11. Boisz się brata?

- Danny, mogę cię o coś spytać?

Chłopak na sekundę oderwał wzrok od drogi i spojrzał na mnie przelotnie. Jechaliśmy już dobre 10 minut, a były to dopiero pierwsze słowa jakie padły w samochodzie.

- Jasne - odparł i obojętnie wzruszył ramionami.

- Jakim cudem ty nie masz żadnej dziewczyny? - wyrwało się szybko z moich ust; nie chciałam, aby blondyn poczuł się urażony.

- Po prostu nie znalazłem jeszcze tej jedynej - westchnął cicho i mocniej zacisnął palce na kierownicy. Aż zbielały mu kostki. - Większość lasek leci na moją kasę. Żadnej nie interesuje to co lubię. Do kadry zostałem powołany w zeszłym roku w połowie sezonu no i wtedy zaczęły się pojawiać te wszystkie dziewczyny - uśmiechnął się słabo, a mnie zrobiło się go trochę żal. W końcu życie sportowca nie jest łatwe...

- Sorry, że spytałam... - mruknęłam i odwróciłam się w stronę okna. Nie ukrywam, że ta rozmowa przybiła nas oboje. Już miałam coś dodać, może go pocieszyć, ale właśnie w tym momencie zadzwonił mój telefon. - Halo? - rzuciłam, natychmiast odbierając.

- Gdzie jesteś? - usłyszałam w słuchawce głos Gangnesa. On oczywiście nie wiedział, że jestem z Tande; powiedziałam mu, że wyszłam się przejść, pozwiedzać. Nienawidziłam okłamywać brata, rzadko to robiłam...

- Za jakieś 10, góra 15 minut będę w domu - westchnęłam, nawijając kosmyk włosów na palec. Postanowiłam jednak wyznać mu prawdę. No, jej bardziej okrojoną wersję... - Jestem z Danielem. Spotkałam go po drodze i stwierdził, że mnie podwiezie.

- Dobra, nieważne. Dzwonię, żeby ci oznajmić, że koło siódmej idziemy na imprezę. Może tym razem się wybierzesz? Celina też idzie... - dodał, jakby wierząc, że tymi słowami uda mu się mnie przekonać.

- Kenny... - zajęczałam cicho, ale przetrawiłam to sobie szybko w myślach. Tak w sumie to czemu by się nie wybrać? Przyda mi się trochę rozrywki i rozluźnienia. - A zresztą. Okay, niech będzie. Mam nadzieję, że nie będę żałować - dodałam, śmiejąc się pod nosem. - Do zobaczenia, Kenny.

- Pa, maleńka - odparł chłopak i rozłączył się.

- Aż tak boisz się brata, że musiałaś go okłamać, że zgarnąłem cię po drodze? - blondyn wykrzywił usta w grymasie; z pewnością był urażony...

- To nie tak, że się go boję - zaprotestowałam szybko, nie chcąc, aby towarzysz obraził się na mnie wtedy gdy zaczęłam się z nim w miarę dogadywać. - Po prostu... Dobra... Po prostu słyszałam, że jesteś podrywaczem. Tyle, jasne? - uraziłam go tymi słowami, widziałam to po jego minie... - Przepraszam, Danny.

- Daj spokój. To nie twoja wina. Sam zapracowałem sobie na taką opinię - wzruszył ramionami po czym zatrzymał samochód.

Zdziwiłam się, że już jesteśmy na miejscu. Czas spędzony z blondynem minął mi bardzo szybko. W sumie to świetnie się bawiłam w jego towarzystwie. Tymczasem on już wysiadł z pojazdu i otworzył mi drzwi. Niby taki drobny gest, ale ja po prostu uwielbiam takie dżentelmeńskie zachowanie.

- Dzięki - wymamrotałam cicho po czym wysiadłam. Stanęłam naprzeciw sportowca i ku zarówno jego, jak i mojemu zdumieniu, wspięłam się na palce i delikatnie musnęłam ustami jego policzek. - Świetnie się bawiłam - dodałam, uśmiechając się szeroko po czym zniknęłam w domu, zostawiając odrobinę oszołomionego chłopaka na zewnątrz.

- Co to było? - niezbyt się zdziwiłam, kiedy już w korytarzu Ganges na mnie naskoczył.

- Cholera, Kenny, o co ci chodzi? - spytałam zirytowana tym nagłym wybuchem. Wiedziałam jednak, że pewnie zobaczył w oknie jak pocałowałam Daniela. Kurwa, czasem zachowywał się jak mój ojciec albo jakąś pieprzona przyzwoitka... - Podziękowałam mu za podwózkę, jasne?

- Dobra, dobra, mała. Spokojnie - odparł, idąc za mną do salonu. - Po prostu nie chcę, żebyś zdradziła Taylora - dodał, żartobliwie puszczając mi oczko. No tak, on nie wiedział, że rozstałam się z tym złamasem...

- My już nie jesteśmy razem... - wyszeptałam. - Zdradził mnie, więc go rzuciłam - wyjaśniłam, uprzedzając jego pytania. - Nie mam ochoty o tym gadać. Idę się przebrać - rzuciłam po czym nie mówiąc nic więcej zniknęłam na piętrze.

Kiedy tylko zamknęłam za sobą drzwi pokoju od razu rzuciłam się na łóżko. Trudno mi było powstrzymywać łzy, gdy tak smutne wspomnienia wracały ze zdwojoną mocą. Zdołałam uspokoić się dopiero po kilkunastu minutach i dopiero wtedy byłam zdolna ogarnąć sobie jakieś ciuchy na wieczór. Szybko znalazłam dość krótką, ale nie wyzywającą sukienkę w kolorze mięty i czarne buty na płaskiej podeszwie. Błyskawicznie się przebrałam po czym rozczesałam włosy i zaplotłam je w luźnego warkocza. Oczy podkreśliłam tuszem, a usta błyszczykiem malinowym i byłam gotowa.

- Natalie, rusz się! - w momencie gdy opuszczałam pokój z dołu dobiegł mnie krzyk Gangnesa.

Wzdychając ciężko zbiegłam po schodach i dosłownie wpadłam na brata. Na szczęście wylądowałam w jego ramionach, więc nie upadłam. Przez chwilę patrzyliśmy sobie w oczy po czym oboje wybuchnęliśmy głośnym śmiechem.

- Dobra, cicho. Idziemy - zarządził wreszcie szatyn i pociągnął mnie w stronę drzwi.

***

Od dobrej godziny siedziałam w klubie razem z Celiną i popijałam jakiegoś drinka, na szczęście słabego. Nie lubiłam zbytnio się upijać. Oczywiście skoczkowie od dawna już przebywali na parkiecie, ale nie byli bardzo wstawieni, co stanowiło jako takie pocieszenie.

Właśnie rozmawiałam z Robertsen o wyjeździe do Szwajcarii (tak, na szczęście ona też jedzie) kiedy kątem oka dostrzegłam jak zbliża się do nas Tande. Przyjaciółka również to zauważyła, spojrzała na mnie, puściła mi oczko po czym po prostu wstała od stolika i zniknęła w tłumie ludzi.

- Cześć, maleńka - odezwał się blondyn gdy tylko usiadł obok mnie. - Co tak sama tu siedzisz? - spytał, obejmując mnie ramieniem.

Nie zdążyłam nawet się odezwać, jakoś zaprotestować, bo on już ciągnął mnie w stronę parkietu. Jak na złość skoczna piosenka zmieniła się w wolną balladę Eda Sheerana i zmuszona byłam objąć sportowca.

- Nie rób takiej kwaśnej miny, bo wiem, że ci się podoba - wyszeptał mi wprost do ucha Norweg po czym mocniej przyciągnął mnie do siebie.

Chcąc nie chcąc zarzuciłam mu ręce na szyję i wtuliłam twarz w jego klatkę piersiową. Nawet nie wiem ile tak trwałam w jego objęciach; mogła to być tylko jedna piosenka, a mogło ich być kilka. W pewnym momencie poczułam jak ktoś odciąga mnie od blondyna i krzyczy: "Odbijany!". Od razu rozpoznałam ten głos.

- Cześć, Andi - wymamrotałam i uśmiechnęłam się do wysokiego bruneta.

- Ładnie razem wyglądacie - odparł na to mój przyjaciel, przekrzykując muzykę. - No wiesz, ty i Daniel - wyjaśnił, gdy się nie odezwałam.

- To ty wiesz? - spytałam oszołomiona. - Ale ja... My nie jesteśmy parą... - dodałam, stając na palcach i krzycząc do jego ucha.

- Takie rzeczy się widzi, Nati - odparł po czym pociągnął mnie za sobą na dwór. Momentalnie zadrżałam z zimna, a Bardal nakrył moje ramiona swoją marynarką. - Dlaczego nie jesteście razem? Przecież byliście już na randce i z tego co wiem to świetnie się bawiłaś - powiedział z całkiem poważną miną.

- Skąd ty... No tak, Celina... - wpadło mi po chwili do głowy. - Słyszałam, że Danny to podrywacz, a ja boję się zranienia, okay?

- Może i się boisz, ale nie zaprzeczysz, że między wami jest coś szczególnego.

Po tych słowach miałam wrażenie, że Norweg zajrzał w głąb mojej duszy. Kurwa, dlaczego wszyscy mają rację i chcą mi doradzać?! Akurat teraz.

- Andi, daj spokój. To moja sprawa - odpowiedziałam trochę ostrzej niż zamierzałam po czym wróciłam do klubu gdzie natknęłam się na Celinę.

- Gdzie ty się podziewałaś? - naskoczyła na mnie od razu.

- Celina, ja nie wytrzymam... Wszyscy chcą mi doradzać, wpieprzają się w moje życie... - poskarżyłam się przyjaciółce i oparłam się o ścianę.

- Po prostu ich nie słuchaj - odparła ona niezwykle lekkim tonem. - Nieważne co czują inni, ważne co siedzi w tobie - dodała, a następnie pociągnęła mnie na parkiet. - Chodź, bo to ostatnia szansa na imprezę przed letnim sezonem.

Brak weny na notkę... xD Rozdział raczej taki jakiś nijaki...Mogę tylko zdradzić, że już wkrótce prawdopodobnie pojawi się nowy bohater, który trochę namiesza... ;* Przeczytałaś? Gwiazdka i komentarz, poproszę. :) <3

P. S. Dla mojej wariatki ;*

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top