Rozdział drugi

Stałam tam i patrzyłam się w te jego cudne oczy. Cały czas nie wiedziałam co robić.Nagle zauważyłam, że idzie jakiś koleś. Harry patrzył się na mnie i nic nie mówił. Nawet nie mrugał za często. W pewnym momencie zauważyłam, że to nie kto inny jak Adam. Adam mi się w miarę podoba więc nie chciałabym żeby pomyślał sobie, że jestem z kimś w związku.

- Joł Kate- Powiedział do mnie Adam.

- He,He,Hej- Wykrztusiłam w końcu zakładając Harremu kaptur na głowę.

- Co to za jeden.?- Spytał Adam spoglądając z ukosa na Hazze.

- Ja jestem Ha...- Zaczął Harry

- To jest mój...ku...kolega...- Przerwałam Harremu

- Kolega.?- Spytał Adam

- Przyjaciel...- Powiedziałam

- A idziesz do szkoły.?- Wypytywał Adam

- Yyy...wiesz co.? Dzisiaj raczej nie.

- Ok to pa 

- To pa...- Powiedziałam zarumieniona.

Adam poszedł, a Harry chwycił mnie za nadgarstek i przytulił. Wyrwałam się z uścisku i odepchnęłam go. Harry zrobił smutną minę i odchodził ode mnie powoli.

- Harry.!- Krzyknęłam za nim.

- Co.?!- Powiedział ze łzami w oczach.

- Przepraszam ale...

- Ale co.?!

- Ale jak miałam zareagować.?! Nie dzwoniłeś, nie pisałeś i nie dawałeś żadnego znaku życia.! Wiesz jak ja się o ciebie bałam.?! Co dziennie czekałam na choć jednego SMS'a albo aż zadzwonisz, aż dasz jakąś oznakę życia.! A ty.?! A ty nic. Dupa nawet nie odpisałeś co u ciebie jak się pytałam.!

Rozpłakałam się.

- Przepraszam ale nie mogłem odpisać...

Zaczął znowu padać deszcz. Harry podszedł do mnie bardzo powoli. Ja nie czekając na nic przytuliłam go.

- Tęskniłem za tobą cholernie.- Powiedział płacząc

- Ja za tobą też.- Powiedziałam również płacząc.

Zastanawiałam się gdzie moglibyśmy iść żeby nie moknąc już dłużej. Ja osobiście kocham deszcze i Harry też go kocha ale zrobiło się cholernie zimno. Harry chwycił mnie za rękę. Ja narzuciłam mu na głowę kaptur. Harold trzymał mnie za rękę i prowadził do jakiegoś baru. Na szczęście nikt nie zauważył, że to on w grodzę do baru. Hazza zaprowadził mnie do stolika. Kupiliśmy herbatę i siedzieliśmy tam chyba z 3 godziny. 

- A tak na marginesie to czemu mi nie odpisywałeś.?- Spytałam zaciekawiona.

- Wiesz...bardzo chciałem do ciebie odpisać ale wiesz...

- Co wiem.?

- Miałem te castingi, a potem jeszcze koncerty, trasy i tak dalej. Ale cały czas o tobie myślałem.

- Jasne...

- Na prawdę.! Patrz co nadal mam.- Mówiąc to zdjął bransoletkę, na której była połowa serca.

Była to bransoletka ode mnie, którą dostał na wakacjach 2 lata temu.

- Harold...ja,ja,ja nie wiem co powiedzieć. Myślałam, że ją zgubiłeś albo  wyrzuciłeś.

- No coś ty.! Nigdy bym tego nie zrobił.!

Zdjęłam swój naszyjnik i połączyłam z połówką serca Hazzy.

Nadeszła już godzina końca lekcji. Wyszliśmy z baru i kierowaliśmy się w stronę mojego domu. Ale niestety po drodze musiałam spotkać Patrish. Myślałam, że miniemy ją, a ona się nie zorientuje, że to ja ale niestety się pomyliłam.

- Ej, a ty co.?!- Usłyszałam piskliwy głos Patrish

- Ja nico a co.?- Powiedziałam z podłym uśmiechem.

- Do szkoły nie poszłaś, a po mieście z jakimś gościem się prowadzasz.?! 

- A co zazdrosna jesteś.?- Spytał Harry zmieniając ton głosu.

- Yyy...nie.! A jak coś to jestem Patrish, a ty.?- Patrish zaczęła podrywać Hazze.

- Nie ważne. Kate chodź idziemy- Harry chwycił mnie za rękę i poszliśmy do mojego domu.

Gdy staliśmy już pod drzwiami modliłam się o to żeby nie było ojca w domu. Otworzyłam drzwi i weszłam z Harrym na korytarz. Nagle z pokoju mojej siostry dał się słyszeć jakiś męski głos. Trochę się przestraszyłam ale zapukałam do jej drzwi.

- Joł.!- Krzyknęła Majka wyskakując z pokoju.

- Hej- Powiedziałam. 

- A co to za chłopaka.?- Spytała Maja

- A to.? To jest mój...kolega...

- Mhm...jasne.

- A co to za męski głos w twoim pokoju.?

- Co.?! Jaki męski głos.?!- Spytała z lękiem w głosie Maja zastawiając drzwi do swojego pokoju.

Harry popchną drzwi od pokoju Majki.

- Zayn.?!- Krzyknął Harry

- Harold.?!- Krzyknął Zayn

- Co ty tutaj robisz.?!- Zawołali chórem

- Ok mamy chyba sobie wszyscy trochę do pogadania co.?- Powiedziała trochę zawstydzona Maja.

Gadaliśmy w czwórkę z 4 godziny. 

- A skąd wy się w ogóle znacie.?- Musiałam w końcu zadać to pytanie.

- Poznaliśmy się na mieście i tak jakoś wyszło...- Odpowiedział Zayn

- A ty i Harry skąd się znacie.?- Spytała Maja

- Poznaliśmy się 2 lata temu na wakacjach w Miami. Jak pojechałam z ojcem, a ty zostałaś w domu.- Wyjaśniłam.

- Ok to Zayn i ja już pójdziemy bo chłopacy nas zabiją to pa.- Powiedział Harry całując mnie w policzek.

- Pa- Powiedziałam.

- Ja was odprowadzę bo muszę iść do akademika. Pa młoda- Powiedziała Majka czochrając moje włosy.

Maja i Zayn już poszli. Harry został jeszcze na chwilę. Nie wiedziałam o co chodzi bo stał w przed pokoju i patrzył się na mnie.

- Mam coś na twarzy.?- Spytałam.

- Nie, a co.?- Zapytał Hazza

- Bo się tak na mnie patrzysz

- Słuchaj długo na ten temat myślałem i muszę ci powiedzieć, że chyba się w tobie zakochałem.

- Tak, tak jasne. Ja nie jestem jeszcze chyba gotowa na chłopaka, a tym bardziej sławnego chłopaka, który jest piosenkarzem i, który...

W tym momencie Harry podszedł do mnie, chwycił w pas,przyciągnął do siebie i pocałował. To był mój pierwszy i zdecydowanie najlepszy pocałunek.

- Przepraszam- Powiedział Harry.

Po czym wyszedł z mojego domu. Usiadłam na parapecie i patrzyłam jak odchodzi z pod mojego domu i patrzy ze łzami w oczach na moje okno. Uznałam, że najlepiej będzie jak teraz pójdę się umyć, ubrać w piżamę i iść spać. 

Położyłam się do łóżka wyciągnęłam telefon i napisałam do Majki o tym co się stało.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top

Tags: