4
-Dobra Scar, ja teraz Idę na dół i nie pokazuje ci się na oczy, a ty jutro powiesz Shawnowi, że mi wybaczyłaś i wszystko jest ok tak?- uniósł do góry jedną brew. W sumie nie mam powodów, aby się nie zgadzać, w końcu wyjdzie i da mi spokój.
-Dobra Drake a teraz spierdalaj - mówię ziewając.
-Jaka milutka. Dobranoc Holmes - i zszedł z pokoju, schodząc schodami w dół. Czyżby mój kuzyn powiedział mu, jakie noszę nazwisko? Genialnie! Trzasnęłam drzwiami. Podeszłam do łóżka i położyłam się na nim. Zamknęłam oczy, a po paru minutach byłam już w całkiem innym świecie. Idealnym świecie.
************
Bardzo chciałabym powiedzieć, że obudziły mnie promienie słońca, które wpadały przez okno i tak dalej, ale to gówno prawda. Obudził mnie straszny hałas dobiegający z dołu. Przetarłam twarz dłońmi i wstałam z łóżka. Założyłam sukienkę, która ma materiał swetra, a włosy upięłam w koka na czubku głowy. Otworzyłam drzwi i zeszłam na dół. W kuchni stał Shawn a na podłodze leżała miska, z której wylała się masa chyba na ciasto.
-Kurwa! Co to za hałas?- do kuchni wszedł Harris i stanął za mną. Spojrzał na mojego kuzyna i złapał się, za głowę śmiejąc się.
- Boże i my jesteśmy rodziną - westchnęłam i zaczęłam sprzątać bałagan.
-Daj, pomogę ci - Drake nachylił się i podniósł miskę, podał mi ręcznik.
-To wy sobie sprzątajcie - powiedział, wycofując się powoli, Shawn.
-Twój kuzyn lepiej jeździ, niż gotuje - zaśmiał się chłopak i zaczął ścierać masę z podłogi.
-Rodziny się nie wybiera - odparłam, wyrzucając papierowe ręczniki do kosza. Wstałam z podłogi i wyprostowałam się . Poprawiłam moją sukienkę. Podeszłam do lodówki i wyjęłam jakiś jogurt. Szybko go zjadłam i jak najszybciej opuściłam kuchnie, bo przez cały czas czułam wzrok Harrisa na moim ciele.
***************
O godzinie piętnastej Drake i Shawn mieli gości. Było to czterech chłopaków. Rozmawiali dosyć głośno, ale nie tak, abym mogła coś usłyszeć. Próbowałam zejść po cichu ze schodów, aby choć usłyszeć kawałek tej rozmowy, ale kiedy byłam już prawie na ostatnim stopniu, usłyszałam"Scar nie podsłuchuj, wracaj do pokoju " i odpuściłam. Oczywiście te słowa wypowiedział Harris, w końcu tylko on mówi na mnie Scar. Kiedy owi goście opuścili dom chłopaka, zeszłam na dół do salonu, aby powiedzieć Shawnowi, że możemy już jechać. Gdy weszłam do salonu Drake i Shawn żywo o czymś rozmawiali, ale kiedy mnie zobaczyli zamilkli. Ok to było bardzo dziwne.
-Shawn jedziemy już?- spytałam, opadając na kanapę pomiędzy Shawnem a Drake'iem. Ten drugi zaśmiał się i popatrzył na mnie i Shawna.
-Zostajemy do jutra, wiesz mama i tata potrzebują trochę czasu dla siebie -no tak ma rację. Wychowywanie nas jest trudne, a oni potrzebują czasu dla siebie. -I musimy ci coś powiedzieć - jego głos przybrał bardzo poważny ton. To było dziwne.
-Ja jej to powiem - odparł Harris. Mój kuzyn pokiwał głową i opuścił pokój, zostawiając nas samych.- Więc tak byłaś wczoraj na wyścigu tak?
-No tak - odparłam, patrząc na niego zdziwionym wzrokiem.
-Więc tak, na wyścigu było wczoraj paru niedobrych panów - na te słowa przewróciłam oczami, co bardzo wkurzyło chłopak - ci faceci, którzy u nas dzisiaj byli to nasi przyjaciele, powiedzieli nam, że Peter i jego ludzie widzieli cię z nami. Chce on się na nas zemścić i chce naszego cierpienia czy coś. Wiesz, widzieli, że z nami rozmawiasz i gdzieś jedziesz. Dziwny gość - przyznał, a ja popatrzyłam na niego jeszcze bardziej zdziwiona.
-Ale co to ma do mnie? O co im chodzi?- spytałam, a chłopak westchnął.
-Widzieli cię z nami i mogą zrobić ci krzywdę. Ja mam tak naprawdę w dupie twój los i co ci tam mogą zrobić, ale Shawnowi zależy na twoim bezpieczeństwie, więc ustaliliśmy, że od dzisiaj będę cię pilnował. Wiesz, będę odbierał cię ze szkoły i takie tam - powiedział obojętnie. Co za dupek! Ma mój los w dupie!? Ugh No ludzie!
-Czemu ty masz mieć mnie na oku? Nie może robić tego Shawn?- spytałam z nutką nadziei.
-Nie. Zobacz, mogą nas obserwować jeśli Shawn zacznie za tobą ciągle latać, wtedy dowiedzą się, że wiemy o wszystkim i nie będziemy mieli czasu na wymyślenie planu jak go dorwać, a jeśli ja zacznę to robić, pomyślą, że jesteśmy w sobie zakochani - powiedział, patrząc na mnie z tym głupim uśmiechem.
-Że niby my razem? Chyba was pojebało!- wydarłam się i wyrzuciła ręce do góry.
-Tak mi ten plan też się nie podoba, ale jak trzeba to trzeba. Nie musisz mnie całować spokojnie, chyba że będę tego chciał - zaśmiał się. Uderzyłam go z całej siły w ramię i opadłam na plecy. Zajebiście!
~~~~~~~~~~~~
Hej kochani! Witam was w kolejnym rozdziale. Dziewczyny chciałybyście, aby Drake był waszym "ochroniarzem"?😉
Piszcie co myślicie w komentarzach i zostawcie gwiazdkę. Do następnego😘😘
Ps. Przeprwszam za błędy
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top