Zielony prolog
???
Jak powstało życie? To pytanie, które zadawali sobie ludzie od wieków. Jednak to pytanie sięga znacznie dalej niż znana nam historia. Życie powstało przez dwójkę Bogów. Boskie rodzeństwo, Brat narodzony z chaosu i śmieci o imieniu Lilis i siostra Ozarys. Bogini życia i harmonii. Oboje stworzyli wszechświat jaki znamy. Przez długie lata nie wiedzieli co dodać do ich kreacji by była pełna... Jednak Ozarys wpadła na pomysł. Życie. Chciała stworzyć istoty czujące nie krzywdzące niczego co żyje oprócz roślin i grzybów.
Zaczęła więc tworzyć swoją piękną kreacje. Najpierw powstały zwierzęta nierozumne a dopiero później ludzie. Lud ten został nazwany Veganie od jej własnego drugiego imienia. Vegan. Veganie długie lata żyły w harmonii z naturą i tępili wszystkich co myśleli o jedzeniu zwierząt. Niestety taki świat doprowadzał do samozniszczenia gdyż istoty zjadały za dużo roślin, warzyw i owoców. Ziemia się za szybko wyjaławiała. To bardzo zasmucało Ozarys.
Żeby udobruchać siostrę i ocalić wszechświat od zagłady Lilis bez niczyjej wiedzy stworzył inną grupę stworzeń. Oni jedli mięso. To było coś nie do pomyślenia przez Ozarys. Grupa charakteryzowała się tym że myśleli tylko o sobie i tych co wierzyli w to samo bóstwo co oni. Więc krzywo patrzyli się na Vegan. Wszechświat został uratowany od klęski ale ogromnym kosztem.
Obie grupy zostały wrogami. Nacje nie potrafiły się porozumieć więc wszczynali masę wojen. To wszystko było odzwierciedleniem relacji rodzeństwa. Ozarys znienawidziła Lilisa za to że przez jego stworzenie w jej królestwie powstały wojny, śmierć niewinnych istot i wiele innych okropnych rzeczy, które tak naprawdę ratowały życie od samozniszczenia. Odwróciła się od swojego brata tak jak on od niej. Veganie i Chrześcijanie stali się wielkimi wrogami, którzy na przestrzeni wieków nienawidzili siebie nawet bez powodu gdyż w końcu zapomniano nawet dlaczego się nienawidzili.
Wojny i tak wybuchały, zwady istniały dalej a Boskie rodzeństwo w dalszym ciągu siebie nienawidziło. Był to zaiste przykry obrót spraw dla samego Losu, który sam zdecydował żeby powstali Ozarys i Lilis. Mimo że wiedział że się pokłócą to myślał że to nie będzie długie. Jednak mylił się i to bardzo. Smutny Los zaszył się w swoim świecie i nie wychyla się po dziś dzień. Ponoć wyjdzie na światło dzienne dopiero wtedy gdy te dwa zwaśnione rody w końcu się pogodzą... jednak to nie takie pewne. A może i nawet niemożliwe gdyż same rodzeństwo zaczęło nadawać Błogosławieństwa specjalnym członkom swoich nacji by zwalczali siebie nawzajem. Ponoć ci wybrańcy to kochankowie, których drogi na początku przejęła miłość ale później z jakiegoś powodu nastała nienawiść. W ten sposób wybuchały największe konflikty w dziejach świata.
W dzisiejszym świecie może tego nie widać ale wybrańcy dalej istnieją. Ukrywają się często, wyśmiewani próbując przekabacać na swoją stronę niewiernych, naukami swoich bóstw. Veganie i Chrześcijanie ciągle walczą. W cieniu i niewidoczni... Jednak czy miłość przerodzona w nienawiść musi istnieć zawsze? Czy zawsze to wszystko musi tak się kończyć? Ja już znam koniec tej smutnej historii a wy dopiero ją poznacie bo kolejna Veganka staje się wybrańcem jednocześnie widząc swojego najgorszego wroga...
Veganka
Moje sny zwykle polegają na zwalczaniu bezczelnych mięsożerców i chrześcijan. Zwykle jestem ich największą bohaterką i wiem co robić bo mam wielką siłę. Jednak teraz jestem w ciemnej pustce. Nie wiem gdzie jestem i dlaczego tu jestem. Próbowałam pójść w jakimś kierunku ale niczego tu nie ma. Ani żywej duszy co mnie martwi. Być może mięsożercy zniszczyli mój sen?
- Halo - odezwałam się jednak jedyne co usłyszałam to echo - Czy ktoś tu jest?
Echo po raz kolejny odbiło się od niczego. Pustka zdawała się być wręcz namacalna aż... zobaczyłam światło. Swoim blaskiem mnie oślepiło ale tylko na chwilę. W jego miejscu stała piękna kobieta. Zielonowłosa, krótko ścięta o lekko ciemnej skórze. Jej oczy wręcz świeciły pomarańczem a zapach przypominał mi świeżą zieleninę. Jej sylwetka była niezbyt pokaźna ale ubrana w zieloną zbroję stworzoną pewnie z roślin. Patrzyła się na mnie z interesowaniem aż w końcu podała mi rękę na której paznokcie pomalowane były w kolory warzyw i owoców. Nie wiedziałam co robić więc podałam jej rękę. Zaświeciła się co mnie zabolało. Szybko ją odciągnęłam ale zobaczyłam że na jej spodzie jest wypalony jakiś symbol. Spojrzałam się po raz kolejny na kobietę, która patrzyła na mnie dumnie.
- Jestem Ozarys - powiedziała spokojnym głosem - Twórczyni Vegan. Zostałaś wybrana na kolejną The Vegankę czy najpotężniejszego Vegana wśród wszystkich Vegan.
- Ja... sądziłam że jesteś legendą - stwierdziłam nie mogąc oderwać wzroku - To zaszczyt - ukłoniłam się.
- Jest nowe zagrożenie. Mój zdradziecki brat wyznaczył kolejną Najkę. Czyli najpotężniejszego z katolików. Może nam zagrozić. Oczekuje że ją zniszczysz.
- Tak moja pani.
Po raz ostatni się ukłoniliśmy a ta zniknęła zostawiając wizje tej, którą miałam zniszczyć. Dobrze ją znam. Ta dziewczyna z Tik Toka. Zostanie zniszczona tak jak moja pani ode mnie oczekuje. Uśmiechnięta stworzyłam na sobie roślinną zbroje a ogromny kolec z batata wyskoczył z ziemi...
Najka
- A więc mam pokonać tą wstrętną The Vegankę?
Spytałam się bladego mężczyznę o złotych oczach i białych długich włosach sięgających łopatek oraz krótkiej brody. Ubrany w czarne szaty. Lilis bo tak się nazywał dał mi dar Najki bym zniszczyła The Vegankę. Z chęcią to przyjęłam więc mu się ukłoniłam.
- Czekam na rezultaty Najko. Ona jest śmiertelnym zagrożeniem.
Zniknął a ja wytworzyłam na swojej ręce niebieski ogień, z którego powstała długa biała włócznia. Z pleców wyrosły skrzydła a ogień mnie otoczył. A więc niech rozpocznie się wojna...
O to pierwszy rozdział. Mam nadzieje że się spodoba. A jak tak to dajcie znać czy chcecie dalej. Co ja robię ze swoim życiem XD
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top