9
18.07.2018
Minęły trzy tygodnie od spotkania Jonah w kawiarni. Od tego czasu widziałam go kilka razy w pracy, jednak nie miałam wtedy czasu, a on się spieszył. Za to często z nim pisałam. Można powiedzieć że nasza znajomość zmierzała ku przyjaźni. Z tego co zauważyłam to on też myśli o mnie tylko w takim aspekcie.
Dziś miał mnie oprowadzić trochę po mieście.
Założyłam czarne rurki i granatową bluzkę. Włosy zostawiam rozpuszczone, a na nos wsunęłam okulary przeciwsłoneczne. Do kieszeni włożyłam telefon i pieniądze. Chwilę później usłyszałam dzwonek do drzwi.
-Hej.
Powiedziałam uśmiechnięta kiedy zobaczyłam Jonah.
-Hej. Idziemy?
Zapytał a ja pokiwałam ochoczo głową. Zamknęłam drzwi na klucz i ruszyłam z chłopakiem ku wyjściu z budynku.
-To gdzie najpierw?
Zapytałam a Jonah się uśmiechnął.
-Byłaś na Venice?
-Nie. Szczerze powiedziawszy, to nigdzie nie byłam.
-Jesteś tu od miesiąca, jak nie więcej i nic nie zwiedzałaś?
Zdziwił się.
-Nie.
-To kierunek Venice.
Brunet pociągnął mnie w jakąś stronę.
~~~
Całą drogę rozmawialiśmy na jakieś luźne tematy i się śmialiśmy. Jonah opowiadał mi trochę o Los Angeles i miejscach w których byliśmy.
-Opowiedz mi coś o sobie.
Powiedział w pewnym momencie, kiedy już wracaliśmy do mojego mieszkania, powoli pijąc napoje. Trochę mnie zamurowało. Przygryzłam od środka policzek i krótko na niego spojrzałam. Westchnęłam ciężko.
-A co chcesz wiedzieć?
Zapytałam.
-Jeśli chcesz to możesz historie życia.
-Nie jest usłana różami.
-Nikogo nie jest, ale jeśli nie chcesz to nie mów.
-Powiem Ci, ale dopiero u mnie w mieszkaniu, ok?
-No dobra.
Weszliśmy powoli do mojego mieszkania. Usiedliśmy w salonie na kanapie i chwile miedzi nami panowała cisza. Zbierałam w głowie słowa jak mam to powiedzieć. Mimo że nie znaliśmy się długo to czułam że mogę mu zaufać, ale postanowiłam zadać mu podstawowe pytanie.
-Mogę Ci zaufać?
-Jasne że tak.
Skinął od razu głową. Wzięłam głęboki wdech i zaczęłam.
-Jak sądzisz z jakiego kraju pochodzę?
Zapytałam a on przyjrzał mi się uważnie.
-Eeee....
-Z Polski.
-A to jest?
-W Europie. Wiesz gdzie są Niemcy?
-Tak....
-To kraj na zachód. Wracając. Urodziłam się tam a w wieku prawie 4 lat przeprowadziłam się do Holandii, do Amsterdamu. Jak miałam 5 lat moi rodzice zginęli.
Przerwałam żeby wziął głęboki oddech, przypominając sobie wszystko.
-Jechaliśmy we trójkę samochodem. Zachciało mi się pić więc moja mama poszła do sklepu. Zostałam z tatą w aucie. W pewnym momencie usłyszałam kilka głośnych huków. Tata wyskoczył z samochodu i wbiegł do sklepu zabraniając mi się ruszać. Padły kolejne strzały.
Wbiegłam do sklepu a w wejściu minęło mnie dwóch ludzi z kominiarkami na twarzach. Jakaś kobieta chwyciła mnie za ramię i wyprowadziła stamtąd. Przed tym zobaczyłam jeszcze na ziemi ogromną plamę krwi i kobiece ciało.
To była moja mama. Tata też nie przeżył. Trafiłam do domu dziecka i poznam Mię. Miała podobną sytuację.Jako iż jestem już pełnoletnia to mogłam stamtąd wyjść. Jakiś czas później przyjechałam tutaj. Z tego co wiem to policja nie złapała tych ludzi.
Jesteś trzecią osobą która usłyszała to z moich ust.
Zakończyłam a Jonah nic nie powiedział, tylko mnie przytulił. Wszystko znów do mnie wróciło. Nie umiałam powiedzieć tego bardziej sensownie. Moja głowa była oparta o jego klatkę piersiową. Odsunął się ode mnie i wytarł moje policzki. Nie zdałam sobie sprawy że zaczęłam płakać. Wytarłam policzki ręką a potem spojrzałam na chłopaka. Zauważyłam że w jego oczach błyszczą pojedyncze łzy, jednak za wszelką cenę starał się je utrzymać.
-Za chwilę wrócę.
