Troska
Prawdopodobnie siedziałby tam jeszcze kilka godzin gdyby nie Hoseok. Mężczyzna nie pytał o nic. Po prostu pojawił się za Kihyunem. Popatrzył chwilę na pomnik po czym położył dłoń na jego ramieniu dając mu znać, że najwyższa pora wracać do domu. Przyszedł tu na pieszo. Pomógł wstać ciężarnemu i w milczeniu ruszył do bram. Odczekał oczywiście chwilkę, by dać mu czas na otrzepanie się i uczepienie jego ramienia. Co prawda Shin nie miał bladego pojęcia o byciu w ciąży ale wierzył na słowo, że bóle kręgosłupa są dla jego przyjaciela dotkliwe. Dlatego bardzo poważnie przejmował się misją, jaką była opieka nad nim.
- Poprowadzisz? Jakoś nie czuję się, żeby... - mówiąc to Yoo zaczął grzebać w swojej torbie po czym podał starszemu klucze do samochodu.
- Nie ma problemu.
Przyjął kluczyki i otworzył tylne drzwi przed ciężarnym. Chłopak nie kłócił się z nim, bo wiedział, że to bezcelowe, więc usiadł już na tej tylnej kanapie. Wiedział też, że od wypadku Shin Hoseok był przewrażliwiony. W końcu Yoo Kihyun rozumiał, że nie był jedynym, którego dotknęła ta tragedia.
W aucie było niewiele cieplej ale Hoseok zaraz włączył ogrzewanie i muzykę. Co prawda po cichu, bo na to też od czasu wypadku był przewrażliwiony. Cóż od tego dnia Shin był przewrażliwiony na wiele rzeczy.
- Skąd wiedziałeś, że tu jestem?
Ciemne tęczówki błysnęły w lusterku, by spojrzeć na sylwetkę na tylnej kanapie.
- Hyunwoo znalazł ładne łóżeczko dla malucha ale nie mógł się do ciebie dodzwonić. Zapnij pasy Kihyunnie.
W pojeździe rezległo się kliknięcie obwieszczające, że sprzączka znalazła się w klamrze. Młodszy uśmiechnął się pod nosem. To miłe, że tak się o niego troszczyli.
- Jakie?
- Zwykłe, białe. Pościel można dokupić.
- Kupił je?
Kierowca skinął głową.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top