Tu dzieje się coś naprawdę złego...
???
Kiedy widzę The Vegankę i Najkę zwykle mam przed oczami wojnę. Zwykle gdy takie osobniki się spotykały tak się działo. Nie raz wystarczyło tylko jedno spojrzenie by oboje rzucili się do gardeł. Mała bieda była wtedy gdy byli to jacyś mało znaczący ludzie ale gorzej gdy byli oni ważni w historii. Veganie i Chrześcijanie nie ważne jak bardzo by nie próbowali się ze sobą godzić to gdy The Veganka i Najka zostali wybrani nagle coś im się przestawiało. Walki zaczynały się momentalnie. Jakby jakaś wajcha im się przestawiała. Tak było od zawsze.
Jednak teraz... gdy zostali wybrani nowi to się nie wydarzyło. Jakby obie grupy tego nie wyczuły. Obie grupy dalej się nienawidziły ale nikt na nikogo się nie rzucał. Coś się wydarzyło i nikt nie wiedział dlaczego. Kapłani obu stron to wyczuli ale nie wyczuli u ludzi większej agresji. Nawet ci co przez setki lat służyli jednej z nacji nie poczuli złych emocji. To ich zaniepokoiło bo wiedzieli o wybraniu The Veganki co symbolizowało że wielki ogór Vegan zaświecił na zielono a z kolei u chrześcijan dowiedzieli się o przybyciu Najki tym że krzyże zapaliły się na niebiesko.
Kapłani nie wiedzieli o co chodzi ale tak samo jak rodzeństwo Bóstw. Gdy kobiety wstały i kompletnie nie pamiętały kim jest ich wróg. Po prostu się obudziły jakby bez pamięci. Ozarys starała się znaleźć problem ale nie mogła. Próbowała spytać się nawet swego brata ale sam nie potrafił na to odpowiedzieć. Nigdy tak się nie zdarzyło więc nikt nie wiedział o co chodzi...
Veganka
Uh. Obudziłam się z potwornym bólem głowy. Szybko wstałam z łóżka i wzięłam wegańską tabletkę popijając ją wegańską wodą. Ból jednak dalej był. Szybko też się zorientowałam że zobaczyłam półprzezroczystą postać, której ręka dotknęła mnie i zobaczyłam że wygląda jak k-popowy idol. Na pewno jest Azjatą ale więcej szczegółów nie ma bo to jakiś duch. Z szoku nie mogłam za bardzo nic powiedzieć. Po prostu patrzyłam się na niego w lekkim strachu aż podleciał do mojej lodówki, wziął z niej mleko migdałowe i wychlał wszystko. Szczerze jak mogę się dziwić gdy dosłownie w śnie widziałam Boginię?
- Ej to jest drogie - krzyknęłam na niego.
- Ale takie dobre. U więcej - zaczął mi wyżerać lodówkę.
- Czy możesz mi powiedzieć łaskawie kim jesteś, co tu robisz, dlaczego tu robisz itd?
- Może bądź bardziej słowna. Ciężko ciebie zrozumieć.
- Azjata nie będzie mi mówić jak mam mówić po polsku!
- To rasizm jest. Ok. Dobra. Jestem Raph Xin. Gwiazda k-popu - zrobił sobie selfie - Ekscentryk - zrobił dziwną pozę - bogacz - rzucił we mnie kilkoma plikami sporej ilości pieniędzy duchowych - boski narcyz...
- Tak tak widzę że jesteś narcyzem ale co tu robisz?
- Oh nie wiesz? The Veganka i niestety Najka też mają swoich duchowych przewodników? Ja byłem poprzednim The Veganem.
- Nie wyglądasz tak szczerze.
- No weź. Niegdyś miałem tors gladiatora. Selfie na Hellstagrama - zrobił zdjęcie - Hasztag kolejna wariatka z naszej grupy!
- Zaraz. Jak to Hell.
Nagle nie miałam go przed swoimi oczami zaczął mi przeglądać całą kuchnie. Jakim cudem jest duchem i ma aż tak wielki apetyt? Jest Veganem więc je wegańskie rzeczy ale one kosztują krocie a zarobki z Tik Toka są niskie. No cholera. Pobiegłam do niego i zamknęłam przed nim szufladę ku jego niezadowoleniu.
