Weź głęboki oddech

Nad ranem musieli wracać do szkoły, lecz żadne z nich nie chciało się podnosić. Obydwoje czuli, że mieli za mało czasu by w końcu być ze sobą. Bez kłamstw, bez przeszłości, po prostu być przy sobie. 
Założył jej kosmyk za ucho gdy leżeli i patrzyli na siebie. Zmrużyła oczy od przyjemnego dreszczu. Pocałował ją i uśmiechnął się delikatnie. 
- Zostańmy tu jeszcze jeden dzień - powiedział cicho. 
Czuł, że czas który dostali nie był wystarczający. Chciał z nią pobyć zanim wrócą do chaosu na zewnątrz. 
- Dobrze choć pewnie będziemy mieli przez to problemy.
- Ale masz racje... przyda nam się jeszcze jeden dzień.
Uśmiechnął się szeroko, na myśl, że jeszcze mają odrobinę chwili dla siebie. Wewnątrz bał się co będzie gdy wrócą do zamku i gdy wróci do rodziny. Co miał im powiedzieć?. Nie mogła się oprzeć gdy po raz pierwszy od dawna widziała jego uśmiech. Wyglądał łobuzersko i uroczo z iskrami w oczach i opadającymi włosami na czoło. 

Pocałowała go jednocześnie obracając go na plecy i siadając na nim. Palcem wskazującym chwyciła za jego podbródek. Całowała jego klatkę piersiową, kiedy on wzdychał i naprężał się. W pewnym momencie złapał ją za talię i jednym ruchem ją obrócił, sprawiając iż teraz ona była na dole. Teraz on łapiąc za górę jej koszuli i podnosząc ją do góry całował jej dekolt, piersi i brzuch. 
- chce ciebie całego - szepnęła mu do ucha gdy wrócił do całowania jej szyi. 
Jęknął czekając na te słowa. On też jej pożądał. Nigdy nie sądził, że będzie zdolny do takiej delikatności przy drugiej osobie, ale ona właśnie to w nim wyzwalała. Kochał się z nią. Było to najbardziej czułe przeżycie w jego życiu, czuł się całkowicie obnażony emocjonalnie przed nią i uwielbiał to w głębi serca. Nie musiał udawać nikogo, był po prostu sobą. 

Popołudniu, gdy na chwile się od siebie oderwali, zebrali się na spacer. Szli wzdłuż plaży, trzymając się za ręce. Czasem przystawali wtuleni w siebie by patrzeć na klify. Czuła się przy nim bezpiecznie, ufała mu całkowicie. Wszystkie lęki i niedopowiedzenia zniknęły. Gdy wtulała się w jego tors, czuła że nie chciałaby być z nikim innym, tylko z nim. 
-jakie to piękne - szepnęła patrząc na kołyszące się trawy, tworzące wzory przy jednej z plaż. 
Kiwnął potwierdzająco lecz nie patrzył na krajobraz a na nią. 

Trawy podały jej pewien pomysł. Przykucnęła na piasku zamykając oczy. Ręką zaczęła szukać wiatru, poruszając ją raz w jedną raz w drugą stronę. Gdy wyczuła już taniec podmuchów. Wyobraziła sobie jak chwyta za podmuchy jak sznurki. Wykonując tańczące ruchy dłońmi rysowała na piasku przy pomocy podmuchów. 
Podszedł bliżej nachylając się nad nią. Za każdym razem go zaskakiwała. Jej magia była najczystsza jaką kiedykolwiek widział. Po chwili skończyła i otworzyła oczy. Przed nimi widniał rysunek dziewczyny stojącej na brzegu i patrzącej na list. Zanim zdążył się przyjrzeć, wiatr zmył go w parę sekund w inny obraz. Leżała na trawie wąchając zebrane kwiaty, patrząc na rozgwieżdżone niebo. Gdy nagle wiatr zaraz obok niej utworzył dodatkowy obraz oddzielony linią. Był to on, leżący na parapecie patrzący na księżyc. Wiatr poruszał jego kosmykami na czole. Obie postacie z rysunku zamknęły oczy, a gdy je otworzyły uśmiechnęły się do siebie. Kolejny podmuch wiatru i linia dzieląca ich znikła, a postacie złapały się za dłonie. Leżąc dalej w swoich dwóch światach byli razem nawet o tym nie wiedząc. 

Mocny podmuch wiatru rozwiał ostatni obraz pozostawiając pustkę. Spojrzała na niego gdy dalej patrzył na miejsce gdzie parę sekund temu wiatr przypomniał ich przeszłość. 
-mojej pierwszej wizji o tobie doznałam gdy leżałam w ogrodzie szukając pocieszenia. Czułam się samotnie szukałam pocieszenia i wtedy zobaczyłam chłopaka, który szukał pocieszenia patrząc na księżyc. Myśląc, że jest tam gdzieś druga osoba, która w tym samym momencie patrzy na niego na drugim końcu świata. 

Uchylił usta, w szoku. Dokładnie pamiętał kiedy to było. Tuż po dostaniu zadania od czarnego Pana. Przełknął gulę w gardle. "Czyżby sam wywołał u niej wizje o nim? swoim życzeniem o osobę, która go zrozumie i pokocha?". Zawsze się zastanawiał dlaczego ona ma wizje o nim. Jednak jego myśl o tym, że sam nieświadomie mógł to spowodować wydawała się jeszcze bardziej szalona. 

- Chciałam cię poznać. Myślałeś, że jesteś stracony i przegrany, ale ja zakochałam się w tobie od pierwszego wejrzenia. W twojej czułości i inteligencji, w tym w jaki sposób patrzysz na świat. 
W tym, że mimo całego bagażu jesteś ciekawy życia i chcesz go odkrywać dalej. Oczarowałeś mnie, zaczarowałeś i nie chce by to zaklęcie znikło.

