↳5
- Woah, patrz jak niesamowicie widać dzisiaj gwiazdy - zachwycił się Hoseok. Taehyung skierował swoje spojrzenie ku niebu.
- Rzeczywiście, jest ich mnóstwo - przytaknął.
- Chciałbym znaleźć miejsce, gdzie w spokoju będzie można je pooglądać.
- Wiesz, w centrum miasta to niekoniecznie musi się udać - zachichotał blondyn, po chwili opanowując się i momentalnie poważniejąc.
- Wiem, wiem, muszę znaleźć jakieś odludzie. - Hoseok westchnął rozmarzony.
- Jak już znajdziesz to daj mi znać - parsknął Taehyung. Potrzebował chwili odpoczynku na jakimś odludziu. Może niekoniecznie zimą, ale kiedy tylko zrobi się cieplej...
- Jasne, sam cię tam zawiozę - zaśmiał się Hoseok, stając obok swojego samochodu. - Ej, Taehyunggie patrz! Spadająca gwiazda!
Taehyunggie?
Blondyn szybko odwrócił się, wodząc wzrokiem za wskazującym palcem Hoseoka, aż natrafił na niewielki, poruszający się w dół punkt.
- Idealnie w moje urodziny - szepnął. - Pomyśl życzenie - nakazał co sam również wykonał.
Zarówno Taehyung jak i Hoseok wiedzieli czego sobie zażyczyć, lecz żaden z nich się tym nie podzielił. Obaj mieli nadzieję, że kiedyś się to spełni, a życzenie wypowiedziane na głos traci swoją moc.
- Będę się zbierał - odezwał się rudy, po chwili całkowitej ciszy, która pozwoliła chłopcom nacieszyć się widokiem wspaniałego, gwieździstego nieba. - Ciesz się urodzinami, masz jeszcze półtorej godziny. Do zobaczenia jutro!
- Dzięki i do jutra - odpowiedział Taehyung, obejmując się ramionami. Patrzył jak Hosoek odjeżdża i dopiero kiedy zniknął za zakrętem zdecydował się wejść do bloku.
Jak się okazało mama była już w domu.
- Urodziny się udały? Widzę, że dostałeś niezłe pakunki - zaśmiała się, wskazując głową na największą torbę.
- Tak, było fajnie - mruknął chłopak, zabierając wszystkie torby do swojego pokoju. Na szczęście udało mu się to za jednym razem w dodatku niczego nie zepsuł, co było wyczynem, zważywszy na wielkość i jakoś prezentów.
Następną czynnością, zdecydowanie najmniej lubianą i to nie tylko przez Taehyunga, było sprzątanie. Niestety, po tego typu imprezach nie dało się tego uniknąć. Lecz blondyn miał kochającą matkę, która od razu zaproponowała pomoc swojemu jedynemu dziecku.
***
Taehyung odkąd tylko się obudził zastanawiał się w co powinien ubrać się dzisiejszego wieczoru. Gdyby to było spotkanie tylko z Yoongim i Jiminem, pewnie na ostatnią chwilę wygrzebałby coś z szafy. Jednak w grę wchodziła znacznie większa impreza, toteż chciał dobrze zaprezentować się przed starszymi ludźmi, którzy przyjaźnili się z blondynem.
Około dwunastej udało mu się znaleźć odpowiednie ubrania. Była to biała koszulka, czarne, proste spodnie oraz jeansowa bluza. Z fryzurą postanowił nie kombinować, zostawił blond grzywkę opadającą na czoło.
- Mam jeszcze ponad sześć godzin - mruknął Taehyung, wpatrując się w zegarek powieszony na ścianie. - Może by tak coś upiec? Nie, mam za dużo ciast w domu.
Jako że w domu nie było nic do roboty, Taehyung postanowił wygodnie ułożyć się w swoim łóżku. Sięgnął po laptop licząc, że poogląda sobie jakiś serial. Jednak jego plany przerwał dzwoniący telefon.
- Taehyung, musisz mi pomóc - rzucił zdesperowany Jimin nie kwapiąc się na jakiekolwiek powitanie.
- Co się dzieje?
- Siostra mamy podrzuciła dzieciaki, same gdzieś pojechały. Ja sobie z nimi nie radzę, musisz mi pomóc - wytłumaczył, zaraz po tym zbeształ kogoś za dotykanie wazonu z kwiatami w salonie.
- A Jisung nie może ci pomóc? - zapytał blondyn, przypominając o młodszym bracie chłopaka.
