyba mu pomogę. Zaraz, on miał torbę? Nie zauważyłam.
- Gdzie ona?- spytałam.
- W bagażniku- a więc to na tym mi się tak dobrze spało. A ja myślałam, że tę poduszkę ktoś mi tam włożył. Spałam na nożu. Mogłam zginąć! Wdech, wydech. Teoretycznie teraz też mogłam zginąć. Więc chyba Jest okej. Poszłam po nóż do bagażnika. Gdy wróciłam do Kima i go uwolniłam z więzów samochodowych, wrócił Alix.
- Cieszę się, że żyjecie. Jesteśmy blisko stacji, więc się pośpieszmy- rzekł gburek. Jego gburowatość ma w sobie coś uroczego. Jak takie małe, gburowate dziecko.
- A ty gdzie byłeś?- spytał się Kim.
- Musiałem się odlać. Możemy już iść?- oboje tylko pokiwaliśmy głowami i ruszyliśmy dalej. Po drodze rozmyślałam nad swoim snem. Będę musiała im o tym opowiedzieć. Nawet jeżeli nie będą chcieli mnie słuchać.
Po chwili doszliśmy na miejsce.
- To tutaj. Teraz tylko czekać- powiedział Alix. Usiadłam na ławeczce. Wszytko było stare i wyglądało jak zwykły peron, który od wieków nie widział żywej duszy. Nagle przy torach pojawiły się drzwi. Takie jak w pociągu oczywiście, nie jak te w ścianie. Alix zrobił gest typu "panie przodem", kierując mnie w stronę drzwi. Gdy przez nie przeszłam zobaczyłam wiele różnych istot. Tymi drzwiami, przez które wsiadłam do pociągu również wsiadło kilka istot których nie było na peronie.
- Mówiłem już. To kolej międzywymiarowa. Działa trochę jak portal stały, tyle że przemieszcza się w stałym układzie. Na naszej planecie jest kilkanaście peronów- wytłumaczył mi brunet.
- Skoro są portale, to musimy korzystać z kolei?- spytałam.
- Najbliższy portal stały jest o wiele dalej, a przez zwykły portal nas nie przepuszczą dopóki sprawa zamachu na rodzinę królewską Eūfiurii* się nie wyjaśni, a zamachowiec nie zostanie złapany.
- Ahaaa...
Nagle moją uwagę zwróciła grupka nowych pasażerów. Była to dziewczyna, jakiś chłopak, który był duchem chyba, ponieważ przenikał trochę oraz dwójką istot chyba z innego wymiaru gdyż mieli skrzydła. Był to mężczyzna i kobieta. On miał jedno skrzydło jakby poszarpane, złamane, a jej skrzydła były przypalone chyba. Dziewczyna, która chyba była człowiekiem była trzymana przez tego muskularnego gościa. Nagle duch chyba zauważył, że się im przyglądam i pomachał mi przyłączając do tego uśmiech. Odwzajmniłam te czynności i już miałam do nich podejść, gdy Kim mnie zawołał. Zajęli mi miejsce.
- Muszę wam coś powiedzieć- zaczęłam kompletnie zapominając o skrzydlatych istotach, dziewczynie i duchu.- Miałam dziwny sen.
Gdy skończyłam opowiadać im o moim śnie odezwał się Kim:
- W takim razie ja też muszę coś powiedzieć- po tych słowach mówił coś o jakiejś przepowiedni.
- ...A więc, podsumowując, Nicola jest strażniczką która ochroni wymiary, ty musisz jej strzec, a ja mam wam pomóc odnaleźć świątynie z legend która na dodatek się jej przyśniła?
- Tak- odpowiedzieliśmy z Kimem jednocześnie.
- Mhm...- na nic więcej go nie było stać. Tak więc poszłam spać.

Alix
Nie wierzę, że będę musiał im pomagać. Że będę musiał pomagać jemu. Dlaczego los znowu splata nasze drogi ze sobą? Ale tym będę się martwił później. Nicola usnęła, Kim zresztą też zaraz zaśnie. Teraz jedziemy to Wersa, czyli Jego. Ciekawe czy wie o tym wszystkim. Pewnie wiedział o tym i to był główny powód dlaczego miałem ją sprowadzić. A zapewne wiedział, że ona wymusi na mnie zabranie Kima. Zaraz wysiadamy. No to se skarby nie pospały.
- Wstawać- szturchnąłem Nicol która siedziała obok mnie, a ta, gdy już się wybudziła, szturchnęła Kima.
- Już jesteśmy. Wysiadka - wiem, że bywam oziębły, ale tak zostałem wychowany. Choć natura matki jednak bierze górę. To po niej jestem wrażliwy i opiekuńczy. Gdy wysiedliśmy On już tam stał.
- Witajcie moi mili! Jestem Wers! Chociaż Alix pewnie przedstawił mnie jako On. Chodźcie, nie bójcie się mnie. Mieszkam niedaleko- na powitanie rzekł starzec. Co prawda jest odemnie tylko o ledwo 15 lat starszy, ale lubię go tak nazywać. Prawie wszyscy zresztą tak go nazywają, ze względu na wiedzę jaką posiada. Gdy doszliśmy do jego posiadłości nalał nam jūrhy* i pytał się nas o wszytko co chciał wiedzieć. Głównie Nicola mu odpowiadała, bo w końcu to gaduła.
Po rozmowie zjedliśmy obiad, a następnie wydzielił nam osobne pokoje i poszliśmy spać.

##############
*Eūfiuria- jeden z głównych wymiarów, trzeci względem mniejszości
*jūrha- napar z kory drzewa jīkha. Działa regenerująco na organizm oraz pomaga w koncentracji, ma barwę czerwoną, przez co ma też zastosowanie między innymi w teatrze
##############

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top