ROZDZIAŁ 22
Był już ranek, a ja nadal leżałam na łóżku nie móc spać przez prawie całą noc. Nie słyszałam, żeby Itachi wrócił do hotelu, więc nie miałam pojęcia gdzie może teraz się znajdować. Jak będzie się zachowywać po tym zajściu w nocy. Jednak gdy obróciłam się w stronę łóżka Itachi'ego on znajdował się na nim i spał sobie jakby nigdy nic. Wstałam z bólem głowy i udałam się do łazienki, aby trochę się ogarnąć. Obmyłam twarz zimną wodą, żeby wróciło krążenie i znikły wory pod oczami od częstego płakania. Zasłoniłam twarz rękoma i uniosłam głowę wyżej, by później zdjąć je dopiero na wysokości lustra. Popatrzyłam na dłonie widząc w odbiciu krew kapiącą z nich do umywalki. Po chwili ujrzałam twarz Kakashi'ego, która była przepełniona smutkiem i żalem. Uderzyłam całą siłą w lustro tłukąc je na małe kawałeczki, które rozproszyły się po całym pomieszczeniu. Osunęłam się na kolana trzymając dłonie na umywalce.
Do łazienki wszedł Itachi przeczesując włosy ręką
- Coś ty najlepszego zrobiła... - oparł się o framugę patrząc się na mnie bez żadnego współczucia
- Przepraszam, nie chciałam
- Zbieraj się, idziemy szukać Jinchūriki
***Time skip***
- Jak on ma wyglądać? Jak się nazywa?
-To jest dziewczyna, nazywa się Yugito Nii i ma w sobie Matatabi'ego
- Jak ją poznamy?
- O to się nie martw
Stanęliśmy przed obskurnie i podejrzanie wyglądającej budowli do, której wszedł Itachi zostawiając mnie na zewnątrz Wyszedł dopiero po jakiś dziesięciu minutach.
- Jest na polu treningowym numer trzy
Ruszyliśmy w tamtą stronę nie zwracając uwagi na wzrok ludzi, którzy prawdopodobnie kojarzyli nas przez te płaszcze. Będąc już na miejscu zaczęliśmy obserwować jej ruchy oraz sposoby walki. Dobrze kontrolowała swojego Bijuu przez co może być trudnym przeciwnikiem dla naszych "kolegów" z Akatsuki.
***Time Skip***
Obserwowaliśmy ją dopóki nie wezwał nas lider. Spędziliśmy tydzień w tej wiosce traktując siebie jak obcych sobie ludzi. Z czasem przyzwyczaiłam się do takiego obrotu spraw i zaczęłam go ignorować. Wyzbycie się emocji było naprawdę trudne, ale z każdym dniem szło mi coraz lepiej. W czasie powrotu do kryjówki nie zamieniliśmy ze sobą ani jednego słowa. Na miejscu od razu udaliśmy się do Pain'a, aby złożyć raport w sprawie misji.
Znowu byłam nad moim wodospadem oglądając przepiękny krajobraz, który ani trochę się nie zmienił. Czas prawdopodobnie zatrzymał się tu na dobre. Dosiadł się do mnie Shirai trzepocząc przez chwilę skrzydłami.
- Udało mi się Shirai...wyzbyłam się emocji...nie czuję już nic, ani smutku, ani radości. Tylko pustka - spuściłam głowę w dół na co ptak usiadł na moich udach. Pociągnęłam nosem wycierając oczy rękawem - kogo ja chcę okłamać...chyba tylko samą siebie - popatrzyłam głęboko w oczy kruka nagle zdając sobie sprawę z tego, że są mi dość dobrze znajome
Odsunęłam rękaw płaszcza pokazując mu czerwoną bransoletkę zrobioną z cienkiego sznureczka.
[ Parę lat wcześniej ]
- Proszę, SanSan-kun - czarnowłosy wyciągnął do mnie rękę trzymając w niej czerwony sznureczek
- Dziękuję Itachi-kun - wzięłam od niego prezent zakładając od razu bransoletkę na rękę tak samo jak chłopak
- Od teraz to będzie symbol naszej miłości...jeśli kochasz nigdy jej nie wyrzucisz... - zbliżył się do mnie by później złożyć delikatny pocałunek na moich ustach
- Obiecujesz, że na zawsze będziemy razem?
- Nieważne co przyniesie życie, co nas jeszcze czeka, gdzie i jak będziemy mieszkać, co będziemy robić. Zawsze będziemy ze sobą...
Dzień później ruszyłam do Sunagakure na pewną misję. Wróciłam po paru dniach udając się od razu do Hokage. Zauważyłam po drodze, że wioska jest poruszona i smutna.
- Dzień dobry, przyszłam złożyć raport!
- Jak dobrze cię widzieć SanSan - powiedział smutnym głosem
- Coś się stało?
Wstał i podszedł do mnie.
- Wiem, że to będzie trudne dla ciebie, ale muszę ci o tym powiedzieć - westchnął - Itachi...on zabił cały klan pozostawiając przy życiu tylko małego Sasuke...i uciekł z wioski
- Słucham?! To niemożliwe! On nigdy, by czegoś takiego nie zrobił! Nie wierzę!! - wybiegłam z biura kierując się w dzielnice klanu Uchiha
Wejście było zaklejone policyjnym taśmami tak, aby nikt nie mógł wejść. Dotarłam do domu otwierając drzwi, ale zastałam tylko głuchą ciszę i ciemną pustkę. W jednym z pokoi zauważyłam na podłodze biały wzór stosowany zawsze przy określeniu pozycji leżenia zwłok. Ślady zaschniętej krwi znajdowały się jeszcze na podłodze jak i ścianie. Ze łzami w oczach upadłam na kolana nie mogłam uwierzyć w to co zobaczyłam.
