W których odbijały się setki gwiazd
☆゚.*・。゚
Nowa wróżka już za moment ma się pojawić w Przystani Elfów. Już nie mogę się doczekać ! - myślała jedna z elfów wypatrując swoimi szarymi oczami nowej koleżanki, ewentualnie kolegi. - Czuję, że to nie będzie zwykła osoba, ona coś zmieni.
Nagle do Drzewa Pyłkowego, w którym wiele osób czekało już na wróżkę, wleciał malutki zielony listek. Założyłam kosmyk moich rudych, prostych i długich do ramion włosów za trochę szpiczaste ucho. Listeczek zatoczył kilka kół w powietrzu, aż w końcu wylądował powoli w specjalnym miejscu. Wstrzymałam oddech, widząc przemianę części rośliny w elfa. Wokół istoty lśnił złoty blask, lecz on.. wydawał mi się niezwykły. Inny niż w każdej poprzedniej przemianie, którą widziałam. Intensywniejszy. Może tylko mi się wydawało ?
Wtem zobaczyłam przed sobą dziewczynę. Gdy tylko moje spojrzenie spoczęło na jej sylwetce, poczułam w sobie dziwne uczucie. Takie, którego nigdy wcześniej nie zaznałam. Nowe, obce uczucie, ale za to jakie wspaniałe. Poczułam się, jakby mnóstwo motyli zaczęło latać w moim brzuchu. Jakby nie było nic ważniejszego, od patrzenia na nią.
Wróżka ta miała piękna sylwetkę. Nie była przeraźliwie chuda, lecz nie miała też nadwagi. Uwagę przykuwały jej długie blade nogi, blade jak całe jej ciało. Długie, falowane włosy o ciemnobrązowej barwie spływały jej po ramionach oraz plecach, kończąc się dopiero na wysokości pasa. Wyglądały na puszyste i.. bardzo miękkie. Poczułam chęć wyciągnięcia dłoni i muśnięcia choćby jednego kosmyka. Ona.. wyglądała na idealną.
Elfka siedziała tyłem do mnie, więc niestety nie widziałam jej twarzy. Przed nią pojawiła się nasza Królowa, dlatego nieznajoma wstała. Przywódczyni rzekła do niej kilka słów na przywitanie i delikatnie rozprostowała jej śliczne lśniące skrzydełka.
Przyszedł czas, na odkrycie talentu nowej dziewczyny. W tym celu jedna wróżka z każdego talentu, musiała postawić przed nową coś związanego z talentem jej grupy. Dziś kroplę wody od nas miała zanieść Laguna, jedna z wróżek o tym samym talencie co ja, czyli wodnym. Zanim jednak elfka zdąrzyła wstać, ja poleciałam do niej prędko, ponieważ siedziała tylko kilka kroków ode mnie.
- Hej Laguna, mam wielką prośbę - zaczęłam nieśmiało. - Czy ja.. mogłabym dzisiaj zanieść kropelkę ? Wiem, że jest twoja kolej, ale moja przypada następnym razem, wtedy mogłabyś lecieć ty..
- Spokojnie, nie ma problemu - rzekła moja koleżanka podając mi odrobinę wody.
- Dziękuję - powiedziałam zanim poleciałam w kierunku nowej.
Najchętniej przyleciałabym do niej z prędkością światła, jednak nie jestem wróżką szybkolotną, poza tym jest to ważna uroczystość i wszyscy powinni być spokojni.
