To jest realne...dla mnie

Przez cały wieczór pił więcej niż powinien. Co chwile wracał do niej wzrokiem. Widział ją tańczącą z nim na środku sali. Gdy wyszeptał jej coś do ucha zobaczył jej przerażenie. Następnego dnia miał ogromnego kaca zarówno fizycznego jak i psychicznego. Mimo obiecań pozwolił jej uciec od siebie pomimo obiecań sam się do tego przyczynił. "Idiota" - pomyślał i opadł z powrotem na poduszkę przecierając twarz. 

Amelia leżała w łóżku skołowana po wczorajszym wieczorze. "Skąd wiedział kim jest, i jakie ma zdolności? i Draco powiedział jej, to czego się obawiała. Nie mogą być razem". 
Postanowiła ubrać się jak najszybciej i jak zawsze kiedy czuła się przytłoczona iść do lasu. Spacerowała pomiędzy drzewami próbując rozwikłać supeł skomplikowanej sytuacji, w której się znalazła. W pewnym momencie na jednym wzgórzu położyła się na łące patrząc w chmury. 
Przypomniała sobie jak wspólnie je rysowali. Przymknęła oczy mając wrażenie, że nawet chmury śmieją się z jej sytuacji i naiwności. "Zakochałam się w śmierciożercy. Czego się spodziewałam?" Po chwili usłyszała odgłosy i podniosła się do pozycji siedzącej. Art szedł w jej kierunku i gdy ją zobaczył był w większym szoku od niej. 

- Myślałem, że nie znajdę tu żywej duszy - powiedział spokojnie 
- najwidoczniej oboje mieliśmy taki pomysł - powiedziała chłodno. Po wczorajszej rozmowie nie ufała mu. 
- czy możesz mi odpowiedzieć skąd wiedziałeś to wszystko o czym mi mówiłeś wczoraj ? 

Przysiadł się do niej patrząc na dolinę w oddali. 
- ja też lubię pomyśleć wśród natury 
Przygryzła wargi. Unikał odpowiedzi. 
- proszę - mam już dość niepewności - powiedziała i popatrzyła na niego. 
Spojrzał na nią niepewnie i odparł:
- wiesz, że w gwiazdach jest zapisane z kim powinniśmy być? Można z nich wyczytać przyszłość. 
- nie zawsze się jednak ona sprawdza - odparła powoli domyślając się w jaką stronę zmierza jego wyznanie.
- nie nie zawsze. - potwierdził. 
Odchrząknął po chwili ciszy gdy w zamyśleniu patrzył na nią z ciekawością. 
- od małego zajmuję się astrologią i astronomię. Łącze te dwie dziedziny. Gwiazdy to coś co zawsze mnie przyciągało. Gdy je oglądałem czułem że przynależę tam a nie tu. Nie wiem czy wiesz o co mi chodzi...
Kiwnęła tylko. Zawsze czuła, że jest nie na miejscu. Czuła się wolna tylko przy trzech rzeczach:  wietrze, w lasach albo...przy blond włosym chłopaku.
- nauczyłem się je czytać, nauczyłem się je szanować i ich moc. Stara magia pozwala mi z nimi na komunikacje. One w zamian pozwalają mi podejrzeć wizje przyszłości. Dzięki nim wiem o tobie tyle. W większości pokazywały mi ciebie. Wiem też że w noc gdy miałaś pierwszą wizje Malfoy zażyczył sobie drugiej osoby, która przy nim będzie, która tak jak on patrzył na nocne niebo.
One spełniły jego prośbę i dały ci wizje o nim. Pokrzyżował tym samym moje plany i nasze przeznaczenie. Byłaś przy nim szczęśliwa więc usunąłem się w cień. Jednak los i tak nas ze sobą poznał, a ja nabrałem nadziei. 

Mówił to spokojnie jakby to była dla niego codzienność. Ona jednak słyszała jego słowa jakby była z głowa pod wodą. "Nie powiedział jej o swoim życzeniu...a ona według wszechświata była przeznaczona komuś innemu" Złapał ją za dłoń widząc jej przytłoczenie.

- Je nie mogę... dalej coś do niego czuje i nie wiem czy kiedyś przestanę. - odpowiedziała patrząc w dal. 
- wiem. 
- wiem też, że musimy się najpierw poznać i proszę cię tylko o to. 
Był taki przyciągający czuła jak cała jej grawitacja popycha ją w jego stronę. Spojrzała na jego dłoń, która była dla niej jak magnes. Z ledwością odsunęła swoją. 
- dobrze ale zaczniemy od przyjaźni. - powiedziała cicho. 
Kiwnął i uśmiechnął się. Jeszcze nie widziała jego pełnego uśmiechu i trzeba przyznać że pasował mu, wyglądał zniewalająco. 

