55. Czy cos z tego będzie?
Ten rodzial dedykuje mojej klusce : izaaamm497 ❤️
Dzisiaj spałam w swoim pokoju. No bo nie pójdę do Leo na którego sie obrażam. Położyłam sie w zimnym łożku i było mi w kij zimno ale jakoś musiałam usnąć. Po chyba 1 h usnęłam.
Rano
Obudziłam sie chyba o 9:00 i od razu wstałam z łóżka. Chciałam nie widzie Leondre. Nie teraz.. Nie chce mieć tych głupich spojrzeń na siebie. Wybiegłam z pokoju ale sie prawie zabiłam wywalając sie przez coś. Sykłam z bólu i obróciłam sie w stronę drzwi. Zobaczyłam kosz z różami i śniadanie.
Podniosłam sie, zabrałam to do pokoju i ucieszyłam sie w duszy ze nie musze iść na dol i wróciłam do pokoju zamykając drzwi. Położyłam tajemnicze śniadanie na łożku i zaczęłam przyglądać sie mu. Zobaczyłam mała karteczkę przy różach.
To co? Zaczynamy dobry dzień dobrym śniadaniem. PS : kocham cie myszko.~Leo.
Oo jaki kochany, śniadanie mi zrobił i te kwiatki.. Nieee .. Masz być wredna suka. Ale śniadanie zjem.
Jak na Leo to dobrze wyszło. Wiem, za każdy jego uczynek będzie nagroda. Postanowiłam że jego początkowa nagroda będzie docenienie jego starań poprzez Snapchata.
Wzięłam telefon , zrobiłam zdjęcie pustego talerza i róż i podpisałam.
,,Ma sie te murzyny ,które robią ci śniadanie.Ps :Dziękuje kochanie za śniadanie." Wiem i teraz sobie może pomysleć ze my wybaczyłam itd. Ale chce żeby wiedział ze to co robi jest na dobrej drodze. Przypomniałam sobie o moim misiu od Leo którego dostałam od Leo. Postanowiłam go znów nagrodzić i wtuliłam sie w misia i zrobiłam sobie zdjęcie. Oraz podpisałam.
,,Najlepsze prezenty dostaje sie od najlepszych osób.Dziękuje misiek".
Potem postanowiłam wyjść z mojej ,,nory" i kierowałam sie ze drzwi w stronę schodów po to żeby zanieść zjedzone śniadanie.
Na schodach spotkałam Leo.
-Daj ja zaniosę. -wystawił ręce do podania tacy.
-Nie kochanie. Ty zrobiłeś ja posprzątam. Zrobiłam krok w prawo żeby przejść. On powtórzył mój ruch.
-Napisałem ci wczoraj ze wszystko naprawie? Wiec daj.
-Eh, masz misiu.- podałam mu.
Ooo misiu i kochanie? To dobrze wróży. - mówił odchodząc
Nie przyzwyczajaj sie.- zaśmiałam sie i wróciłam do pokoju.
Położyłam sie na łożku i zaczęłam obmyślać wszystko. Wszystko czyli Czy czasem mu nie wybaczyć ,ale niech sie postara i zobaczymy potem. Ja nie bede robić większych sprzeciwień. Nagle moje drzwi sie uchyliły i co zobaczyłam? Pana Devries. Dokładnie Devries'a bez koszulki, a właściwie trzymał ja w ręce. Aha czyli kolejny jego plan to kuszenie mnie? Nie powiem ze nie, działa na mnie takie coś. Ugh dlaczego on mnie zna? Tak dobrze?
-Emily bo, myłem garnki i trochę sie ubrudziłem, wiesz może gdzie jest proszek do prania?
-Od kiedy ty pierzesz? I od kiedy ty wiesz co to jest pralka?-zaśmiałam sie.
-Uhh.. Nie przesadzaj aż taki tępy nie jestem.
-Kłóciłabym sie.
-To może łaskawie mnie olśnisz?
-Nie mam brokatu, przykro.
-Chodzi mi czy wiesz gdzie jest ten głupi proszek.
-Aa to pod umywalka.
-Dziękuje.Ej naszych mam nie ma, i chyba prędko nie wrócą,wiec może dałabyś sie skusić na obiad?
-Już mnie wystraczającą kusisz.- szepnęłam.
-Co?
-Grotto.- 1:0
-Ty tez mnie kusisz.- zaśmiał sie i wyszedł.
-TAK ,PÓJDĘ Z TOBA NA TEN OBIAD- krzyknęłam przez zamknięte drzwi.
-To bądź gotowa na 13:00- rownież wykrzyczał.
Hej! Tak sobie pomyslałam ze może ktos chce mnie lepiej poznać, nie wiem, chce wiedzieć co robie, jak wyglądam itd. Wiec macie tu mojego Snapchata.: emi156emi ~Zapraszam xDD. To co? Widzimy sie w kolejnym rozdziale? Przypominam
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top