Rozdział 34 - Prędkość
Rozwalone budynki. Poniszczone mosty. Opuszczone samochody. Żadnej żywej duszy. Z wyjątkiem dwójki pędzącej w samochodzie na popsutej drodze. Za nimi unosił się kurz.
W innym chwilowo stojącym pojeździe siedziała Brenda wraz z Jorge. Facet zerknął na mały poręczny zegarek. Następnie stwierdził że ktoś się spóźnia. Brenda też co chwilę zerkała niecierpliwie na zegarek.
W końcu dało się usłyszeć trąbienie zbliżającego się pociągu. Brenda lekko się uśmiechnęła chwytając broń, a Jorge zaczął się przygotowywać do odjazdu. Dwójka jeszcze spojrzała przez sekundę na siebie dając sobie przy tym znak, następnie facet ruszył.
Zbliżyli się do pociągu i podążali koło niego. Na początku pojazd był nieco wolniejszy od pociągu, jednak z sekundą na sekundę nabierał prędkości. W końcu jechali tuż przy samej kabinie z konduktorami. Zostali zauważeni. Co oczywiście było w planach..
Z innego kierunku zbliżał się już do pociągu jeszcze jeden pojazd. -Brenda zajmujemy pozycje! Zajmijcie ich jakoś!- Odezwał się do urządzenia znajdujący się w pojeździe Thomas. Koło niego siedział skupiony na drodze Vince, ten tylko warknął na niego że ma się trzymać.
Brenda wychyliła się z bronią celując w maszynistów. Jorge od razu się pochylili na ich szczęście nie obrywając z kulki. Dziewczyna znowu schowała się w pojeździe. Jorge zaczął się głośno śmiać.
Vince oraz Thomas wjechali na tory. -To wariactwo chłopie!- Uważał nadal Vince. Thomas nic nie odpowiadał.
W pociągu wyszedł jeden z żołnierzy zaczynając strzelać do Brendy oraz Jorge. Dwójka była tym trochę zaskoczona. Jorge próbował omijać pociski jednak było to dość ciężkie. Sam także wyciągnął mały pistolet strzelając.
W tym momencie Thomas rozpiął pas wychodząc ostrożnie na maskę pojazdu. Jedną ręką trzymał się by nie spaść, drugą chwycił hak. -Bliżej!- Wrzasnął. Vince przyśpieszył zbliżając się najbliżej jak mógł do pociągu. Wtedy Thomas przyczepił hak wskakując na maszynę. -Twoja kolej!- Machnął ręką.
Vince także stanął na masce pojazdu. Chciał wskakiwać już na pociąg jednak jak zawsze coś musiało pójść nie tak. Jedno z kół pojazdu odpadło, nadal stojący na masce facet stracił równowagę prawie spadając, dobrze że Oll tego nie widziała. Przez ten czas bardzo się do siebie przywiązali.
Sznur do którego przyczepiony był hak zaczął się rozwijać, a samochód coraz bardziej się oddalał. -No już!- Wrzasnął kolejny raz Thomas. Facet podniósł się, zeskakując z samochodu. Złapał się drabinki jednak jego nogi nadal pocierały o tory. Sprawiało mu to bez wątpienia ból.
Prawda była też taka że facet miał ogromne szczęście, dwie sekundy po jego wyskoku hak się wyrwał przewracając tym samym pojazd do góry nogami i zostawiając go w tyle.
Vince wspiął się na maszynę z małą pomocą Thomasa. -Cholera..- Wyszeptał jedynie. -Idziemy!- Oznajmił Thomas zaczynając się wspinać na dach ostatniego wagonu.
-Hej!- Wrzasnął jeszcze Vince zatrzymując tym samym chłopaka który od razu się odwrócił. Im oczom ukazał się, zbliżający się w ich stronę samolot. Leciał szybko. W końcu na jego przodzie pojawiły się działka. Wycelowały prosto w facetów.
-Hej Brenda, nie jesteśmy sami!- Powiedział Thomas do radia. Dziewczyna uważnie słuchała wypowiedzi Thomasa. -Ruchy! Ruchy! Gaz!- Zaczęła wrzeszczeć. Wokół nich trafiały pociski jednak Jorge starał się je ponownie omijać. Co się jemu na szczęście udawało.
W końcu samolot skręcił kierując się w innym kierunku za pojazdem Brendy i Jorge. -Thomas, teraz wasza kolej, dacie radę.- Powiedziała dziewczyna znowu się uśmiechając. -Wy też.- Odpowiedział jej chłopak. -Do roboty, szybko.- Zwrócił się teraz do Vince'a. Dwójka zaczęła się wspinać na wagon. Następnie ruszyli biegiem po dachu.
Z ich perspektywy z drugiego końca pociągu, zaczęli wychodzić żołnierze. Nie mieli rzecz jasna dobrych intencji. Mimo wszystko dwójka nie zatrzymywała się. Biegli tak szybko jak tylko potrafili. Po zobaczeniu wroga Thomas na chwilę przystanął jak wryty. Wyciągnął pistolet...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top