6

23.06.2018

Obudziłam się cała zlana potem. Oddychałam głęboko i urwanie. Wytarłam mokre policzki i zasłoniłam twarz dłońmi. 

-Nie może tak się stać. To nie może być ciąża. 

Wyszeptałam do siebie. Rozejrzałam się po pokoju i zobaczyłam że za oknem zaczyna robić się jasno. Wstałam z łóżka i zgarniając przy okazji jakieś ubrania poszłam do łazienki. Weszłam pod prysznic i odkręciłam ciepły strumień wody. Stałam chwilę bez ruchu, po czym wzięłam różany żel pod prysznic i umyłam się nim dokładnie. 
Wytarłam ciało ręcznikiem i ubrałam komplet czarnej bielizny, krótkie spodenki oraz czarną koszulkę na grubych ramiączkach. 

Zeszłam do kuchni i zrobiłam sobie szybkie śniadanie. Denerwowałam się, więc nie miałam zbyt wielkiego apetytu na jedzenie. 
Usiadłam z miską płatków przed tv w salonie i włączyłam pierwsze lepsze reality show. 

Na początku nie skupiałam się na ekranie, tylko zastanawiałam się co powie mi lekarka. Miałam nadzieję, że testy się pomyliły, a ja nie jestem w ciąży. 
Stwierdziłam jednak że moje rozmyślania nie wpłynął w żadnym stopniu na wyniki, więc odsunęłam od tego swoją uwagę. 

Cały dzień minął mi przed tv, oglądając głupie reality. Kiedy jednak nadszedł czas w którym powinnam się zbierać, miałam wielką ochotę zostać w salonie jeszcze długo. Chciałam to odwlec, chodź wiedziałam, że to wcale nie pomoże.

Czekałam w poczekalni na swoją kolej nerwowo wykręcając palce i przygryzając wargę. Powiedzieć że się denerwowałam to jak nic nie powiedzieć. Miałam wrażenie że wszystkie moje organy zaraz eksplodują. 
Usłyszałam swoje imię i nazwisko, więc wstałam z niewygodnego krzesełka i niepewnym krokiem ruszyłam do gabinetu. 

-Dzień dobry.

Stanęłam na przeciwko lekarki. Wyglądała na około 30 lat. Miała krótkie, czarne włosy i miała ubrany na sobie biały fartuch lekarski. 

-Dzień dobry, proszę usiąść.

Powiedziała patrząc w papiery i wskazując na krzesło naprzeciwko biurka. Usiadłam na wskazanym miejscu, a kobieta dopiero wtedy na mnie spojrzała. 

-Słucham, co się stało.

Zaplotła razem palce i położyła je na stole. 

-Chciałam potwierdzić, albo i nie, to że jestem w ciąży.

-Dobrze, połóż się.

Powiedziała i wstała ze swojego miejsca. Powtórzyłam jej czynność podchodząc do leżanki. Położyłam się podwijając bluzkę w górę, tak żeby można było wykonać badanie.  Kobieta wylała mi na brzuch jakiś żel i włączyła maszynkę i zaczęła jeździć tym czymś. Nie patrzyła na mnie, tylko na monitor. Ja zerkałam to raz na nią, raz na ekran. Chciałam się dowiedzieć co tam widzi,bo ja widziałam niewiele. 

-Spójrz. 

Wskazała ręką niewielki punkcik na ekranie. 

-Widzisz?

Pokiwałam twierdząco głową. Chyba już wiedziałam co to.

-To malutkie serduszko twojego dziecka.  Możesz wytrzeć brzuch.

-To znaczy że jestem w ciąży?

Zapytałam z nadzieją że kobieta jednak zaprzeczy i wytarłam brzuch. 

-Tak, jesteś. To drugi tydzień.

Powiedziała a z mojej twarzy zniknęły wszystkie kolory.  Przeniosłam się z powrotem na krzesło i opadłam na nie bezwładnie. 

-Jak to?

-No tak. Jesteś w ciąży.

-Ale ja nie chcę, nie dam rady.

Powiedziałam ze łzami w oczach i spuściłam głowę.
Nie chciałam się rozklejać  przy kimś, ale nie byłam gotowa na zostanie matką. To się stało tak nagle, nie chciałam dziecka w tak młodym wieku. 
Wytarłam jedną łzę która wypłynęła z mojego oka i po chwili zobaczyłam kobietę kucającą przede mną.

-Popatrz na mnie.

