10.
Złote słońce wlewające się dziś przez okna jej sypialni, nie wydaje się bogini czarów po raz pierwszy tak irytujące. Loki obserwuje drobną blondynkę drzemiącą w zmiętej pościeli swojego łóżka, która przerzuciła niedbale rękę przez jego tors, wtulając się w niego w nocy, niezależnie jak się położył. Wie doskonale, że dziewczyna tylko udaje zaspaną, dlatego znów się odsuwa, a gdy Clea wydaje z siebie niezadowolone mruknięcie, a on sprawnym ruchem kładzie się na jej plecach i dociska ją do łóżka.
– Obudź się i nie marnuj mojego czasu wiedźmo – szepcze, całując jej kark, a ona śmieje się cicho w poduszkę pod swoją twarzą.
– Masz jakieś miejsca, w których musisz być Wasza Wysokość? – sarka dziewczyna, przechylając głowę tak, by jego usta powędrowały na jej szyję.
– Midgard, muszę przekazać mojemu bratu trochę kłamstw. – Na jego słowa, Clea od razu zrzuca go z siebie i siada na łóżku, zakrywając swoje nagie piersi kołdrą.
– Zabierz mnie ze sobą.
– Nie – odpowiada Loki, śmiejąc się głośno. – Jesteś moją przyszłą żoną, musisz iść do mojej matki wyrazić wyrazy współczucia z powodu stanu Wszechojca, oraz opowiedzieć, jak to wspierasz mnie w tej trudnej misji sprowadzenia mojego brata do domu.
– Oczywiście – mówi, przewracając oczami. – Nie przyzwyczajaj się jednak, że robię, co mi każesz.
– Dlaczego? W nocy całkiem Ci się to podobało – odpowiada od razu Loki, a ona wzdycha głośno i splata niedbale włosy. – Nie rób tego.
– Czego?
– Nie wiąż włosów. Nie, kiedy jesteś ze mną.
– Słucham? – Śmieje się dziewczyna, wstając z łóżka i zarzucając na siebie swoją koszulę. – To jak się czesze, czy ubieram, nie ma nic wspólnego z naszym papierowym małżeństwem.
– Od wczoraj nie możesz już mówić, że nic nas nie łączy, więc bądź tak miła i...
– Na Ciebie już pora – mówi z uśmiechem Clea, wsuwając pierścień na palce i odsyłając go przez portal do jego pokoju w drugiej części zamku.
Blondynka powoli szykuje się, przykładając pełną staranność do tego, by prezentować się tak, jak jej nagła pozycja na to nakazywała. Patrzy na siebie w lustrze i poprawia lekko rozpuszczone włosy, by w końcu spiąć je tylko lekko na bokach, pozwalając im opaść równo na jej plecy. W końcu miała być w nim zakochana, a zakochane kobiety robią wszystko, by się przypodobać. Clea przemierza korytarze pałacu, pierwszy raz idąc z podniesioną głową, pierwszy raz posiadając tu to, co powinna mieć od urodzenia — władzę. Puka delikatnie do pokoju Odyna i dopiero po chwili przekracza próg i kieruje się do królowej, która wita ją lekkim uśmiechem.
– Clea, dziecko, jak dobrze, że jesteś cała – mówi Frigga, podając jej dłoń. – Słyszałam, co się stało w Jotunheimie, Loki nie powinien...
– Nie myśl o tym teraz Pani – odpowiada od razu dziewczyna, siadając obok królowej przy łóżku Odyna. – Sama chciałam podążyć za Twoim synem, choć gdybym wiedziała, co nas tam czeka i jakie będą konsekwencje, starałabym się zrobić wszystko, by Loki odwiódł go od tego pomysłu.
– Loki... czy on powiedział Ci o tym, czego dowiedział się od ojca?
– Tak, rozmawialiśmy o tym wczoraj. Twój syn jest niezwykle skonfliktowany, jednak jestem pewna, że jest gotowy zrobić wszystko, by zadbać o królestwo i rodzinę, dopóki Odyn się nie obudzi.
– Lub dopóki Thor nie powróci – wtrąca Frigga, a drobna blondynka bierze ją za rękę i spogląda jej prosto w oczy.
– Oczywiście, nie ustaje w nadziei, że Twój syn powróci do nas Pani.
