35

#przeskokwczasie#

Pov Jonah

Minęły już trzy tygodnie od porwania Aleksy, a my ciągle niczego się nie dowiedzieliśmy. Przez ten czas nikt z nas nie spało za dobrze.  Corbyn pokazał się na mieście kilka razy z Loren, co nie za bardzo mnie ucieszyło, ale trudno. Najbardziej jednak przeżywała to Mia, która praktycznie nie wychodziła z domu. Dlatego Tatum bardzo często z nią siedziała.  Tak jak teraz, tylko tym razem ja też siedziałem z nimi.
Między nami panowała cisza, którą przerwał głośny huk a do salonu wbiegł Arek

-zbieraj się młody

powiedział do mnie 

-co jest?

-chyba ją znalazłem

-co?!

wstałem gwałtownie a za mną dziewczyny

-znalazłeś ją?

zapytała cicho Mia

-raczej tak, no dalej, ruchy

klasnął w dłonie i popędził mnie ruchem ręki. Kiwnąłem głową i ruszyłem w jego kierunku

-jadę z wami

zaczęła Mia, ale Arek ją zatrzymał

-nie, zostajesz. Tatum, zajmij się nią

powiedział i wyszedł a ja już chciałem iść za nim, ale poczułem ucisk na nadgarstku

-uważaj na siebie

powiedziała Tatum. Pokiwałem głową i pocałowałem ją w czoło po czym wyszedłem

-jak ją namierzyłeś?

Zapytałem zabiegając po schodach

-śledziłem tego gościa

-skąd wiesz że ona tam jest?

Wsiedliśmy do jego samochodu

-przeczucie

Aha, instynkt rodzeństwa zadział?

-ok

Mruknąłem nie do końca przekonany

-muszę zadzwonić do Corbyna

Przypominałem sobie i wyjąłem telefon

-nawet nie próbuj

-czemu?

-bo nie

-pomoże nam

-damy radę

-we dwóch?

-nie, mój znajomy jest na miejscu

-aha, ale i tak mógłbym...

-nie lubię go, a ty jesteś ogarnięty

Prychnąłem w myślach, ale schowałem telefon.

-odwróć się do tyłu i weź torbę

Powiedział nie spuszczając wzroku z drogi. Wziąłem czarną torbę i położyłem ją sobie na kolana

-otwórz i wyjmij wszystko

Odpiąłem zamek i otworzyłem torbę. Moje oczy rozszerzyły się kiedy zobaczyłem co było w środku

-żartujesz sobie ze mnie

Mruknąłem wyjmując srebrny pistolet

-ten jest mój, CO2 Walther CP88 z tłumikiem, kaliber 4,5mm, 8 kul

Wyjąłem drugi i przyjrzałem mu się

-a ten jest twój , to  Bul LTD 1911 government, kaliber 9 mm, magazynek na 10 kul

- oszalałeś, ja nie umiem strzelać

-nie musisz, masz tylko go trzymać i sprawiać wrażenie pewnego

Kiwnąłem głową a Arek zatrzymał samochód

-wysiadaj, ale zostaw telefon 

Burknął a ja wyszedłem z auta.

Pov Aleksa

Miałam już dość. Siedziałam w tym małym pokoiku już od dłuższego czasu. Było zimno i szaro. Codziennie dostawałam czymś po nogach, więc miałam je całe sine i nie mogłam chodzić. Bałam się że w ogóle stamtąd nie wyjdę.
Ale przez cały ten czas miałam wiele okazji żeby pomyśleć o wszystkim i wszystkich.
Powoli zaczęłam zdawać sobie sprawę z dwóch rzeczy.
Po pierwsze zaczęłam czuć coś do Corbyna, a po drugie zrozumiałam że nie mówiąc mu o ciąży skrzywdzę bliźniaki.
Jednak nie chciałam też aby Corbyn poczuł się wykorzystany.
Dlaczego ja się wpakowałam w takie bagno?

Siedziałam sama w pokoiku aż nie usłyszałam jak ktoś idzie. Skuliłam się w rogu a do środka wszedł mężczyzna. W ręku miał pasek którym zawsze bił mnie po nogach. Przestałam już nawet się wyrywać jednak mimowolnie zaczęłam się okropnie trząść
Podszedł do mnie i podniósł rękę w górę. Zamknęłam oczy już czując w głowie ten ból który jednak nie nastąpił

-a spróbuj tylko, to będziesz kulkę z dupy wyjmował

Warknął znajomi mi głos. Spojrzałam w tamtym kierunku i zobaczyłam Arka, Jonah i jeszcze innego chłopaka. Wszyscy troje trzymali broń.

-fajnie zabawki

Zaśmiał się mężczyzna obok mnie

-zabawki mówisz?

Mruknął Arek i strzelił w kąt pokoju. Podskoczyłam lekko i napięłam mięśnie

-Dylan co się stało?!

