2
- Jak to zniknęła?! - krzyknął oburzony Ougai wstając ze swojego miejsca.
- Nie możemy jej znaleźć. Jakby rozpłynęła się w powietrzu. - wyjaśnił ostrożnie jeden z agentów i zanim zdążył cokolwiek zrobić skończył z poderżniętym gardłem. Mori otrzepał swój skalpel z krwi nieszczęśnika i spojrzał na resztę. Byli przerażeni.
- Macie ją znaleźć nawet za cenę życia. - warknął i poczekał, aż podwładni wyjdą z jego gabinetu, aby następnie podejść do okna i patrzeć na widok miasta. Znikąd uderzył pięscią o szkło nie wiedząc co jeszcze może zrobić,aby znaleźć cenną obdarzoną.
Tymczasem nieświadoma niczego Taname obudziła się dalej będąc w kryjówce swojego "pana". Rozejrzała się i zobaczyła koło siebie czyste ubrania. Wzięła je i bez przeszkód włożyła je na siebie. Usiadła grzecznie na posłaniu rozglądając się ciekawie. Zainteresowały ją komputery. Niepewnie podeszła do nich i przyjżała się im. Każdy z nich był dobrze chroniony zabezpieczeniami i antwirusami, aby tajne akta nie dostały się w niepowołane ręcę. Nagle czarnowłosa usłyszała otwieranie drzwi. Odwróciła się jak oparzona.
- Przyniosłem... - ów osobnik zrobił pauze widząc znajomą twarz. Nie wiedział, że ona tutaj jest, ale... - Śniadanie. - dokończył i położył tace ze skromnym jedzeniem na stoliku.
- Dziękuję... Pracujesz razem z Fyodorem? - spytała podchodząc do jedzenia. Nie mógł dalej w to uwierzyć. Czy ona go na prawdę nie pamięta?
- Tak... Jestem Nathaniel. - przedstawił się miejąc nadzieję, że jednak coś jej zaświta w głowie.
- Akira Aname. Wybacz, jeśli czegoś nie pamiętam, ale miałam wypadek i... Sam wiesz. - uśmiechnęła się przyjaźnie i zabrała się za jedzenie kanapki. Jaki wypadek? Przecież ona nie miał żadnego wypadku! Czyli jednak haker na prawdę wyprał jej mózg.
- Rozumiem... Nic nie pamiętasz z przeszłości? - spytał podejrzanie. Kiwnęła głową przecząco.
- Wiem tylko tyle ile powiedział mi Fyodor. - odpowiedziała uprzejmie popijając jedzenie herbatą zieloną. Bez słowa patrzył na dziewczynę, aż wyszedł z pomieszczenia. Praktycznie nie miała nikogo, komu mogła zaufać pomijając Fyodora. Jakże mylne spostrzeżenie.
- Więc poznałaś mojego pracownika. - usłyszała koło komputerów znajomy głos.
- Nathaniel... - powtórzyła cicho na głos i zerknęła na hakera. - Jest dość miły. - dodała głośniej kończąc posiłek.
- Mam nadzieję, że odpoczęłaś dostatecznie. Zaraz zaczynamy pracę. - wyjaśnił jej spokojnie przysuwając się do biurka z urządzeniami elektrycznymi.
- Co będziemy robić? - spytała podchodząc z podskokiem do niego i podglądając co robi na komputerze przez jego ramię.
- Musisz mi pomóc w pewnej truciźnie. - odpowiedział klikając "enter", po czym odwrócił się do dziewczyny w wstał ze swojego miejsca. Wyszli z chłodnego pomieszczenia i skierowali się do innego pokoju wyglądem przypominającego labolatorium.
- Łoooł... I mam tutaj pracować? - spytała z gwiazdkami w oczach. Była strasznie podekscytowana.
- Tak. Chodź, wyjaśnie ci co i jak. - chwycił ją w pasie i wepchnął ją w głąb labolatorium, gdzie wytłumaczył jej jak działa i jak się robi truciznę.
Akutagawa i Atsushi spotkali się potajemnie ze względu na Dazaia. Obdarzony Rashomonem miał im przekazać informację o pewnym dziwnym zdarzeniu i podejrzanym. Gdy mieli się rozejść, Tygrys przystanął w pół kroku.
- Znalazła się już? - spytał białowłosy nie spoglądając na wroga. Przez pierwsze chwilę panowała między nimi cisza.
- Pracujemy nad tym. - odpowiedział niechętnie i odszedł w cień. Może nie było tego po nim widać, ale w środku jego serce kruszyło się z każdą następną sekundą niepewności i niewiedzy o stanie Taname. Nie wiedział, że kiedykolwiek będzie się czuł tak bardzo samotny i zdruzgotany.
- Nathaniel? Wiesz, gdzie jest Fyodor? - spytała odchodząc od stolika z różnymi roztworami i kwasami.
- Wyszedłna miasto. Co jest trochę dziwne dla niego... - odpowiedział spokojnie podchodząc i przyglądając się jej pracą.
- Nie jestem dobrym chemikiem, ale wykonałam wszystko zgodnie z poleceniami Fyodora. - odpowiedziała z lekkim uśmiechem podnosząc fiolke z tajemniczym płynem.
- Ufasz mu? - spytał po chwili chowając ową fiolkę do kieszeni.
- Jest jedyną osobą, której mogę zaufać. I jedyną osobą, która wie coś o mojej przeszłości. - wyjaśniła mu spokojnie. Kiwnął na to wszystko głową i wyszedł z pomieszczenia kierując się do swojego pokoju. Musi to teraz zrobić. Ale jednocześnie odpowiada za dziewczynę podczas nieobecności Dostoyevskiego. Takie ma zadanie. Choć w głębi ona staje się dla niego nie tylko obojętnym człowiekiem na tym świecie, tylko znajomą...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top