Królowa przygląda się dziewczynie wyjątkowo uważnie, dostrzegając w niej coś nowego, coś, co sprawia, że niezwykle oszczędna w słowach czarodziejka robi wszystko, by podnieść ją na duchu. Dziewczyna nawet prezentuje się dziś odrobinę inaczej, jakby nagle zaczęła stąpać twardo po ziemi, a nie patrzeć tak zachłannie w czerń kosmosu.
– Loki zawsze będzie moim synem – mówi żona Odyna po chwili ciszy. – Mówiłam Ci, że jego charakter jest niezwykle złożony, jednak Ty zdajesz się trafiać wprost do jego prawdziwej natury i to jest niezwykłe – kontynuuje królowa. – Ciesz się, że będzie miał przy sobie kogoś takiego, jak Ty córko.
– To za wcześnie, by mnie tak nazywać Pani.
– Och oczywiście – mówi z uśmiechem królowa. – Oboje jesteście zbyt uparci, by przyznać się przed sobą do tego, że to, co was połączyło to coś znacznie cenniejszego niż wszystko inne.
Clea uśmiecha się delikatnie, nie chcąc kontynuować tej rozmowy, uważa, że jest na nią o wiele za wcześnie. Owszem ona i Loki znali się już jakiś czas, ale w żadnym wypadku nie należy brać pod uwagę ich początkowych kłótni, dopiero teraz stali przed sobą jak równy z równym i mogli zobaczyć wszystkie rozciągające się przed nimi możliwości. Czarodziejka zdawała sobie też sprawę z tego, że nawet jeśli kiełkują w niej ciepłe uczucia wobec Lokiego, to w żadnym wypadku nie może dać dojść im do głosu. To uczyni ją słabą w jego oczach i co gorsze może dać jej powód, by rozważyć pozostanie w tym wymiarze. Clea obserwuje królową i to, z jaką troską czuwa ona u boku swojego męża, podając w wątpliwość to, że sama kiedykolwiek będzie zdolna do tego, by kochać kogoś tak mocno, jak ona kochała mężczyzn w swoim życiu.
W końcu po długich namowach królowa udaje się na spoczynek, a Clea idzie do sali tronowej i uśmiecha się szeroko, widząc Lokiego przed sobą.
– Mam paść przed Tobą na kolana mój królu? – sarka dziewczyna, zmierzając w jego stronę.
– To chyba oczywiste – odpowiada Loki, poprawiając się lekko na tronie i patrząc, jak blondynka zatrzymuje się przed pierwszym stopniem i opada na pół sekundy na jedno kolano.
– Te wszystkie pokłony, koronacje i inne gesty nie znaczą nic. To tylko ułuda i zasłona dymna, zawsze tak było – mówi bogini, wspinając się z gracją po stopniach, aż staje naprzeciwko niego i nachyla się do jego ust. – Tak samo, jak przysięgi składane przez kłamców.
Loki łapie ją w pasie i przyciąga na swoje kolana, całując namiętnie, a ona odsuwa się lekko od jego twarzy, by spojrzeć mu prosto w oczy. Przez chwilę nie mówią nic, pojedynkując się na swoje zimne spojrzenia, aż Clea znów muska ustami jego wargi i przesiada się na podłokietnik po jego prawej stronie.
– Twoja matka nazwała mnie dziś córką – mówi blondynka z enigmatyczną miną. – Poza tym przekazałam jej dokładnie to wszystko, czego chciałeś, jak tam wypad do Teksasu?
– Gdzie? – pyta Loki, mrużąc lekko oczy.
– Och, no do Midgardu – wzdycha Clea. – Wiem, że nie znasz geografii każdego z królestw, ale tego, w którym przebywa Twój brat, by się przydało.
– Mój brat myśli, że ojciec nie żyje – odpowiada bożek kłamstw, a dziewczyna spogląda na niego zaskoczona.
– Czy Ty chcesz zabić swojego ojca? – pyta przerażona, a on kręci głową.
– Nie przesadzaj, za kogo Ty mnie masz Clea? – fuka urażony. – Za długo byśmy nie zagrzali miejsca na tronie, jakbym to zrobił.
Zanim blondynka odpowie cokolwiek, dobiega ich odgłos przyspieszonych kroków i Clea od razu podnosi się i staje obok tronu, obserwując przyjaciół Thora zmierzających w ich stronę i ich zaskoczenie, gdy widzą Lokiego.
