11. "Kurwa mać!"
( Ja wiem, że ten rozdział ma bardzo ciekawy tytuł... Ja wiem... MIŁEGO CZYTANIA ❤)
Westchnęłam kiedy kolejny raz ktoś podniósł głos. Harry, Mike, Alex i dziewczyny rozmawiali o nieznanym mi Axelu. Obracałam zdjęcie w dłoni, które dał mi Alex. Na zdjęciu był nie kto inny jak Axel. Miał na tym zdjęciu z dziesięć lat więc nic mi to nie dało. Leżałam sobie na kanapie słuchając rozmów moich przyjaciół jednym uchem za to drugim wszystkie ich słowa wylatywały. Byliśmy w domu niejakiego Logana. Podobno jeden z wielu kompanów Alexa. Dopiero teraz się dowiedziałam, że jest dużo ludzi którzy należą do niego jak kolwiek to brzmi. Są rorzuceni po całym świecie i każda grupa ma swojego przywódcę, ale tym głównym przywódcą Jinetes jest Alex. Podobnie ma Marcus i inne mafie. W końcu nadeszła ta chwila, że tak zaczęło mi się nudzić jak nigdy. Postanowiłam więc przerwać zaciętą rozmowę moich znajomych i wyrecytowałam rymowankę, którą układałam odkąd usiadłam na tej kanapie. Czyli będzie z dwie godziny.
- Axel i Alex jak dwie krople wody. Jeden psychopata... Drugi przyjaciel świata - powiedziałam z dumą wymachując rękami. Każdy nagle ucichł i spojrzał na mnie, a ja z wielkim uśmiechem założyłam ręce na mojej piersi jak do trumny. Dziwnie to brzmi, ale wyobraźcie sobie to.
- Skończyłaś? - pyta Harry.
- Nie kurwa, kim on jest w ogóle? Kim jest, żeby nas atakować? Kim jest żeby MNIE atakować i moich przyjaciół? Nikim! Tak więc brat nie brat, nie daruję gnojowi! - krzyknęłam podnosząc się z kanapy i krążąc po pokoju - Co on tu robi? I czego do cholery chcę? A przedewszystkim czy jest silny? - zadawałam pytania jak najęta.
- Jest lepszy od Marcusa, ale za słaby aby mnie pokonać. Przynajmniej ostatnio tak było... - mruczy Alex pod nosem.
- Kiedy ty go ostatnio widziałeś? - pytam się marszcząc brwi.
- Będzie z piętnaście lat lub więcej - odpowiada patrząc w podłogę.
- Świetnie! Czyli nie jesteś z nim przywiązany, mogę go zabić? - pytam się zdenerwowana.
- Nie - powiedział i uniósł na mnie wzrok. Usiadłam na kanapie i założyłam ręce na piersi obrażona - Sam go zabiję jak tylko go zobaczę - mówi i spogląda na nas wszystkich - Nie wiem co tu robi i czego chcę. Za to wiem, że nigdy by mnie nie zaatakował nie mając planu. Prawdopodobnie, jesteśmy w dupie. My i inne wysoko postawione mafie. Jednak Axel nie wie o Vivi... I planuje go zaskoczyć - mówi Alex swoim donośnym głosem.
- Skąd pewność, że nie wie o Vivece? Skąd pewność, że nie śledzi nas od jakiegoś czasu? - odzywa się Ashley siedząc na oparciu fotela. W fotelu siedziała za to Olivia.
- Nie sądze, że byłby aż tak głupi aby mnie podsłuchiwać. Dobrze wie, że jak mi podskoczy to go zabiję - warczy Alex chodząc po pokoju - Dałem mu ostatnią szansę... Ostatnią! - mruczy po nosem podnosząc głos na koniec.
- Można się domyślić, że niezłe ziółko z niego - mówię pod nosem, ale i tak każdy mnie usłyszał. Nagle telefon Alexa, który jakimś cudem przeżył, się zaświecił. Wkurzona złapałam go przed Alexem i spojrzałam na wysłany SMS.
Od: Axel
Laska ma rację. Lepszy jestem co?
Przeczytałam na głos marszcząc brwi. Cholera.
