22

27.07.2018

-Wyjaśnisz mi co to było?

Zapytała Mia, kiedy opadłam na kanapę obok niej.

-Corbyn zaprosił mnie na randkę.

Wzruszyłam ramionami.

-Tyle to ja sama usłyszałam.

Mruknęła zakładając ręce na piersi.

-No to co chcesz wiedzieć?

-Po pierwsze, to skąd wie gdzie mieszkasz?

Dziewczyna popatrzyła na mnie uważnie i przeczesała dłonią włosy.

-Odprowadził mnie ostatnio do domu bo było ciemno.

-Czyli spotykałaś się już z nim?!

Podniosła głos.

-Nie. Spotkałam go w parku, zaczęliśmy rozmawiać i tak wyszło.

Przypominając sobie tamten dzień zdałam sobie sprawę że nie powiedziałam przyjaciółce o Arku.

-A numer mieszkania?

-Poszukał na tabliczce na budynku

Ponownie wzruszyłam ramionami i chciałam już zacząć temat o Arku, ale Mia uparcie kontynuowała zaczętą rozmowę.

-Uważaj lepiej. Skoro nie chcesz mu powiedzieć o ciąży to nie zagłębiaj się w tę znajomość.

-Spotkanie, to tylko jedna randka

-Moim zdaniem to i tak za dużo.

-Daj spokój.

-Dobrze, ale oby skończyło się na jednej randce.

-Zakończy, na pewno.

-Mhm, teraz tak mówisz. A potem będzie jeszcze jedna i kolejna a później nie będzie kolorowo.

-Ile razy mam ci powtarzać. Nie będę się z nim spotkać. To tylko jedno spotkanie, a nie ślub.

-Żebyś nie powiedziała tego za wcześnie.
Pamiętaj że przyjaźnisz się z Jonah, a z tego co wiem to oni też się przyjaźnią i chyba nawet mieszkają w jednym domu. Wiesz jak niezręcznie będzie kiedy przyjdziesz kiedyś do Jonah i spotkasz Corbyna? I do tego twój brzuch będzie już widoczny? Albo kiedy już urodzisz?

-Mia, wiem co robię. Spotkam się z nim raz. Corbyn zrozumie że nie pasujemy do siebie i tyle.

-A jeśli nie zrozumie?

-Zrozumie. Nie widzę innej opcji.

Wzruszyłam ramionami a Mia wzięła głęboki wdech i wypuściła głośno powietrze.

-Rób co chcesz, ale myślę że Jonah przyznałby mi rację.

Prychnęła i wstała z kanapy po czym wyszła z pokoju.

Westchnęłam i przetatłam dłonią twarz. Przechyliłam głowę do tyłu opierając ją o oparcie kanapy. Popatrzyłam w sufit i zaczęłam myśleć o całym tym zajściu związanym z Corbynem.

Zaczynając od klubu, po randkę z nim.
Początek naszej znajomości był dość nietypowy. Jedna noc, a w zasadzie chwila i mieliśmy się już nie widzieć. Nigdy nie sądziłabym że znów się spotkamy, i to w mieście oddalonym od Amsterdamu o kilka tysięcy kilometrów.
Nie pomyślałabym że zaprzyjaźnie się z jego przyjacielem.
Że zajdę w ciąże - po pierwszym razie.
Że on będzie chciał pogłębić nasz kontakt.
Że tak to będzie wyglądać.

Widziałam że skoro nie chciałam mówić mu o dzieciach to nie mogłam wchodzić z nim w głębsze relacje. Mogłam nie zgodzic się na randkę, ale... Ale zrobiłam inaczej. Coś mówiło mi żebym się zgodziła, a coś odradzało ten pomysł.
Posłuchałam tego pierwszego. 

Mimo iż powiedziałam przyjaciółce zupełnie co innego, to ciągle nie byłam w 100%  pewna tego czy dobrze zrobiłam zgadzając się na tą randkę.
Nie miałam pojęcia czego spodziewać się po Corbynie. On mógł odebrać to inaczej niż ja.
Ja stwierdziłam że to tylko jedno spotkanie, ale musiałam być ostrożna. Nie chciałam by po raz kolejny mnie "oczarował" przez co zapewne zrobiłbym coś głupiego.
Mia chyba ma rację, z tego nie wyniknie nic dobrego...

