13. Zakochałaś się w nim?
Wciąż żadne z nas się nie poruszyło. Oboje wpatrywaliśmy się w siebie jak zaczarowani. W końcu on pomógł mi stanąć na równe nogi, ale nadal nie przerwał kontaktu wzrokowego. Kurwa, co się ze mną dzieje? W końcu postanowiłam odezwać się jako pierwsza i być może poznać tego ciemnowłosego mężczyznę bliżej.
- Natalie jestem - uśmiechnęłam się szeroko i wyciągnęłam rękę w jego kierunku. - Natalie Solberg.
Chłopak również uniósł kąciki ust po czym delikatnie potrząsnął moją dłonią. Miał niezwykle mocny, męski uścisk. Boże, co jest ze mną do cholery nie tak?! Jeszcze nigdy aż tak dziwnie nie czułam się przy żadnym facecie... Nawet Taylor, kiedy go poznałam, nie wywołał we mnie takiej reakcji. A teraz po prostu stoję w miejscu i gapię się na tego nieznajomego.
- Miło mi. Jestem Peter Prevc.
Kurde, gdzieś to już chyba słyszałam... Prevc, Prevc... A, no tak. Świetnie. W moje życie właśnie wkroczył kolejny skoczek narciarski. Ale za to cholernie seksowny skoczek.
- Nati! - do moich uszu dotarł głos Gangnesa. Momentalnie odwróciłam wzrok od nowo poznanego bruneta i spojrzałam na brata. - Alex cię szuka. Chcę żebyś pogadała ze Stjernenem i Fannemelem, bo coś słabo im dzisiaj poszło. O, cześć Peter - dodał, jakby dopiero co zauważył swojego kolegę ze skoczni.
- To ja... Ja już pójdę - zwróciłam się do... Słoweńca? Tak, z całą pewnością Sloweńca. Kenneth przyglądał się tej scenie z milczeniem.
- Czekaj - od odejścia powstrzymał mnie głos Prevca. Tak aksamitny i głęboki... - Jesteś psychologiem? - to pytanie bardzo mnie zdziwiło; nie ukrywałam zaskoczenia tylko gapiłam się na niego z szeroko otwartymi oczami.
- No... W sumie to tak - wydusiłam, przerywając ciszę. Czułam, że za moimi plecami brat cicho się ze mnie śmieje. - A co?
- Możemy się spotkać? Chciałbym z kimś pogadać... - padła propozycja.
Zdziwiłam się dlaczego nie może porozmawiać z kimś z drużyny albo ze sztabu, ale przecież niecodziennie cholernie przystojny sportowiec zaprasza cię na rozmowę w cztery oczy, no nie? Nie mogłam się nie zgodzić.
- W sumie to... Okay, może być - odparłam i dorzuciłam do tego stuwatowy uśmiech. - Gdzie i kiedy?
Ku mojemu niemałemu zaskoczeniu wyjął z kieszeni spodenek czarny długopis i mi go wręczył. Zrozumiałam o co chodzi po czym wyraźnie zapisałam mu swój numer na wewnętrznej stronie nadgarstka.
- To ja jeszcze zadzwonię, Nati - powiedział wesoło, a następnie puścił mi oczko i oddalił się.
- Ej, co z tobą jest nie tak? - Gangnes pomachał mi ręką przed twarzą. - Zakochałaś się w nim czy jak? - mój kochany braciszek objął mnie mocno ramieniem i pytająco uniósł brew.
Poczułam jak krew napływa do moich policzków; zrobiłam się czerwona jak burak.
- Głupi jesteś - skomentowałam po czym pocałowałam szatyna w policzek. - Gdzie są ci dwaj idioci, z którymi mam pogadać? - spytałam po chwili, siląc się na lekki ton. - No i powiedz mi dokładniej o co chodzi.
- Po prostu według Alexa "mają za mało wiary w siebie" - nakreślił palcami cudzysłów w powietrzu. - Chciał, żebyś ich jakoś zmotywowała czy coś w tym stylu. Nie wiem, to twoja robota - dodał zrezygnowany i zatrzymał się przed jakimś domkiem. Zrozumiałam, że mam wejść do środka.
- Debile... Okay. Nie czekaj na mnie później. Wrócę na nogach - rzuciłam po czym posłałam bratu buziaka i otworzyłam drzwi.
Wnętrze nie było jakoś przesadnie urządzone; znajdowało się tu parę krzeseł, ławek i duża kanapa oraz stolik, a wszystko to w kolorze jasnego brązu. Na środku sofy siedział uśmiechnięty od ucha do ucha Stjernen.
- Więc w czym tkwi problem? - spytałam, zabierając krzesło i ustawiłam je naprzeciwko szatyna. Jeszcze nigdy nie przeprowadzałam takiej rozmowy i odrobinę bałam się, że coś spieprzę.
- Stöckl stwierdził, że w lecie moje skoki nie są tak dobre jak zimą - wzruszył obojętnie ramionami. - Oczekuje, że powiesz mi coś co pomoże. No wiesz, to całe psychologiczne gadanie - kolejne wzruszenie ramion.
- To będzie dobre... - mruknęłam pod nosem, tak cicho, że skoczek na szczęście nie usłyszał. - Okay. Najprostsze pytanie. Masz dziewczynę?
- Woah, wiem, że jestem cholernie przystojny i tak dalej, ale może nie tam szybko, co? - zmierzył wzrokiem moją sylwetkę. - No a poza tym, tak, mam dziewczynę.
- Idiota. Jak ja mam pracować? - mruczałam do siebie. - Ale okay. Nie widziałam jej, więc zgaduję, że na zawody nie jeździ - potwierdził moje domysły skinieniem głowy. - O czym myślisz przed skokiem?
Taka zmiana tematu chyba go zaskoczyła, bo spojrzał na mnie trochę zdziwiony.
- O tym o czym pewnie każdy na moim miejscu. O dobrym skoku, wybiciu, sylwetce w locie, telemarku i tak dalej. Ale skąd w ogóle takie pytania? Nie chcę cię martwić, ale to mi nie pomaga.
- Źle - skomentowałam, nie przejmując się jego słowami. - Nie myśl o skoku. Kiedy o tym nie myślisz wszystko przychodzi łatwiej, rozumiesz? Po prostu się wyluzuj, pomysł raczej o swojej dziewczynie, o tym, że na pewno będzie z ciebie dumna, okay? - spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się ciepło. - Jestem pewna, że to pomoże. Za bardzo skupiasz się na skoku, więc bardziej się denerwujesz. Spróbuj się rozluźnić - dodałam, oddychając głęboko. Taką rozmowę przeprowadzałam dopiero pierwszy raz, ale chyba nie poszło źle.
- Jesteś pewna, że będzie lepiej? - odezwał się w końcu.
- Nie mogę ci tego zagwarantować, na pewno nie od razu, ale jeżeli z każdym skokiem będziesz się rozluźniał to będzie lepiej, a stres minie - zapewniam i ponownie się uśmiechnęłam. - A teraz, proszę cię, zawołaj tu Fannemela.
Niecałe pół godziny później byłam już wolna. Andersowi powiedziałam to samo, z tym, że rozmowa trwała odrobinę dłużej. Ale teraz nie miałam już nic do roboty, więc myślami wróciłam do Petera. Czy zadzwoni? Ale w ogóle to co mnie to tak bardzo obchodzi? Przecież chciał tylko pogadać.
- Ej, ocknij się - jakby przez mgłę dotarł do mnie głos Daniela. Świetnie. Tylko jego mi tu brakowało... - Co z tobą?
- A ty co tu robisz? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie; może trochę zbyt ostro.
- Widzę, że nastrój kiepski - skomentował, uśmiechając się szeroko. No i jak go tu nie lubić? - Wiem jak to poprawić. Zabieram cię na lody albo kawę - dodał i objął mnie ramieniem.
Już miałam coś powiedzieć, kiedy zadzwonił mój telefon. Przepraszająco spojrzałam na blondyna i odebrałam.
- Halo? - rzuciłam do słuchawki, nawet nie patrząc kto dzwoni.
- Cześć Natalie - sekundę zajęło mi dopasowanie głosu do osoby, ale już wiedziałam, że to Prevc. - Masz teraz czas?
Kątem oka zerknęłam na Tande, ale on tylko wpatrywał się w swoje buty. Wzruszyłam ramionami.
- Teraz mam. Ale dlaczego chcesz pogadać akurat ze mną? Nawet mnie nie znasz - zauważyłam, a po drugiej dało się słyszeć głośne westchnienie.
- Po prostu uważam, że ty zrozumiesz lepiej niż ktokolwiek z mojej kadry - odparł cicho. - Więc jak? Za pół godziny?
No i co teraz? Z jednej strony byłam ciekawa o co chodzi i dlaczego akurat mnie przypadł ten "zaszczyt" wysłuchania Słoweńca, ale z drugiej nawet go nie znałam... No i jest jeszcze Daniel... Nie wypada tak go olać. I co mam teraz zrobić? Zgodzić się czy się nie zgodzić?
Przepraszam, że tak długo nic nie było i za wszystkie błędy i literówki... ;( Jakoś Wena mnie opuściła, ale teraz jest już lepiej ^^ Pewnie nikt się Prevca nie spodziewał xD Włącznie ze mną. Tak jakoś pomysł mi do głowy wpadł ;) Mam nadzieję, że się Wam spodoba <3 No i gorąco proszę o komentarze. Jak je czytam to naprawdę mam jakąś motywację do pisania. 💋💞 Tak w ogóle to co sądzicie o całym opowiadaniu? ;*
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top