- Ten śmieć jednak ma jakiś podsłuch! - warknęłam i zaczęłam się rozglądać po domu. Znowu poczułam wibrację, ale oddałam telefon Alexowi aby to on tym razem czytał. Nie przestawałam oczywiście szukać jakiegoś podsłuchu.
- "Grzeczniej proszę... Sądze, że nie dasz rady znaleźć tego podsłuchu więc daj sobie spokój niebiesko włosa piękności" - czyta z telefonu Alex, a ja się zatrzymuję.
- Nie no zaraz mu przywalę... Chyba dawno nie dostałeś w mordę! - krzyczę, aby podsłuch wyłapał to co powiedziałam. Zaczęłam dalej szukać i nagle natrafiam na niejakiego Logana, który nas tutaj zabrał. Zjechałam go uważnym wzrokiem a moją uwagę przyciągnęła przełykana nerwowo ślina przez niego. Mam cię. Przywaliłam mu w nos przez co upadł łapiąc się za niego. Złapałam go za nogę i wprowadziłam do salonu.
- Viveka co ty do cholery robisz? - mówi Olivia marszcząc brwi.
- Znalazłam podsłuch - mówię i zaczynam przeszukiwać szatyna. Jest umięśniony więc trochę się peszę - Nie no nie wierzę... - mruczę kiedy widzę wypuklenie w kieszeni. Pewnie tam ma telefon! Nie wsadzę tam mu ręki!
- No dalej. Przecież bardzo chcesz znaleźć podsłuch - mówi Logan z uśmieszkiem.
- Mike podaj mi chusteczkę - mówię nie odwracając wzroku od szatyna.
- Co? Po co? - pyta skanując mnie wzrokiem.
- Po prostu daj mi chusteczkę! - podnoszę głos zdenerwowana tym wszystkim. Bez dalszej konwersacji daję mi chusteczkę. Składam ją na pół i zabieram łapy Logana, które trzymały jego zakrwawiony nos. Ściskam jego płatki nosa przez chusteczkę przez co krzyczy z bólu.
- Wyjmuj telefon! Chciałabym grzecznie porozmawiać z nowo poznanym kolegą - mówię ściskając mocno jego prawdopodobnie złamany nos. Jęczy, ale dalej nie wyciąga telefonu.
- Chcesz go? To sobie weź - mówi ledwo słyszalnie oddychając przez usta. Puszczam jego nos wzdychając. Twardy zawodnik.
- Co tak właściwie chcesz osiągnąć Vi? - pyta Harry. Mogłabym poprosić Ashley żeby mu to wyjęła, ale nie chcę niczego psuć pomiędzy nią a Olivią. Lily ma chłopaka, a chłopaki to pizdy zazwyczaj więc ich nie poproszę. Ale ja nie jestem pizdą... Zdobędę ten telefon!
- Błagam Mike, nie zabij mnie za to... - mruknęłam, ale on to usłyszał.
- Za co? - spytał marszcząc brwi. Nie odpowiedziałam i wsadziłam rękę do kieszeni Logana. Dlaczego ta kieszeń jest tak duża?! W tle słyszę jakieś przeklęństwa, śmiech i szamotania, ale nie zwracam na to uwagi. W końcu wyjęłam telefon z zwycięskim uśmiechem. Spojrzałam na Logana, które również się uśmiechał. Złapałam za jego nos i znowu ścisnęłam przez co jego uśmiech zmienił się w grymas. Spojrzałam na Michaela, który był trzymany przez Alexa i Harrego. Miał na twarzy wypisany soczysty wkurw - Zabiję skurwiela! - warknął wyrywając się.
- Ale przynajmniej mam telefon... - mówię cicho na co on jedynie klnie pod nosem. Odblokowuje telefon przez co wyświetla mi się numer Axela, który dalej jest na łączu z Loganem - Witaj Axel czy to nie ty mówiłeś że nie znajdę twojego "podsłuchu"? Sądze, że już słyszałeś, ale jeszcze raz ci coś dam do posłuchania dobrze? - pytam się go, ale zastaję ciszę. Z uśmiecham kolejny raz ściskam nos Logana a on krzyczy z bólu. W końcu puszczam jego nos i czekam na jego reakcję.
- Nie sądziłem, że dasz radę - mówi do słuchawki.