Powiedziałam i szybko uciekłam do łazienki. Odkręciłam wodę i wzięłam kilka głębokich wdechów. Spojrzałam na siebie w lustrze i przemyłam twarz wodą po czym wróciłam do salonu.
-Skąd to masz?
Zapytał Jonah, kiedy tylko weszłam do pomieszczenia. Spojrzałam na przedmiot który trzymał w ręce. Zatrzymałam się w pół kroku kiedy zobaczyłam co to. Brunet obracał między palcami nieśmiertelnik, który znalazłam dzień po imprezie.
-Gdzie to znalazłeś?
Zapytałam podchodząc do niego.
-Na dolnej półce stolika. Skąd to masz?
Ponowił swoje pytanie patrząc na mnie przenikliwie. Chyba wyczuł że nie był to zwykły nieśmiertelnik kupiony w sklepie.
Usiadłam na kanapie i oparłam łokcie na kolanach a potem zasłoniłam dłońmi twarz.
Jonah usiadł koło mnie, bawiąc się blaszką.
-Jeszcze w Amsterdamie, razem z Mią poszłam na imprezę do jakiegoś klubu. Wypiłyśmy bardzo dużo, za dużo. Poznałam tam jakiegoś chłopaka. Przyszedł z kumplami. Przetańczyliśmy kilka piosenek i poszłam z nim... Po kilku godzinach "znajomości" poszłam z nim do łóżka. Nawet nie poznałam jego imienia. Zachowałam się jak dziwka. Nie pamiętam jak, ale rano obudziłam się w swoim pokoju. Przy łóżku leżał ten nieśmiertelnik. Na jednej stronie C.B a na drugiej WDW. Z Mią stwierdziłyśmy, że C.B to inicjały, ale nie miałyśmy pojęcia co może znaczyć to drugie.
Przez całą "historię" bawiłam się palcami i nie patrzyłam na chłopaka. W momencie kiedy skończyłam podniosłam na niego wzrok a jego twarz wyrażała emocja których nie do końca umiałam odczytać.
-Wiem że to dziwne pytanie, ale jak wyglądał ten chłopak?
Zapytał tylko a ja westchnęłam.
-Farbowany blondyn. Błękitne oczy. Chudy. Na ręce miał tatuaż. Dwie linie.
Odpowiedziałam na jego pytanie.
Przerwałam żeby zastanowić się co jeszcze mogę o nim powiedzieć, ale nic nie wymyśliłam.
-Nic więcej nie pamiętam.
-Kiedy to było?
Zadał kolejne pytanie.
-Trochę ponad miesiąc temu.
-To on?
Zapytał Jonah i wystawił w moją stronę telefon. Spojrzałam na wyświetlacz i zobaczyłam zdjęcie tego chłopak.
-Tak. To on. Znasz go?
Zapytałam mrużąc oczy
-Teraz rozumiem.
Powiedział ignorując moje pytanie.
-Odpowiesz?
-To mój przyjaciel Corbyn. Półtora miesiąca temu byliśmy w Amsterdamie i poszliśmy do jednego z klubów. Opowiadał mi że jego nieśmiertelnik zniknął po tym wyjściu. Teraz widzę go u ciebie.
Nie wiedziałam co powiedzieć. Byłam w szoku.
-Co oznacza WDW?
Zapytałam po chwili ciszy.
-Myślałem że nie będziesz pytać. Puszczę Ci coś.
Powiedział i włączył mi jakąś piosenkę.
-Fajne, ale po co mi to puściłeś.
-WDW to skrót od nazwy zespołu WHY DON'T WE.
-Co wspólnego z tym chłopakiem ma ten zespół?
-To, że ja i Corbyn jesteśmy w tym zespole.
-Że co?
Otworzyłam szerzej oczy.
-Żartujesz.
-Mówię prawdę.
Spojrzał na mnie całkowicie poważnie, a mnie znów zaczął boleć brzuch.
-Ok. Minie trochę czasu zanim to do mnie dotrze.
-Rozumiem.
Jonah po chwili ciszy chciał jeszcze o coś zapytać, ale zrezygnował widząc moją minę. Przyłożyłam rękę do brzucha i pomasowałam go.
-Wszystko okej?
Zmarszczył brwi.
-Tak. Brzuch zaczął mnie trochę boleć.
-To weź jakąś tabletkę.
-Nie. Przejdzie mi.
-A jak nie?
-To wezmę tylko jak naprawdę będzie mnie bolał.
-Czemu?
Tym pytaniem zbił mnie z tropu, ale mogłam się spodziewać że je zada.
-Mogę ci zaufać?
Zapytałam po raz drugi tego dnia.
//////////////////////
Poznaliście trochę Aleks........ale
Zastanawiam się nad usunięciem tego .....dacie znać czy chcecie to dalej...bo nie wiem czy jest sens dalszego pisania
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top