25. Wiem, że muszę wyjechać...

- To chyba nie jest miejsce na takie zabawy, co?

Po raz kolejny wszystko szło w dobrym kierunku, ale tym razem przerwał nam Stjernen.

- Odpieprz się, co? - spytałam, uśmiechając się pod nosem i zakładając kosmyk włosów za ucho.

- Woah, spokojnie - wystawił dłonie przed siebie, jakby w samoobronie. - Stary, widzę, że to coś poważnego... Ale masz pokój dla siebie, znalazłem laskę na noc - wzruszył ramionami i po prostu odszedł.

- Chyba mamy dziś szczęście, no nie? Zostajesz ze mną na noc, jasne? - wyszeptał blondyn wprost w moje usta po czym pociągnął mnie w stronę wejścia do budynku.

Na palcach przemknęliśmy się na drugie piętro, nie chcąc nikogo obudzić. Drzwi pokoju Daniela były na końcu korytarza, więc dotarcie tam zajęło nam chwilę. Chłopak wciągnął mnie do pomieszczenia i przekręcił klucz w zamku.

- Więc będziesz moja na tę noc? - spytał Tande z głupim uśmiechem na twarzy i przycisnął mnie do ściany obok wejścia.

- Zastanowię się - odparłam wesoło.

Poczułam usta sportowca na swojej szyi, a po chwili mój płaszcz wylądował na podłodze. Nie pozostałam skoczkowi dłużna i również uwolniłam go od kurtki. W pewnym momencie poczułam, że się unoszę, a dłonie Norwega lądują na moich pośladkach. Przeniósł mnie szybko na łóżko, a następnie nachylił się.

- Kocham cię, Natalie - wyszeptał, rozpinając zamek mojej sukienki.

Ku jego zaskoczeniu odepchnęłam go delikatnie od siebie i odwróciłam się w stronę ściany.

- Coś nie tak, słoneczko? - wyraźnie zaniepokojony blondyn przeszedł nade mną i kucnął przed moją twarzą. - Co się dzieje?

- Danny, nie zrozum mnie źle... Ja chcę tego i też cię kocham, ale zrozum, że za dwa dni wracam do San Diego, na studia... - wymamrotałam pod nosem.

- Nati... - pokręcił głową zrezygnowany, jakby już wcześniej przeczuwał, że do tej rozmowy dojdzie. - Okay, kochanie. Widzę, że musimy pogadać.

Po sekundzie sportowiec posadził mnie w poprzek swoich ud i objął mnie w pasie.

- Dobra, mów co chciałaś powiedzieć - stwierdził stanowczo, a jedna z jego dłoni znalazła się na moich plecach i zaczęła lekko je głaskać.

- Daniel, wiesz, że cię kocham, ale nie chcę jakoś specjalnie się przywiązywać, bo wiem, że muszę wyjechać. A nie chcę się przywiązać, ponieważ zdaję sobie sprawę z tego, że szybko sobie kogoś znajdziesz - wyszeptałam, trochę zawstydzona.

- Cholera jasna, Natalie. Nigdy nikogo innego nie będzie, bo liczysz się tylko i wyłącznie ty, słyszysz? - wziął moją twarz w dłonie i delikatnie musnął moje usta.

- Danny, ja... Ja naprawdę nie wiem co mam powiedzieć. Te studia to spełnienie marzeń... Ale kocham też ciebie i...

Położył palec na moich wargach, skutecznie uniemożliwiając mi mówienie. W jego oczach dostrzegłam jakiś żal. W sumie to się nie dziwię... Po tym co właśnie powiedziałam ma prawo być zdenerwowany.

- Nie musisz wracać do Kalifornii - kiedy tylko to usłyszałam i chciałam coś powiedzieć on natychmiast uciszył mnie gestem. - Nie, nie rozumiesz. Będziesz studiować, ale tutaj. W Oslo. Po tym jak zaliczysz semestr w San Diego.

Nie wiedziałam co robić... Jakim cudem on podjął taką decyzję? Bez mojej wiedzy?

- Danny... Jak...? - zdołałam w końcu wykrztusić.

- Mój wujek jest rektorem na uczelni i po tym jak pokazałem mu twoje wyniki jest gotowy przyjąć cię choćby od zaraz - wyjaśnił Tande, uśmiechając się szeroko. - Proszę, Natalie. Bylibyśmy razem...

Zatkało mnie. Całkowicie... Z jednej strony to nie jest najgorszy pomysł, ale czy w Kalifornii się na to zgodzą? Ogólnie rzecz biorąc to chyba wyjścia nie mają, no nie? Więc...

- Daniel... Okay, niech będzie - odparłam ku ogromnej uldze skoczka. - Ale jesteś pewien, że to wypali? Tak w środku roku?