- A no widzisz jeszcze mnie nie znasz - odzywam się i wstaję z klęczek - Po za tym jestem pewna, na jakieś 80%, że zmusiłeś Logana do tego całego podsłuchu - mówię patrząc na zmieniający się czas trwania rozmowy.
- Sam z siebie by tego nie zrobił. To tylko kolejny pies Alexa - niemal warczy imię swojego brata.
- Może chcesz go do telefonu? - pytam się podchodząc do Alexa.
- Bardzo miło mi się z tobą rozmawia. Chce jeszcze ochronić moje bębenki w uszach... - mruczy jakby do siebie. Śmieje się cicho pod nosem.
- Cudnie czyli masz do czynienia ze mną - mówię udając podekscytowanie - Odpierdol się grzecznie proszę od moich przyjaciół zgoda? - warczę do słuchawki. Słyszę jednak śmiech niemal taki sam jaki ma Alex. Czy to są pieprzone bliźniaki? Jeszcze jak go zobaczę w dojrzalszej wersji niż na zdjęciu i będzie taki sam jak Alex to klękajcie narody. Dwa ciacha obok siebie nie no nie wierzę.
- Ja się dopiero rozkręcam. W każdym razie zapraszam do mojej posiadłości. Jutro o 20:00 rozpoczyna się bal. Chętnie wam pokaże moje osiągnięcia - szybko ominął moją wypowiedź.
- Skąd pewność, że się pojawimy? - warczy Mike podchodząc do mnie - Mamy ważniejsze sprawy na głowie i nie spędzimy tutaj ani chwili dłużej... - mruczy ostatnie zdanie pod nosem.
- Alex nie przepuści okazji, żeby mnie nie zabić - śmieje się radośnie, a ja marszcze brwi. Jednak pojeb.
- Przyjdziemy, ale nie sami - mówi głośno aby jego brat go usłyszał.
- Fantastycznie! Im więcej tym lepiej! - krzyczy wesoło - Naraska!
Rozłączył się zanim zdążyłam coś powiedzieć.
- Nie, że coś Alex, ale czy ciebie pojebało? - mówi Harry całkiem poważnie.
- Myślałam, że ty myślisz... A ty nie myślisz? - powiedziałam drapiąc się po głowie.
- Może być zagrożeniem - mruczy poprawiając okulary.
- Czy to nie ty mówiłeś, że Axel jest za słaby aby cię pokonać? - odzywa się Lily - Pamiętam tego gnojka i nie wydawał się groźny... Dlaczego teraz ma być inaczej? - pyta poprawiając się na kolanach swojego chłopaka.
- Bo wtedy miał szesnaście lat a teraz ma trzydzieści jeden? Jest tak bardzo pojebany jak ja w młodości... - mówi cicho tak abym nie usłyszała. Oczywiście usłyszałam.
- Dobra - powiedziałam zakładając ręce na piersi. Każdy się na mnie spojrzał marszcząc brwi - Chętnie bydlaka poznam twarzą w twarz, ale co zrobimy z nim? - zrobiłam jeden krok w bok aby odsłonić Logana przysłuchującego się nam. Alex westchnął i złapał go za ramię.
- Axel ci kazał to zrobić? - pyta się go.
- Zagroził, że skrzywdzi Harper... - mruczy trzymając chusteczkę przy nosie.
- Tak, tak... Wiem, domyśliłem się - mówi klepiąc go po ramieniu.
- Przepraszam Hector... - mówi skruszony. Kto to Hector? Aaaa! No tak to jest Alex. Dziwnie jest słyszeć jak ktoś się do niego zwraca Hector a nie Alex. Ułożyłam usta w dzióbek.
- Ouu... Czyli go lubimy? - pytam się przygryzając policzek.
- Tak Viveka, lubimy go. Nie wyjmował telefonu bo po prostu robił ci na złość - mówi Alex w pół uśmiechu.
- O... No to... Sory... - mruczę poprawiając włosy.
- Masz jaja niebiesko włosa. Nie martw się nie takie rzeczy się znosiło... - mówi z uśmiechem. I że on jeszcze się uśmiecha.