Gdy znajdowałam się już tylko kawałek od nowej elfki, ta nagle odwróciła się w moją stronę. Nasze spojrzenia się spotkały. Widok jej pięknych oczu mnie zachwycił. Wstrzymałam oddech i omal nie upuściłam kropli. Jej tęczówki przypominały mi dwie sadzawki w blasku księżyca, w których odbijają się setki gwiazd. Nie zaczarował mnie tylko kolor jej ślicznych oczu, lecz przede wszystkim wzrok, jakim na mnie patrzyła. Wydawało mi się, że jej wzrok jest taki, jak.. mój
Byłam coraz bliżej niej. Musiałam się jednak zatrzymać, aby położyć krople w odpowiednim miejscu. Po wykonaniu tej czynności od razu spojrzałam na tajemniczą dziewczynę. Moje serce zaczęło szybciej bić, kiedy spostrzegłam, że ona nadal mi się przygląda. Nagle na jej twarzy pojawił się uśmiech. Miły uśmiech, pełen ciepła i miłości, skierowany.. do mnie !
Odpowiedziałam jej, malując na mojej twarzy lekki, nieśmiały uśmiech. Piegi na moich policzkach nie były już tak dobrze widoczne, jak zwykle, gdy ładnie kontrastują z moją alabastrową skórą. Zasłonił je malinowy rumieniec, który namalowała tajemnicza dziewczyna.
Wróciłam na swoje miejsce, a nowa po uważnym wysłuchaniu polecenia Królowej, podchodziła do przyniesionych przedmiotów. Każdy po kolei tracił swoją intensywną barwę, na znak, że nie jest on talentem tej elfki.
Modliłam się duchu, żeby ta dziewczyna okazała się mieć talent wodny. Trzymałam kciuki z taką siłą, którą mogłabym zgnieść orzecha włoskiego.
Nowa wróżka nareszcie zaczęła powoli podchodzić do przyniesionej przeze mnie kropli wody. Wyciągnęła do niej wolno rękę.. a woda z niebieskiej zmieniła barwę na zupełnie przeźroczystą.
Puściłam moje palce i spuściłam na chwilę głowę, jednak po kilku sekundach podniosłam ją i spojrzałam prosto przed siebie. Nie ma znaczenia, jaki jest jej talent. Przecież wszystkie elfy zawsze trzymają się razem i pomagają sobie nawzajem. Oby tylko nie była wróżką zimową.. wtedy.. wtedy nie mogłabym jej się nawet przyglądać, bo musiałaby mieszkać w zimowej krainie. Dla mnie byłoby tam za zimno, a ona nie przetrwała by tu.
Moją uwagę przykuło różowe światło. Spojrzałam w jego kierunku. To mały, pięciolistny kwiatuszek lśnił przed nową elfką. Ta wyciągnęła dłoń ostrożnie w jego kierunku. Im bardziej się zbliżała, tym blask był mocniejszy. W końcu roślinka delikatnie spoczęła na dłoniach wróżki. Wszyscy zaczęli wiwatować. Najgłośniejsze były wróżki ogrodowe, bo ten talent otrzmyłała nasza nowa koleżanka. Klaskałam mocno w dłonie, a na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
Szczęśliwa elfka rozglądnęła się wokół siebie. Nasze spojrzenia znowu się spotkały, tym razem jedynie na sekundę. Jednak w nawet w tak krótkim czasie zdąrzyłyśmy pogłębić nasze uśmiechy, kierując je do siebie nawzajem.
Królowa podleciała bliżej do nowej i uniosła jej dłoń.
- Stokrotko, witaj w Przystani Elfów !
Tłum zaczął jeszcze głośniej wiwatować. Poczułam ciepło na sercu. Uśmiechałam się tak szeroko, jak nigdy w życiu, a przecież byłam bardzo radosna, tak, jak zresztą prawie wszystkie wróżki.
Gdy oklaski zaczęły ucichać, chciałam podejść i przywitać się z nową wróżką. Jednak uniemożliwiły mi to elfy ogrodowe, który miały teraz oprowadzić koleżankę po naszej krainie.
Pozostali rozeszli się, aby wrócić do pracy. Postanowiłam, że narazie powrócę do moich obowiązków, a wieczorem poszukam tajemniczej dziewczyny. Może wtedy nie będzie już zajęta.
