34

Minął tydzień od mojego ostatniego spotkania z Harrisem. Leżałam właśnie w moim pokoju. Nie miałam na nic siły. Ciągle myślałam nad słowami chłopaka. Przecież to był obłęd. Nienawidziłam go, ale życie bez niego było dziwne. Tak naprawdę z dnia na dzień coraz bardziej wątpiłam w moją nienawiść do czarnowłosego. Wiedziałam, że jeśli od razu mu wybaczę wyjdę na totalną idiotkę. Minął tydzień, ale moje serce nadal wołało tylko o jego. Czemu nie mogłam go uspokoić?! Dlaczego moje serce musiało go tak bardzo kochać?! Wiedziałam, że wmawiam sobie to, że go nienawidzę. Czułam do niego żal, ale kiedy stał taki skruszony, a później mnie pocałował... Czy to nie tak, że jeśli kogoś bardzo się kocha to wybaczy się mu wszytko? Shawn nie był sceptycznie do tego nastawiony. Mówił, że chce abym i ja i Drake byli szczęśliwi. Megan starała się stać po mojej stronie, ale nie wiedziała czego ja chcę. Ja sama nie wiedziałam.

- Scarlett! Obiad! - z dołu usłyszałam ciepły głos mojej cioci. Westchnęłam i wstałam z miękkiego łóżka. Poprawiłam moje włosy i powoli zeszłam po schodach do korytarza. Przy stole w salonie czekała już cała rodzina. Zajęłam moje miejsce i nałożyłam na talerz ryż z kurczakiem w jakim sosie.

- Wszystko w porządku? - wujek wyrwał mnie z zamyślenia. Podniosłam na niego wzrok i posłałam mu krzywy uśmiech - Chodzi o rodziców? Możemy ich zaprosić jeśli chcesz - mężczyzna starał się mnie pocieszyć? Byłam mu wdzięczna za jego chęci, ale nie chodziło tu wcale o moich rodziców.

- Nie trzeba wujku. Rozmawiałam z nimi ostatnio. Myślę, że możemy zaprosić ich na urodziny Shawna. Jeśli oczywiście nie macie nic przeciwko - spojrzałam na moją małą rodzinkę. Czekałam na ich potwierdzenie.

- Pewnie. Ja nie mam nic przeciwko. Niech przyniosą fajny prezent i będzie spoko - zielonooki jak zawsze wiedział jak wywołać na mojej twarzy uśmiech. Tak też się stało.

- A ty tylko o jednym. Prezenty to nie wszystko synku - ciocia zwróciła mu uwagę na jego "egoizm", chłopak tylko wzruszył ramionami i głupkowatym uśmiechem. Reszta obiadu upłynęła nam na rozmowach na temat szkoły i pracy. Ja jednak nadal myślami byłam zupełnie gdzie indziej.

*********
Była godzina szesnasta a ja i moja przyjaciółka spacerowałyśmy po plaży. Dzień był naprawdę ciepły, a piasek miło łaskotał nasze stopy.

- Uwielbiam takie dni. Ciepło, ale i lekki wiaterek - Megan rozmarzonym głosem zaczęła, rozczulać się nad dzisiejszym dniem. Mi też się podobało. Lubiłam spędzać ciepłe popołudnia na spacerach po plaży. Musiałam też wyjść ze względu na to, że w moim pokoju za dużo rzeczy przypominało mi Harrisa. Czy ten chłopak zniknie w końcu z mojej głowy?

- Też lubię takie dni. Masz już pomysł na prezent dla Shawna? W końcu ma urodziny - starałam się, zacząć jakiś temat aby przestać myśleć o ciemnookim. To zaczynało robić się chore.

-  Przecież ja jestem jego najlepszym prezentem - kiedy to usłyszałam wybuchłam ogromnym śmiechem. Dziewczyna dołączyła do mnie i obie śmiałyśmy się jak głupie - A tak naprawdę kupiłam mu perfumy. Może to nic wielkiego, ale nie mam teraz pieniędzy. Wiesz jaka u mnie jest sytuacja - doskonale wiedziałam w jakiej sytuacji była moja najlepsza przyjaciółka. Jej tata stracił pracę, a mama nie zarabiała na tyle dużo aby dawać jej miesiąc w miesiąc kieszonkowe.

- Znasz Shawna, doceni to. Nadal nie wierzę, że jesteście razem - to, że dwie ważne dla mnie osoby stały się parą, to zdecydowanie najlepsza rzecz jaka wynikła z mojego "porwania".

- Uwierz mi, że ja też czasem w to nie wierzę. A ty? Nadal o nim myślisz ? - spytała a do mnie ze zdwojoną siłą wróciły myśli o Drake'u. Podkręciłam głową mając nadzieję, że te natrętne wspomnienia o nim odejdą. Niestety tak się nie stało.

- Myślę? To mało powiedziane! Nie mogę wyrzucić go z głowy. Jeszcze to, że mnie pocałował. To było najgorsze co mogło się zdarzyć. Wszystkie uczucia do mnie wróciły - usiadłyśmy przy stoliku obok budki z lodami. Rozejrzałam się.

- Może powinniście porozmawiać. PRZECIEŻ jesteście prawie dorośli. Nie możecie od tego uciekać - miała rację, ale obawiałam się, że rozmowa z nim skończy się nie tak jak bym chciała. Spojrzałam na budkę z lodami... I kolejne wspomnienia. Ja, Drake, i Tom. Chłopak trzymał mnie przy sobie. Później obiecywał, że nic mi się przy nim nie stanie. Pocałował i mówił, że będzie dobrze. Cholera! Dosyć tych pieprzonych wspomnień! Muszę z nim POROZMAWIAĆ!