Poprosiła pocierając pocieszająco moje udo, a ja spojrzałam na nią. 

-Dasz sobie radę.

Powiedziała spokojnym, ale pewnym głosem. 

-Nie dam.

-Dasz. Rodzina na pewno ci pomoże.

-Nie mam rodziny, ojca dziecka nie znam, a moja jedyna przyjaciółka mieszka na innym kontynencie, prawie dziesięć tysięcy kilometrów stąd.

Wybuchnęłam płaczem. Nawet tego nie kontrolowałam. 

-Najpierw powinnaś się uspokoić.

- Jak?

Wyrzuciłam bezradnie ręce w górę. 

- Ja też zaszłam w ciąże kiedy miałam 18 lat. Nie chciałam tego dziecka, ale wiedziałam że nie byłabym w stanie go oddać, a ni usunąć. Cała moja rodzina, przyjaciele, wszyscy się ode mnie odwrócili i przez zostałam sama. Ojciec dziecka uciekł. Nie chciał brać za niego odpowiedzialności, chodź sam się wcześniej zarzekał, że nigdy tego nie zrobi.  Musiałam sama wychować to dziecko. Przez pierwsze trzy lata ledwo wiązałam koniec z końcem. Było ciężko, ale poznałam jednego faceta, który okazał się tym jedynym. Na początku wcale nie zanosiło się na wielką miłość, jednak z czasem... Teraz moje dziecko ma dziesięć lat i dwoje rodzeństwa. Ani razu nie odczuło że nie jest kochane tak bardzo jak pozostała dwójka. Mój mąż i ja staramy się żeby nic im nie brakowało. Mimo ciężkiego początku udało mi się znaleźć dom i rodzinę. Tobie też się uda. 

-Boję się .

-Nie masz czego. Przez tą chwilę zdążyłam się przekonać że jesteś naprawdę mądrą dziewczyną. Dasz temu dziecku dom jaki by sobie wymarzyło.

-Nie wiem...

Pokręciłam przecząco głową. 

-Jeśli uwierzysz że w przyszłości może być wszystko, to tak będzie, bo będziesz się o to starała.

-Dziękuję.

Uśmiechnęłam się lekko.

-Nie ma za co.

Powiedziała z uśmiechem i wróciła na swoje miejsce.

-Chcesz zdjęcia USG?

Zapytała a ja kiwnęłam głową. Kobieta wstała i podeszła do urządzenia obok leżanki. Wcisnęła jakiś przycisk, a po chwili trzymała już w rękach zdjęcia USG. Podała mi je a ja podziękowałam skinieniem głowy. 

-Jeśli miałabyś jakieś pytania, lub wątpliwości, to wiesz gdzie się zgłosić?

-Tak, wiem.

-Dobrze, na dzisiaj to wszystko.  Zapisz się na wizytę za jakiś miesiąc.

Zapisała coś w papierach

-Dobrze, dziękuje. Do widzenia. 

Powiedziałam i wyszłam z gabinetu. Umówiłam w rejestracji datę kolejnej wizyty i wyszłam z budynku. 

Weszłam do domu i odłożyłam wszystkie papiery na stolik w salonie. Rzuciłam torbę na kanapę i ruszyłam do łazienki. 
Podwinęłam bluzkę do góry i ustawiłam się bokiem do dużego lustra. Nie mogłam uwierzyć że rozwija się we mnie nowe życie.
Niewinne życie.
To nie była jego wina że ja i ten chłopak nie pomyśleliśmy. A alkohol wcale nie był dobrym usprawiedliwieniem na naszą głupotę. To wyłącznie moja wina i tego blondyna, ale to nie on teraz zostanie sam z małym dzieckiem, tylko ja.

Położyłam rękę na płaskim jeszcze brzuchu  i zatoczyłam na nim kółka po czym westchnęłam. 

-Mimo że nie jestem szczęśliwa że się pojawiłeś, to nie pozwolę cię skrzywdzić. Może wkrótce zmienię zdanie i będę czekała na poród? 

Przechyliłam głowę w bok i opuściłam koszulkę. Wróciłam do salonu i położyłam się na kanapie. 
Zaczęłam myśleć o wszystkim. O moich rodzicach, o Mii, o dziecku, o tym chłopaku, o tym co będzie.
Nie byłam pewna jak dam sobie radę z małym dzieckiem, ale wiedziałam że muszę zrobić wszystko, żeby było mu dobrze. 


////////////////////////////
💕

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top