– Ojciec zapadł w swój sen, a matka obawia się, że może się nigdy nie obudzić – mówi Loki, patrząc na nich tak zatroskanym wzrokiem, że nawet blondynka u jego boku prawie się na to nabiera.
– Więc chcemy porozmawiać z nią osobiście – mówi Sif, idąc szybciej niż swoi przyjaciele.
– Królowa odmawia opuszczenia komnaty Wszechojca – odpowiada Clea, robiąc krok do przodu i spogląda wprost na brunetkę stojącą u stóp tronu.
Sif widzi na twarzy bogini czarów pewną zawziętość, której nie dostrzegła tam nigdy wcześniej, jest w niej więcej pewności siebie i nie ulega wszelkiej wątpliwości, że dziewczyna chce być w miejscu, w którym się znajduje.
– Możecie przedstawić swoją pilną sprawę mnie, waszemu królowi – mówi Loki, uśmiechając się szeroko i schodząc po stopniach w stronę przyjaciół swojego brata. Clea doskonale wie, jak grać swoją rolę więc podąża dwa kroki za nim, obserwując, jak jej towarzysze padają przed nimi na kolana i również ma ochotę się uśmiechnąć, jednak dla dobra sprawy zachowuję to dla siebie. Tak samo, jak zachowuje ciszę do końca wymiany zdań między Lokim a trójką wojowników. W końcu mężczyźni odchodzą i tylko Sif posyła bratu Thora prowokacyjne spojrzenie, które przenosi na po chwili na blondynkę u jego boku.
– Lady Cleo, możemy pomówić na osobności? – pyta brunetka, a bogini robi krok w jej stronę, lecz Loki łapię ją za nadgarstek, zanim dziewczyna postawi stopę na kolejnym stopniu.
– Moim życzeniem jest, żebyś została przy mnie moja królowo – mówi chłodno Loki, a blondynka przytakuję mu z ciepłym uśmiechem.
– Porozmawiamy w innych okolicznościach Lady Sif – odpowiada Clea, odprawiając wojowniczkę jednym skinieniem głowy i spogląda na bożka przed sobą. – Masz dla mnie jakieś kolejne kłamstwa do rozsiania?
– Nie, chodź ze mną – mówi, podając jej rękę i rusza w stronę tarasu. Gdy są już przy samej balustradzie, Loki obraca ją, jakby tańczyli i przyciąga przed siebie, a bogini od razu opiera się o niego plecami, patrząc na rozciągające się przed nimi jezioro, w którym odbija się światło powoli gasnącego dnia. – Świat, z którego pochodzisz, nie ma w sobie chyba tyle uroku?
– Widziałeś Mroczny Wymiar, więc wiesz, że ma w sobie zupełnie inny urok – odpowiada, biorąc jego rękę i obejmując się nią w talii. – Mamy swoje zagrożenia, swoje konflikty i swoje pragnienia, a ja mam tam swoje miejsce.
– Miejsce, które zajmiesz tutaj, nie jest dla Ciebie satysfakcjonujące? – pyta Loki, przyciągając ją odrobinę mocniej do siebie.
– Różnica polega na tym, że tam jestem wolna, tu jestem na sznurkach.
– Wydawało mi się, że jesteś całkowicie podległa swojemu wujowi.
– Na razie – odpowiada i uśmiecha się szeroko. – Zawsze byłam cierpliwa, czekałam tutaj na swoją szansę, poczekam i tam.
– Nie Ty mówiłaś mi wczoraj, bym sięgnął po to, co mi należne?
– Tak – odpowiada dziewczyna, śmiejąc się i obraca się w jego ramionach. – Tylko Twój czas nadszedł teraz, ja na swój jeszcze chwilę poczekam.
– A jeśli nie pozwolę Ci odejść? – pyta bóg psot, popychając ją lekko do przodu, aż dziewczyna oprze się plecami o kamienną balustradę.
– Czy to nie Ty mówiłeś mi kilka dni temu, że doskonale poradzisz sobie beze mnie? – pyta Clea, podnosząc na niego spojrzenie i uśmiecha się szeroko.
– Nie potrzebuję Twojej pomocy, z Tobą po prostu jest dużo zabawniej – odpowiada, nachylając się do jej ust, a Clea od razu go całuję, nie robiąc sobie nic ze straży stojących w wejściu do sali tronowej. – Twój ojciec dostanie Wanheim, więc pozbędziemy się go z Asgardu. Mój brat i ojciec też przestali być problemem, więc Clea zostając tu, będziesz miała tyle wolności...