- Co ty, zamknął się w swoim pokoju. Z resztą on sam o siebie zadbać nie umie, myślisz, że poradzi sobie w dwojgiem ruchliwych sześciolatków?
- Dobra, ubiorę się tylko i sprawdzę autobus.
- Dziękuję, słońce, ratujesz mi tyłek!
Taehyung pokiwał głową. Czyli nici z jego serialowego maratonu. Szybko wskoczył w przygotowane wcześniej ciuchy w międzyczasie sprawdzając autobus.
Nim wyszedł z domu, pożegnał się z mamą, mówiąc że wróci dopiero jutro, toteż już teraz złożył jej życzenia Noworoczne. Wiedział, że kobieta i tak zadzwoni po północy, jednak to nic.
Kiedy dotarł do domu Parków, na pewno nie spodziewał się tego co zastał. Wiedział, że Jun i Chan są ruchliwymi chłopcami, ale nie na tyle, żeby biegać po domu jak opętani.
- Przez tydzień mieli zakaz na słodycze, po tym jak podkradali ciastka. Dzisiaj w końcu mogli coś zjeść i właśnie tak to teraz wygląda - wytłumaczył Jimin, w ostatnich chwili chwytając ramę obrazu, o który zaczepił się Chan, biegnąc przed siebie. Zaraz potem Taehyung pobiegł poprawić dywan, tak, by żaden z chłopców się o niego nie zaczepił.
Najgorszy był moment, kiedy szatyn chciał przygotować się do wyjścia. Dochodziła już siedemnasta, a u Yoongiego mieli zjawić się przed dziewiętnastą.
- Miały być o siedemnastej - prychnął chłopak, wybierając numer swojej mamy. - Ale będę dopiero za godzinę! - krzyknął, po dwuminutowej rozmowie z kobietą.
Taehyung pokiwał głową niezadowolony. Całe szczęście on był już gotowy, ale przez kilkugodzinne bieganie za dzieciakami był potwornie zmęczony. Chłopcy zdawali się w ogóle nie tracić energii, co było naprawdę przerażające.
Blondyn powiedział szatynowi by ten poszedł się przygotowywać. Taehyung w tym czasie poszedł do pokoju Jisunga, niemal siłą wyciągając go z niego. Jednak jako, że Taehyung miał szesnaście lat, a Jisung czternaście, młodszy nie miał wyjścia i musiał posłuchać się swojego hyunga. A Taehyung doskonale wiedział, że Jisung darzy go dużym szacunkiem, toteż wykorzystał to, zmuszając młodszego do ogarnięcia chłopców. Sam w tym czasie opadł zmęczony na fotel. Nie miał już sił funkcjonować, a przed nim przecież była jeszcze cała noc zabawy.
Jak się okazało, Jisung to naprawdę dobra niańka, ponieważ zaledwie po dziesięciu minutach walki zmusił chłopców do skupienia uwagi na kreskówce lecącej na jednym z kanałów.
- Dobry jesteś - przyznał Taehyung, kiedy brunet przechodził obok niego. Chłopak zarumienił się, po czym uśmiechnął i ukłonił.
Kiedy Jimin po półgodzinnej nieobecności zjawił się w salonie, nie mógł wyjść z podziwu do swojego młodszego brata.
Taehyungowi bardzo spodobał się wygląd przyjaciela - bordowa, zapinana koszula oraz poprzecierane czarne spodnie ładnie pasowały do jego włosów o kolorze kawy z mlekiem.
Około osiemnastej w domu Parków zjawiły się siostry. Jimin odetchnął z ulgą, wiedząc że dzięki temu będą mieli spokój i na pewno się nie spóźnią. Pół godziny przed wyjściem chłopcy siedzieli w pokoju szatyna, słuchając muzyki i rozmawiając.
- Myślisz, że wytrzymasz obecność Hoseoka drugi dzień z rzędu? - zapytał zaciekawiony, ale i nieco rozbawiony Jimin.
Taehyung skrzywił się słysząc pytanie.
- Nie mam wyjścia.
- W ogóle to jak ty przeżyłeś powrót z nim sam na sam? - Widać było, że cała ta sytuacja naprawdę nieźle bawi Jimina, kiedy Taehyungowi wcale do śmiechu nie było. Zaczynał sobie uświadamiać, że Jimin naprawdę ma w sobie ukrytego demona, lubiącego terroryzować bliskich.
- Normalnie, ale nie chcę tego powtarzać - prychnął w odpowiedzi.
