Rozdział szósty

- Harry...ale ja się na prawdę bardzo boję. Co jak on ci coś zrobi.?- Powiedziałam zalana łzami

- Kochanie...ja też się o ciebie boję. A może idź z tym na policje.?

- Hahaha.! Nie, nie mogę.! Przecież widziałeś co pisał.!

- Ale mi powiedziałaś...

- Bo jesteś moim chłopakiem. 

W tym momencie usłyszałam dźwięk telefonu. Tak, to kolejny SMS od ,, Pomocnika'' .  Dlaczego ktoś mi to robi.? ,, Hah...Jakież to romantyczne. Po prostu...jesteście tacy słodcy jak cukier ale szkoda, że wasz związek dobiega powoli końca ~ Pomocnik''. O co mu chodziło.? Przecież dobrze nam się układa...a przynajmniej tak mi się wydaje.

- Kochanie...kochanie.! - Podniósł głos Harry wyrywając mnie z zamyślenia.

- Yyy...tak.?

- Co jest.?

- Ym...nic, chyba muszę wracać do domu.

- To chodź odprowadzę cię- Powiedział Harry podjąc mi rękę.

Chwyciłam Harrego za rękę i wyszliśmy. Poszliśmy dłuższa drogą żeby pobyć dłużej razem. Przez pół drogi nie odezwaliśmy się do siebie. Szliśmy tak w milczeniu puki nie dostałam kolejnego SMS'a. 

- Kto znou do ciebie pisze.?- Spytał zaciekawiony Harry

- Nie wiem, pewno znowu ta sama osoba.

Wyjęłam telefon z  kieszeni i sprawdziłam SMS'a. ,, A wy co tak cicho.?  Czemu nie rozmawiacie.? Coś się stało.? Hahaha. Pozdrawiam ~ Pomocnik.''. Pokazałam telefon Harremu. Widziałam, że też się boi ale nie chce tego okazywać. Ale kto chce, żebyśmy się rozstali.? Wiem, że nie każdy nas akceptuje ale przecież nie muszą nas za to śledzić i straszyć. Przecież my nic nikomu nie robimy.

Nawet się nie zorientowałam, a byliśmy już pod moim domem. Harry chwycił mnie za druga  rękę i pocałował mnie na pożegnanie. 

Otworzyłam drzwi od domu po czym poszłam do swojego pokoju i usiadłam na parapecie. Patrzyłam na oddalającego się w ciemność Harrego. Harry obrócił się i spojrzał w moje okno. Zeszłam z parapetu i podeszłam do biurka po butelkę wody. Gdy znowu spojrzałam w okno Harrego już nie było widać. Wzięłam łyk wody i otworzyłam okno wychylając się. Zobaczyłam, że ktoś w oddali się na mnie patrzy. W tym momencie dostałam SMS'a ,, Hahaha. Nie wychylaj się tak bo jeszcze wypadniesz i Harremu będzie przykro. Hahaha. pozdrawiam ~ Pomocnik'' . Jezu...może to jest on, może to jest ten ,,Pomocnik''.? 

Zeszłam z parapetu. Ubrałam bluzę i trampki i wybiegłam z domu. Miałam szczęście, że mój ojciec znowu gdzieś wyjechał więc praktycznie byłam sama w domu. Zamknęłam drzwi i wybiegłam na dwór. Nałożyłam kaptur na głowę i zaczęłam iść najspokojniej jak mogłam. Osoba do, której chciałam podejść nagle zaczęła uciekać. Zaczęłam biec za tą osobą. Ale niestety w pewnym momencie ten ktoś zniknęła mi z pola widzenia. Po minucie znowu dostałam SMS'a. ,, Hahaha. Goniłaś kogoś i myślałaś, że to ja.? Hm...może i miałaś rację ale ja i tak cały czas Cię widzę ;) . Pozdrawiam ~ Pomocnik'' . Ja już nie wyrabiam, nie daję z tym rady. 

Po nieudanym pościgu zawiedziona dałam się w kierunku domu. Otworzyłam drzwi i poszłam do pokoju. Zdjęłam buty i rzuciłam jednym z nich o szafę. Położyłam się na łóżko i zasnęłam. 

Obudziłam się o 11. Poszłam wziąć prysznic i się ubrać. Zjadłam na śniadanie płatki i nalałam sobie wody do szklanki. Nie mogę uwierzyć w to, że mogłam go złapać, a nie wyszło mi to. Był na wyciągnięcie ręki...było chodzić na ten głupi WF.!  Wyjęłam telefon z kieszeni i zadzwoniłam do Harrego.

