Przyjaciel mym wrogiem
Nie potrafię zrozumieć
tego, co się w mojej głowie dzieje.
Chciałabym zaufać umieć,
lecz nikt się do mnie nie śmieje.
Chociaż znajomych mam tony,
czuję się osamotniona.
Rozglądam się na wsze strony,
boję się znów być zraniona.
Nie umiem tego słowa powiedzieć,
co większości bez trudu z ust wychodzi.
Wciąż próbuję się dowiedzieć,
co we mnie taki lęk budzi.
Nie mam do podejrzeń podstaw,
przecież nic mi nie zrobili.
Idź przed siebie, przeszłość zostaw,
lecz co jeśli się zmówili?
Chociaż w porządku jest wszystko,
bez przebłysków rozmów nie ma
dawnych wspomnień, co są blisko
mego serca, jak marzenia.
Wszak, czas rany nie uleczył.
Czy ja się kiedyś podniosę?
Wróg już broń swą odbezpieczył,
za plecami trzyma kosę.
Raz zranione serce nigdy
nie zapomni całkowicie.
Już raz doświadczyło krzywdy
i nie wstanie należycie.
Chociaż wrogów nie ma wokół,
nie pozwala paranoja,
by zaufać i wyjść z mroku.
Jeśli powtórzy się Troja?
Spojrzenie jakby złowrogie,
ich uśmiechy jakieś krzywe...
Przyprawia mnie to o trwogę:
przyjaciel może być wrogiem prawdziwie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top