Rozdział VII
Mamy luty, a wraz z tym miesiącem pojawia się te idiotyczne święto, zwane Walentynkami.
Szkoła napełniła się gigantyczną miłością. Płeć męska, zapraszała swoje damy na bal, który ma się odbyć w szkole. Te słowa przyprawiały mnie o dreszcze, gdyż wiem, że nikt mnie nie zaprosi i cały wieczór będę siedzieć w domu na kanapie.
Dałam sobie spokój z zielonym, a o tamtym pocałunku oboje zapomnieliśmy.
Dziewczyny kleiły się strasznie do Toma, Matta i Torda.
Czerwonemu to nie przeszkadzało, ba, nawet podobało. Czarnooki był wściekły tymi wszystkimi prośbami, zaś Matt... On przychodzi z lustrem na bal.
Edd tłumaczył mi, że ma zamiar zaprosić pewną dziewczynę, ale bez mojej pomocy nie da rady.
Gdyż chłopaka lubię, postanowiłam mu pomóc, a jako iż była sobota, poszłam mu doradzać.
~🐈~
Byłam z nim razem w sklepie. Staliśmy przed regałem z czekoladami.
- Jakie dziewczyny czekolady lubią? - zapytał patrząc na słodycze.
Zerknęłam na regał, a następnie na Edda.
- Nie wiesz co ona lubi?
Chłopak umilkł i popatrzył się w podłogę.
Cichutko westchnęłam.
- Zależy mi na niej, ale nie pytam się o takie bzdety - wytłumaczył.
W sumie, sama bym się nie pytała.
- A myślałeś co jej dać? - spytałam.
Chłopak chwilę pomyślał.
- Myślałem nad jakąś bombonierką oraz naszyjnikiem.
Dobrze by się to komponowało.
Wzięłam w dłoń jedną z bombonierek. Widziałam często, jak moja płeć po nią sięgała. Mówiąc szczerze, sama lubię te czekoladki. Zawsze jadłam je z tatą, gdy wracał z pracy. Przez to byłam jakiś czas grubsza.
Podałam je chłopakowi, a on lekko się uśmiechnął.
- Jadłaś je kiedyś? - zapytał.
- Kiedyś.
- Dobre?
- Dobre.
~🐈~
Mając pierwszą rzecz z listy chłopaka, poszliśmy do jubilera. Wchodząc do środka oboje powiedzieliśmy "dzień dobry" do pani, która siedziała za ladą. Ciepło się do nas uśmiechnęła, a my to odwzajemniliśmy.
Ustaliśmy przed szklaną gablotką z wisiorkami.
- Widzisz jakiś ładny? - spytał.
Wpadł mi w oko naszyjnik z sercem. Na pewno spodoba się jego wybrance.
- Ten - powiedziałam i pokazałam na wisiorek.
- Ładny - powiedział.
Pani stojąca za ladą dała nam naszyjnik.
- Dla was taniej - powiedziała - To takie romantyczne jak chłopak kupuje coś dziewczynie.
Spojrzałam się na Edda, a on na mnie. Nie chciałam, żeby chłopak zapłacił więcej, więc...
- Jesteśmy ze sobą od roku - oparłam głowę o ramię kolegi - Dziś jest nasza rocznica.
Edd posłał miły uśmiech kasjerce.
- Awww - wymruczała - W takim razie, bierzcie go za darmo. Na koszt firmy.
- Nie trzeba, ja zapłacę - powiedział zielony.
- Nalegam - miło się uśmiechnęła.
Podziękowaliśmy pani kasjerce i wyszliśmy ze sklepu.
Oboje wbiliśmy wzrok w siebie.
- No to się udało - powiedział.
- Musimy częściej udawać parę - wymruczałam uśmiechnięta.
- O wiele częściej.
~🐈~
Chłopak zaprosił mnie do kawiarni. Takie podziękowanie za pomoc, jak to ujął.
Usiedliśmy naprzeciw siebie przy małym stoliku. Nigdy tutaj nie byłam, co mi się podobało.
Lubiłam odwiedzać nowe miejsca z osobami, które są ważne dla mnie.
Cała kawiarnia wyglądała bardzo przytulnie. Ściany były wymalowane beżową farbą, co przyprawiało cały lokal o miły i ciepły nastrój. Podłoga była zrobiona deskami. Można było się tu czuć jak w wymarzonym domu.
- Co byś chciała? - wyrwał mnie Edd z podziwiana tego miejsca.
Popatrzyłam na menu. Do oka wpadła mi gorąca czekolada.
- Czyli gorąca czekolada - powiedział uśmiechnięty zanim się odezwałam - Jest bardzo dobra. Najlepsza w mieście.
Uśmiechnęłam się na słowa Edda.
Chłopak odszedł od stolika i poszedł do lady.
Zastanawiała mnie pewna rzecz.
Jaka to dziewczyna, która zawróciła w głowie zielonego. Nigdy nic nie wspominał, że któraś mu się podoba. Zapewnie wpadła mu jakaś w oko, dopiero ostatnio. Cieszę się, że ma kogoś kto mu się podoba. Mam tylko nadzieję, że ona także go lubi.
W trakcie wytężania mojego mózgu, wrócił zielony z dwoma kubkami gorącej czekolady.
Podał mi jeden i usiadł przede mną jak przedtem.
- Może mi zdradzisz, jaka to dziewczyna? - zapytałam z nutką ciekawości w głosie.
- Dowiesz się w swoim czasie - mruknął szczerząc swoje ząbki.
- No proszę, podpowiedz mi - rzekłam robiąc maślane oczy.
- Niech Ci już będzie - wymamrotał - Bardzo dobrze znasz tą osobę.
Zaczęłam myśleć.
Może chodziło o Sarah?
Ciągle zerka na zielonego podczas lekcji, więc może sam ją lubi.
Albo może chodziło mu o Eve?
Nie znam się z nią za dobrze, ale jest mi najbliższa z damskiej płci w mojej klasie.
- Myślisz, co? - spytał zielony i wyciągnął mnie z mojego transu.
- Nie?
- Czyli od tak pijesz powietrze?
Rzeczywiście. Popijałam powietrze.
Wybuchłam śmiechem wraz z chłopakiem.
- Nie powiesz mi? - mruknęłam wycierając łzy od śmiechu.
- Nie - powiedział dumnie Edd - Mówię Ci, dowiesz się.
Uśmiechnęłam się do chłopaka.
- Dobra... Tylko chcę się dowiedzieć szybko.
- W walentynki.
Moja twarz przybrała bezcennej miny.
Zielony zachichotał.
~🐈~
Oznajmił mi, że odprowadzi mnie do domu. Miło z jego strony, że to robi.
Chłopak posmutniał.
- Co się stało? - powiedziałam z troską.
- Nic takiego - mruknął z wymuszonym uśmiechem.
- Widzę, że coś jest.
Chłopak westchnął.
- Wyjeżdżam w wakacje - rzekł.
- To tylko wakacje, Edd. Po nich wracasz tutaj.
Zielony zamilkł.
Zrozumiałam, że wyprowadza się stąd na zawsze. Dalej mamy czas by rozmawiać, prawda?
- Do wakacji jest dużo czasu - próbowałam poprawić humor mojego kolegi - Spędzimy go jak najlepiej.
Brązowooki miło się uśmiechnął i objął mnie ramieniem.
- Wiesz jak mi poprawić humor.
- Dla ciebie wszystko, Edziu.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top