45

4/10

Pov Corbyn

Wtuliłem twarz głębiej w poduszki słysząc dzwonek telefonu.
Dźwięk jednak nie ustawał. Westchnąłem i wyszukałem na ślepo telefon po czym odebrałem nie patrząc nawet kto zadzwonił

-co?

Mruknąłem zaspany

-ty śpisz?

Zapytał głos po drugiej stronie. Odsunąłem telefon i sprawdziłem z kim zacząłem rozmawiac oraz godzinę

-a wyobraź sobie Jonah, że tak. To że u was jest po północy, nie znaczy że tu też. Tutaj jest 9:13 am.

-wiem. Istnieje taka możliwość żeby sprawdzić która godzina jest w Polsce. Nazywa się internet

-bardzo śmieszne

Mruknąłem wstając z łóżka

-czemu jeszcze śpisz?

-do późna chodziliśmy po Warszawie.

-a jak rozmowa?

-wszystko sobie wyjaśniliśmy

-czyli Coreks istnieje?

Usłyszałem Daniela

-jestem na głośniku prawda?

-tak

W tle był jeszcze Jack i Zach

-nie Coreks tylko Albyn

Poprawił najstarszy

-nie ma żadnego Coreksa ani Albyna

-jak to nie ma?!

Krzyknęli całą czwórką

-no nie ma, po prostu

Wzruszyłem ramionami, choć oni i tak tego nie widzieli

-ale Aleks się nie zgodziła?

-nie zapytałem

-Corbyn....

Zaczął Jonah zirytowanym głosem

-powiem ci coś co mówiłem Ci już wiele razy, ale powtórzę kolejny.
Jesteś debilem

Po drugiej stronie rozległa się salwa śmiechu

-król miłości powie ci co zrobić

Odezwał się Zach a ja parsknąłem śmiechem

-dajesz mistrzu

-słuchaj uważnie, bo to bardzo skomplikowany proces: zabierz ją na randkę i zapytaj o chodzenie kretynie

-raz na jakiś czas ma dobre plany

Mruknęli na raz chłopaki. Ten pomysł był dobry i oczywisty

-ta fajnie, ale ja nie umiem języka polskiego

-ale Polacy umieją angielski, dasz radę

Prychnął Jack

-ale wiesz, restauracja odpada, oklepane

-tak, wiem. Dzięki za radę ale idę się ogarnąć

-jeszcze jedno!

Zatrzymał mnie Jonah

-co?

-kiedy wracacie?

-nie wiem. Dam znać, cześć

Szybko się rozłączyłem i skierowałem do łazienki

Pov Aleks

-Aleks, wstawaj

Poczułam jak ktoś mną szturcha

-zostaw, chcę spać

Mruknęłam zasłaniając się kołdrą

-mam dla ciebie niespodziankę

Uchyliłam jedno oko i zobaczyłam Corbyna

-jaką?

-najpierw się ubierz

-już...

Jęknęłam i powoli wstałam z łóżka

-jak ty tutaj wszedłeś?

Byłam pewna że zamykałam drzwi

-sprzątaczka mi otworzyła

Kiwnęłam głową i podeszłam do walki. Wyjęłam białą bluzę, czarne spodnie i bielizne po czym udałam się do łazienki. Ubrałam się i zrobiłam lekki makijaż oraz związałam włosy. Wyszłam z łazienkami i znów poczułam że Corbyn na mnie patrzy

-nie gap się na mnie

-nie gapię

-ta, jasne. To co? Idziemy na śniadanie?

Zapytałam biorąc do ręki telefon i kartę do pokoju

-tak, a potem od razu niespodzianka

-czyli nie wracamy do pokoju?

Zapytałam a on pokręcił głową

-to moment

Portfel i razem z telefonem wrzuciłam do małej torebki oraz wzięłam jeszcze lekką kurtkę. W Polsce pogoda bywała zmienna.

-już

Oznajmiłam a potem oboje wyszliśmy z pokoju.

Po śniadaniu, które zjadłam sama, bo jak się okazało Corbyn już jadł, stałam przy recepcji i czekałam na blondyna który gdzieś zniknął. Oparłam się o blat i rozejrzałam dookoła. W tym samym czasie Corbyn wyszedł z jakiegoś pomieszczenia służbowego i podszedł do mnie

-co ty tam robiłeś?

-to część niespodzianki

Uśmiechnął się po czym podniósł do góry koszyk piknikowy

-piknik?

-tak, a teraz chodź, bo taksówka czeka

Chwycił mnie za rękę i wyprowadził z hotelu. Wsiedliśmy do taksówki i Corbyn podał kierowcy jakąś kartkę

-powiesz mi gdzie jedziemy?

-nie, to niespodzianka

Jęknęłam tylko i założyłam ręce na piersi, ale do głowy wpadł mi pomysł

-powie mi pan gdzie jedziemy?

Zapytałam mężczyzny po polsku

-przykro mi, tu pisze że nie mam nic mówić

Pokręciłam oczami i westchnęłam

-co ty się pytałaś?

-nic takiego

Mruknęłam do blondyna.

Godzinę później wysiedliśmy z taksówki.

-gdzie my jesteśmy?

