13

Leżałam w łóżku mojego brata. Nie mogłam zasnąć. Nie dałam rady. Nie wracali tak długo. Widziałam co wyciąga z szafki. Broń. Przecież oni mogą się tam pozabijać. A tego nie zniosę. Shawn nie może ucierpieć. A Drake... Jemu też nie może nic się stać. Kto będzie mnie wkurzał tak jak on? Kto będzie mieszał mi w głowie? Kto będzie mnie tak cudownie całował? Nawet nie wiem kiedy łzy same zaczęły spływać po moich policzkach. Nagle do pokoju wpadł Harris i szybko do mnie podbiegł.

-Zbieraj się mała pojedziemy do mnie -posłał mi słaby uśmiech.

-Gdzie Shawn?- spytałam spanikowana. Gdzie jest mój kuzyn?!

-Spokojnie Sky nie płacz on jest bezpieczny i kazał mi się tobą zaopiekować - powiedział mocno mnie do siebie przytulając. Wziął mnie na ręce a ja oplotłam go nogami wokół jego bioder. Na ramię zarzucił moją sportową torbę.

-Spakowałeś mnie? - spytałam kiedy schodziliśmy po schodach a raczej on schodził.

-Tak wziąłem to co uważałem za słuszne - w korytarzu schylił się po moje buty. Wyszliśmy z domu który zamknął na klucz. Nie pytałam skąd go ma nie było czasu. Posadził mnie na miejscu pasażera i zapiął pasy. Podał mi buty i po chwili siedziała na miejscu obok mnie. Byliśmy w drodze do jego domu. Ja z trzęsącymi się dłońmi zaczęłam zakładać buty.

-A ciocia i wujek?- i kolejna panika. Przecież im nie może nic się stać.

-Pojechali w nagłą delegacje - odparł i położył dłoń na mojej aby dodać mi otuchy. Mocno ścisnęłam jego dłoń.-Będzie dobrze. Zaufaj mi kochanie - schylił się i pocałował mój policzek co poprawiło mi troszeczkę humor. Przez resztę drogi nie rozmawialiśmy, ale Drake cały czas trzymał mnie za rękę i nie puścił ją ani na chwilę. Weszliśmy do jego domu a ja rozebrałam się. Powoli weszłam na górę , ale kiedy stanęliśmy przed drzwiami pokoju w którym zawsze spałam zawahałam się.

-Drake czy ja mogę spać z tobą? Chodzi mi o to, że.... No cholera boję się- przyznałam a on bez słowa poprowadził mnie do swojego pokoju.

-Umyj się i połóż a ja zaraz przyjdę- Harris posłał mi uśmiech. Wyszedł z pokoju zamykając drzwi. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam piżamę którą spakował mi Drake. Oczywiście była to najbardziej wyzywająca piżama jaką miałam. Koronkowa koszula nocna i dół do kompletu. No Harris ty to masz gust. Położyłam się na łóżku i starałam zasnąć. Leżałam tak z godzinę a chłopak nie przyszedł więc przestałam czekać. Problem w tym , że okazało się, iż nie mogę zasnąć. Minęła kolejna godzina. Wstałam z łóżka i owinelam się kocem. Zaczęłam schodzić na dół szklanymi schodami. W salonie paliła się lampka a na kanapie siedział Drake. Palił papierosa, jego włosy były w większym nieładzie niż zwykle i siedział on bez koszulki. Na stoliku leżały jakieś kartki . Powoli weszłam do środka i usiadłam koło chłopaka.

-Co to jest?- spytałam zerkając na kartkę którą trzymał w rękach. On tylko westchnął.

-Nie zrozumiesz kochanie. Nie uważam , że jesteś głupia po prostu nie jest to coś czym powinnaś się martwić i raczej nie zrozumiesz - nie lubiłam kiedy ktoś uważał , że czegoś nie zrozumiem.

-To może mi wytłumaczysz?- spojrzałam na Harrisa a on tylko lekko się uśmiechnął.

-Chodzi o tych złych panów - posłał mi swój cudny uśmiech a ja uderzyłam go w ramię.

-Zabawne kotku - podkreśliłem ostatnie słowo a on zaśmiał się.

-Jesteś dziewczyną która zawsze poprawi mi humor -przytulil mnie do siebie i pocałował w głowę - Idź się położyć - powiedział uśmiechając się po raz kolejny.

-Nie jestem zmęczona. Nie mogę zasnąć - położyłam głowę na jego kolanach. Było mi bardzo wygodnie.

-Dobrze to poczekaj aż skończę i pójdziemy razem dobrze?- spojrzał na mnie i pogłaskał po policzku.

-Dobrze Drake - objęłam jego udo i patrzyłam na światło bijące od lampki. Chłopak odpalił kolejnego papierosa a ja zaczęłam rysować kciukiem jakieś wzorki na jego udzie. Zamknęłam oczy i po chwili odpłynęłam. Pochłonął mnie sen. Ale nawet tam nie byłam bezpieczna



~~~~~~~~~~~~
Komentarz ? Gwiazdka?

Przepraszam za błędy

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top