21. Jesteś zła?

8 sierpnia
Wreszcie koniec. To znaczy nie tak całkiem... Obecnie jesteśmy w Norwegii, ponieważ mamy 3 tygodnie przerwy przed kolejnym konkursem. Ostatnie zawody odbyły się w Hakubie, w Japonii, i szczerze mówiąc jestem wykończona. Naprawdę ciężko przestawić się na inną strefę czasową... Ale teraz liczy się tylko to, że wreszcie wróciliśmy do Oslo. I, ku mojemu ogromnemu zdumieniu, Gangnes wpadł na genialny pomysł, aby Tande nadal mieszkał u niego. W sumie to nie tak źle...

***

- No i jak było? - natychmiast naskoczyłam na Celinę, gdy tylko dostrzegłam ją przed domem.

Właśnie wracała od ginekologa i byłam naprawdę ciekawa wyników.

- Nati, spokojnie - odparła wesoło, z szerokim uśmiechem na ustach. - Okazało się, że to już prawie trzeci miesiąc - kierowana nagłym odruchem położyła dłoń na swoim brzuchu.

- To cudownie! Już nie mogę się doczekać! - mocno przytuliłam przyjaciółkę. - Wybraliście już imię?

- Ej, nawet nie wiem czy to chłopiec czy dziewczynka - wzruszyła ramionami Norweżka, zaskoczona moim pytaniem. - Natalie, możemy pogadać później? Umówiłam się z Johannem...

- No to na co jeszcze czekasz? Idź, już cię nie ma - rzuciłam rozbawiona i posłałam dziewczynie buziaka w powietrzu. - Do zobaczenia.

Sama natomiast poszłam za dom i usiadłam na dużej huśtawce ogrodowej. Siedziałam tak i bujałam się dopóki mojego spokoju nie zakłócił dźwięk wiadomości. Świetnie, tylko tego mi teraz brakowało...

object_sighs: Cześć, księżniczko. :) Co słychać? ^^

nati_xx: Nudzę się. ;/ Mam przerwę, ale na szczęście jestem w Norwegii. *.*

object_sighs: Moja biedna... Słuchaj, tak się zastanawiałem czy może byś się ze mną nie umówiła...?

No nie. To pytanie było całkiem nie na miejscu... Przecież znam go dopiero zaledwie od miesiąca, a w dodatku nie widziałam go nigdy na oczy... Nie, to się nie może udać. Kiedy tak nad tym myślałam doszłam jednak do wniosku, że gdybym go kiedyś spotkała to z pewnością poszłabym z nim na randkę. Przecież to super facet, dobrze nam się razem gada. Nadal dzieci mnie fakt, że wciąż jest sam, nie ma dziewczyny...

object_sighs: Nati? Jesteś tam? Wiem, wyjechałem z tym tak nagle, ale jestem ciekaw Twojej opinii, odpowiedzi... :)

W końcu wzięłam telefon i szybko wpisałam odpowiedź.

nati_xx: W sumie to dlaczego nie... Tak. Tak, umówiłabym się z Tobą. Co nie zmienia faktu, że to zrobię, bo nie mam pewności czy nie jesteś jakimś zboczeńcem... ;)

- Cześć, Natalie - usłyszałam za sobą głos Daniela.

Wiedziona nagłym impulsem odchyliłam głowę do tyłu i spojrzałam wprost w jego oczy. On natomiast uśmiechnął się szeroko, ukazując przy tym idealnie białe zęby.

- Cześć - odpowiedziałam, również delikatnie unosząc kąciki ust. Nie ukrywam, że jego obecność w pewien sposób poprawka mi humor.

- Czemu tak sama siedzisz? - spytał blondyn po czym usiadł obok i zaczął lekko bujać huśtawką.

- Bo wszyscy mnie olali i nikt mnie nie lubi... - zrobiłam przy tym smutną minę i założyłam ręce na piersi.

- Oj, mała. Ja cię lubię - chłopak przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił do swojej umięśnionej klatki piersiowej. - Chociaż jesteś niezwykle denerwująca. No i chyba już sobie kogoś znalazłaś... - dodał, odrobinę smutnym głosem po czym wskazał na mój odblokowany telefon.

Powędrowałam za jego wzrokiem i zorientowałam się, że otwartą miałam konwersację z André. Skoczek swobodnie mógł wszystko przeczytać... Poczułam się dziwnie, więc postanowiłam jakoś to wytłumaczyć. Chociaż wcale nie musiałam...

- Danny... - zaczęłam, wzdychając ciężko. - Mówiłam ci już, że ja i ty... To nie wypali, okay? A André... Z nim po prostu fajnie mi się rozmawia. Ale nadal nie wiem jak wygląda, co mnie naprawdę dobija... - zakończyłam, wzruszając ramionami.

- Okay, okay. Rozumiem, Nati - sportowiec podniósł się z huśtawki po czym skierował swoje kroki do domu. - Chcesz coś do picia?