Gdy nie zareagował, tylko patrzył na nią. Wzięła głęboki wdech i dodała:

-Kocham cię - opuściła wzrok, nie lubiła mówić o uczuciach, wolała je rysować, on jednak był zbyt wyjątkowy i słowa musiały ulecieć na wietrze. 

Stała tam i wyznała mu swoją miłość. Najpiękniejsza kobieta na świecie go kocha. Jego... wiedząc o nim wszystko i mimo to dalej chce z nim być. Podszedł do niej pośpiesznie biorąc ją
w ramiona i wpijając się w jej usta. 

- Kocham cię - odpowiedział uśmiechając się do niej podczas kolejnych pocałunków. 
Wiatr wokół nich szalał przywołując sztorm i deszcz. Im jednak to nie przeszkadzało. On wiedział, że są to wszystkie uczucia do niego, które teraz wypłynęły z tymi dwoma słowami. 
Śmiali się do siebie, gdy krople spływały po ich twarzach, a oni nie przerywali pocałunku. 

Wrócili do pokoju przemoczeni do suchej nitki. Szybko się przebrali. W łazience wzieła jego sweter i narzuciła na siebie. Uwielbiała jego zapach. Pachniał jak cedrowe drewno i mech. Wtuliła się w sweter i wyszła do sypialni. Podniósł wzrok gdy zobaczył uchylające się drzwi
- Ślicznie ci w nim - uśmiechnął się szeroko. 
- dziękuje, pachnie tobą - powiedziała i powąchała skrawek materiału. 
- pachniesz jak las po letnim deszczu 
- zgnilizną ? - zapytał śmiejąc się
- tajemnicą - odparła siadając koło niego na łóżku i wtulając się w niego 

- Co zrobimy po powrocie ? wiem, że twoja rodzina mnie nie zaakceptuje. To ostatnia rzecz jaką bym chciała, żebyś przeze mnie ich stracił. - powiedziała bawiąc się jego dłonią w jej objęciu. 
Uchylił delikatnie usta i patrzył na nią od góry. 
- musisz wiedzieć... że nie chce cię stracić ale to co powiem ci się nie spodoba. 
Podniosła się, siadając koło niego, oczekując na kolejne słowa. Wstrzymała oddech. 
- Bycie z tobą oznacza utratę mojej rodziny. wszystkiego co do tej pory miałem. Jestem w potrzasku i nie jestem jeszcze gotowy by podjąć decyzję. Dopiero cię odzyskałem. 

Kiwnęła głową. Decyzja była jeszcze przed nim. Ona albo jego rodzina. 
- Jeśli miałbyś wybierać... Draco... - powiedziała i podniosła opuszkami palców jego podbródek by na nią spojrzał. 
- rodzina jest najważniejsza 
-  a jeśli to co mamy jest nam pisane jakoś znajdziemy drogę do siebie 

Była taka empatyczna. Stawiała jego na pierwszym miejscu mimo, że wiedziała iż oznacza to ich koniec. 
- potrzebuje więcej czasu. - odpowiedział całując ją w czoło i przytulając do swojego torsu. 

- kiedy więc wrócimy...- zaczął, a głos mu się zaczął łamać.
- będziemy po prostu przyjaciółmi. - dodała za niego.  
Nabrała powietrza, tak jakby wiedząc, że kolejnym krokiem będzie skok w przepaść. 
W tym momencie miała wizję jej wracającej do Irlandii. Siedziała w pociągu i patrzyła na swój szkicownik, gdzie na każdej stronie był on z różnymi datami. Wiedziała już, że nie będą razem. Widziała jak bardzo wyniszczające były dla niej kolejne miesiące widząc go w oddali. 
Dziewczyna  z wizji sięgnęła do torebki po tabletki, patrzyła na nie długo zastanawiając się co zrobić. W końcu na ostatniej stronie szkicownika napisała: 
"W wietrze usłyszysz słowa, których nie zdążyłam ci powiedzieć.". Przez noc nie mogła zasnąć, biła się z myślami co powinna zrobić. Jeszcze przed chwilą wyznała mu miłość i jak zwykle musiało się wszystko rozsypać na drobne elementy.

W trakcie podróży powrotnej do szkoły nie odzywali się za wiele. Pomiędzy nimi powietrze gęstniało, czekając na ostateczne rozerwanie ich więzi gdy przekroczą próg szkoły. Gdy już mieli wsiadać do pociągu, kierującego się do Londynu złapała za jego nadgarstek. Bała się. 
- Draco... boję się. - kiwała głową w zaprzeczeniu. 
- to jest tylko chwilowe, ja też tego nie chce ale nikt nie może się o nas dowiedzieć. To jest kwestia nie tylko mojego ale i twojego bezpieczeństwa.  powiedział ze strachem w oczach
- zaufaj mi proszę - dodał 
- Ufam Ci, ale boję się stanu zawieszenia. Twoja rodzina cię kocha nie będę wymagać od ciebie żebyś się od nich odciął. Nie chce tego. Kiedy więc podejmiesz decyzję proszę nie każ mi czekać. Bo to czekanie...
-  potrzebuje tylko trochę więcej czasu. - Złapał ją za ramiona, przerywając jej w połowie
Podniosła dłoń i pogładziła go po policzku. Pocałowała go, a on miał poczucie jakby to był ich ostatni pocałunek. 
- to czekanie nas zabije. 
- nic nam nie będzie obiecuje. - Założył jej kosmyk za ucho, patrząc z troską. 
Kiwnęła smutno głową. Ona już wie, że tak nie będzie. Nie miała jednak odwagi by odejść. Wziął jej rękę i weszli do pociągu udającego się do zamku. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top