Szatyn jedynie zaśmiał się pod nosem. Piętnaście minut przed dziewiętnastą Taehyung stwierdził, że pora wychodzić. Do domu Yoongiego mieli zaledwie pięć minut, toteż nie spiesząc się zaczęli wkładać buty, a następnie kurtki. Jimin uprzedził rodziców, że wróci późno, prawdopodobnie razem z Taehyungiem.
W domu Mina impreza już się zaczęła. Oprócz nich była już dziesiątka innych osób, w tym również Hoseok. Ku zdziwieniu Taehyunga, rudy widząc go od razu ruszył w jego kierunku, witając się przyjacielskim uściskiem. To nieco zdekoncentrowało blondyna, ale nauczył się już robić dobrą minę do złej gry.
- Fajnie, że jesteście, bo Yoongi cały czas siedzi w kuchni, przynosząc nowe żarcie i alkohol - zaśmiał się Hoseok, a Taehyung i Jimin ruszyli za nim w kierunku salonu.
Taehyung musiał przedstawić się tylko dwóm osobom, których wcześniej nie znał, chłopak nazywał się Jaehyun a dziewczyna Jisoo, obydwoje z klasy Yoongiego.
Po kilkunastu minutach przyszła kolejna siódemka gości i jak się okazało, był już cały komplet. Muzyka grała głośno, jednak wciąż dało się prowadzić normalną rozmowę. Taehyung szybko dogadał się z Jaehyunem i Jisoo, więc z nimi najwięcej czasu spędzał na prowizorycznym parkiecie.
Kiedy dochodziła północ, poczuł lekkie zmęczenie, ale był naprawdę zadowolony. Postanowił trochę odetchnąć, toteż skierował swe korki w kierunku balkonu. Znajdowała się tam tylko jedna osoba.
- Nie wiem czy wiesz, ale palenie jest szkodliwe - prychnął Taehyung. Stanął tyłem do barierki, opierając się o nią. Znajdował się mniej więcej metr od Hoseoka, obróconego w stronę horyzontu. Między palcami trzymał cienkiego papierosa. Nie pasował do niego.
- To tylko sporadycznie - odpowiedział starszy, wypuszczając przez nos resztki dymu.
- Niedobrze, tancerzyku, niedobrze. Palenie nie jest fajne - młodszy z dezaprobatą pokiwał głową. Uniósł głowę, tak by móc spojrzeć na niebo. Gwiazdy były nieco bardziej widoczne niż z jego balkonu, zważywszy na to, że Yoongi mieszkał przy lesie. Jednak wciąż nie zachwycało tak jak na zupełnym, bezświetlnym pustkowiu. Hoseok wykorzystał moment w którym Taehyung zapatrzony był w niebo, tak by móc przyjrzeć się młodszemu chłopakowi. Zauważył, że jego wzrok bardzo szybko przechodził ze skupienia w stan rozmarzenia, a na jego twarzy wówczas gościł spokój.
- Na twoim miejscu wyrzuciłbym go już - odezwał się blondyn, kiwając głową na praktycznie wypalonego papierosa. - Ale zrobisz jak uważasz - wzruszył ramionami, po czym wrócił do ciepłego pomieszczenia.
Hoseok przez chwilę w otępieniu patrzył się na papierosa trzymanego między palcami. Strzepnął popiół, po czym ugasił kikuta, wyrzucając go gdzieś na bok.
Blisko północy Yoongi zaczął przygotowywać szampany. Muzyka stała się nieco cichsza, gdyż większość osób odpoczywała, prowadząc rozmowy. Taehyung razem z Jiminem siedzieli na jednym z foteli. Blondyn miał dobry widok na kuchnie, gdzie Yoongi trzymając jedną butelkę rozmawiał z Hoseokiem, przez cały czas się uśmiechając. Taehyung z zazdrością patrzył na dłoń starszego ułożoną na biodrze przyjaciela, kiedy mówił mu coś na ucho.
- Przegrałem walkę, zanim ją zacząłem - prychnął Taehyung, popijając swoje drugie piwo.
Jimin skierował wzrok na parę w kuchni.
- Mogło być gorzej.
- Nie wiem jak, ale niech ci będzie - skwitował blondyn.
Tak naprawdę targały nim skrajne emocje, bo z jednej strony był zazdrosny. Zależało mu na Yoongim i gdyby istniała szansa, że Yoongi darzy go większym uczuciem, prawdopodobnie chciałby ją wykorzystać. Ale Taehyung znał siebie i wiedział, że jego uczucia jak do tej pory nie były zbyt trwałe, więc co byłoby potem z ich przyjaźnią? Dlatego w pewien sposób ulżyło mu, że starszy polubił w ten sposób kogoś innego, jedyne co mu się nie podobało, to to, że ową osobą był Jung Hoseok.