- Trzeba ogarnąć jakieś ciuchy prawda? - pyta się Olivia wstając z fotela. Miała diabelne ogniki w oczach. O mój Boże, zabierzcie mnie stąd.
- Ee, no tak... Raczej - odzywa się Alex.
- Viveeeeka! - spogląda na mnie z uśmiechem.
- Nieee! - wołam rozpaczliwe i zaczynam uciekać na górę domu.
- Wracaj tutaj niebieska wywłoko! - warczy groźnie i zaczyna za mną biec. Biegałyśmy po całym domu aż w końcu Ashley dołączyła do Olivii przez co zostałam złapana.
- Alex co miałeś na myśli mówiąc, że nie pójdziemy tam sami? - pyta się Harry przez co zaczynam się przysłuchiwać rozmowie.
- Trzeba zawżeć sojusz z tym kretynem. Będziemy silniejsi, będzie nas więcej a Axel nawet ze swoimi "osiągnięciami" Gówno nam zrobi.
- Nie... Nie zrobisz tego - odzywam się mrużąc na niego groźnie oczy.
- Zrobię - mówi wzruszając ramionami.
- Nie mam ochoty patrzeć na tego glona! - krzyczę wyrywając się z uścisku Ashley, która dalej mnie trzymała abym nie uciekła. Jakby nie patrzeć nie zaprzyjaźniłam się z Grece. Ani z żadnym z nich.
- Uwierz mi, ja też nie mam ochoty na nią patrzeć, ale Axel raczej nie wie o żywiołach. To jest na naszą korzyść. Obiecuję, że jak tylko zajmiemy się Axelem wrócimy do domu. Weź telefon i zadzwoń do Pepper bo jestem pewien, że przeleci cały świat aby cię w końcu znaleźć.
- Dobra... - mruczę pod nosem.
- Ładnie była ubrana, może pomoże nam w wyborze sukni! - piszczy szczęśliwa zakupami Lily.
- Jaja sobie robisz? Kompletne bezguście. Tylko zielone i czarne rzeczy - prycham pod nosem.
- Tak bo ty wcale się nie ubierasz na czarno... - mruczy Harry.
- Słyszałam to! - podnoszę głos. Mój telefon (nowy telefon, zakupiony w Meksyku) niestety ucierpiał i teraz pewnie leży sobie gdzieś w gruzach więc wzięłam ledwo żywy telefon Michaela bo tylko on miał numer Pepper. Westchnęłam i kliknęłam na zieloną słuchawkę. W czasie kiedy łączyłam się z jej telefonem weszłam na górę aby mieć ciszę. Po czwartym sygnale odebrała.
- Michael do kurwy nędzy daj mi w końcu do telefonu Viveke! - nawet się nie przywitała tylko od razu zaczęła krzyczeć.
- Cześć... - szepnęłam i od razu oddaliłam telefon od mojego ucha.
- VIEVKA?! Gdzie ty jesteś?! Chcesz żebym na zawał zeszła? Wracaj do domu to nie wakacje, a ty jeszcze nie jesteś w formie!
- Nic mi nie jest... Nie mogę ci powiedzieć gdzie jestem bo tutaj przylecisz a do tego nie mogę dopuścić. Dzisiaj mieliśmy wracać, ale trochę się posypało. Jeszcze trochę tutaj zostanę, nie musisz się martwić. Jestem ze wszystkimi z paczki! - staram się ją przekonać.
- Peter, Morgan i Jasmin się martwią... Co ja mam im powiedzieć? - na imię chłopaka cała się spinam.
- Powiedz Morgan, że kiedy wróce spędzimy cały dzień razem. Jasmin powiedz, że bardzo tęsknie za nią, i że odliczam minuty i godziny do naszego spotkania - śmieję się pod nosem - A Peterowi powiedz, że nawet jak się martwi to i tak jest dupkiem - mówię cicho przez co nie wiem czy Pepper mnie usłyszała.
- Coś się stało z wami? - pyta również cicho jakby bała się, że ktoś ją usłyszy.
- A myślisz, że dlaczego teraz nie jestem w Nowym Jorku? - mruczę skubiąc rękaw bluzy Mike'a, którą mi dał. Po drugiej stronie usłyszałam westchnięcie a potem nastała długa cisza.