- Jestem pewien. Mój wujek wszystkim się zajmie. A teraz wróćmy do przyjemniejszych rzeczy.

Na jego twarzy pojawił się figlarny uśmiech, a już po chwili leżałam na łóżku. Usta chłopaka zaczęły wędrówkę po mojej szyi oraz dekolcie, sprawiając, że momentalnie zrobiło mi się gorąco. Ja natomiast zabrałam się za rozpinanie guzików przy koszuli Norwega; wspomniana część garderoby już po chwili wylądowała na podłodze. Poczułam też jak blondyn, nie przestając mnie całować, zsuwa ze mnie sukienkę...

- Jesteś cudowna, Natalie - wyszeptał cicho po czym pozbył się swoich spodni oraz mojej bielizny.

To była najcudowniejsza noc w moim życiu...

***

30 marca
Nigdy bym nie pomyślała, że stojąc pod skocznią w Oslo będę już mieszkanką tego miasta. Faktycznie, przenosiny na uczelnię odbyły się bez większych problemów. Teraz więc studiuję psychologię na uniwersytecie w stolicy Norwegii i idzie mi całkiem nieźle.

- Cześć kochanie - usłyszałam za sobą głos Daniela, a po chwili jego ramiona oplotły mnie w pasie. - Podobał się konkurs?

- Nawet bardzo. Szczególnie, że wygrałeś - odwróciłam się i natrafiłam wprost na usta chłopaka.

Nasz pocałunek przerwał dopiero błysk flesza z aparatu. Oderwaliśmy się od siebie, a po sekundzie jakaś reporterka podłożyła mojemu facetowi mikrofon pod nos.

- Więc jak? Czy teraz pan, największa nadzieja norweskich skoków, jest zajęty?

- Na to wygląda - uśmiechnął się skoczek pod nosem, a następnie nie mówiąc już nic po prostu złapał mnie za nadgarstek i pociągnął do domku Norwegów.

- Dlaczego tak przerwałeś ten wywiad? - spytałam, gdy tylko znaleźliśmy się w środku.

- Bo ty jesteś ważniejsza - blondyn lekko musnął  moje usta swoimi po czym bez skrępowania zaczął się rozbierać.

Mogłam więc podziwiać jego umięśnione ramiona oraz doskonale umięśnioną klatkę piersiową. Oparłam się o ścianę, założyłam ręce na piersi i stałam tak prawie 10 minut, obserwując sportowca i uśmiechając się delikatnie.

- Ładnie to tak się gapić?

Tande podszedł do mnie z figlarnym błyskiem w oku i ulokował dłonie na moich biodrach. Ja natomiast skrzyżowałam ręce na jego karku i mocno przytuliłam skoczka.

- Więc dzisiaj ja, ty, wino i piękna, wspólna noc?

No tak. Po Mistrzostwach Kraju, które zresztą wygrał, chyba liczył na upojną noc. Nie miał jeszcze dość po i tak wyczerpującym sezonie.

- No nie do końca. Muszę... - odsunęłam się od blondyna i już miałam coś powiedzieć kiedy do domku wpadli Gangnes wraz z Fannemelem.

- A wy to zawsze macie świetne wyczucie czasu... - mruknął niezadowolony Norweg i zabrał swój dłonie z mojego ciała.

- Stary, dzisiaj pijemy! Oficjalny koniec sezonu, mamy wakacje! - krzyknął niższy z przybyłych gości i rzucił się na kanapę.

Doskonale wiedziałam, że te kilka miesięcy zimowych było dla nich naprawdę ciężkie i męczące. Trwające tydzień w tydzień zawody z pewnością nieźle dały im w kość.

- Zrobimy sobie maraton filmowy? Proszę... - wyjęczałam Danielowi wprost do ucha, unosząc się na palcach.

- Ale z nimi, okay? Już obiecałem, że będziemy razem "świętować" - odparł niemal natychmiast i pocałował mnie w  czoło, równocześnie kładąc dłonie na moje pośladki.

- Zostawmy ich, dobra? Pornole na żywo to nie dla mnie... - wymamrotał Gangnes po czym ciągnąc za sobą kumpla zostawił mnie i Tande samych.

Zaśmiałam się pod nosem na dźwięk jego słów. Cieszyłam się, że zaakceptował związek mój i blondyna, potrzebowałam wsparcia brata.

- Co chciałaś powiedzieć, zanim nam przerwano? - spytał skoczek po chwili milczenia.

O kurde... Nie jest dobrze...

Jestem z kolejnym rozdziałem i bardzo Was proszę o opinię. Pisać to dalej czy już kończyć? Opinia tak od serca, bardzo proszę. ;* No i dziękuję za te wszystkie gwiazdki, wyświetlenia i komentarze. <3 Cieszę się, że się Wam podoba. ;)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top