26. Ma prawo wiedzieć
- Ej, powiedziałem coś nie tak? - zdezorientowany Tande ujął moją twarz w swoje dłonie.
- Nie, nie... A zresztą... To nie jest w sumie aż tak ważne - uśmiechnęłam się delikatnie.
Tam szczerze to bałam się tej rozmowy. Cholernie. Jak na razie o wszystkim wiedziała jedynie Celina. Tak, jak pewnie większość się domyśla, jestem w ciąży. Z Danielem. Już prawie 3 miesiące. Nie miałam pojęcia jak mu o tym powiedzieć. Może zachować się wprawdzie jak Johann i ucieszyć, ale to nie jest wcale takie pewne.
- Hej, wszystko w porządku, kochanie? Zbladłaś... - Norweg zaniepokojony obrzucił mnie dziwnym spojrzeniem.
- Nie, po prostu... Jestem głodna... - udało mi się wymyślić na poczekaniu, a mój brzuch jakby na potwierdzenie głośno zaburczał.
Blondyn tylko zaśmiał się cicho pod nosem, a następnie zabrał swoje rzeczy po czym wyciągnął mnie z domku. Zapomniałam wspomnieć o tym, że mój facet kupił sobie dom obok mojego? No cóż, teraz to już wiecie. Tak więc teraz mieszkamy blisko siebie. Ja, Kenneth, Daniel, Celina oraz Johann tworzymy paczkę najlepszych przyjaciół.
- Więc u kogo oglądamy? - spytałam, kiedy spotkaliśmy się z resztą kadry przed wyjściem ze skoczni.
- U ciebie, bo Gangnes ma największą plazmę - odpowiedzi szybko udzielił Hauer, a my tylko odpowiedzieliśmy śmiechem.
Przelotnie zerknęłam na zegarek; parę minut po trzeciej po południu. Umówiliśmy się około osiemnastej u mnie i mojego brata po czym każdy ruszył w swoją stronę.
***
3 godziny później
- Danny, nie. Proszę cię, wybierz coś normalnego - zaczęłam protestować, gdy zobaczyłam jaki film wybrał mój chłopak.
Siedzieliśmy w salonie, a na stoliku i podłodze pełno było słonych przekąsek takich jak chipsy, paluszki czy coś podobnego. Na stoliku stały dwie miski z popcornem oraz kilka butelek z napojami, nie tylko bezalkoholowymi. Skoczkowie byli zadowoleni, bo przynajmniej nie musieli przestrzegać już tej restrykcyjnej diety jaka obowiązywała ich przez cały sezon. Tak więc zebrali się tu Gangnes, Tande, Forfang Hauer, Fannemel, Stjernen i o dziwo Bardal. Przyszła również Celina, co naprawdę niezmiernie mnie ucieszyło.
- Masz coś do horrorów? - w moją stronę odwrócił się Jokke i zmierzył mnie groźnym spojrzeniem, nie przestając się przy tym jednak uśmiechać.
- A żebyś wiedział - założyłam ręce na piersi i przytuliłam się do Daniela. - Włączysz coś innego? - wyszeptałam wprost do jego ucha, delikatnie je przygryzając.
- Nie ma tak dobrze - odparł po czym pocałował mnie w czoło, a ja już wiedziałam, że tę sprawę przegrałam.
Na ekranie telewizora zaczęły pojawiać się napisy początkowe, a ja już po tytule wiedziałam, że nie będzie za dobrze...
- Spodoba ci się - powiedział nagle Forfang.
Zarówno ja jak i panna Robertsen spojrzałyśmy na jej faceta jak na debila. Żadna z nas nie lubiła tego typu filmów, więc w naszych głowach zakiełkował ten sam pomysł. Niemal jednocześnie wstałyśmy z kanapy i przeszłyśmy do kuchni. Sportowcy nawet nie zauważyli naszego zniknięcia; byli zbyt wpatrzeni w ekran.
- Kiedy masz zamiar powiedzieć mu o ciąży? - to było pierwsze pytanie, które zadała mi przyjaciółka. - Nie możesz tego tak przeciągać... - zauważyła, sięgając po butelkę soku.
Zanim zdążyłam coś odpowiedzieć po całym domu rozniósł się głośny krzyk dziecka. Tak, Celina urodziła już w styczniu, a dziecku dali na imię Petter. Zdawało się, że żaden z Norwegów nie słyszał płaczu malucha, więc obie poszłyśmy do pokoju obok kuchni, gdzie leżał mały. Wprawdzie przedtem spał, ale moja przyjaciółka wolała zabrać go ze sobą niż zostawić w domu, nawet jeżeli to po drugiej stronie ulicy.
- Już niedługo ty też będziesz się tak męczyła... - ciemnowłosa wzięła chłopczyka na ręce i zaczęła go uspokajać.
- Ale ja się boję. Nie tylko macierzyństwa... - wydukałam, opadając na fotel. - Boję się reakcji Daniela...
- Ej, spokojnie. Powiem ci to co ty mi kiedyś powiedziałaś - zaczęła dziewczyna, siadając obok mnie z dzieckiem na rękach. - Pamiętaj, że Danny, nawet jeśli jest debilem to i tak nie kocha. Nie zostawi cię.