Minutę przed północą wszyscy wylecieli na taras gotowi byli pożegnać stary rok a przywitać nowy. Równo o dwudziestej czwartej Yoongi i Jaehyun otworzyli szampany, polewając po kieliszkach wszystkim zgromadzonych. Niebo rozświetliło się przez puszczane fajerwerki, niektóre blisko, inne znacznie dalej. Jaehyun zarzucił rękę na ramię Taehyunga, bełkocząc noworoczne życzenia. Dołączyli się do nich Jimin, Jisoo, Doyoung i Sooyoung. Po pięciu minutach blondynowi zaczęło się robić naprawdę chłodno. Kiedy obrócił głowę, w kącie zauważył Yoongiego i Hoseoka bardzo blisko siebie. Doskonale widział, jak blondyn złożył pocałunek w kąciku ust rudego. Zagryzając wargę pociągnął wyższego chłopaka, który wciąż miał ramie zarzucone na niego.
- Zimno mi, chodźmy do środka - poprosił, szepcząc mu prosto do ucha. Jasnowłosy chłopak kiwnął głową, po czym cała szóstka udała się z powrotem do pomieszczenia.
Przez następne godziny nowi znajomi siedzieli w zgranej ekipie. Taehyung usadowił się w kącie kanapy, obok niego siedział Jaehyun z głową opartą o jego ramię. Jimin z Sooyoung siedzieli na miękkim dywanie tuż przed dwoma blondynami, a Jisoo przysypiała na kolanach Doyounga siedzącego w fotelu.
Około trzeciej Taehyung był już naprawdę senny, dodatkowo śpiący praktycznie na nim Jaehyun zaczął mu nieco ciążyć. Kopnął w bok swojego najlepszego przyjaciela, by zwrócić jego uwagę.
- Zbierajmy się już, co?
Jimin spojrzał na wyświetlacz telefonu. Orientując się, że jest już tak późno pospiesznie wstał z dywanu. Zaczął żegnać się z sylwestrową ekipą, podczas gdy Taehyung najdelikatniej jak potrafił ściągał z siebie ramię i nogę wtulonego w niego, śpiącego Jaehyuna.
Kiedy mu się to udało, Jimin pociągnął go w poszukiwaniu Yoongiego, by móc się z nim pożegnać.
- A co jeśli są w sypialni? - prychnął Taehyung.
Jimin zastanawiał się przez chwilę. Wyciągnął telefon z kieszeni spodni, po czym napisał do przyjaciela, że będą się już zbierać. Jeśli Yoongi był jeszcze przytomny na pewno od razu przybiegłby się z nimi pożegnać.
Jednak to nie Yoongi zjawił się obok nich po dwóch minutach, a Hoseok.
- Wybaczcie, ale Yoongi zasnął dobre kilka minut temu, nie chciałem go budzić - wytłumaczył rudowłosy chłopak.
- Nie szkodzi, dobrze się dzisiaj bawiliśmy, macie naprawdę fajnych znajomych - zachichotał Jimin. - Powodzenia w ogarnięciu reszty ludzi, trzymaj się, Hoseok.
- Szkoda, że już lecicie, naprawdę przydałaby mi się pomoc - zaśmiał się starszy, żegnając Jimin przyjacielskim uściskiem, a następnie zbliżył się do Taehyunga, szepcząc do jego ucha - Mam nadzieję, że ty też dobrze się bawiłeś.
Taehyung zmarszczył brwi. Z jednej strony głos Hoseoka nie różnił się od swojej naturalnej barwy, ale z drugiej, dało się wyczuć w nim nutkę zgryźliwości.
Może zorientował się, że za nim nie przepadam i od teraz będzie dla mnie niemiły?
Chłopcy opuścili dom Parków w dobrych nastrojach. Cóż, na pewno Jimin był zadowolony. W trakcie drogi powrotnej zobaczył jakby zasmuconą minę przyjaciela.
- Jesteś smutny przez Hoseoka, prawda? - zaczął szatyn.
- Nie - westchnął blondyn. - No, może odrobinę, ale to nie jego wina, że spodobał się Yoongiemu. Nie mam pojęcia co on w nim widzi, ale nie mam na to żadnego wpływu, więc muszę to po prostu przeboleć.
- Hej, a może spróbuj z Jaehyunem! Chłopak ewidentnie na ciebie leci.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top