6. Kolejna randka?
Nigdy wcześniej nie byłam w tym parku, nawet nie wiedziałam, że w Oslo taki jest. Jak widać nie wiem wszystkiego o tym pięknym mieście.
- Więc może powiesz mi coś o sobie? - spytał Norweg, gdy usiedliśmy na ławce otoczeni zielonymi drzewami.
- A co chciałbyś wiedzieć? - uśmiechnęłam się w jego kierunku i odgarnęłam włosy na plecy.
- Jak to się stało, że jesteś siostrą Gangnesa, a macie inne nazwiska?
Westchnęłam ciężko, ale postanowiłam odpowiedzieć na to pytanie. W końcu nie po to przez blisko kwadrans błagałam Celinę, aby mnie kryła. Tak, jestem na randce z Danielem i, tak, na razie jest w sumie w porządku. Robertsen stwierdziła, że, okay, może mnie kryć przed bratem, ale później mam jej wszystko opowiedzieć. W taki właśnie sposób wylądowałam tu gdzie jestem i z kim jestem.
- Naprawdę chcesz o tym słuchać? To nie jest zbyt ciekawe...
To oczywiście nie był jedyny powód, dla którego nie lubiłam rozmawiać o swojej rodzinie. Po prostu ciężko mi było z tym, że "odebrałam" Kennethowi ojca.
- Ej, ale jeżeli nie chcesz się tym z kimś dzielić, to okay - blondyn uśmiechnął się delikatnie i położył swoją dłoń na mojej.
Ten gest mile mnie zaskoczył. Nie zabrałam ręki. Chyba właśnie to sprawiło, że postanowiłam się przed nim otworzyć.
- Kenny jest ode mnie starszy o 6 lat... Najpierw nasz ojciec był z jego matką, ale potem poznał moją i ją zostawił... Dziwię się, że matka Gangnesa nie ma nam tego za złe. W końcu poniekąd z mojego powodu rodzina się rozbiła... Potem był już ślub - wzruszyłam ramionami.
- Ej, nie mów tak, maleńka - Tande objął mnie opiekuńczo ramieniem. - To nie twoja wina... Wnioskuję, że to z powodu tego, że twoja mama była w ciąży i...
Nie dałam mu dokończyć tylko oparłam głowę o jego bark, co sprawiło, że się zamknął.
- Chciałeś wiedzieć, to już wiesz. Możemy o tym nie gadać? - spytałam, unosząc wzrok na chłopaka, co on skwitował szerokim uśmiechem.
- Woah, zaufałaś mi - uniósł brwi do góry dziwiąc się moim słowom. - Cieszę się, kotku.
- Ej, żadne "kotku" - zaprotestowałam i wyrwałam się z jego objęć. - To sprawia, że cię nie lubię - wygięłam usta w podkówkę, mrużąc oczy w słońcu, które mimo nie najwcześniejszej godziny niemiłosiernie prażyło.
Spojrzałam na zadowolonego z siebie skoczka i wstałam z ławki po czym przeniosłam się na jego kolana. Mina sportowca mówiła sama za siebie; nie był pewien co powiedzieć, jak się zachować.
- Natalie, co ty robisz? Słońce za mocno ci przygrzało? - spytał z typowym dla siebie głupim uśmieszkiem na twarzy.
Nic nie odpowiedziałam tylko ułożyłam dłonie na jego ramionach, a następnie pochyliłam się lekko w jego stronę i uniosłam kąciki ust ku górze.
- Ze mną jest wszystko okay - wyszeptałam wprost do jego ucha i spojrzałam mu głęboko w oczy.
Norweg wpatrywał się we mnie jak zaczarowany, a ja zaczęłam się śmiać po czym szybko zabrałam mu okulary przeciwsłoneczne i wróciłam na swoje miejsce.
- Ej! Co to było? - spytał on patrząc na mnie oburzony.
- Słońce mi świeciło - wzruszyłam obojętnie ramionami.
- Tak łatwo ci nie przepuszczę - zagroził skoczek i zaczął mnie łaskotać.
W ogóle nie zważał na kręcących się po parku ludzi, którzy patrzyli na nas jak na dwójkę debili. W końcu doszło do tego, że wylądowaliśmy na trawie, ja pod nim, a on z rękoma po obu stronach mojej głowy.
- No i co teraz zrobisz? - spytał, szczerząc zęby w moim kierunku i niebezpiecznie się pochylając.
Ja tylko wpatrywałam się w jego cudowne tęczówki, nic nie mówiąc i czekając na dalszy rozwój wydarzeń. Skoczek tymczasem musnął delikatnie ustami mój policzek, sprawiając, że zadrżałam na całym ciele.
- No, czyli jednak na mnie lecisz - puścił mi oczko, wstając i podał mi rękę.
- Nie - odparłam wesoło. - Jesteś tak paskudny, że dziwię się samej sobie, że zgodziłam się z tobą gdzieś pokazać - wystawiłam mu język i ruszyłam w stronę wózka z lodami.
- Pogadamy o tym później, mała. Najlepiej na kolejnej randce - objął mnie w pasie i ponownie cmoknął w policzek.