- Masz rację, czas z nim pogadać. Napiszę do niego jutro, a teraz zbierajmy się, bo ta budka nie pomaga mi w odepchnięciu myśli o nim - wstałyśmy z krzeseł i jak najszybciej pociągnęłam dziewczynę w stronę wyjścia z plaży.

********
Weszła do domu i zdjęłam buty. Odłożyłam klucze na komodę, wcześniej zamykając drzwi wejściowe. W domu nie było nikogo. Ciocia z wujkiem wyszli na jakąś kolację, a mój kuzyn był umówiony z Megan na maraton filmowy. Poszłam do kuchni i z górnej półki wzięłam paczkę chrupek. Zmaierzałam zrobić sobie maraton Avengers aby choć trochę się odstresować i pozachwycać się nieziemskimi tyłkiem Kapitana Ameryki. Włożyłam kubki do zmywaki i z paczką chrupek,  wdrapałam się na górę po schodach. Otworzyłam drzwi od mojego pokoju i weszłam do środka. Nagle paczka wypadła z moich dłoni. Na moim łóżku siedział Drake pieprzony Harris. Nie wiadomo, kiedy w moim gardle pojawiła się gula.

- Hej Scar - posłał mi swój cholernie idealny uśmiech. Wstał i ruszył w moją stronę. Moje serce waliło jak oszalałe, ale starałam się zachować pozory.

- Jak ty się tu dostałeś? - musiałam podnieść głowę do góry aby móc widzieć twarz chłopaka. Obserwował mnie swoimi czarnymi jak węgiel oczami.

- Shawn mnie wpuścił jakieś piętnaście minut temu - powiedział jak gdyby nigdy nic.

- Nie wiem czy to jest dobry pomysł Harris - w mojej głowie był chaos. Ten chłopak wzbudzał we mnie tyle różnych emocji. Bałam się, że coś pójdzie nie tak. Przyjrzałam się jego twarzy. Miał kilkudniowy zarost, worki pod oczami. Wyglądał inaczej niż ten Drake, którego pamiętałem. Jednak nadal bym moim Drake'em...

- A masz lepszy kochanie ? - cóż nie miałam lepszego. A jednak miałam! Mógł wyjść i przestać wzbudzać we mnie te emocje!

- Po co tu w ogóle jesteś? Mówiłam ci, że muszę pomyśleć - sama nie wiedziałam co robię. Przecież tak bardzo chciałam z nim porozmawiać. A przynajmniej tak mówiłam Megan. Lekki uśmiech nie schodził z ust chłopaka, który stał przede mną.

- Ale ja już nie mogę bez ciebie wytrzymać Scarlett. Ciągle chodzisz mi po głowie. Nie mogę przestać o tobie myśleć, gdziekolwiek pójdę widzę ciebie. Nie mogę spać w moim łóżku, bo wspomnienia i twój zapach nie pozwalają mi na to - mówił to, a jego klatka unosiła się coraz szybciej. Lekko pobladł. Chciałam złapać go za dłoń i posadzić na łóżku aby nic mu się nie stało, ale powstrzymałam się.

- Jakoś, kiedy byłeś z nią mój zapach ci nie przeszkadzał - rzuciłam w jego stronę. Harris złapał moją dłoń. Kciukiem delikatnie pogładził jej wierzch. Starałam się ją wyciągnąć, ale kiedy nie dałam rady, odpuściłam sobie.

- Kiedy położyła się w moim łóżku, a ja wróciłem do pokoju byłem świecie przekonany, że leżysz tam ty. Że właśnie twoje niebieskie oczy widzę. Scar, zjebałem. Wiem o tym i nawet nie staram się tego ukrywać. Z bólem serca nie wygram. Możesz mnie odrzucić, dać w ryj, ale gdyby tu nie przyszedł, nie mógłbym spać - słowa same wylatowały z jego ust. Ja stałam i nie miałam pojęcia co mu powiedzieć.

Chłopak nie czekał już kolejną minutę na moją odpowiedź. Złapał moje biodra, przyciągnął do siebie i złączył nasze usta. I pewnie powinnam go odepchnąć, powiedzieć, że go nie znoszę, że jest moim błędem, ale tego nie zrobiłam. Chęć całowania jego ust była zbyt wielka. Zarzuciłam ręce na jego szyję. Drake pogłębiał pocałunek, a ja coraz bardziej zapominałam o moich planach odepchnięcia go. Czy byłam idiotką? Możliwe, ale zbyt go kochałam. Całował mnie mocno i pełen tęsknoty. Ja nie pozostałam mu dłużna. Harris podniósł mnie do góry, a ręce położył na moich pośladkach. Usiadł na łóżku przez co ja siedziałam na nim okrakiem. Pieścił swoim językiem moje podniebienie nie dając nam ani chwili na przerwę. Jego ręce powoli powędrowały pod moją bluzkę.

- Nie możemy... - wyszeptałam w jego rozgrzane i czerwone od pocałunków usta. On spojrzał na mnie i lekko uśmiecham.

- Why not? - właśnie, dlaczego nie? Nie miałam żadnej wymówki...

~~~~~~~~~~
Hej kochani! Witam was po naprawdę długiej przerwie. Ten rozdział wyszedł mi niezbyt idealnie, ale muszę powoli wrócić do pisania. Co sądzicie? Koniecznie napiszcie komentarz! Do następnego ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top