– Na ile mi pozwolisz? – pyta blondynka, śmiejąc mu się prosto w twarz. – Nie wierzę w ani jedno Twoje słowo Loki.
– To akurat całkiem dobrze – odpowiada z bezczelnym uśmiechem, całując ją odrobinę bardziej agresywnie i zaciskając dłonie na jej biodrach, by nie mogła się wyrwać. Choć Clea nie ma najmniejszego zamiaru tego robić, ma wrażenie, że pocałunki bożka psot obudziły jakąś część jej, której wcześniej nie znała i która to chce teraz tylko więcej i więcej.
– Zostałabym tylko w jednym wypadku Loki – mówi z uśmiechem, odsuwając się lekko od jego twarzy, ale dalej patrząc mu w oczy. – Gdybyś patrzył na mnie z taką miłością, z jaką wasza matka patrzy na Odyna.
Bóg kłamstw zaczyna się śmiać głośno i cofa się o krok, by zmierzyć dziewczynę wzrokiem. Clea zakłada ręce na swoich drobnych piersiach w oczekiwaniu na to, co teraz powie jej Laufeyson, bo jeśli czegoś była pewna, to tego, że na pewno ją teraz wyśmieje.
– Och, więc wielka bogini czarów, która pokonałaby mnie w walce z zamkniętymi oczami, jedyne czego pragnie to być kochaną. To naprawdę słodkie – ironizuje bóg kłamstw, patrząc prosto na nią. – Mówisz to wszystko o przeznaczeniu i władzy a tak naprawdę, chcesz być jak moja matka i płakać u mojego boku, głaszcząc mnie po głowie. Nawet nie wiem, czy to naiwne z Twojej strony, czy może jednak sądziłem, że stać Cię na więcej i jesteś po prostu głupia. – Śmieje się, nie zwracając uwagi na jej delikatny, kpiący uśmiech. – Och Clea, nigdy Cię nie pokocham, bo to byłaby najbardziej durna rzecz, jaką zrobiłbym w życiu, więc jak chcesz darzyć mnie jakimiś romantycznymi uczuciami, to oczywiście Ci tego nie zabronię, ale nie licz na to...
– Na co? – przerywa mu nagle blondynka z uśmiechem. – Chcesz mnie zrobić królową, chcesz sypiać w moim łóżku, chcesz mnie zatrzymać i pewnie za wiele lat będziesz chciał, żebym dała Ci potomka, który dzięki swojemu pochodzeniu będzie zapewne największym magiem we wszystkich dziewięciu królestwach – mówi, zbijając go nagle z pantałyku. – Więc skoro mam hipotetycznie dostać to wszystko, to naprawdę myślisz, że potrzebowałbym do tego miłości? Nie bądź głupi. Nie chodzi mi o miłość, chodzi mi o słabość Loki – dodaje znacznie ciszej, robiąc krok w jego stronę i kładąc dłoń na jego piersi. – Miłość to bajka dla dzieci Laufeyson, ja chcę żebyś przyznał, że mnie potrzebujesz.
– To się nie stanie – odpowiada, również uśmiechając się kpiąco.
– Więc lepiej naciesz się moją pomocą, póki stoję po Twojej stronie.
– Obecnie marzę tylko o tym, żebyś się zamknęła i przestała być taka przemądrzała. – Wzdycha bóg kłamstw, a ona się uśmiecha lekko.
– W takim razie już sobie pójdę – sarka Clea, ale on przytrzymuje ją w swoich ramionach i uśmiecha się lekko, a dziewczyna w ułamku sekundy przenosi ich do jego pokoju. – Pomyślałam, że dla odmiany, ja będę szpiegować Ciebie.
Loki opiera się o jeden z mebli, pozwalając dziewczynie krążyć po dużej komnacie i obserwuje uważnie jej każdy krok i to jak bada wzrokiem tytuły wszystkich książek, na które się natknie. Chce dać jej iluzje swobody, a póki czarodziejka milczy, jej obecność wcale nie przeszkadza mu aż tak, jak mógł wcześniej przypuszczać.