- Sama już nie wiem... - odchyliłam głowę do tyłu, natomiast młoda matka zaczęła karmić swojego ciemnowłosego synka.
- Nadal jestem za tym, że powinnaś powiedzieć mu to teraz. Danny jest ojcem, ma prawo wiedzieć.
Nic nie odpowiedziałam tylko zamknęłam oczy i ułożyłam dłonie na moim już lekko zaokrąglającym się brzuchu. Wiedziałam, że chcę tego dziecka, że nigdy nie usunę ciąży. Nawet jeżeli Tande by tego żądał. To nie w moim stylu, tak zabić.
- Natalie, jesteś? Czy już całkiem odpłynęłaś? - panna Robertsen odezwała się po dłuższej przerwie.
Dopiero teraz zwróciłam uwagę na to, że skończyła karmić Pettera, który teraz słodko spał w jej ramionach. Delikatnie pogładziłam chłopczyka po ciemnych włosach i uniosłam kąciki ust. To było po prostu urocze i rozczulające.
- Mogę? - do pokoju wszedł Forfang i od razu stanął w progu. Widziałam blask w jego oczach kiedy tylko zauważył swoje dziecko w objęciach ukochanej.
Postanowiłam im nie przeszkadzać, więc rzucając szybkie "na razie" wyszłam z pomieszczenia. Miałam udać się do salonu, ale złapał mnie Daniel. Okay, więc teraz albo nigdy.
- Szukałem cię, kochanie - mocno mnie przytulił i cmoknął w czubek głowy. - Wiem, że naciskam, ale wiem też, że coś cię gryzie... Mnie możesz powiedzieć.
Dobra, na szczęście mi to ułatwił... Złapałam go za dłoń po czym pociągnęłam na górę, do swojego pokoju. Wolałam mieć pewność, że nikt nas nie podsłucha.
- Danny... To nie jest takie proste... - wymamrotałam, a następnie opadłam na łóżko.
- Ej, postaram się zrozumieć - blondyn usiadł obok i objął mnie ramieniem. - Poza tym myślałem, że nie mamy przed sobą tajemnic - dodał po sekundzie, a w jego głosie słychać było nutkę żalu.
- Okay... Więc... Jakby to... - wyswobodziłam się z uścisku chłopaka i stanęłam naprzeciw niego. - Chodzi o to, że... Cholera, Daniel. Ja jestem w ciąży.
Po tych słowach zapadła krępująca cisza. Ani ja ani on nie wiedzieliśmy co powiedzieć. Widziałam tylko jak wyraz jego twarzy się ziemia. Ogromnym zaskoczeniem było dla mnie to, że na jego usta wpłynął ogromny uśmiech.
- Natalie, poważnie? To... To wspaniale! - wykrzyknął i porwał mnie w objęcia.
- Co? To... Nie jesteś zły? - spytałam niepewnie gdy postawił mnie na podłodze. - Ja...
- Mam być zły o to, że kobieta, którą kocham najbardziej na świecie jest w ciąży? Ze będę miał z nią dziecko? Przecież to cudowna wiadomość!
W moich oczach pojawiły się łzy radości. Spodziewałam się chłodniejszej reakcji, ale to przekroczyło moje oczekiwania. Skoczek tymczasem lekko pchnął mnie na łóżko, zawisł nade mną i zachłannie wpił się w moje wargi. Jedną dłonią rozpiął mi koszulę po czym zjechał ustami niżej i zaczął obsypywać pocałunkami mój nagi brzuch.
- Ile mam jeszcze czekać na naszego juniora? - spytał wesoło.
- Pół roku, Danny.
On odsunął się ode mnie, a jego oczy zaczęły uważnie lustrować moją sylwetkę.
- Dopiero teraz mi to mówisz? - brew blondyna powędrowała do góry, a ja spuściłam wzrok i zaczęłam zapinać koszulę po czym usiadłam na łóżku.
- Bałam się, że mnie zostawisz... - wydukałam cicho odrobinę skrępowana zaistniałą sytuacją. - Bałam się, że dziecko... Że dziecko zniszczy ci karierę...
Norweg sfrustrowany przeczesał dłonią swoje jasne włosy. Widziałam, że jest smutny.
- Nati... Nie ukrywam, że trochę zabolało... Ale... To nie zmienia faktu, że kocham was najbardziej na świecie - pomógł mi wstać, a ręce ulokował na moich pośladkach.
Usta sportowca przelotnie musnęły moje, a następnie złapał mnie za dłoń i wywlekł z pokoju. Już na schodach zaczął się drzeć tak, że cała ulica musiała to słyszeć.
- Ej, chłopaki! Będę ojcem!
Taki surprise. ^^ Mam nadzieję, że nic nie zepsułam i, że się podoba. <3 Jeżeli to czytasz to zostaw komentarz lub gwiazdkę. ;* Chcę też powiedzieć, że już wkrótce udostępnię nowe opowiadanie. ;) Z Austriakami. ;) Może przypadnie Wam do gustu. ;* <3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top