Rozmawiali prawie każdego dnia po zajęciach. Im bliżej go znała tym czuła się swobodniej, jednak musiała przyznać, że nie czuła do niego tego samego co do Dracona. Myślami wracała cały czas do chłopaka o lodowatym spojrzeniu i włosach w kolorze księżyca. Czuła, że na każdym kroku ich obserwował. Tęskniła za nim.  Po zajęciach z eliksirów idąc korytarzem ręka wciągnęła ją do pustej klasy. Kiedy już chciała krzyczeć zauważyła że jest to Draco. 
- co ty robisz - krzyknęła 
- przepraszam, nie chciałem cię wystraszyć. - odpowiedział z brwiami podniesionymi w geście żalu. 
- chciałem z tobą porozmawiać...
- więc mów - odparła chłodno 
- powiem swojej rodzinie o tobie. Jak tylko skończę szkołę. Powiem im. 
-Draco...- zaczęła 
- już to przerabialiśmy. Wiem że tego nie chcesz, sam mi to powiedziałeś - Podeszła do niego i położyła mu dłoń na sercu.
- tutaj jestem nie tylko ja, musisz myśleć o innych. - spojrzała mu w oczy
- w tej jednej kwestii pozwól mi być samolubnym - odpowiedział łapiąc ją za talię i przyciągając ją do siebie. 
-proszę, przestań to będzie jeszcze bardziej bolało. - szepnęła 

Pocałował ją łapiąc oddech, a z tym pocałunkiem ona czuła jak ziemia pod nogami jej wraca. 
- wszystko jest warte by być przez chwile z tobą - powiedział jej pomiędzy pocałunkami. 
Nie potrafiła już uciekać odwzajemniła pocałunek. Jej ciało było za nim stęsknione. Wplatała palce w jego włosy, gładziła go po policzku. Ten pocałunek był inny pełen, emocji jak fala na wzburzonym morzu ich pochłonął. Ona jednak wiedziała, że muszą przestać. 
- Draco...- złapała jego twarz w obie dłonie
- nie mogę cię całować a potem udawać, nie mogę tak funkcjonować - zaprzeczała 
- musimy z tym skończyć - dodała na końcu 
- nie potrafię - odpowiedział 
- wiem o twoim życzeniu - powiedziała 
Wrócił do niej wzrokiem zdumiony. 
- co masz na myśli 
- co jeśli nic z tego co czuliśmy nie jest prawdziwe ? jeśli to tylko zaklęcie, które nas połączyło?
- wiesz, że tak nie jest 
- wiem tylko, że wszystko jest przeciwko temu byśmy byli ze sobą, a jednak cały czas do siebie wracamy. W realnym świecie takie rzeczy się nie zdarzają. 
- wszystko nam mówi byśmy nie byli razem, a my tego nie słuchamy i za każdym razem konsekwencję są za duże. - wiedziała, że to co mówi go zaboli, sama nie chciała wierzyć w to co mówi jednak wszystkie znaki na niebie wskazywały na taki obrót zdarzeń. To był jedyny sposób żeby mógł ją puścić wolno i żeby przeżyła, żeby jej wizja z przyszłości się nie spełniła. 
Oparł swoją głowę na jej szyi. W geście rezygnacji i wziął ją w ramiona. 
- to nie jest realne...to nie może być realne 
- dla mnie jest - odpowiedział 
- W Kornwalii widziałam co się wydarzy jeśli będziesz mnie trzymał w zawieszeniu. Widziałam jaką decyzję podejmiesz. Kocham cię, ale jeśli chcesz żebym przeżyła musisz pozwolić mi odejść. 
- pozwolić ci przeżyć ? co widziałaś? - podniósł się i popatrzył jej w oczy z przerażeniem 
Opowiedziała z detalami swoją wizję. Widziała jak z każdym słowem jego ból ciążył w jego oczach. 
- widzisz teraz dlaczego nie możemy być w takim położeniu jak teraz. Przynajmniej ja nie mogę być. 
Przez chwile zapanowała cisza. Nie wiedział co ma powiedzieć, jego samolubność prawie ją zabiła. 
- Przepraszam...byłem samolubny jak zawsze. Musisz wiedzieć jednak że kierowała mną tylko miłość do ciebie. To uczucie było tak mocne że nie chciałem cię zranić, nie chciałem cię stracić. Jednak to co jest we mnie zakorzenione i moja rodzina jest czymś czego nie mogę się pozbyć. 
- A ja tego nie chcę, pokochałam cię zanim się jeszcze poznaliśmy. Każdą twoją wersję, w każdym czasie. Kocham cię tak mocno, że nie chce byś był nieszczęśliwy i pogodziłam się z tym, że nie będę częścią tego szczęścia. 
Mówiąc to u obojga zaczęły płynąć łzy. Draco nie lubił tego uczucia czuł się słaby ale nie przy niej. Przy niej płacz wydawał się czymś naturalnym. Wiedział, że miała rację. 
- Już czas... - powiedziała to dotykając jego policzka, a gdy przymknął oczy zniknęła. 
Wokół siebie czuł tylko zimny podmuch wiatru. 



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top