- Hej Harry...możemy spotkać.?- Spytałam

- No hej...wiesz co...teraz zbytnio nie mogę. Może jutro.? Albo dzisiaj wieczorem.?- Powiedział dziwnym tonem Harry.

- A co tam u ciebie.? Co robisz.?

- Co.? Ja.? Wiesz...jestem teraz u mojego ojca i nie zbyt mogę gadać. Przepraszam. Wynagrodzę Ci to. Pa kochanie.

- Tak...pa...

Nie ukrywam, że trochę mnie to zdziwiło, bo przecież mi wczoraj ni nie mówił, że jedzie do ojca. On coś przede mną ukrywa czy co.? No nic...poszłam na spacer mając nadzieję, że spotkam gdzieś Majkę albo chociaż Adama.

Po dłuższym spacerze w parku spotkałam Majkę. Majka szła chodnikiem cała radosna. Zazdrościłam jej trochę. Usiadłam na ławce, włożyłam słuchawki w uszy, nałożyłam na głowę kaptur i zaczęłam szukać okularów przeciwsłonecznych. Nagle ktoś usiadł koło mnie. Spojrzałam na tą osobę kontem oka. Miałam nadzieję, że to Majka, ale...to nie była ona. Majka miała brązowe oczy, a ten ktoś...nie...pomyślałam, że może ma soczewki. Spod kaptura owej osoby wystała brązowa grzywka taka jak Majki. Owa osoba popatrzyła na mnie, wstała i nagle poszła znikając mi z oczu. W tym momencie dostałam SMS'a. ,, Hah...wiesz obok kogo siedziałaś.? Tak, to byłem/łam ja. Jestem w kilku miejscach na raz.  Nawet nie wiesz kiedy na Ciebie patrzę. Mam dla Ciebie dobrą radę. Idź do domu chłopaków z One Direction i zobacz co się tam dzieje. Zobaczysz coś ciekawego. Pozdrawiam ~ Pomocnik''. Zdziwiłam się trochę. Ale uznałam, że co mi szkodzi. W końcu i tak nie mam co robić, a tak to może z, którymś z nim pogadam.

Wstałam z ławki i udałam się w kierunku wyjścia z parku. Gdy wychodziłam z parku w oddali widziałam Patrish. Oczywiście musiała się zacząć. 

- Hahaha.! Patrzcie kto idzie.!- Dał się słyszeć jej głos Patrish.

- Spadaj.! - Odpowiedziałam stając kilka kroków przed nią.

- Hahaha. Gdzie tak idziesz.? Do siostrzyczki.? Hahaha.

- Nie.! Idę do...

W tym momencie przerwał mi SMS. ,, Nie zatrzymuj się.! Musisz iść do domu chłopaków. Przecież wiesz, że to już niedaleko. Olej tą Patrish i idź.! Idź rozumiesz.? Nie zatrzymuj się już przy nikim tylko idź.! Pozdrawiam ~ Pomocnik''

- Idziesz do...?- Powiedziała Patrish

- Do kolegów.! Sorry, śpieszę się. Nara.! - Powiedziałam idąc nieco szybciej niż wcześniej.

Po jakiś 10 minutach byłam pod domem chłopaków. Stałam pod drzwiami. Trochę się denerwowałam. Nie wiedziałam co robić. Po chwili znowu, SMS. ,, No na co czekasz.?! dzwoń.! Pozdrawiam ~ Pomocnik''. Ten pomocnik dodał mi trochę odwagi. Ale nadal nie wiedziałam, czy zadzwonić. Nagle z domu chłopaków zaczęłam słyszeć jakiś damski głos. W tedy nie wytrzymałam. Nadusiłam dzwonek do drzwi. Zaczęłam walić w drzwi pięściami. Harry chyba na kogoś krzyczał. Zaczęłam nerwowo tupać nogą. W końcu Harry otworzył.

- O.! Hej skarbie...co ty tutaj robisz.?- Spytał nerwowo

- Jak widzisz jestem.! A co ty tutaj robisz.? Miałeś być u...- W tym momencie zamarłam. 

Do moich oczu napłynęły łzy. Żałowałam z jednej strony, że tutaj przyszłam, ale z drugiej strony przynajmniej teraz wiem, jaki jest Harry. Ten ,,Pomocnik'' od samego początku mówił prawdę.

