04 września 2117 roku
Ktoś zapukał do drzwi mojego gabinetu. Weszła Sonia i powiedziała, że pan Borys Fisher pyta, czy może porozmawiać. Skinęłam głową na zgodę i po chwili zobaczyłam w drzwiach swojego przyjaciela. Wszedł bardzo formalnie, ale po zamknięciu drzwi opadł ciężko na sofę w moim gabinecie i stał się tą domową wersją siebie.
– Boże! Jestem wykończony tym, co dzieje się od dwóch tygodni. Dlaczego nie powiedział mi, że znajdę coś u niego. Mógłbym coś zrobić, ukryć to jakoś... – mówił z twarzą wlepioną w sufit.
Nie miałam pojęcia, o czym mi opowiada, ale urzekał mnie ten gest. Widziałam małego Bruna, który rozmawia o trudnych sprawach z Sarą i zawsze wpatruje się w przestrzeń nad sobą.
– Jesteście tacy podobni... – powiedziałam, choć tak naprawdę nie chciałam, by te słowa wyszły z moich ust.
– Kto? – zaskoczył się Borys i od razu spojrzał w moim kierunku.
– Ty i Bruno. Czasem mam wrażenie, że widzę tylko młodszą wersję ciebie...
Usiadłam obok i położyłam na stoliku butelkę gazowanej wody i dwie szklanki. Nalałam do nich napoju, a mój przyjaciel od razu chwycił za jedną z nich i upił łyk.
– Nie, on jest Natalki. We mnie wdał się Olaf.
– Nieprawda. Bruno to cały ty. Ma tą samą wrażliwość i siłę. Po prostu inaczej ją pożytkujecie, ale z wyglądu jesteście bardzo podobni. Do tego tak samo się poruszacie i robicie te same gesty.
Przyglądał mi się, gdy o tym mówiłam. Nigdy nie rozważał podobieństwa swojego syna do siebie. Od jego maleńkości był przekonany, że jest on wcieleniem swojej matki.
– Może – powiedział tylko.
– Po kim Bruno ma włosy? Ma takie niesamowicie piękne włosy. Nie obraź się, ale ty jesteś łysy, a Natalia ma bardzo cienkie włosy... a on takie gęste, czarne i kręcone. Śliczne po prostu.
– Wiem. – Uśmiechnął się z dumą i było widać, że bardzo lubi tę cechę swojego dziecka. – Nie pozwala ich ścinać. Ma je po Róży. Ona miała takie i moja matka.
Dotknęłam ramienia przyjaciela, bo wiedziałam, że temat siostry zawsze był dla niego trudny i uśmiechnęłam się do niego delikatnie. Poklepał moją dłoń, żeby dać mi do zrozumienia, że czuje się dobrze.
– Nie wyganiam cię, ale właściwie, po co przyszedłeś? – zapytałam, bo wiedziałam, że zaczął o czymś mówić przychodząc tu.
– Właściwie chciałem wiedzieć, jak się czujesz? Te dwa tygodnie dały wszystkim w kość. Zwłaszcza Marcinowi. Wiesz, jak on sobie radzi? Kurde, musiałem... zaskoczył mnie. Gdybym wiedział, jakośbym to załatwił.
Wyrażał się dla mnie bardzo niespójnie i musiałam sprecyzować, o co mu chodzi.
– Pytasz mnie, czy wiem, jak się czuje mój mąż, po tym, jak przyłapałam go na seksie ze swoją pracownicą?
Popatrzył na mnie, jakbym kompletnie nie rozumiała, co do mnie mówi i właściwie miał rację, bo większości nie rozumiałam.
– Nie. Pytam cię, jak ty się czujesz po tym, jak przyłapałaś męża na seksie z asystentką? I pytam, czy wiesz, jak on się czuje, po tym, co działo się u niego w biurze przez dwa ostatnie tygodnie? Ja nie mogę się z nim kontaktować, bo teoretycznie prowadzę śledztwo...
– Prowadzisz śledztwo przeciwko Marcinowi? Dlaczego akurat ty? – Byłam tak zdziwiona, że właściwie nic nie czułam, prócz potrzeby, by ktoś w końcu mi to wyjaśnił.
– Ty nic nie wiesz! – zorientował się Borys i wyprostował na sofie. – Marcin nie kontaktował się z tobą?
– Marcin od dwóch tygodni dzwoni regularnie po kilka razy dziennie i kilka razy w nocy. Wysyła wiadomości, że chce się spotkać, porozmawiać, wyjaśnić, ale ja nie odbieram i nie odpisuję. Nie wiem, co chce mi powiedzieć, ale cokolwiek to będzie, to nie wymaże z mojej głowy widoku tej dziewczyny na nim.
Borys nabrał powietrza w płuca i wypuścił. Wiedział, że musi mi wszystko opowiedzieć od początku. Dowiedziałam się, że Marcin nie czekał na ruch swojej kochanki i następnego dnia zgłosił swoją prośbę o dymisję. Umotywował ją prawdą, więc zabrał dziewczynie argumenty. Jako powód wpisał stosunki seksualne z pracownicą i podał jej pełne dane, co przysporzyło im obojgu problemów. Gdy dyrektor Bogdan Czarnecki otrzymał takie pismo na swoje biurko, musiał zareagować nie tylko w sferze prywatnej, ale i bezpieczeństwa wewnętrznego. W końcu klucze do miasta dzierżył człowiek, który okazał się niemoralny. Borys powinien był wysłać jakiegoś pracownika, ale zajął się tym osobiście, bo miał nadzieję zamieść parę nieścisłości pod dywan. Okazało się, że pomimo niezadowolenia pracowników i ogólnej antypatii względem Marcina, jego dokumentacja jest wzorowa. Niestety to, co Borys znalazł w jednym z magazynów nie dało się zamieść pod dywan. Było zbyt duże. Pod plandeką znajdował się w idealnym stanie samochód. Coś, co niestety mimo swojego piękna i ogólnemu pożądaniu, było nielegalne. Marcin nie dostał dymisji, a zwolnienie dyscyplinarne ze stanowiska zastępcy dyrektora biura. Było to i tak najlepsze rozwiązanie o jakie postarał się Borys, bo uchronił go przed sprawą karną. Uświadomił mi, że mój mąż mógł pójść siedzieć do więzienia za swoje marzenia.
– Czyli Marcin będzie teraz bez środków do życia? – zmartwiłam się.
– Nie. Jako Główny Konstruktor jest wciąż na stanowisku, ale z tego, jaki stosunek mają do niego pracownicy, to po tej sprawie będzie mieć z nimi ciężko.
– Przecież to wciąż jego pracownicy... – zdziwiłam się.
– Tak, ale stracił u nich autorytet. Wiedzą, że nie może się wychylać, mają nad nim przewagę. Musi przechodzić trudny okres, Monika. – Borys spojrzał na mnie i wiedziałam, że powie coś, co mi się nie spodoba. – Wiem, że cię zdradził, ale porozmawiaj z nim...
Poklepałam go po kolanie. Wiedziałam, że porozmawiam z Marcinem. Z pewnością to zrobię. Musiałam tylko poukładać parę spraw w głowie. Jak zwykle. Musiałam doprowadzić swój umysł do takiego stanu, by nie mieć do niego żalu o tę kobietę, bo nie miałam prawa mieć do niego, o to ani żalu, ani pretensji. Robiłam to samo i musiałam poskładać myśli do kupy, by umieć mu wybaczyć.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top