Wyleciałam z Drzewa Pyłkowego i pofrunęłam nad rzeczkę, przy której miałam zająć się pokrywaniem pajęczyny kroplami, tworząc rosę. Gdy już skończyłam to zadanie razem z moimi kolegami i koleżankami, poleciałam do Kwietnego Ogrodu, aby poszukać tam Stokrotki. Niestety nie znalazłam jej na łące.
Słońce zaczynało chylić się ku zachodowi. Po chwili zorientowałam się, że kolacja już się zaczęła. Jak poparzona wystartowałam i leciałam w kierunku Drzewa, które jest w centrum naszej Krainy. W Przystani Elfów wszystkie posiłki jadamy wspólnie w jadalni, która znajduje się w starej norze, którą przed wieloma latami opuścił lis. Jest duża, więc mieści się w niej bardzo dużo osób. Pewnego dnia zawalił się w niej sufit, na szczęście nie było wtedy nikogo w środku, ponieważ stało się to w nocy. Przez to, a właściwie dzięki temu do pomieszczenia wpada więcej światła i atmosfera jest przyjemniejsza. Na noc lub gdy pada deszcz zasłaniamy dziurę specjalną pokrywą, którą cynki wykonały z klonowych liści.
Po kilku minutach dotarłam do stołówki. Kucharki, czyli wróżki z talentem do gotowania, już układały półmiski z jedzeniem na stoliczkach przed wróżkami. Rozejrzałam się w poszukiwaniu wolnego miejsca. Nie ma tutaj podziału na talenty. Można usiąść z kim się chce.
Zauważyłam długie ciemnobrązowe włosy Stokrotki, które pięknie falowały przy każdym jej ruchu. Niestety wokół niej siedziało już mnóstwo osób, więc ja podeszłam do Laguny, która siedziała z kilkoma innymi wróżkami, wodnymi oraz zwierzęcymi.
Rozmawialiśmy o wspaniałym, minionym dniu. W pewnym momencie Laguna owinęła wokół swojego palca kosmyk swoich jasnych, kręconych włosów i spojrzała na mnie.
- Mam pytanie - powiedziała.
- Słucham ?
- Dlaczego ty chciałaś zanieść dzisiaj krople ? Czy był jakiś szczególny powód ?
Poczułam kropelki potu na moim czole. Nie wiedziałam, co powiedzieć kumpeli.
- Eee, wiesz...
Jej fiołkowe oczy przyglądały mi się z zaciekawieniem.
- Ni.. nie było żadnego konkretnego powodu. Po prostu, chcia.. nie ważne - dojadłam szybko moją bułkę z pastą z bazylii i wzięłam spory łyk malinowej herbaty.
- Muszę już iść - powiedziałam wstając od stołu. - Jestem strasznie zmęczona, dzisiejszy dzień był dla mnie naprawdę wyczerpujący.
Przeciągnęłam się i pożegnałam się z kolegami mówiąc "Dobranoc". Gdy mi odpowiedzieli, prędko wyleciałam z jadalni, po drodze odstawiając naczynia z których korzystałam na miejsce.
Nie chciałam jeszcze lecieć do mojego domku. Po chwili spacerku doszłam do wysokiej sosny, stojącej na brzegu urwiska. Często siadałam na niej, gdy chciałam pobyć chwilę tylko ze sobą. Podziwiałam wtedy cudowny widok, który rozpościerał się przede mną. Oglądałam pagórki, pola, lasy i wszytkie inne elementy natury.
Poleciałam do góry, aby usiąść na mojej ulubionej gałęzi. Gdy już miałam na niej spocząć, wstrzymałam oddech.
Na tej właśnie gałęzi siedziała Stokrotka, obejmując swoimi dłońmi kolana. Wpatrywała się daleko w horyzont. Na jej twarzy gościł delikatny uśmiech. Kiedy pojawiłam się obok niej, przestraszona odwróciła prędko głowę w moim kierunku. Jednak gdy ujrzała, że to ja, wyraz jej twarzy złagodniał, a usta ułożyły się w nieśmiały uśmiech. Zerknęła na swoje stopy, ale sekundę później znów wpatrywała się we mnie.