- Coś się stało kochanie.?- Spytał Harry z potem na twarzy.

- Kochanie.?! Kochanie.?! Jak śmiesz tak do mnie mówić.?! Okłamałeś mnie, a w ogóle co to za lafirynda za tobą stoi.?!

- Ymmm...w  jakim sensie cię okłamałem.?

- Miałeś być u swojego ojac...i wyjdź mi z za tych drzwi.!

Harry wysunął się lekko zza drzwi. Miał rozerwaną koszulę, a praktycznie miał jej resztki.  Z za niego wyszła ładna, szczupła blondynka. Miała na sobie krótką czerwoną sukienkę.

- Harry, co to ma być do cholery.?! Czemu ty mnie zdradzasz.?!

- Kochanie ale...to nie jest tak jak myślisz.! Ona...

- Zamknij się.! Z nami definitywnie koniec.! Życzę wam szczęścia.!

- O...dzięki - Powiedziała blondynka opierając się na barku Harrego.

Obróciłam się i zaczęłam biec. Co jakiś czas się obracałam. Widziałam jeszcze jak Harry odpychał do siebie tą blondynkę i rusza w pogoń za mną. Biegłam jak najszybciej mogłam. Na szczęście nie daleko mojego domu była restauracja. Wbiegłam do niej. Mój pierwszy cel w restauracji to była damska toaleta. Była to moja ulubiona restauracja. W weekendy pracowałam tam, a szef był dla mnie praktycznie jak ojciec i jak przyjaciel za razem.

Gdy byłam już nie daleko toalety nagle skręciłam do kuchni gdzie pracował mój szef. Wparowałam do kuchni jak tornado. Nie obchodziło mnie to, że mogłam tam kogoś staranować, zepsuć coś, zrzucić lub potrącić kelnera i zepsuć potrawę.

- O.! Witaj Kate- Powiedział szef uśmiechając się.

- No tak, cześć, cześć.- Powiedziałam zdyszana.- Gdzie mogę się schować.?- Spytałam.

- Ym...no...na przykład pod tym stołem- Podpowiedział mi szef pokazując mi stół obok drzwi.

- Ok, dzięki.- Odpowiedziałam przelotem przytulając szefa.

W momencie gdy chowałam się pod stół do kuchni wparował Harry.

- Dzień dobry.! Czy jest tu Kate.? Kate Morgan- Wydyszał Harry

- Dzień dobry...a kim pan jest.?- Szef popatrzył na mnie.

Pokazałam mu w miarę o co chodzi, a gdy nie zrozumiał, wysłałam mu SMS'a. W tedy chyba zrozumiał o co mi chodzi.

- Przepraszam ale to jest pomieszczenie tylko dla pracowników, proszę stąd wyjść.- Powiedział mój szef

- Dobra.! Ale i tak wiem, że ona tutaj jest.! Ja jej nie odpuszczę.!- Ryknął Harry po czym wyszedł z kuchni.

Gdy wszyscy goście już wyszli, szef zamknął lokal i wodę na herbatę. Usiedlismy przy jednym z blatów i zaczęliśmy rozmawiać. Wyjaśniłam wszystko szefowi, a on mnie zrozumiał. Mój szef jest dla mnie jak ojciec, którego praktycznie nie mam. Gdyby nie to, że mówimy do siebie po imieniu i, że nie jest ode mnie dużo starszy serio byłby dla mnie jak ojciec.

- Em...Jack...- Powiedziałam, do szefa

- Tak.?- Spytał Jack upijając łyk herbaty

- Mogłabym tu dzisiaj spać.?- Spytałam niepewnie.

- Co.?!- Powiedział Jack wypluwając herbatę.

- No...czy mogłabym tu spać...

- Tak...oczywiście...a czemu.?

- Bo...ja się boję, że spotkam Harrego...

- Rozumiem...a może...będziesz spać u mnie.?

- A mogę.?

- Oczywiście...

- Serio.?

- Tak, pewnie. Gdybyś została tutaj ktoś mógłby się włamać i zrobić ci coś, tym bardziej, że są tu ostre narzędzia.

Po naszej rozmowie umyłam szklanki po herbacie i wyszliśmy. Jack zamknął drzwi od restauracji, wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do domu Jack'a.

_______________

YES.! Jak ja lubię mieć wenę xD

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top

Tags: