64.Tego nikt sie nie spodziewal

Państwo sa rodzeństwem..

Oczy mi sie od razu wytrzeszczyły i myślałam ,że wyjdą na wierzch. Charlie my brother? Moim bratem? Nie to jest jakaś kiepska komedia w której szczerze nie chce grać.. Nie nawidzę tego skończonego chama. Jak on mógł tak zranić moja mamę a zarazem mamę Charliego? I teraz co,mamy zgrywać pieprzona rodzinkę która nie jesteśmy? Ja siedziałam oszołomiona na białym krzesełku. Wpatrywałam sie w podłogę tak jakby było coś tam bardzo interesującego. Nagle z moich przemysleń wyrwał mnie Leo:
-Emily,może pójdziemy już do domu?- mówił bardzo delikatnie ,żeby cała owa złość nie odbiła sie o niego.
-I co to zmieni ze pojedziemy do domu? Dalej bede mieć ojca,który zdradzał moja matkę na prawo i lewo i nie wiem czy do cholery z jedynaczki stane sie posiadaczką 10 braci i z 8 sióstr.. Jezu jak można być tak skończonym chujem..- wzrok przeniosłam na kolana,a rekami zasłoniłam sie tak,żeby nikt nie widział mnie. A przynajmniej żebym ja nikogo nie widziała. Zaczęłam szlochać.. Wiem,powinnam sie cieszyć, że o Boże mam te same geny co mój idol,ale teraz nie jest mi do śmiechu ani do uśmiechu.. Zranił mnie. Tak cholernie mnie zranił. Nie polecam tego uczucia.. Postanowiłam sie nie ociągnąć i powiedzieć wszystko mojej mamie. Bez żadnego słowa,gestu, spojrzenia wyszłam z tej pieprzonej kliniki i biegłam do domu. Słyszałam z tylu głosy Leo i Charliego pytające gdzie idę a ja tylko im pokazałam środkowy palec i pobiegłam dalej. Kiedy juz znalazłam sie w domu od razu bez żadnego oznajmienia wbiegłam do salonu i tam dopiero sie zaczęła rzeźnia. Zamurowało mnie to co zobaczyłam.. Ona i.. Nie to nie zrozumiałe.. Co.. Jak .. Zobaczyłam..


                                Krótki ale treściwy. Jak sie podoba? Mam nadzieje ze taki króciutki rozdzalik sie wam rownież spodoba bo to nie jest koniec na Dziś. Jak myślicie co zobaczyła Emily? Napiszcie na dole. ~Emi :*

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top