25

Musiałam z nim jakoś wytrzymać. Po lekach, które dostałam od Toma trochę się uspokoiłam. Mężczyzna siedział ze mną i Megan na chodniku. Zdjął swoją kurtkę i zarzucił ją na moje ramiona. Okazało się, że nie był wcale taki zły jak myślałam. Patrzył na mnie dosyć przejęty moim stanem. 

- Może lepiej będzie jak ktoś jeszcze będzie jechał z wami - Tom najwyraźniej nie chciał abym znowu wpadła w stan jakiejś paranoi czy coś. Spojrzeliśmy we troje w stronę Harrisa, który przykładał zimną wodę do policzka - Nieźle mu przywaliłaś. Będzie miał ślad z trzy dni - Megan na jego słowa zaczęła chichotać, a on popatrzył na nią z uśmiechem. Miał ładny uśmiech.

- Dzięki Tom. Niech będzie tak jak jest. Nie chce robić zamieszania - wzięłam łyk zimnej wody z butelki którą dała mi moja przyjaciółka. Dbała o mnie a ja nie mogłam wymarzyć sobie lepszej przyjaciółki. Zakręciłam butelkę i odłożyłam ją na bok.

- Pamiętaj, że nie musisz z nim jechać jeśli się boisz - Megan złapała mnie za ramię i posłałam mi delikatny uśmiech. 

-Powiedz mi Tom, czemu pracujesz dla Petera? Nie jesteś aż taki zły na jakiego wyglądasz albo chcesz wyglądać - mężczyzna uniósł kącik ust do góry. Spojrzał na mnie i Megan łagodnym wzrokiem.

- To wszystko jest bardzo skomplikowane Sky. Bardziej niż można sobie to wyobrazić - Tom wyjął portfel i pokazał nam zdjęcie. Była na nim dziewczyna w mniej więcej jego wieku i mały chłopiec na huśtawce, oboje uśmiechali się do obiektywu - To moja dziewczyna i nasz synek Connor. Dzięki temu, że pomagam Peterowi od razu dostaliśmy mieszkanie. Jej rodzice wyrzucili ją z domu kiedy dowiedzieli się o ciąży, a ja nie pochodzę z bogatej rodziny. Nie podoba mi się większość rzeczy, które robię, ale robię to dla nich, dla mojej rodzinki - uśmiechał się patrząc na zdjęcie. znałam przy budce z lodami wydawał mi się obrzydliwy. Okazało się, że jest w podobnej sytuacji co ja. On po prostu nie ma wyjścia.

-Możemy już jechać - obok nas pojawił się Drake. Tom wstał i wyciągnął do nas dłonie pomagając nam wstać.  Podziękowałam mu uśmiechem i poszłam za Harrisem do auta. Usiadłam na miejscu pasażera i zapięłam pasy bezpieczeństwa. Drake po chwili usiadł obok mnie na miejscu kierowcy. Odpalił silnik swojego czarnego lamborghini. Poczułam jak na mnie patrzy. Otworzył usta - Scar, ja cię przepraszam nie wie... - nie pozwoliłam mu skończyć, byłam już tym wszystkim zmęczona.

-Harris nie mam ochoty tego słuchać, powiedz mi tylko kiedy będziemy na miejscu - spojrzałam na niego ze zmęczeniem w oczach, a on pokiwał głową.

- O 23:00 powinniśmy być na miejscu - ciemnooki spojrzał na moje dłonie , No tak wbijałam paznokcie w skórę. Przestałam to robić.

-Więc już jedźmy - odparłam opierając moją głowę o szybę. Pogoda była piękna. Szkoda, że okoliczności były złe. Zastanawiałam się co Shawn powie cioci i wujkowi. Musiał coś wymyślić. 

- Scarlett to będzie szybka akcja. Nie za bardzo będziesz wiedziała co się dzieje, ale musisz zachować spokój - zaczął kolejny monolog, a ja wywróciłam oczami - Nie wywracaj oczami - i kiedy to powiedział przypomniał mi się dzień, w którym się poznaliśmy. Wtedy wszystko było takie beztroskie, nic mnie nie martwiło jedynie ocena z fizyki. Oj jaka byłam głupia i naiwna. Jedna samotna łza spłynęła po moim policzku. Szybko ją otarłam tak aby Drake tego nie zauważył.

- Jak ja mam zachować spokój? Ja już nie mam siły Harris, chcę abyś już mnie oddał i żebyśmy nigdy się już nie spotkali. Choć pewnie po tygodniu gwałtów na mojej osobie, mój organizm nie wytrzyma i sam padnie - zakpiłam choć kto wie czy to nie będzie prawdą. Drake spojrzał na mnie.

-Nawet tak nie mów - patrzył na mnie a ja pokazałam dłonią na drogę.  Mężczyzna wrócił wzrokiem na trasę. 

- Było pomyśleć o tym wcześniej Harris - posłałam mu delikatny uśmiech i zamknęłam oczy. Chciałam aby to się skończyło raz na zawsze.

**************

Otworzyłam oczy. Wjeżdżaliśmy  na parking przed jakimś wielkim magazynem. Wiedziałam, że to już koniec. Na środku stał Peter z wielkim uśmiechem na twarzy.

- Czyli to już - poprawiłam się na fotelu i odpięłam pasy. Peter już czekał, a ja wiedziałam, że muszę znaleźć się w jego rękach aby Drake miał swoją ukochaną. 

-Nie ma jej - oznajmił. Chodziło mu o Sarę i dobrze o tym wiedziałam.

- Na pewno gdzieś jest, zdobędziesz swoją ukochaną Drake - posłałam mu uśmiech, a on spojrzał na mnie niezrozumiale, nie wyczuł, że to był sarkazm. Oboje wyszliśmy z auta, obok mnie szybko pojawił się Tom.

-Oddychaj Scarlett, jestem tu i nie pozwolę aby podniósł na ciebie rękę - Tom pogłaskał moje ramie, a to dodało mi otuchy. Musiał mnie polubić i mi zaufać. Megan stanęła obok niego.

- Tom? Czego on od niej chce ? - dziewczyna spojrzała na niego, a on pokręcił głową.

- Niestety nie wiem Megan, ale spokojnie, tylko spokój wam pomoże - miał racje. Zachować spokój, nic innego nam nie zostało.

-Witajcie! - głos Petera sprawił, że zebrało mi się na wymioty. Musisz być silna Scar!

~~~~~~~~~~~~~~~

Hej kochani! Wiem, że dawno nie było rozdziału. Złożyło się na to parę czynników. Po pierwsze koniec roku szkolnego zawsze jest ciężki, nie miałam czasu na odpoczynek i pisanie rozdziałów. Po drugie chłopka z którym byłam i który dał pomysł na tą książkę zerwał ze mną. Było mi ciężko otworzyć tą książkę i pisać cokolwiek bez jego wsparcia i pomysłów które mi dawał. Są wakacje a i mam nadzieję, że rozdziały pojawią się już niedługo. Niedługo też będzie koniec tej książki. Jak myślicie jak się to zakończy? Co myślicie o tym rozdziale? Piszcie koniecznie. Buziaki 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top