Stanęłam jak wryta. Jakiej kolejnej randce, do cholery?! Przecież to miało być jednorazowe! No a poza tym ja nawet nie powinnam wiedzieć z nim tutaj teraz! Chociaż w sumie to nie jest aż tak źle... Nie mam pojęcia dlaczego Kenny kazał mi trzymać się z daleka od Daniela. Przecież zachowuje się w porządku.
- Ej, Nat - z przemysłem wyrwał mnie głos wspomnianego blondyna. Spojrzałam w jego kierunku i uśmiechnęłam się lekko. - Pytałem czy lubisz lody czekoladowe.
- A kto by nie lubił? - odparłam pytaniem na pytanie, a po chwili w mojej dłoni wylądował rożek z dwoma gałkami lodów o wymienionym już smaku. Przelotnie zerknęłam na zegarek i szeroko otworzyłam oczy, gdy zobaczyłam jak już późno. - Tande, możemy wracać? Jest za 15 szósta, a obiecałam Celinie, że się z nią spotkam.
- Widzisz jak w moim towarzystwie szybko mija ci czas? To znak, że jeszcze musimy się umówić - blondyn poruszył brwiami i uśmiechnął się szeroko.
Przez chwilę szliśmy nic nie mówiąc, ale on musiał przerwać tę ciszę.
- Załóż to - odezwał się po czym podał mi swoją szarą bluzę. Nie miałam pojęcia o co chodzi, więc się zatrzymałam i spojrzałam na niego jak na idiotę, którym poniekąd zresztą był. Oczywiście w ten uroczy sposób. - Widzę, że ci zimno - wyjaśnił chłopak i niemal siłą wcisnął mi do ręki część garderoby.
W sumie to miał rację. Od paru minut drżałam z powodu chłodu, jaki nagle nas dopadł. Nawet nie starając się protestować z wdzięcznością przyjęłam bluzę od sportowca.
- Dzięki, Daniel - uśmiechnęłam się delikatnie do chłopaka.
Pod dom dotarliśmy kwadrans później, a ja co chwilę zerkałam na Norwega. Nie mogłam się po prostu powstrzymać, no... Gdyby nie to, że nadal chciałam trzymać się swojego postanowienia o nieumawianiu się z nikim nowym, już dawno bym go mocno przytuliła, a może nawet więcej... Nie chciałam jednak dawać chłopakowi płonych nadziei...
- Dzięki. To był naprawdę... miły wieczór - powiedziałam cicho przed furtką domu mojego brata.
- Możemy to kiedyś powtórzyć - odparł sportowiec i odrobinę się zbliżył.
Wyczuł chyba jednak, że nie mam na nic ochoty, więc się zatrzymał, ale w jego oczach wciąż świeciły te fantastyczne iskierki.
- Muszę pogadać z Celiną. Widzimy się później - odpowiedziałam i już miałam odejść, kiedy niespodziewanie dłoń towarzysza zacisnęła się na moim nadgarstku.
- Masz rację. To był naprawdę cudowny wieczór - poczułam jak wargi chłopaka delikatnie muskają mój policzek po czym on najzwyczajniej w świecie odwrócił się i wszedł do domu.
Ja natomiast parę sekund stałam tam oszołomiona, ale ogarnęłam się i przeszłam na drugą stronę ulicy. Na szczęście Johann i Celina byli w domu.
- Dlaczego masz na sobie bluzę Daniela? - to było pierwsze pytanie, które padło z ust Forfanga, gdy przekroczyłam próg ich domu.
- Johann, nie wiem czyje to, po prostu wzięłam pierwszą bluzę z brzegu - odparłam, rumieniąc się delikatnie.
- O, jesteś wreszcie - od uciążliwych pytań i kłopotów uwolniła mnie Robertsen, która właśnie zeszła po schodach. - Idziemy - pociągnęła mnie za sobą na piętro. - Opowiadaj - zarządziła, gdy tylko zamknęła drzwi od pokoju.
- Ale co ja mam ci powiedzieć? Poza tym, że było super?
- Słuchaj, nie chcę się wtrącać, ale Tande to straszny podrywacz. Zalicza laskę, a potem ją zostawia... - zaczęła dziewczyna, ale zbyłam ją machnięciem ręki.
- A czy ja mówię, że mam zamiar się z nim wiązać? - spytałam retorycznie, ale ona chyba wyczuła jakąś zmianę w moim głosie, bo przyjrzała mi się uważniej.
- Chodzi o coś innego - zauważyła, a ja westchnęłam bezradnie. Dlaczego ona zawsze ma rację? - Co się dzieje?
- Celina, mam problem... Ja się chyba zakochałam...
Udało mi się napisać rozdział, ale nie jestem z niego zbyt zadowolona... ;( No, ale ocenę zostawiam Wam ^^ 😘💋 Dziękuję za te wszystkie komentarze, bo naprawdę mi pomagają ;) Mam nadzieję, że czytelników będzie coraz więcej ;* A tak w ogóle to chcę jeszcze powiedzieć, że w tydzień(!) jest tu już ponad 1oo gwiazdek i prawie pół tysiąca wyświetleń *.* Dziękuję bardzo <3 😍😘
P. S. Jeżeli ktoś czyta "Your Dreams..." to chcę powiedzieć, że nie wiem kiedy pojawi się tam kolejny rozdział, bo całkiem brakło mi motywacji i weny. ;( Przepraszam... ;( :( Mam nadzieję, że wybaczycie :) :*
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top