3
-Roxane! - krzyknął Ashton, po chwili łapiąc ją za ramię. Dziewczyna westchnęła, żałując, że jej przyjaciółki nie ma obok.
-Czego chcesz?
-To samo, co codziennie - Uśmiechnął się szeroko.
-Więc spodziewaj się takiej samej odpowiedzi, jak codziennie - Wzruszyła niewinnie ramionami.
-Co mam zrobić, żebyś się zgodziła?
-Nic. Tak się po prostu nie stanie.
-W takim razie będę dalej codziennie do ciebie przychodzić - odparł dumnie.
Zapanowała chwilowa cisza. Rox przymknęła oczy, zastanawiając się, jak wybrnąć z sytuacji. Wreszcie uśmiechnęła się szeroko.
-Umówię się z tobą... Jeśli podasz mi 20 sensownych powodów, dlaczego niby byśmy do siebie pasowali.
-Mam to zrobić teraz?
-Nie. Codziennie maksymalnie jeden powód. Wchodzisz w to? - Założyła ręce na piersi.
-Wchodzę.
Brunetka skinęła głową i już miała się odwrócić, gdy do głowy wpadł jej jeszcze jeden szczegół.
-I masz do mnie nie podchodzić, ani nie rozmawiać ze mną w szkole.
-To jak mam ci dawać kolejne powody? - Zmarszczył brwi.
-To już twój problem, Irwin - Puściła do niego oczko i jakby nigdy nic, udała się w stronę domu.
***
Tudududu!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top