Pov Jonah
Po telefonie od Aleks trochę trudniej było mi się skupić na pracy. Myślami byłem obok Corbyna i dawałem mu niezły ochrzan.
Oczywiście, w realu nie było to takie proste. Blondyn nie miał pojęcia o tym że zostanie ojcem. Nie pamiętał Aleks z Amsterdamu. W ogóle jej nie rozpoznał.
Nie wiedział wielu rzeczy. Myślał że Aleksa to zwyczajna, nieznana mu dotąd dziewczyna. Mylił się.

Czułem że ta tajemnica kiedyś wyjdzie na jaw, a jej skutki mogą być ciężkie. Nie tyle dla Aleks, ale i dla dzieci i Corbyna. Nie miałem pojęcia jak taka wiadomość mogłaby wpłynąć na jego psychikę, ani co by zrobił.

-Dobra Jonah, mamy to. Możesz wracać do domu.

Powiedział Tyler wyrywając mnie z zamyślenia, a ja kiwnąłem głową i jak najszybciej zmyłem się z pomieszczenia. Wyszedłem na korytarz i zobaczyłem Tatum opierającą się o ścianę. Uśmiechnąłem się a ona wyciągnęła dłoń w moją stronę. Podszedłem do niej i pocałowałem w usta.

-Jak poszło?

Zapytała chwytając mnie za rękę. Zaczęliśmy iść w stronę wyjścia z budynku.

-Dobrze , ale po telefonie od Aleksy trochę się rozproszyłem.

-Coś się stało?

Moja dziewczyna bardzo polubiła Aleks i martwiła się o nią.

-Corbyn zaprosił ją na randkę.

-Zgodziła się?

-Tak.

-Ale przecież ona nie chciała mu mówić o dzieciach.

-No nie chciała. Może coś się zmieniło. Nie mam pojęcia.

Wzruszyłen ramionami a za sobą usłyszałem dwa głosy.

-Jonah!

-Jonah!

Odwróciłem się i zobaczyłem biegnących Jacka i Zacha.

-Co jest?

Zapytałem kiedy byli tuż obok mnie i Tatum. Oboje zginęli się w pół i brali głębokie oddechy.
Pierwszy wyprostował się Jack.

-Chyba musimy pogadać.

-To mówicie.

-Ale to taka trochę delikatna sprawa.

Zająknął się Zach patrząc dyskretnie na Tatum.

-Jeśli chodzi o mnie to mówicie.

Powiedziałem obejmując brunetkę. Jack nic nie powiedział tylko podał mi swój telefon. Wziąłem urządzenie do ręki i zobaczyłem zdjęcie które pokazywała mi Aleksa w kawiarni kilka dni temu.

-Widzieliśmy to.

Powiedziałem oddając mu urządzenie.

-Nie chcesz nam o czymś powiedzieć?

Mruknął Zach podnosząc jedną brew.

-Co macie na myśli?

-Na przykład to, że niby zostaniesz ojcem?

Podsunął niepewnie Jack.

-Nie, nie zostanę ojcem. Chyba że jesteś w ciąży.

Drugie zdanie skierowałem do brunetki. Ona tylko wybiła mi łokieć w żebra. Uśmiechnąłem się i pocałowałem ją w skroń.

-A ta dziewczyna? Jak ona miała?

Najmłodszy podrapał się po głowie.

-Aleks. Nie jest ze mną w ciąży. Nie będę miał dziecka... Przynajmniej na razie.

Dodałem po chwili.
Oboje popatrzyli na mnie niepewnie.

-Chłopaki, Jonah mówi prawdę. Nie będzie miał żadnego dziecka.

Tatum mnie poparła a chłopaki chyba zaczęli wierzyć.
Nie powiedziałem im czy Aleks naprawdę jest w ciąży czy też nie. Pytali tylko czy to JA będę ojcem.

-No dobra....

Mruknął Jack a Zach spojrzał na zegarek.

-Cholera. Mamy nagranie!

Krzyknął i oboje zniknęli nam z oczu.

-Dobrze ze nie zapytali o to czy w ogóle Aleks jest w tej ciąży.

Powiedziała Tatum kiedy wsiedliśmy do samochodu.

-Tak. Nie widziałbym co im odpowiedzieć. Nie mógłbym im prawdy, ale i nie chciałem też skłamać.

-Racja. Ciesz się że nie zapytali.

-Bardzo się cieszę. Teraz tylko czekać aż Corbyn się dowie, i zacznie sobie uświadomiać co tak naprawdę się dzieje.

-Oby tonie było zbyt szybko.

Mruknęła brunetka a ja wyjechałem na ulicę LA.

-Gdzie jedziemy?

-Do centrum, muszę załatwić parę spraw.

-A potem?

-Zobaczymy.

Powiedziała a ja skręciłem w stronę samego centrum miasta.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top