- Rozumiem... Uważaj na siebie i najlepiej by było gdybyś trzymała się Michaela. Jasne? - pyta.
- Taki był plan - śmieje się cicho.
- Powiedz Vivi... Co jest między wami? - zadała nagłe pytanie. Przez chwilę nic nie mówiłam zastanawiając się nad jej słowami. Pomrugałam szybko kręcąc głową - Kochasz go? - dopytała, a ja przełknęłam ślinę. Wzięłam głębokie powietrze i pokiwałam głową mimo, że tego nie widziała.
- Kocham go... Ale mimo wszystko naprawdę nie chcę starcić Petera. Jest dupkiem, ale kiedy sobie wyobrażam że już go nie zobaczę robi mi się smutno... - mówię i opadam tyłem na łóżko.
- Kiedy zamierzasz porozmawiać z Peterem? - znowu zapytała.
- Kiedy tylko wrócę do domu, to porozmawiam z nim. To on zdecyduję czy da radę się ze mną przyjaźnić po tym wszystkim - mruczę przymykając oczy.
- Rozumiem... - mamrota pod nosem - Na pewno wszystko dobrze? - pyta, a ja chwilę się zastanawiam. Uśmiecham się pod nosem i cicho odpowiadam.
- Dopóki mam Michaela przy sobie jest okej...
- Dobrze... Tęsknie już za tobą Vivi. Wracaj jak najszybciej tylko możesz. Za długo cię nie było, nawet się tobą nie nacieszyłam - powiedziała i prychnęła pod nosem niczym nastolatka.
- Już niedługo. Do zobaczenia! - mówię i rozłączam się. Odstawiam telefon i wzdycham zmęczona życiem. Nagle drzwi się otworzyły a w szparze pojawiła się sama głowa Harrego.
- Jak tam Vi? Żyjesz? - zapytał i wszedł do pokoju kiedy poklepałam miejsce obok. Zamknął za sobą drzwi i walnął się na łóżko.
- Nie... - mówię cicho i znowu wzdycham.
- Zawołać Mike'a, żeby zrobił ci usta usta? - pyta się z uśmiechem, a ja prycham pod nosem.
- Jak nie żyje to raczej nie ma to sensu. Gdzie ty byłeś kiedy było Edb...* - mruczę pod nosem a on wybucha śmiechem.
- Jestem pewny, że Michael wskoczył by do źdódełka gdzie są duchy, złapał cię i odstawił do ciała niczym sam Herkules z bajki - śmieje się pod nosem, a ja razem z nim - Drugi raz by cię nie stracił - mruczy kiedy w końcu się uspokoiliśmy.
- Tak... Cały Mike - mówię cicho - Słyszałam od Lily jak się dostałeś do Mafii - zmieniam temat.
- Tak? Co słyszałaś? - pyta się zaciekawiony.
- Że byłeś kiedyś przyjacielem Lily i że przyjebałeś jakiemuś kolesiowi co zainteresowało Alexa - śmieje się pod nosem.
- Chciał skrzywdzić Lily... Byłem już wtedy w niej zabujany po uszy, ale jak większość bałem się jej powiedzieć. No wiesz, że będzie dziwnie i odwrócimy się do siebie. Ale jak się okazało ona leciała na mnie jeszcze bardziej - powiedział wzruszając ramionami, a ja znowu wybuchłam śmiechem.
- Jak to? - zapytałam ze śmiechem. Jego poważna mina bardzo mnie rozśmieszyła.
- Alex przez następne miesiące uczył nas samoobrony i używania broni palnej. Raz kiedy walczyłem razem z Lily, pokonałem ją nie dając jej fory. No wiesz większość lasek by zareagowała coś w stylu "To nie fair, powinieneś dać mi chodź raz wygrać!" Ale nie Lily. Byłem nad nią i jedynie powiedziała "Uwielbiam cię" I mnie pocałowała. Niestety nie na długo bo Alex nam przywalił i kazał "lizać" się potem - prychnął obóżony, a ja zwijałam się ze śmiechu.