- Ej - krzyknął
- Powiedz najpierw dlaczego jesteś z piekła.
- Każdy Vegan jest z piekła. Nasza Bogini je stworzyła na złość swojemu bratu by oni też mieli swoje miejsce.
- A piekło nie jest dla złych ludzi?
- Tak ale źli ludzie trafiają do dziesiątego kręgu. Dla nas jest dziewiąty.
- Dziesiąty? Jak się nazywa?
- Bydgoszcz
Walnęłam się w czoło a on zaczął luźno latać. I jak mam teraz dorwać tą Najkę, skoro nawet jej nie pamiętam a mój duchowy przewodnik to k-popowy idol z czarną dziurą zamiast żołądka. Ygh... zaraz co to? Nagle moje Vegańskie zmysły zaczęły szaleć. Poczułam coś... coś czego nigdy nie czułam. Tym razem to nie mięso albo chrześcijanin. Nawet nie Najka ale coś innego. Coś... złego. I to bardzo. Bez zbędnych pytań ubrałam się w moje cudne ubrania nie krzywdzące zwierząt ale ludzki gust już tak i wyszłam. Duch najwyraźniej ze mną połączony został pociągnięty za mną.
Najka
Przez pierwsze kilka minut po obudzeniu myślałam że dalej śnie. Nie chodzi wcale o to że koło mojego łóżka pojawiła się zbroja egzorcysty z Hazbin Hotelu co znaczy że ten serial jest prawdziwy ani to że na mojej ręce jest ogień. Chodzi o mojego duchowego przewodnika. Pamiętam że ksiądz o nich mówił. Najki takie miały ale nie spodziewałam że tym przewodnikiem będzie stara Zakonnica z krzyżem, który ma w sobie nóż, dużo duchowej broni palnej oraz wybuchowe szachy i wygląda mega poważnie aczkolwiek chciała ze mną grać w szachy. Patrzy się na mnie jakbym zrobiła coś złego. Rozglądnęłam się po domu czy aby na pewno nie naćpałam się ale tak nie było. Nie mogę się chyba nieświadomie naćpać co nie?
- Przepraszam - zaczęłam ale ta spojrzała mi się prosto w oczy.
- Jesteś gotowa - zapytała dramatycznie.
- Ale na co? Nawet nie wiem jak się nazywasz.
- Na koniec The Veganki. A me imię to Zosieńka - obróciła głowę w stronę ściany - Jesteście gotowi?
- Dostałam wariatkę. Ej. Chciałabym ale nie wiem kim ona jest a jedyne co wyczuwam to dziwne drgania... zła - powiedziałam dramatycznie.
- Nie kopiuj. Wychodzi ci to źle.
- Owww. Ok... Czekaj. Też to wyczuwasz?
- Co? Brak kadzideł?
- Nie. Nie to. Coś innego...
Nie wiem co wyczułam ale było to złe. Jestem w stanie wyczuć to zło i to bardzo mocne zło. To na pewno nie ateista bo co dziwne nawet oni pachną dobrem... przynajmniej większość ale to coś co nigdy nie czułam. Ubrałam się i poszłam tym tropem. Zosieńka za mną czytała mi jakąś dziwną wersje pisma świętego, w którym jakaś rodzina z mocami walczyła przeciwko robotycznej wariatce z kompleksami. Nazywa się Hrez i stwierdziła że to się przyda w dalszej fabule. Nie wiem o czym ona gada ale najwyraźniej dobrze się bawi.
Nie zwracając uwagi na nią zauważyłam że krzyż na mojej szyi zaczął się świecić co oznacza że jestem blisko. Bez patrzenia szłam przed siebie aż w końcu na kogoś wpadłam i uderzyliśmy o siebie głowami. Przewróciliśmy się i jestem pewna że pierwsza otworzyłam oczy. To sprawiło że się zatrzymałam. To Veganka. Przez sekundę chciałam już ją obrazić ale zaniemówiłam gdy odgarnęła włosy do tyłu. Jej uroda przewyższa wszystko co kiedykolwiek widziałam w życiu. Nawet tego młodego proboszcza w parafii u mnie. He he, znaczy co?