Rozejrzałam się dookoła i zobaczyłam tylko las i małą wioskę kawałek dalej. Wyjechaliśmy z Warszawy i nie do końca wiedziałam gdzie się znajdowaliśmy

-to jeszcze nie koniec

Chwycił mnie za nadgarstek i wprowadził do lasu

-mam nadzieję że nie przywiążesz mnie do drzewa i nie zostawisz na pastwę losu

-nie myślałem o tym... Kusząca propozycja

Zaśmiał się, za co dostał z łokcia w brzuch

-ok, ok. Nie zostawię cię

Rozbawiony otoczył mnie ramieniem i przysunął bliżej siebie. Pokręciłam oczami i szłam dalej.

-to chyba tutaj

Chłopak rozejrzał się wkoło, co ja też zrobiłam. Wyszliśmy z lasu i przed nami rozpostarła się łąka. Było tam sporo drzew i kilka kwiatów.
Na szczęście trafiła się nam dobra pogoda.

Usiedliśmy na kocu w pełnym słońcu i wdychaliśmy rześkie powietrze. Nie było słychać samochodów ani innych hałasów. Niebo było prawie bezchmurne a październikowe słońce miło ogrzewało ciało, jednak Corbyn zarzucił mi na kolana jeszcze jeden koc twierdząc że wcale nie było tak ciepło jak uważałam. Z uśmiechem na twarzy patrzyłam na to wszystko. Brakowało mi Polski

-podoba Ci się?

-bardzo

Spojrzałam na Corbyna

-skąd widziałeś o tym miejscu?

-powiedziałem recepcjonistce że chciałbym zabrać cię na randkę i zapytałem o jakieś ciche, spokojne miejsce. Ona pokazała mi na zdjęciu tą łąkę i podała dokładne informacje jak tu trafić. Fajnie że tu przyjechaliśmy

-tak. Pamiętam jak dzień przed wyprowadzką mieliśmy rodzinny pilnik. Siedzieliśmy w czwórkę na łące i po prostu dobrze się bawiliśmy. To było wspaniałe

Uśmiechnęłam się do blondyna co odwzajemnił.
Jego uśmiech był naprawdę słodki.
Odwróciłam głowę w drugą stronę i przygryzłam wargę

-Aleks...

Odezwał się Corbyn

-tak?

-mam pytanie...

-jakie?

On najpierw chwycił mnie za rękę i popatrzył w oczy

-pamiętasz o czym rozmawialiśmy w szpitalu?

-ale mówisz o...?

-o nas

Wziął wdech i chciał dalej mówić, ale mu przerwałam

-czekaj

-o co chodzi?

-pamiętaj że nie musisz robić nic czego nie chcesz. Nie podejmuj decyzji ze względu na to że jestem w ciąży. Nie chcę żebys czuł się w jakimś stopniu wykorzystany

-uwierz, robię to co chcę, więc...

Znów nie dałam mu dokończyć. Nakręciłam się za bardzo

-jeszcze jedno... Wiesz że przez to wszystko niż nic nie będzie takie samo? Za kilka miesięcy będziemy musieli okazać się ogromną odpowiedzialnością. To naprawdę duży obowiązek....

Tym razem to on mi przerwał

-wiem że będzie ciężko, ale robię to bo cię kocham, a nie dlatego że czuję taki obowiązek. To że za kilka miesięcy będziemy rodzicami tylko mnie w tym utwierdziło

Zamrugałam oczami będąc w szoku

-kochasz mnie?

Wczoraj powiedział że "coś" poczuł, nie powiedział co, a teraz otwarcie to przyznał

-tak, dlatego ponawiam pytanie. Zostaniesz moją dziewczyną?

Zapytał zrywając jeden z kwiatków i dał mi go. Uśmiechnęłam się i kiwnęłam głową

-tak, zostanę twoją dziewczyną

Corbyn uśmiechnął się szeroko po czym przysunął bliżej mnie obejmując moją twarz w dłonie i mnie pocałował.
Oddałam pocałunek i uśmiechnęłam się mu w usta.

Dopiero w tamtym momencie zdałam sobie sprawę z tego, ile czasu na to czekałam.

Odsunęliśmy się od siebie kiedy zabrakło nam powietrza. Patrzyliśmy sobie w oczy stykając się czołami i lekko uśmiechaliśmy.

-pomożesz mi pozbierać kwiatki?

-po co?

-chcę mieć wianek

-po co?

-tak po prostu

Wzruszyłam ramionami, po czym oboje wstaliśmy i zaczęliśmy zbierać kwiatki.

Corbyn położył się na kocu, a ja usiadłam obok niego układając wszystkie kwiaty na jego klatce piersiowej po czym zaczęłam je splatać.

Nie chciało mi się wierzyć w to wszystko. W przeciągu kilku miesięcy w moim życiu tyle się wydarzyło.

-o czym myślisz?

Zapytał podnosząc się na łokciach

-o wszystkim. Ładnie?

Zapytałam ubierając wianek a on kiwnął głową

-ślicznie

Cmoknął mnie w usta po czym uśmiechnął się i spojrzał gdzieś za mnie

-co to?

Odwróciłam głowę żeby zobaczyć o co mu chodziło. Kilkanaście metrów od nas chodził bocian.

-bocian, ale nie powinno go tu być. Reszta odleciała juz kilka tygodni temu

Zmarszczyłam brwi

-może ma gdzie się zatrzymać

-może

Wzruszyłam ramionami i ciągle patrząc na ptaka położyłam się na brzuchu Corbyna.
Mojego chłopaka, niewiarygodne

#######

Jak dla mnie to wyszło słodko 💖

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top