Prolog

Mam na imię Scarlett, mam piętnaście lat i mieszkam na małej wyspie zwanej Kol. Od pokoleń towarzyszą nam smoki, w szczęściu i nieszczęściu pomagają nam i są naszymi przyjaciółmi. Przyznaję, że czasami są mało rozgarnięte, ale to w końcu smoki. Na początku nasza wioska nie lubiła smoków. Zwalczaliśmy je jak zarazę, jednak później doszliśmy do porozumienia i żyjemy teraz jak rodzina.

Żyję na dość małej wyspie, dlatego wiele ludów z innych wysp o nas nie wie, w tym mieszkańcy Berk. Cieszymy się tym, gdyż niedaleko naszej wyspy znajduje się siedlisko Nocnych Furii i pragniemy zachować to w sekrecie. W naszych oczach lud z Berk jest samolubny i przypisuje sobie wszystkie dokonania ze smokami. Uważają, że Czkawka był pierwszym jeźdzcem smoków, co jest absolutnym kłamstwem, bo jak dobrze wiemy to Jorwig II dosiadł jako pierwszy smoka. Poza tym Nocne Furie wcale nie są takie świetne, jak wszyscy mówią. Mają mnóstwo słabych puntków i założę się, że znalazłby się o wiele szybszy smok niż Nocna Furia. Gdy słyszę rozmowę o tym, że "podobno" ten tajemniczy smok potrafi przekroczyć barierę dźwięku, to albo się wyłączam, albo odchodzę ostentacyjnie. Ewentualnie zaczynam patrzeć na tego, kto wypowiedział te słowa, jakbym miała go pożreć w jedym kawałku. Zazwyczaj rozmówca wyczuwa mój wiercący wzrok i szybko milknie. Ale takie sytuacje zdążają się coraz żadziej

Na mojej wyspie żyje jeszcze wiele innych dzieciaków, oprócz mnie, ale nie mam z nimi dobrych kontaktów. Są hałaśliwi i myślą, że smoka można zdobyć tak poprostu. Ja wiem swoje. Oni wszyscy nie mają porządnej więzi ze swoim smokiem i traktują je jak rzeczy. Ja nie mam swojego smoka. Mój ojciec uważa mnie za dziwadło z tego powodu. On sam myśli, że jest najlepszym wojownikiem na smoku, tymczasem tak rozleniwił swojego Wrzeńca, że cały czas przesiadują razem w izbie. Matka jest dla mnie wsparciem w ciężkich chwilach. Mogę jej zaufać, nie narzuca się, nie mówi mi jak powinnam chodzić, myśleć, z kim się spotykać, ogólnie żyć. Mam jeszcze młodszego brata, ma siedem lat. Biega i wrzeszczy bawiąc się ze swoimi rówieśnikami. Też chce zostać w przyszłości najlepszym trenerem smoków. Czasami mam wrażenie, że mieszkańcy tej wioski mówią tylko o smokach. No oszaleć można. Co do mojego życia towarzyskego to mam tylko jednego przyjaciela - Bretta. Jest w miarę przystojny, jak typowy wiking -czarne włosy zaplecione w małe warkoczyki, zielone oczy, dobrze zbudowany. Wszystkie dziewczyny na niego lecą, ale ja go uważam za przyjaciela, nikogo więcej. To, że komuś się coś, lub ktoś podoba, nie znaczy, że jest to świetne pod każdym względem. Owszem, lubię Bretta, bo spędziliśmy razem praktycznie całe dzieciństwo, ale traktuję go jak brata. Ma za to smoczycę ładną. Pomarańczowo-różową Zmiennoskrzydłą o imieniu Bella. Trochę przesadne imię, jak na smoka, ale może być.

Czy tylko ja na tej wyspie nie mam smoka? Czasami czuję się jak odmieniec w tym świecie. Po prostu uważam, że posiadanie smoka jest na całe życie. To coś przyjdzie do ciebie, nie można tego mieć na siłę, nie?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top