Po chwili ciszy otrząsnęłam się i usiadłam obok dziewczyny. Wzięłam wdech na uspokojenie i zaczęłam rozmowę.
- Hej, jestem Strumyczek - rzekłam podając jej dłoń.
- Mam na imię Stokrotka, ale pewnie już to wiesz - powiedziała śmiejąc się cicho, po czym delikatnie uścisnęła moją rękę. - Ty jesteś wróżką wodną ?
- Tak, zgadza się - odpowiedziałam.
- Tak mi się wydawało. Między innymi dlatego, że przyniosłaś kropelkę, ale też dlatego, że masz niebieską sukienkę. Czy wszystkie wróżki wodne takie noszą ?
- Tak, każda grupa wróżek ma swój własny kolor ubrań.
- Mu.. musisz być prawdziwą wróżką wodną, bo ten kolor bardzo ci pasuje, wy.. wyglądasz ślicznie w tej sukience - rzekła nieśmiało odwracając na chwilę wzrok.
Poczułam, że moje policzki rozpaliły się do barwy dojrzałej poziomki, więc też na moment odwróciłam twarz w innym kierunku. Uśmiechnęłam się do siebie szeroko, a później spojrzałam na Stokrotkę.
- Dziękuję. Twoja różowa sukienka też ci pasuje, zwłaszcza do twoich piękn.. ciemnych włosów ! - powiedziałam poprawiając się.
- Dzięki - uśmiechnęła się zakładając jeden kosmyk za ucho.
- Czy podoba ci się w Przystani Elfów ? - zapytałam.
- Och tak ! Tutaj jest cudownie - powiedziała z radością. - To wspaniała kraina, wszyscy są tu tacy mili i pomocni.
- To prawda, elfy są bardzo życzliwymi osobami, a przynajmniej większość.
- A.. mogę wiedzieć gdzie mieszkasz ? - spytała patrząc na mnie nieśmiałym wzrokiem.
- Pewnie ! Jeśli chcesz, mogę ci nawet pokazać - zaproponowałam wstając.
- Nie chcę ci robić kłopotu, jest już późno, słońce zachodzi..
- To nic, chętnie pokażę ci mój mały dom, jeśli tylko chcesz go zobaczyć.
Na te słowa brunetka kiwnęła głową potakująco głową. Zbliżyłam się do niej i podałam jej moje dłonie. Dziewczyna złapała je i podciągnęła się.
- Ale masz zmarznięte ręce, nie jest ci zimno ? - spytała zmartwiona, gdy stała już przede mną
- Tylko odrobinę..
- W takim razie możemy lecieć trzymając się za ręce, może to choć trochę cię ogrzeje.
- Na prawo mnie ogrzeją, i to bardzo - powiedziałam trochę tajemniczo. - B.. bo masz bardzo ciepłe dłonie - wyjaśniłam.
Stokrotka uśmiechnęła się szerzej, a ja zrobiłam to samo. Wzbiłyśmy się w powietrze i leciałyśmy kilka minut w milczeniu. Po drodze nie spotkałyśmy żadnych elfów. Wszyscy byli już w swoich domkach, większość pewnie kładła się do łóżek.
W końcu dotarłyśmy do tej części naszej Przystani, w której znajdują się prawie wszystkie mieszkania. Niektóre wróżki mieszkają w opuszczonych dziuplach, inne w ogromnych kwiatach, niektóre w domkach splecionych z gałązek, zwisających z koron drzew, a niektóre w dużych, wydrążonych roślinach, na przykład w dyniach. Czasami można spotkać domki urządzone w wielkich grzybach. Jednak najmniej elfów mieszka w zgubiskach, czyli przeróżnych rzeczach, które Morze przyniosło ze Stałego Lądu i wyrzuciło na brzeg. Na przykład cynka Dzwoneczek mieszka białym czajniku.
Nareszcie dotarłyśmy do niewielkiej sadzawki. Wokół niej spokojnie latały świetliki, których światełka tworzyły niesamowitą atmosferę. Na powierzchni wody leżało kilka sporych lilii wodnych, na dużych zielonych liściach. Wylądowałyśmy na jednej z nich. Podeszłam do kwiatu i otworzyłam go ciągnąc za jeden z liści, w którym była klamka z małego kamyczka.
Wpuściłam przede mną Stokrotkę. Gdy weszłam do środka i zamknęłam drzwi, zobaczyłam zachwycony wyraz twarzy dziewczyny. Przyglądała się wszystkiemu z zainteresowaniem, a w jej oczach lśniło mnóstwo uroczych iskierek.
- Tu.. tu jest wspaniale ! - zachwyciła się elfka.
- Dziękuję - powiedziałam nieśmiało, a na mojej twarzy pojawił się delikatny rumieniec. - Sama go urządziłam.
Dziewczyna o ciemno brązowych włosach podchodziła do każdego mebelka, każdej rzeczy, i podziwiała je z zachwytem.
- Wow, tu naprawdę jest ślicznie - westchnęła niebieskooka. - A gdzie śpisz ?
- Moje łóżko jest na górze, pod sufitem - zaśmiałam się, ciesząc się, że tak bardzo fascynuje ją mój dom. Nie był on przecież niezwykły, ale najwyraźniej dla niej było w nim.. to coś.
Złapałam ją za rękę i pofrunęłam z nią na pięterko. Było na nim tylko duże łóżko, przykryte liściem, służącym jako kocyk.
- Czy mogę.. ?
- Jasne ! - odpowiedziałam, wiedząc, że wróżka chce poprosić o pozwolenie, na położonie się.
Razem rzuciłyśmy się na łóżko ze śmiechem. Leżałyśmy na nim kilka minut, choć dla mnie wydawały się to być całe miesiące. W suficie była dziura, ponieważ kwiat nie domykał się do końca. Dzięki temu każdej nocy mogłam podziwiać nocne niebo. Dziś podziwiałam je ze Stokrotką.
Leżałyśmy bardzo swobodnie. Nasze ręce były wyciągnięte. Nagle poczułam, że dłoń dziewczyny dotknęła mojej. Elfa szybko podniosła się do siadu, a ja poszłam w jej ślady. Wróżka, podpierająca się rękami z tyłu, spojrzała mi w oczy.
- Wiesz, ja już chyba muszę iść - powiedziała. Wyczułam smutek w jej głosie.
- Rozumiem - rzekłam spokojnie.
Wstałyśmy z łóżka i zleciałyśmy na parter. Podeszłam pierwsza do drzwi i otworzyłam je koleżance. Dziewczyna zatrzymała się przede mną. Ręce trzymała splecione przed sobą. Podniosła wzrok z ziemi na mnie.
- Dobranoc Strumyczku..
- Dobranoc Stokrotko..
Wróżka powoli skierowała się do wyjścia. Zanim opuściła mój dom, rzekłam jeszcze :
- Mo.. możesz do mnie przychodzić, kiedy tylko chcesz. Oczywiście jeśli chcesz, bo jak nie, to...
- Jasne, że chcę - brunetka uśmiechnęła się radośnie. W jej oczach pojawiły się magiczne iskierki, przypominające mi piękne gwiazdy na niebie.
Ja również uśmiechnęłam się, niby szeroko, lecz z nutką onieśmielenia.
Stokrotka nie przerwała naszego kontaktu wzrokowego, dopóki nie wzleciała odwracając się. Szczęśliwa jak nigdy, zamknęłam delikatnie drzwi.
☆゚.*・。゚
to opowiadanie dedykuję
mojej słodkiej Poziomce ~ kocham cię
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top