Dylan? Spojrzałam zszokowana na niego a on westchnął

-milcz

Mruknął Arek mierząc do niego. Do pomieszczenia wbiegła blondynka którą mnie przetrzymywała, ale była bez kominiarki. To była Loren.
Straciłam całkowicie orientację w tym co się stało

-Loren?

Jonah opuścił broń i spojrzał na nią zdziwiony a kiedy ona go zobaczyła z jej twarzy można było wyczytać tylko przerażenie.

-broń cymbale

Warknął Arek, a moment w którym wszyscy skupili się na dziewczynie wykorzystał Dylan. Chwycił mnie za rękę i pociągnął do góry przez co syknęłam z bólu. Poczułam jak przyłożył mi coś do skroni a moje serce zaczęło bić sto razy szybciej.

-opuść broń

Powiedział spokojnie Arek

-to przywieź mi Mię

-nie dostaniesz jej

-chcesz się przekonać?

Nie, dzięki

Mruknął mój brat i strzelił mu w nogę. Wrzasnął mi do ucha i upadł na ziemię a ja razem z nim.

-Aleks!

Krzyknął Jonah i podbiegł do mnie

-co ci jest?

zapytał pomagając mi wstać

-nie-nie mogę chodzić

jęknęłam 

-Jonah, zabierz ją! 

krzyknął Arek podchodząc do nas. Brunet kiwnął głową i wziął mnie na ręce. Objęłam go za szyję, a on wyszedł z budynku. Posadził mnie w samochodzie i objął ramieniem

-już, spokojnie

szepnął cicho a do samochodu wsiadł Arek i odwrócił się do nas

-mała, nic ci nie jest?

-nie wiem

mruknęłam 

-nie ma co tracić czasu

stwierdził i odpalił auto

-co z Dylanem i Loren?

zapytałam patrząc na Jonah który ciągle mnie przytulał

-posiedzą tam aż policja nie przyjedzie

odpowiedział Arek na co pokiwałam głową. 

-gdzie my jedziemy?

-do szpitala

mruknął a ja zamknęłam oczy.

Obudziłam się w jasnej sali. Rozejrzałam się dookoła i zorientowałam się że znajdowałam się w szpitalu. Byłam podłączona do kroplówki. Podniosłam głowę a do pomieszczenia wszedł lekarz

-ile spałam?

-mamy następny dzień, pamiętasz co się stało?

-niestety tak

-coś cię boli?

Zapytał podchodząc do łóżka

-nie...

Mruknęłam

-to dobrze

zapisał coś na kartkach podniósł kołdrę tak że widział moje nogi

-możesz ruszać nogami?

spróbowałam poruszyć nogami 

-super, a teraz palcami

zacisnęłam palce a on ścisnął moją łydkę na co się skrzywiłam

-wszystko jest w porządku

zasłonił moje nogi i się uśmiechnął

- a co z...

-dziećmi?

przerwał mi a ja kiwnęłam głową

-wszystko w porządku, tylko musisz bardziej uważać i nie przemęczać się

spojrzał na kartki które miał w ręku 

-z tego co widzę to 15 tydzień, więc teraz już ciąża będzie coraz bardziej widoczna

-dziękuję

uśmiechnęłam się lekko

-na korytarzu czeka twój brat i przyjaciele, wpuścić ich?

zapytał stając koło drzwi

-może pan

mężczyzna wyszedł a jego miejsce zastąpili Arek, Jonah, Mia i Tatum. Zrobiło mi się trochę smutno, że Corbyn nie przyszedł z nimi

-siostra

Arek podszedł do mnie i przytulił mocno, chwilę później przytulali mnie już wszyscy

-przepraszam

powiedziała Mia a ja spojrzałam na nią zdziwiona

-za co ty mnie przepraszasz?

-bo to moja wina, gdyby nie ja to Dylan nie porwałby cię

spuściła głowę

-to nie jest twoja wina, on ma po prostu nie po kolei w głowie

chwyciłam ją za rękę

-i tak czuję się winna

Mruknęła

-dobra, jak ty się czujesz?

Zapytała Tatum

-fizycznje dobrze, tylko mam pokaleczone nogi

-a psychicznie?

-gorzej

Przyznałam

-ciągle jestem zdenerwowana, ale już czuję się bezpieczniej

-a co z maleństwami?

Zapytała Mia

-lekarz powiedział że wszystko dobrze, ale mam odpoczywać

-i będziesz

Stwierdził Arek

-Corbyn przyjdzie?

Zapytałam patrząc na Jonah

-powinien już być

Spojrzał na zegarek a drzwi do sali się otworzyły

-jestem, musiałem coś załatwić

Blondyn szybko podszedł do nas i pocałował mnie w policzek

-jak się czujesz?

-nie najgorzej

Uśmiechnęłam się słabo

#######
Są tu jacyś gimnazjaliści? (albo ośmioklasiści)
Gotowi na egzaminy? Czy może tak jak ja - macie to już kompletnie gdzieś

Tak czy inaczej, powodzenia

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top