Elementarna Podróż

Dalej była tylko przestrzeń pełna ziemi. Im dalej tymbradziej popękanej. A więc to pewnie kolejny element - ziemia.
Terra.
Znowu ten jego przeklęty głos w mojej głowie. Nie. Nie jego. Brzmi bardziej jak... ja. Mądrzejsza ja, takie mam odczucie.
- To twoja cząstka, która od wieków jest strażniczką i czekała na przebudzenie - nawet nie wiedziałam kiedy podszedł. - Martwiłaś się, że będziesz musiała się uczyć łaciny i reszty rzeczy, ale spokojnie. Od zawsze to wszystko drzemie w tobie i się przebudzi gdy nadejdzie czas.
Pocieszające. Przeciwnie do tego, że zauważyłam, iż wokół nas (mnie i Lysa) są szczeliny o grubości ponad 2 metrów. Gdzieś dalej widziałam chłopaków. Nagle Kim, a raczej kawałek ziemi na ktorej stał, osunął się w przepaść.
- NIE! - skoczyłam. Skoczyłam za nim, mimo że był tak daleko. I ku mojemu zdziwnieniu złapałam go. Nie mam pojęcia jak, ale spadaliśmy razem z nieba w stronę Lysandra. Przesunęłam się, żeby nie uderzyć w ziemię, lecz Lysander przyciągnął nas biczem.
- Gdybyście wpadli znowu do przepaści znowu byście spadali i tak w kółko - wyjaśnił zanim zaczęła na niego wrzeszczeć ze złości i robić mu wyrzuty ze prawie zginęliśmy. - to taka próba. Czy jesteś gotów się poświęcić dla celu czy wolisz spadać w nieskończoność, że tak to zdefiniuję. Gdybyś upadła na ziemię nic by Ci się nie stało.
I popchnął nas, nadal związanych. Skoczył za nami. Widziałam Alixa, który najwyraźniej załapał o co chodzi i zaczął się przemieszczać do przodu spadając, lądując, wskakując w przepaść i znowu spadając. Robiliśmy tak samo aż w końcu dotarliśmy do krańca...
  Przepastnej miedzy.
  Dzięki Lys. Nie skomentuję tej nazwy ale dziwna jest. Dalej były tylko gejzery i dopiero w oddali można było zauważyć jakieś drzewa.
- Nie radzę- powiedział do Kima, który chciał chyba sprawdzić co jest w kraterze i próbował wystawić nad niego głowę. - No chyba, że ktoś ma ochotę na gotowany mózg - rozejrzał się po nas.
- Czyli idziemy między gejzerami w stronę lasu, tak? - spytałam.
- Nie. Gdybyś spróbowała wejść od tej strony, dendraki by cię zjadły - odwrócił się w stronę drzew dendraków. - Widzicie tamten duży gejzer? - wskazał gdzieś w tamtą stronę, ale my nie widzieliśmy niczego takiego. -Wskoczymy tam.
- Nie ma mowy, nie wskoczę tam - wtrącił się Kim, który najwidoczniej widział gejzer. - Przed chwilą mówiłeś, że gdybym wystawił głowę nad gejzer ugotowałoby mnie, czemu mam tam teraz wskakiwać?
Wiem, że Lysander coś mu odpowiedział, ale ja po prostu zaczęłam biec w stronę gejzeru. Nie wiem czemu. Ale oni zaczęli biec za mną, po chwili mnie dogonili i razem wskoczyliśmy do gejzeru. To wydawało się strasznie dziwne, ale po prostu miałam przeczucie, że musimy to zrobić teraz albo czekać.
To instynkt strażnika. Gdybyśmy zaczekali jeszcze trochę trzeba by było czekać, bo przejście by się zamknęło i wskakując zginęlibyście.
Słyszałam jego głos ale on poprostu patrzył w stronę w którą spadaliśmy. W zasadzie to oni wszyscy tak robili, spadali jakby mieli nurkować. NO JASNE. Przecież to gejzer, więc pod nim pewnie jest woda. Odwróciłam się w odpowiednim kierunku gotowa zanurkować. I nie pomyliłam się. Widziałam, jak inni płyną w dół. Wiedza coś o czym ja nie wiem? Wypłynęłam na powierzchnię zaczerpnąć powietrza. Pewnie gdy ja pobiegłam, on powiedział im co zrobić. Zanurkowałam kilka metrów głębiej i... Wypadłam.
- Witam pod wodą, długo ci to zajęło.
Nad nami było H₂O. Piach na którym stałam był suchy, tak samo jak ja i reszta. Woda z tej strony wydawała się być oświetlona, widać było nawet najmniejsze rybki. Cudowny widok, mogłabym się tak patrzeć na to całymi dniami...
-...cola, hej, Nicola, ocknij się, nie patrz tam - ktoś chwycił mnie za twarz i przekręcił mi głowę tak bym oderwała wzrok od wody. - Chodź, oni już poszli. Myśleli, że szybciej się oderwiesz, to była pułapka. Sterczalas tak jakieś pół godziny.