- Nie każda laska by się ucieszyła, że została połamana, ale Lily to Lily. Chciałabym poznać was w młodości - mówię wycierając oczy przez łzy, odchrząknęłam przez chrypkę i spojrzałam na Harrego, który nie zareagował na mój komentarz - Powiedz... Jak doszły do mafii Olivia albo Ashley? - zapytałam przekręcając się na bok i podpierając się ręką.
- Kiedy Michael miał piętnaście lat poszedł na imprezę. Jak dobrze wiesz był chujem od małego... Na imprezie natknął się na Ashley, która swoim ciętym językiem kogoś wyzywała. Na początku nie zwracał na nią uwagi, ale potem zaczął się interesować zaistniałą sytuacją. Głośno się z kimś kłóciła i w końcu, kiedy ten facet podniósł rękę na Ash, Michael wkroczył. Tym facetem był chłopak Ashley to znaczy już były. A tak w ogóle nie wiem czy wiesz, ale Michael jest młodszy od Ashley - mówi i spogląda na mnie, a ja ze swoją otworzoną buzią mrugam kilka razy.
- Że co?! - krzyczę zdziwiona.
- Jest młodszy o rok - kiwa głową sam sobie.
- Nie wiedziałam... - mruczę pod nosem.
- W każdym razie podszedł do tego kolesia i pyta się szorstko czy wie, że kobiet się nie bije. Na co on zaczął wrzeszczeć na niego, że to z nim go zdradziła. Jak się okazało Ashley zdradziła tego kolesia z innym a kiedy Mike podszedł ubzdurał sobie, że on jest tym drugim. Co było dziwne? Że Michael się "przyznał" Dodając czy ma z tym jakiś problem. Jak można się łatwo domyślić dostał w twarz. No a potem Mike mu oddał prawie go zabijając. Na szczęście Ashley zainterweniowała i odciągnęła go na bok. Potem zajęła się jego ranami mimo, że stanowczo zaprzeczał jakiejkolwiek pomocy. I tak zaczęła się ich znajomość. To Mike wkręcił tutaj Ash - kończy swoją wypowiedź.
- A co z Olivią? - pytam się opadając na łóżko bo zaczął mnie boleć łokieć na którym się opierałam.
- Ugh... Nie wiem czy powinienem mówić, ale powiem. No więc... Ashley była na imprezie w wieku szesnastu lat no i była też tam Olivia i obie były upite... Ehh chyba wiesz do czego dąrze prawda? - pyta ze skwaszoną miną. Marszczę brwi nie rozumiejąc.
- Nie bardzo... - mamrocze spoglądając na niego.
- Pamiętasz nowy rok? - zmienia nagle temat.
- Aż tak pijana nie byłam - prycham pod nosem.
- No więc graliśmy i było takie nakierowanie jakby... "Niegdy przenigdy nie pocałowałam osoby z tego kręgu" Ashley i Olivia wypiły i potem ktoś palnął albo ja albo Alex "A co do seksu..." Pamiętasz coś takiego? - cała czerwona schowałam twarz w poduszkę.
- Okej rozumiem... - powiedziałam stłumionym głosem.
- No więc tak się poznały i też ją w to wszystko wciągnęliśmy - mówi i przez chwilę słychać szelst kołdry - Dobra, koniec historyjek. Musisz iść jeszcze do sklepu po suknie - krzyknęłam jak jakiś pterodaktyl nadal mając twarz w poduszce. Jednak po chwili uniosłam głowę wystraszona i skołowana jednocześnie. Te dwa słowa, takie soczyste i przepełnione złością.
- KURWA MAĆ!
C.D.N
*****************
*Edb - edukacja dla bezpieczeństwa. Niektórzy mogli nie ogarnać tak więc dodałam gwiazdkę XD
Jezus ja naprawdę nie wiem czemu wam to robię XDDD
Mam nadzieję, że jakoś dacie radę i mnie nie zjecie 💃
Ogólnie nie podoba mi się ten rozdział bo jest taki zwyczajny i trochę nudnawy, ale niedługo będzie akcja tak więc warto czekać ❤
1. Jak wam się podoba historia dołączenia Ashley i Olivii?
2. #TeamHarry czy #TeamAlex Kogo lubicie bardziej?
3. #TeamAshley #TeamLily czy #TeamOlivia tutaj tak samo kogo lubicie bardziej?
Do napisania 😘🙋🏼
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top