- Może być woda - skinęłam głową i uśmiechnęłam się delikatnie, zadowolona z tego, że się na mnie nie obraził.

object_sighs: Nawet nie wiesz jak cieszy mnie ta odpowiedź... :) Więc jeżeli wyślę Ci moje zdjęcie to dasz się gdzieś zaprosić? ^^

nati_xx: André, to nie takie proste... Oboje ciągle jesteśmy w podróży, bardzo trudno będzie się spotkać... Ale zdjęcie zawsze możesz wysłać, czekam. ^^

object_sighs: To jeszcze sobie poczekasz. :)

Zanim zdążyłam coś odpisać w ogrodzie pojawił się Tande, niosąc dwie wysokie szklanki z wodą i lodem. Tym razem przezornie zablokowałam komórkę, aby niepotrzebnie go nie martwić...

- Dzięki, Danny - uśmiechnęłam się i cmoknęłam go w policzek, gdy tylko usiadł na huśtawce.

- Posłuchaj Nati - zaczął on, całkiem poważnie. - Jeżeli to co powiedziałem ci wcześniej jakiś cię uraziło to przepraszam... Nie chciałem, żeby tak to zabrzmiało...

- Zamkniesz się wreszcie? - rzuciłam po czym położyłam się na huśtawce, głowę opierając o uda chłopaka. - Po prostu tu posiedźmy - dodałam ciszej i zamknęłam oczy.

Zanik jednak dane mi było odpocząć ponownie odezwał się mój telefon. Chcąc nie chcąc odczytałam wiadomość od André.

object_sighs: Albo wiesz, jednak nie będę Cię dręczył. ^^ Co mi tam. Najwyżej mnie znienawidzisz. ;)

nati_xx: A to niby czemu? Aż taki brzydki jesteś? ;)

Serce zaczęło bić mi szybciej z powodu takich emocji. Kiedy otrzymałam kolejną wiadomość chwilę zwlekałam z otwarciem, ale w końcu się odważyłam i sprawdziłam.

- O kurde... - mruknęłam pod nosem odrobinę zdenerwowana.

Ze zdjęcia patrzył na mnie uroczy blondyn, który uśmiechał się szeroko. W jego oczach dało się nawet dostrzec wesołe iskierki. Największym jednak problemem było to, że na zdjęciu był Tande...

- Bardzo jesteś zła? - usłyszałam ciche pytanie zadane przez tego debila.

Nie, to nie może być prawda... Przecież ja mówiłam mu o wszystkim: o swoich problemach, uczuciach, o tym kto mi się podoba... Wciąż jakaś drobna cząstka mnie wierzyła, że to jednak tylko głupi sen.

- Danny... - nie byłam w stanie powiedzieć nic więcej. W moich oczach zakręciły się łzy; byłam zła zarówno na siebie jak i na niego. - Jak mogłeś to zrobić?

- Przepraszam, Natalie. To był pierwszy pomysł jaki wpadł mi do głowy... - zaczął się tłumaczyć, ale ja wściekła wstałam z huśtawki.

- Masz rację dupku. Faktycznie głupi! Jak mogłeś? Ja jak idiotka ci się zwierzałam, myślałam, że znalazłam przyjaciela... - cały czas kręciłam głową nie mogąc w to wszystko uwierzyć. - Myślałam, że jesteś spoko, a ty okazałeś się pieprzonym, zakłamanym dupkiem.

- Ej, spokojnie - chłopak wstał i mocno mnie do siebie przytulił, chcąc jakoś ukoić moje nerwy. - Wiem, jestem skończonym dupkiem, idiotą, kretynem, złamasem i co tam sobie jeszcze wymyślisz, ale dzięki temu mogłem cię przynajmniej lepiej poznać - spojrzał mi głęboko w oczy. - Wybacz mi, proszę. Nie zniosę tego gdybyś się na mnie obraziła... - dodał, a ja wiedziałam, że i tak ulegnę.

- Daniel, nienawidzę cię - wymamrotałam wściekła, tuląc się do jego torsu. - Ale jeżeli obiecasz, że teraz będziesz gadał ze mną normalnie to jakoś ci wybaczę - dodałam, delikatnie się uśmiechając.

- Nawet nie wiesz jak będę się starał - odparł skoczek i cmoknął mnie w czubek głowy. - Więc jak będzie? Umówisz się ze mną? Do kin wchodzi jakiś nowy horror - odsunął mnie od siebie i poruszył zabawnie brwiami.

- Zapomnij dupku. Nie zapominaj, że nadal jestem wściekła... Ale czekaj - coś nagle wpadki mi do głowy. - Komu powiedziałeś, żeby pisał do mnie kiedy z tobą rozmawiałam? Mam na myśli głównie te głupie teksty... - dodałam odrobinę urażona.

- Hauer. Po prostu wziął mój telefon, który zostawiłem w naszym domku i zaczął do ciebie pisać. Dlatego tak się wkurzyłem gdy zobaczyłem kto do ciebie pisze - wzruszył przepraszająco ramionami.

- Debile, pracuję z debilami... - pokręciłam głową bezradnie.

Ta-dam... xD Nie wiem kogo typowaliście, ale to jednak Danny. BTW, zauważyłam, że chyba coraz mniej osób to czyta, zostawia komentarze, etc., więc postanowiłam, że jeszcze rozdział, góra 2-3 i epilog i to kończę. Do następnego! ^^ <3

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top