10

Po jakże ciekawej lekcji jazdy postanowiliśmy, że pojedziemy coś zjeść. Szczerze mówiąc umierałam z głodu. Drake jednak postanowił o mnie zadbać. To zabawne prawie nic o mnie nie wie a zachowuje się jakby znał mnie od lat. Nasze plany nie były bardzo ambitne. Uznaliśmy , że pojedziemy do McDonald's. Zamówiliśmy sobie powiększone zestawy i ruszyliśmy do stolika.

-Powiem ci Scar nawet nieźle ci poszło - zaczął porywając jedną z moich frytek.

-A ja ci powiem łapy precz od moich frytek - po tym jak usłyszał moje słowa  wybuchnął śmiechem.

-Ty tylko o jedzeniu - zauważył a ja posłałam mu uśmiech.

-Bo jedzenie to całe moje życie. Co innego mogę robić?- uniosłam brew do góry.

-Nie oszukujmy się Sky jesteś ładna a twój tyłek jest idealny - zaczął a ja zaczęłam dławić się jedzeniem.

-Boże chcesz mnie zabić?- ten znowu się zaśmiał.

-Uważam, że jesteś ładna, ale to nie oznacza , że jestem w tobie zakochany- nagle jego ton zmienił się na oschły.

-Nie jestem taka głupia Harris - prychnęłam i przewróciłam specjalnie oczami.

-Nie przewracaj tymi oczami - warknął a ja znowu to zrobiłam.

-Nie będziesz mówił mi co mam robić- wstałam od stolika.

-Tak najlipej wyjść jak coś ci nie pasuje!- wrzasnął a parę osób zaczęło na nas patrzeć.

-Spierdalaj- otworzyłam wieczko od coli i wylałam całą zawartość opakowania na jego głowę. Po tym od razu wyszłam.

Ten chłopak jest jakiś chory! Najpierw miły i kochany a potem odpierdala  cyrki!Ugh! Ten chłopak podnosi mi ciśnienie! W sumie nie wiem jak teraz wrócę do domu. A jak na złość po 10 minutach mojej pierwszej samotnej  wycieczki deszcz zaczął lać i lać.

-Wsiadasz czy będziesz tak szła?- nagle koło mnie pojawił się znany mi samochód. Drake opuścił szybę i zaczął jechać w podobnym tempie do tego którym szłam.

-Odwal się- skrzyżowałam ręce na piersiach i dalej szłam przed siebie.

-Dalej wsiadaj nie zgrywaj odważnej - prychnął a mnie to jeszcze bardziej zdenerwowało.

-Co miałeś z geografii?- spytałam a on dziwię zaczął się patrzeć.

-3 a co?- nadal nic nie rozumiał.

-Wiec jak powiem ci żebyś wypierdalał to nie zabłądzisz?- spytałam ze słodkim uśmiechem na ustach. On zatrzymał auto. Wziął mnie na ręce mimo moich licznych protestów i wsadził do samochodu. Zapiął mi pasy i zaraz usiadł za kierownicą.  Po około 5 minutach jazdy  w milczeniu odezwał się.

-Bedziesz tak siedziała?- uniósł jedną brew do góry. Ja tylko zamknęłam oczy. Nie miałam zamiaru z nim rozmawiać. Chłopak oczywiście to wyczuł, ale nie dał za wygraną.-Sky powiedz coś- przeniósł na chwilę wzrok z drogi na mnie.

-Zamknij się! Mam cię dosyć! Patrz na drogę, bo jeszcze nas zabijesz!-zaczęłam na niego krzyczeć a ten tylko pokiwał głową.

-Wystarczy, że trochę pogramy parę aż dadzą nam spokój. Potem znikniesz z mojego życia Scarlett - powiedział bez żadnego uczucia czy czegokolwiek. No tak to Harris. Ale ma rację to tylko układ. Zwykły układ.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top