W tym, co dziś powiedziała, kryło się dużo prawdy, zawsze sądził, że po objęciu tronu nie będzie mógł liczyć na żadne wsparcie, a posiadanie tak silnej sojuszniczki, która na dodatek ciągnie za sobą wsparcie całego potężnego królestwa, zdaje się darem od losu. Więc czemu miałby chcieć, żeby odeszła? W sumie nawet rozważa nawet pozostawienie jej przy sobie siłą, ale dużo przyjemniejsza byłaby jej zgoda.
– Myślisz o moich słowach? – pyta w końcu dziewczyna, idąc w jego stronę.
– Nie – odpowiada, łapiąc ją w ramiona i jedną z dłoni uwalnia jej włosy z lekkiego upięcia. – Myślę o Twoim ciele.
Clea wybucha śmiechem, zanim usta boga kłamstw znów znajdą się na jej wargach, które pośpiesznie rozchyla, pozwalając mu na pogłębienie pocałunku. Jego dłonie szybko lądują na jej piersiach i wdają się w walkę z materiałem bluzki, którą ma dziś na sobie. Clea sięga za plecy, by rozpiąć spódnicę i w kilka chwil stoi przed nim całkiem naga, napawając się jego podnieceniem. Jakaś część jej, która do niedawna jeszcze go nienawidziła, teraz chce, by jej pragnął, by jej widok odbierał mu mowę, chce w jakiś sposób mieć nad nim kontrolę, a teraz widzi doskonale, że jest na dobrej drodze, gdy bożek znów łapie ją w ramiona. Dziewczyna niecierpliwie pomaga mu pozbyć się ubrania i wspina się na palce, by całować jego szyję, czując jego dłoń między swoimi nogami. Wzdycha cicho wprost do jego ucha, dając się całkowicie porwać temu, co dzieje się między nimi i po chwili, siedzi przed nim na biurku, czując, jak w nią wchodzi. Dziś oboje są dużo mniej subtelni niż poprzedniej nocy, on w swoich działaniach, a ona w westchnieniach, które są na nie odpowiedzią. Loki wsuwa dłoń w jej jasne włosy i przytrzymuję ją w uścisku, tak, by nie mogła go pocałować, delektując się tą chwilą pełnej dominacji, nim dziewczyna nie oplecie go ramionami. Podnosi ją z łatwością i przenosi na łóżko, a Clea od razu przewraca się na brzuch, jakby pozwalając mu dokończyć grę, którą chciał rozpocząć z nią rano i zaciska zęby na poduszce, gdy znów bierze ją silnym pchnięciem. Loki czuję, jak dziewczyna drży w jego ramionach i na chwilę milknie, oddychając tylko szybko i uśmiecha się szeroko, czując się wygranym, o wiele bardziej, niż gdy zasiadł dziś na tronie. W końcu Clea ma mu całą tę władzę tylko osłodzić, a jeśli noce z nią mają wyglądać właśnie tak, zdecydowanie ma zamiar okłamywać ją na wszelkie sposoby, by ta tylko została w Asgardzie.
Blondynka od razu wtula się w jego ramiona, jak tylko Loki opadnie na poduszki obok niej i opiera brodę na jego torsie, patrząc na jego twarz z lekkim uśmiechem.
– Myślisz o moich kłamstwach? – pyta w końcu Loki, a ona śmieje się cicho.
– Nie, myślę o tej ciszy.
– Ciszy?
– Tak. Jeśli kiedyś będziesz chciał być ze mną szczery, po prostu milcz – odpowiada, pochylając się nad jego twarzą i całując go lekko.
– Nie, za wiele mam Ci do powiedzenia Clea.
– Co takiego na początek? – pyta, a on sprawnym ruchem, znów przewraca ją na plecy pod siebie.
– Że nigdy nie spotkałem kogoś takiego jak Ty.
– W żadnym ze znanych mi wymiarów nie ma nikogo takiego jak ja... – odpowiada dziewczyna z szerokim uśmiechem.
– Zawsze musisz być taka sprytna?
– Tak, a Tobie zawsze będzie to przeszkadzać – mówi Clea, licząc na jakąś ripostę z jego strony, mówiącą o tym, że ma nadzieję, iż bogini szybko zniknie z jego życia, albo w końcu się zmieni, ale Loki nie odpowiada ani jednym słowem, tylko składa na jej ustach kolejny pocałunek.
Pisanie tego opowiadania odrobinę zwolniło przez za dużą ilość rozjazdów, ale postaram się jakoś to szybko nadgonić.
Mam nadzieję, że czekaliście.
K.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top