Itachi nie mógł tego zrobić.
Wiem o tym.
Nikomu już nie ufam, wszyscy chcą mnie oszukać.
[ Teraźniejszość ]
-Nigdy jej nie zdjęłam...chciałabym wiedzieć czy on nadal ma ją przy sobie...
Wstałam z ziemi i otrzepałam się z kurzu ruszając z krukiem na ramieniu w stronę kryjówki Akatsuki. Tuż przy wejściu ptak odleciał w innym kierunku zostawiając mnie samą. Udałam się do głównego pomieszczenia i usiadłam przy pustym, ogromnym stole. Po chwili naprzeciw mnie dosiadł się Hidan z Deidarą stawiając przede mną dwie szklane butelki z sake. Spojrzałam na nich z zaskoczeniem
-Za pierwszą misję! - wykrzyknął Jashinista kładąc obok trzy szklanki
-Ze szklanek?!
Blondyn z towarzyszem tylko się uśmiechnęli patrząc na siebie.
-Chyba nie wymiękasz? - zapytał Deidara
-Oczywiście, że nie! - wzięłam szklankę stawiając przed sobą, by po chwili wypełnić ją, aż po brzegi trunkiem. Chwyciłam szklane naczynie przykładając je do ust i jednym ruchem przechyliłam ją wypijając wszystko do końca paroma płynnymi łykami
-Nie mogę być gorszy od tej s**i! - krzyknął Hidan biorąc butelkę i wypijając prawie całą zawartość z gwinta
-Hidan jesteś nienormalny - powiedziałam cicho śmiejąc się pod nosem
-Jaa nie je..?! - nie dokończył, gdyż przez tak nagłe dostarczenie alkoholu do organizmu przechylił się nieprzytomny do tyłu upadając na ziemię
-Zostaliśmy sami Dei - na tą wiadomość chłopak lekko się zarumienił od razu chowając głowę w dół
-Niezupełnie, mamy jeszcze jedną butelkę - popatrzył na nią i pstryknął palcami w szkło - ale tym razem może będziemy pić normalnie
Blondyn wstał i podszedł do szafki nieopodal. Przyniósł kieliszki na stół i usiadł obok mnie.
Zazwyczaj niebieskooki był bardzo nieśmiały w moim towarzystwie jednak parę łyków napoju zmieniło go do niepoznania.
Gdy byliśmy już nieźle wstawieni naszą filozoficzną pogawędkę przerwała czyjaś ręka, która uderzyła pomiędzy nas o stół. Spojrzałam w górę od razu spotykając się z dwoma czerwonymi sharingan'ami.
- Coś się stało braciszku? - zapytałam próbując zataić w jakim jestem stanie
On tylko spojrzał wymownie na puste butelki po wysokoprocentowym napoju, by później zmierzyć złym wzrokiem blondyna leżącego prawie na mnie.
- Wracamy do pokoju, SanSan!
Westchnęłam głęboko i ledwo podniosłam się z miejsca, by po chwili polecieć w dół. Silne ramiona Itachi'ego złapały mnie za biodra w ostatnim momencie. Podniósł moje bezsilne ciało i wziął mnie jak księżniczkę kierując się w stronę pokoju. Szumiało mi cały czas w głowie i troiło się w oczach. Nie miałam pojęcia co się ze mną dzieje i ostatnie co pamiętam to zły wzrok brata wwiercający się we mnie.
Położył mnie delikatnie na łóżku sięgając od razu po koc znajdujący się na skraju. Nie panowałam nad czynami i myślami, więc nie przemyślając przyszłego czynu przeszłam od razu do działania. Złapałam bluzkę Itachi'ego i pociągnęłam do siebie. Byłam na tyle silna, by wywrócić go na moje łóżko w miejscu, w którym się znajdowałam. Nasze twarze były bardzo blisko, a dodatkowe przytulnie go zmniejszyło odległość między nami.
- Cześć Itachi - uśmiechnęłam się i cicho zaśmiałam
- Co ty robisz?! Upiłaś się i nie wiesz co..
- Śpij ze mną, braciszku - przerwałam mu w połowie zdania, zauważyłam, że lekko się zmieszał, a na jego twarzy pojawiły się delikatne...rumieńce?! - proszę
Sturlał się i położył się obok, plecami do mnie mówiąc krótkie "dobranoc". Zrobiło mi się trochę przykro, ale od razu z pomocą przyszła odwaga spowodowana wlanymi w siebie procentami. Wtuliłam się w niego chowając głowę między jego długie i pachnące czarne włosy. Chłopak spiął się jeszcze bardziej, gdy objęłam go ramieniem kładąc je pod jego rękę.
3rd POV
Dziewczyna szybko zasnęła w przeciwieństwie do czarnowłosego chłopaka. Itachi nie mógł zmrużyć oka wiedząc jak ważna walka go czeka już wkrótce. Niepewnie wplótł palce pomiędzy jej przytulając rękę dziewczyny jeszcze bardziej do siebie. Zdał sobie sprawę, że już śpi po chwili zmienił pozycje odwracając się do niej przodem i patrząc na jej spokojny wyraz twarzy. Dopiero teraz zauważył jak bardzo kruchą i niewinną jest osobą pomimo jej zachowania. Dostrzegł również kryjący się ból i cierpienie. Itachi poczuł się jeszcze gorzej, gdy zrozumiał jak mogła się czuć, wtedy jak traktował ją kogoś pokroju śmiecia. Objął ją silnym ramieniem i wtulił się w delikatne ciało brązowowłosej, stykając swoje czoło z jej. Dopiero dzięki tej pozycji mógł zasnąć spokojnie czując się pierwszy raz w życiu bezpieczny i komuś potrzebny.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top