Rozdział 29 - Rodzina

Facet podszedł do nich przyglądając się każdemu. -Wielu zginęło zanim tu dotarliśmy.- Mówił. -Kto to?- Zapytał następnie. -Odporni.- Odpowiedziała Harriet. -Złapałyśmy ich w górach.- Wyjaśniła.

-Sprawdziłyście ich?- Zapytał mężczyzna. -Arisa znam, i mu wierzę.- Harriet wskazała na chłopaka. -A ja nie. Zbadać go.- Powiedział Vince.

-Szefie.- Odezwał się nagle facet który zdążył podejść. Bacznie przyglądał się Brendzie. Która ostatecznie wzięła głęboki wdech i upadła na ziemię. Jorge od razu krzyknął jej imię padając na kolana. -Co jej jest?- Zdziwił się Vince. -Odezwij się.- Błagał Jorge biorąc ją na kolana.

-Przepraszam.- Powiedziała jedynie. -Co z nią?- Zapytał Vince kucając koło Jorge'a. -Nie wiem!- Odpowiedział spanikowany. -Brenda. Źle się czujesz?- Zadał jej znowu pytanie. Vince zauważył bandaż znajdujący się na jej nodze, lekko go odsunął i zobaczył ugryzienie. Hektycznie się podniósł wyciągając mały rewolwer.

-Popażeniec!- Wrzasnął celując w nią bronią. Nastolatkowie odsunęli się kawałek w panice, jedynie Thomas podbiegł stając przed Vincem. -Posłuchajcie! Jeszcze nie jest groźna.- Tłumaczył Thomas. Dwójka facetów chwyciła ciągle szarpiącego się Jorge'a odsuwając go od dziewczyny.

-Powinna tam zostać!- Oburzył się Vince. -Wiem.- Powiedział jedynie Thomas. -W tydzień zniszczy przystań!- Denerwował się nadal facet. -Odsuń się!- Rozkazał. -Rozumiem ale posłuchaj proszę. Powiedziałem że jej pomożecie. Możecie coś zrobić.- Mówił Thomas. Vince chwilę się zastanawiał.

-Tak.- Powiedział ostatecznie. -Możemy.- Dodał. Reszta już prawię odetchnęła z ulgą. Chwilę później przeładował broń. -Skrócić jej męki.- Powiedział znowu celując w dziewczynę. Z ust Jorge'a znowu wydostały się krzyki.

-Wystarczy!- Krzyknęła nagle zbliżająca się kobieta. -Puśćcie go!- Rozkazała wskazując na Jorge. Gdy faceci nie posłuchali powtórzyła rozkaz. Jorge od razu ukucnął przy Brendzie. -Jest zarażona.- Powiedział Vince. Kobieta zerknęła z niedowierzaniem na Thomasa. -Nie pomożemy jej.- Dodał Vince.

-Nie. Ale on tak.- Uśmiechnęła się. -Witaj Thomasie.- Powiedziała. -Co?- Zdziwił się Vince. -Zna mnie pani?- Thomas także się zdziwił. Kobieta lekko pokiwała głową. -Ciekawe.- Powiedziała w końcu.

-Trafiłeś do labiryntu. Po tym co zrobiłeś mogli cię zabić.- Powiedziała podchodząc i kucając przy dziewczynie. -Co zrobiłem?- Zapytał. -Gdy się poznaliśmy mówiłeś że nie możesz patrzeć jak umierają twoi przyjaciele. A gdy się żegnaliśmy podałeś mi współrzędne wszystkich placówek dreszczu.- Odpowiedziała kobieta klęcząc nad Brendą.

-Nasze źródło.- Powiedział Vince. -To wszystko dzięki niemu. Przenieście ją. A im dajcie ciepłe ubrania.- Rozkazała kobieta wstając. Robiąc to uważnie przyjrzała się Oll. Następnie zakryła sobie buzię ręką.

-Jesteś do niej podobna.- Powiedziała jedynie jakby ją rozpoznała. Dziewczyna przełknęła ślinę marszcząc brwi. -Chyba nie rozumiem.- Odezwała się zmieszana. Teraz Vince także się przyjrzał dziewczynie, po czym wybałuszył oczy. Facet zrobił krok bliżej patrząc na nią uważnie. -Maryse.- Wypowiedział pod nosem. -Mam na imię Oll.- Powiedziała tylko dziewczyna. -Moja siostra miała na imię Maryse.- Wyjaśnił.

Do dziewczyny nadal nie docierało o co chodzi. -Jesteś do niej taka podobna.- Uśmiechnął się lekko. -Obiecałem jej że ciebie odnajdę. Nie wierzę że udało się to po tylu latach.- Powiedział. Dziewczyna zaczęła rozumieć o co chodzi. -Czy ona żyje?- Zapytała jednak z każdą literką jej głos coraz bardziej się łamał. Facet zaprzeczył. W oczach Oll zebrały się łzy. -Gdy byłaś mała często się ze sobą bawiliśmy, wtedy okazałaś się być odporna, zabrali cię. Twoja mama także należała do ruchu oporu.- Tłumaczył. Po policzku dziewczyny spłynęła pojedyncza łza.

Nie mogła uwierzyć w to co słyszała. Zrobiła krok w przód przytulając swojego wujka. -Przykro mi, ale oni zadbali o to bym niczego nie pamiętała.- Powiedziała smutnym tonem. Większość osób już dawno się rozeszła. Thomas i Mary dopiero teraz ruszyli. -Będziecie musieli sobie dużo opowiedzieć.- Uśmiechnęła się Mary na odchodnę... 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top