Co-... Ale jak to pół godziny. Przecież to było kilka sekund... Spojrzałam na jego twarz. To był Alix. Pociągnął mnie za rękę sygnalizując, że trzeba iść. Tak więc ruszyłam za nim. Piach stopniowo zaczął się robić coraz bardziej przezroczysty. Po pewnym czasie między nim były strużki magmy. A potem nie były to ziarna, a poprostu gruba warstwa szkła, pod którą było widać Flegeton. Hmm... nie wiedziałam skąd wiem jka to się nazywa. Po prostu patrząc na tę ognistą rzekę... To pewnie ten cały instynkt czy co to tam było. Alix szedł obok. Nagle doszliśmy do końca. Przed nami była szklana ściana za którą nic nie było widać.
- Co jest... - popatrzyłam na Alixa. Chyba szukał czegoś na szklanej powierzchni.
- Widzisz gdzieś pęknięcie? Trzeba je rozbić i zeskoczyć. A przynajmniej on tak mówił... - ewidentnie zastanowił się chwilę. - Ufasz mu?
- Lysandrowi? - zaczęliśmy rozmowę jednocześnie szukając pęknięcia. - Chyba tak. A ty nie?
- Nie. On może wszystko i wie wszystko. Czemu poprostu nas tam nie przeniesie? To on to wszystko to zrobił, te utrudnienia. Już dawno moglibyśmy tam być.
On ma rację. Ale coś mi mówi, że...
- On na pewno ma w tym jakiś cel. Nie wiem jaki,ale... Jest! - zauważyłam pęknięcie w podłodze i mocno uderzyłam w nie stopą.
Cała szklana powierzchnia rozkruszyła się i spadliśmy w dół. Wpadliśmy do wód Flegetonu. Mimo że wyglądały one jak lawa,w dotyku były delikatne. Nie gorące, nie zimne, po prostu idealne. Odpłynęłam myślami, rozkoszując się dotykiem rzeki. Odpłynęłam tak mocno, że zachłysnęłam się lawą. Miałam wrażenie, że wypali mnie od środka. Jednymi słowy umierałam z bólu! Zauważyłam, że Alix ciągnie mnie w stronę brzegu. Chociaż „ciągnie" to mało powiedziane, nie wiedziałam że jest taki silny!!! Z drugiej strony, gdy przełknęłam wodę, poczułam masę energii... wyszliśmy na brzeg. Było tam mnóstwo kości.
- To ci, którzy nie wykorzystali siły danej im przez Flegeton - powiadomił mnie Alix.
  Suuuuuuper. Czyli albo śmierć albo wypalanie od środka. Pozdrawiam.
Zrobiłam krok w tył (stałam przodem do rzeki) i się poślizgnęłam. Dlaczego to jest takie pokręcone? Od kiedy przy lawie występuje lód? Ehhh... Alix pomógł mi wstać na nogi. Z torby (o której dopiero teraz zdałam sobie sprawę) wyciągnął dwa długie płaszcze. Nie wiem jak się tam zmieściły, ale to pewnie coś podobnego do torby Hermiony. Szliśmy przez lodową komnatę. Na końcu były schody, a z góry dochodziły dźwięki piorunów.
- Już blisko - powiedział chłopak w chwili, gdy lód się pod nami załamał.
Od razu próbowałam wypłynąć na powierzchnię, lecz tafla lodu się odnowiła. W panice zaczęłam szukać Alixa. Nagle coś pociągnęło mnie w dół. Zaczęłam się miotać, lecz dłonie wyglądające, jak gdyby były zrobione ze szronu, ciągnęły mnie coraz mocniej i oplatały coraz więcej mojego ciała. Gdy zaczęłam tracić siły, ktoś je odciął. Oczywiście był to Alix. Wypłynęliśmy przez przeręble którą zrobił. Wyszliśmy na wierzch i tuż obok uderzył piorun. Byliśmy na jakimś polu, gdzieniegdzie były obumarłe drzewa. Niektóre się paliły. Alix zaczął biec oglądając się na mnie, dając mi do zrozumienia, że też powinnam. Biegał od drzewa do drzewa. Najpierw pomyślałam, że to idiotyczny pomysł, gdyż w drzewa uderzają pioruny, ale przypomniałam sobie, iż tutaj nie zawsze trzeba działać racjonalnie. W końcu skoro to w drzewo uderzy piorun, jeśli koło niego przebiegniemy nie trafi w nas. Przynajmniej tak to rozumiałam. Biegliśmy aż do dżungli. Tam spotkaliśmy czekających Lysandra i Kima.
- Nareszcie jesteś- miło powitał nas Lys.- Alix, stań na straży.
Alix posłusznie odwrócił się w stronę pola, a interdimens zabrał nas (mnie i Kima) na stronę.
- Gdzie jest Alix? Czemu jesteś tu z tym czymś?- zanim zdążyłam odpowiedzieć, on mnie wyprzedził. - Eh... myślałem, że znasz go wystarczająco długo, żeby odróżnić tego stwora od prawdziwego Alixa. To cryosteon. Przybrał postać bruneta. Nie zauważyłaś, że jego ciało wciąż jest pokryte szronem? Oraz że nie odezwał się ani słowem odkąd wpadliście pod lód?
Teraz gdy się zastanowiłam, miał rację.
- To mógłbyś zabić to coś i teleportować tu Alixa?
- Nie- odparł. - Nie pytaj czemu, po prostu nie mogę.
Aha, czyli Pan Wszystko Mogę jednak czegoś nie może. Nie zrozumiesz. Po czym popatrzył się w stronę podróbki Alixa, a ta zniknęła. Tak po prostu.
- Idziemy.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top