Miałam iść dalej ale zobaczyłam nad jej plecami ducha. Wtedy się zorientowałam ze to The Veganka. Mój wróg. Najwyraźniej ona również się zorientowała kim jestem i zaświeciły jej się ręce na zielono a mi ręce zapłonęły.
- To ty - zaczęłam.
- Najka - odparła wrogo - Muszę cię zniszczyć.
- Nie jeżeli ja to będę pierwsza!
Naszła na mnie zbroja anioła a na nią zbroja Vegana. Mieliśmy już się na siebie rzucić ale Zosieńka i jej duch nas powstrzymali pokazując że róg do którego dotarliśmy to miejsce gdzie wyczuwałam zło. Ona chyba też. Początkowo żadna z nas nie chciała tam wchodzić ale jako że jestem odważna wepchnęłam tam The Veganke. Poszłam za nią. Ziemia była usiana ciemną ruszającą się masą. Zobaczyłam dwa ciała, które były nią oblepione. To było przerażające.
-Czym to jest -spytałam się niepewna co widzę i czy na pewno to widzę.
- Nigdy takiego czegoś nie widziałam - odpowiedziała Zosieńka, która zirytowała się duchem The Veganki - Czy możesz przestać?
- Co? Robię zdjęcia dla potomnych. Muszą wiedzieć że tak cudowny duch jak Raph był duchem The Veganki.
- Co do...
Veganka sprawiła że odwróciłam swój wzrok w stronę którą patrzyła. Ten zaułek był usiany ludźmi, którzy oddychali ale nie wyglądali na żywych. Ich oczy były czarne jak ta maź, która powoli z nich schodziła. Jedna z ofiar jeszcze była normalna. Gdy nas ten facet zobaczył próbował do nas podbiec ale czarna maź go zatrzymała i szybciej pochłaniała. Wyczułam że to Vegan ale nie byłam w stanie być szczeliwa z jego krzywdy gdyż nie chcę wiedzieć nawet co się dzieje.
- To nam to zrobiło - krzyknął rozpaczliwie.
- Ale kto bracie - The Veganka chciała go uratować ale Raph ją powstrzymał - Co się stało?!
- Nienawidzi Chrześcijanin jak i Vegan... Pożera nas!
Nagle zniknął w pustce. Duchy nie wiedziały o co chodzi ale najwyraźniej ktoś kto nienawidzi obu naszych grup zaczyna nas zabijać. Czyli mamy wspólny cel. Rany nie mów że będę musiała z nią współpracować. Nie chcę tego nawet jeśli jest taka śliczna... Opamiętaj się Najka!
- Czyli mamy wspólnego wroga - Zaczęła Zosieńka - A wy jesteście wybrańcami. Nie cierpię myśli w mojej głowie ale...
- Musimy współpracować - dokończyła Veganka a ten Raph zwymiotował ektoplazmą.
- No chyba was pogięło. To się nigdy nie udało!
- Niestety musimy - zgodziłam się jakimś cudem z The Veganką - Cokolwiek to jest to ściga nas. Na czas rozwiązania tej zagadki zakopmy topór wojenny.
Spojrzałam się w jej piękne zielone oczy i podałam rękę. Ona z lekką niechęcią podała mi też. Przez chwilę zauważyłam na jej policzkach rumieńce ale szybko zniknęły gdy zabrałam rękę. Raph sugestywnie pomachał brwiami a ta prychnęła.
- Najlepiej będzie jak na razie będziemy działać oddzielnie by nas nie namierzyła. Musimy znaleźć coś samodzielnie i wtedy się spotkamy i wymienimy informacjami.
Mam nadzieje że mój pomysł się sprawdzi i szybko dojdziemy do tego kto to wszystko robi. Ta się zgodziła i poszliśmy w swoje strony. Zosieńka przez całą drogę narzekała na nią i Rapha ale ja nie wiedzieć czemu... poczułam do niej sympatie. Dlaczego? Nie wiem. To przecież tylko chwilowa współpraca a później wszystko wróci do normy... Jednak to mówił mózg a serce chciało czegoś innego ale nie. Muszę stłamsić te uczucia. Chrześcijanin i Vegan nigdy nie będzie razem. Przecież nie mogą...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top