*9*
Razem z Pawłem pojechałam do sklepu, chłopak trochę się ogarnął i zgodził się na zakupy.
Przez cały czas trzymał mnie za rękę, wiem, że czekał na to bardzo długo.
-Kupimy cytryny?
-Możemy, są smaczne.
-One są dla Flarka, żeby nie marudził, nie dla ciebie.
-Nie możesz mi zabronić jedzenia cytryn
-No racja...co jeszcze?
-Banany, jabłka, kiwi, mandarynki, gruszki i może arbuza
-Za dużo tych owoców
-Kiedy ty miałeś tylko i wyłącznie jabłka, banany i cytryny...daj spokój Paweł, musisz coś jeść. A jutro...
-Nie...boje się co powiesz
-Pójdziemy na siłkę
-Jesteś złaaaaa-zaczął marudzić wsadzając arbuza do koszyczka
**
Usiadłam na jego łóżku i zaczęłam grzebać w telefonie. Sluchawki w uszach sprawiły iż nie usłyszałam kiedy Bladii wszedł do pomieszczenia.
Usiadł na krześle i chyba coś do mnie mówił, jednak głośna muzyka i Wattpad bardziej mnie interesował.
Dopiero kiedy zaczął machać mi ręką przed oczami uśmiechnęłam się i wyłączyłam piosenkę.
-Tak?
-Będę nagrywał z chłopakami. Trochę cię będzie widać
-Będę atrakcją -zachichotałam zostawiając rzeczy i podeszłam bliżej niego całując w usta. Chłopak odwzajemnił gest i ujął moje policzki w swoje dłonie.
-Muszę wejść na teamspeak'a kochanie.
-Pozdrów chłopaków
-Sama to zrobisz - puścił mi oczko
**
-Był to zwykły dzień w Koniowicach...
Bladeusz razem z Kubsonem postanowili ukryć się w tym bardzo dobrze ukrytym miejscu, a szukający...czekaj, kto szuka?
A no tak...a czekający Admiros musi nas odszukać!!
Eem elo elo!!! Dzisiaj gramy sobie w TTT a ze mną Diabeuu, Admiros, Ignacy, Kubson i Dezy!!
Słysząc słowo 'Diabeuu' od razu zainteresowałam się odcinkiem. Włączyłam snapa i wysłałam zdjęcie Bladiego do Bartka.
Ten natychmiastowo mi odpisał pisząc iż mnie kocha i gorąco pozdrawia.
Wyszczerzyłam się sama do siebie i zaczęłam z nim korespendytować poprzez snapa.
-Diabeuu, czemu się nie ruszasz, czyżbyś kupował coś w sklepie dla Terrorystów!?!? -Bladii zaczął się wydzierać a ja odłożyłam telefon.
Podeszłam do niego i zaczęłam mu robić delikatny masaż starając się nie ujawniać swojej tożsamości na kamerce
-Jezu, Wiktoria...ale mnie przestraszyłaś-chłopak podskoczył i złapał się za serce ściągając słuchawki
-Musisz się odprężyć, spinasz się jak tak krzyczysz
-No dobra... -na nowo założył słuchawki
-Możemy grać dalej (pisząc to mam w głowie głos Pawła jak to wymawia)
**
-Kolejny nudny dzień i kolejna nudna noc- wymruczał podnosząc Filkę na ręce i sadzając sobie na kolanach
-Nudny? Ja się dobrze bawiłam patrząc jak grasz.
-Przepraszam...
-Za co? -zmarszczyłam brwi jedząc popcorn w dużej misce
-Czuje ten twój sarkazm kochanie. Nie ukryszej tego przede mną. Mam radar na takie rzeczy.
-Radar powiadasz? -usiadłam koło niego i zaczęłam głaskać małego kociaka
-No tak, zawsze to wykryję. Ludzie mówią wtedy specyficznym głosem.
-Ah tak...przypuśćmy, że ci wierzę-uśmiechnęłam się i skradłam mu buziaka
-To było urocze
-Co? To? -powtórzyłam ruch, jednak tym razem on chwycił mnie powodując, że popcorn i kot wylądowali ma podłodze.
-To może poczekać - posłał mi uśmiech i znowu wpił się w moje usta. Siedziałam na nim okrakiem i delektowałam się smakiem jego ust.
Chłopak łapczywie łapał powietrze.
Bardzo go kochałam i chciałam w końcu mieć z nim ten pierwszy raz.
Dzięki Bartkowi poczułam się pewniej, przecież nic nic może pójść źle.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top