Sen
Nie zdążył dojść do siebie, nim złapały go poranne mdłości i z prędkością światła pobiegł do łazienki. Może śnią mu się początki ciąży? Chociaż uczucie żółci w jego przełyku było definitywnie zbyt realne...
Przepłukał usta kilka razy i właśnie pochylał się nad umywalką, by przemyć twarz gdy usłyszał kroki za sobą i nagle duże dłonie oparły się o jego boki. Zamarł. Hyunwoo nie zachowałby się w ten sposób z resztą czemu nie miałby wrócić do siebie? Prędzej Hoseok...
Z drugiej strony przecież był w swoim śnie, czyż nie? Świadczył o tym choćby brak brzucha.
Wyprostował się nieco ale miał wrażenie, że ten ktoś za nim równocześnie się pochylił przez co Kihyun mógł wyczuć jego oddech na karku.
- Spieprzaj Hoseok, nie mam humoru, żeby się z tobą kłócić.
- Hoseok? - na dźwięk tego głosu jego ciało aż przeszły dreszcze. Od pół nie słyszał go tak prawdziwym i tak wyraźnym.
Mężczyzna odwrócił go do siebie przodem a on nagle zapragnął, by to nie był tylko sen. Jooheon nigdy mu się nie śnił. Właściwie Kihyunowi nigdy nic się nie śniło - uważał się na to za zbyt poważnego. A to? To musiało być tylko nocnym widzeniem.
- Czy mam być zazdrosny? - w słowach mężczyzny brzmiała ta żartobliwa nuta lecz zaraz potem zniknęła i zamiast niej pojawiło się zmartwienie. - ostatnio strasznie schudłeś Ki. Pójdź do lekarza co? Odpocznij spokojnie w domu.
Odjęło mu mowę. Tak bardzo tęsknił za swoim ukochanym a jego podświadomość co robiła? Śmiała pokazywać mu jego sylwetkę? Pozwalać, by słyszał jeszcze jego ciepły głos? By zdawało mu się, że znowu są blisko? Oh przebudzenie będzie tak bolesne.
- Ki, skarbie? Może zostań w domu, co? Zawsze możesz poprosić, żeby Youngjae skoczył do naszego biura i przesłał ci coś, jeśli tak bardzo nie chcesz siedzieć bezczynnie.
- Nie... nie - pokręcił niemrawo głową.
Ten sen był tak bardzo mu coś przypominał, jakby już kiedyś to przeżył...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top