↳22
- Stresuję się – powiedział Taehyung, siadając na krześle. Patrzył się niepewnie w przestrzeń nad sobą. Hoseok jedynie westchnął, słysząc to już kolejny raz owego dnia.
Znajdowali się w mieszkaniu Taehyunga. Hoseok przyjechał do niego kilka godzin temu, gdyż umówili się, że razem pojadą na imprezę przedpremierową mixtape'u Yoongiego. Szatyn od dawna był już gotowy, jego zdaniem stało się za to uspokajanie przerażonego Taehyunga.
- Tae, nie masz się czym stresować, przecież to mixtape Yoongiego – powiedział Hoseok, kładąc dłoń na ramieniu blondyna. Taehyung podniósł głowę, patrząc w jego oczy. Dotyk Hoseoka go uspokajał.
- Hoseokkie, ja się po prostu martwię o Yoongiego – zaczął. Wstał z krzesła, by przenieść się na swój parapet. Wyjżawszy przez okno, kontynuował: - Po prostu boję się, że coś, cokolwiek, pójdzie nie pomyśli Yoongiego. Że ten idiota za bardzo wbije sobie to do głowy... Aish!
Szatyn podszedł do swojego chłopaka. Stanął przed nim, kładąc dłonie na jego kolanach. Spojrzał w jego oczy, po czym przeniósł dłonie z kolan, na policzki młodszego. Przyciągnął jego twarz do krótkiego, acz pełnego uczuć pocałunku.
- Skarbie, pamiętaj, że Yoongi to Yoongi. On nie da się tak łatwo stłamsić. Z resztą, ma teraz przy sobie Hyunę, jej zadaniem jest wspieranie go teraz i zawsze – powiedział Hoseok, dodając tym otuchy młodszemu.
- Właśnie! Dzisiaj w końcu oficjalnie nam ją przedstawi – ucieszył się Taehyung. Przez ostatnie dwa tygodnie Yoongi był zalatany między ostatnimi sprawami związanymi z mixtapem, a dziewczyną poznaną w klubie karaoke. Taehyung był zaskoczony, że ów piękność tak szybko skradła serce jego przyjaciela, ale był z tego powodu niesamowcie szczęśliwy.
- Widziałem ich w czwartek w centrum. Spieszyłem się, więc nie miałej jak do nich podejść – przypomniał sobie szatyn. – Ale fakt, dziewczyna jest przepiękna. Aż dziwne, że zwróciła uwagę na Yoongiego.
- Głupi ma zawsze szczęście – prychnął Taehyung. – Widzę, że udziela ci się moje poczucie humoru.
- Wiesz, że przez ciebie nawet przerzuciłem się na białą herbatę?! – wykrzyknął Hoseok. – To prawda, że kto z kim przystaje, takim się staje.
- Po prostu gust ci się naprawił – zaśmiał się blondyn, przelotnie całując starszego w usta.
W okolicy dziewiętnastej chłopcy zaczęli się zbierać. Pożegnali się z mamą Taehyunga i wyszli z mieszkania. Jedną z większych zalet Hoseoka, było jego auto. Dzięki związkowi z szatynem, Taehyung już prawie zapomniał czym jest komunikacja miejska. Nienawidził zapchanych po brzegi autobusów ani metra, zdecydowanie bardziej wolał szybszy i bardziej komfortowy samochów. A ten Hoseoka był wyjątkowo wygodny.
Na miejsce dotarli po niespełna dwudziestu minutach. W lokalu znajdowało się już sporo osób. Taehyung wówczas stwierdził, że Yoongi był naprawdę lubianą i popularną osobą, gdyż większość osób jakie wypatrzył, była osobami ze szkoły. W tłumie zauważył nawet Jaehyuna z Taeyongiem, Doyoungiem i Jisoo.
- Hej zakochani – przywitał się Jeongguk, pojawiając się obok nowoprzybyłych razem z Jiminem. – Główna atrakcja imprezy nam gdzieś zniknęła, ale zdążyliśmy poznać jego dziewczynę. Nie ma co, ustawił się chłopak! – komentował żywo brunet, za co w pewnym momencie dostał z łokcia od swojego chłopaka.
Nagle oczom Jimina ukazał się szatynka, niepewnie wchodząca do lokalu. Rozejrzała się po pomieszczeniu, a Jimin zaczął machać ręką, by szybciej mogła go ujrzeć.
- Cześć, Yeri! – przywitał się Jeongguk, porywając przyjaciółkę w objęcia. – Gdzie zgubiłaś swojego królewicza?
- Joochannie jest chory – mruknęła, wyraźnie niezadowolona. – Miło ze strony Yoongiego, że zostałam zaproszona.
- Razem wypuściliście lampion, nie mógł postąpić inaczej – powiedział poważnym tonem Taehyung, a reszta, jak przystało na znawców moralności, przytaknęła żywo.
Nagle obok piątki zgromadzonych pojawił się Yoongi z piękną brunetką u boku.
- Hej, cieszę się, że jesteście! – przywitał się szczęśliwy blondyn. Ubrany był stosownie do okazji, miał na sobie czarne, proste spodnie w jasne paski, białą koszulę z bordowym wzorem i czarny kapelusz. Do jego boku tuliła się uśmiechnięta brunetka, w ciemnej sukience do pół uda. – To moja dziewczyna, Kim Hyuna.
- Witajcie, miło mi was poznać – rzekła, kłaniając się z uśmiechem.
Reszta po kolei przedstawiła się dziewczynie, kłaniając przy tym. Yeri poczuła się raźniej, nie będąc już taka osamotniona. Zaczęło jej brakować damskiego towarzystwa, kiedy obracała się wśród samych mężczyzn. Zdecydowanie potrzebowała przyjaciółki.
- Masz prześliczne buty, gdzie je kupiłaś? – zapytała Hyuna, zachwycając się koturnami Yeri. Szatynka uśmiechnęła się, zaczynając mówić coś o jakimś sklepie w nowootwartej galerii. Nim Yoongi zdążył zareagować, jego dziewczyna porwała młodszą koleżankę gdzieś w głąb lokalu.
- Chyba Yeri zyskała przyjaciółkę – szepnął Jeongguk na ucho Taehyungowi. Ten tylko przytaknął ze śmiechem.
Po chwili Yoongi musiał odejść od przyjaciół. Wbiegł na scenę, pochwytując wcześniej przygotowany mikrofon.
- Cześć wszystkim, naprawdę cieszę się, że przyszło was tutaj tak dużo – zaczął blondyn, za co dostal ogrom wiwatów. Oklaski, krzyki a nawet gwizdy wypełniły calutką salę. – Nie jestem dobrym mówcą, ale wiedzcie, że to naprawdę ważne dla mnie. Trzeciego maja jest oficjalna premiera mojego mixtape'u, mam nadzieję, że wam się spoboda! – kolejna sawla oklasków. – Jeszcze raz dziękuję za wszystko, przyjaciele! A teraz po prostu dobrze się bawcie! – krzyknął, po czym zszedł ze sceny. Muzyka zaczęła grać zwiastując niezapomnianą noc.
Każdy bawił się przednio, nawet zatrudnieni ochroniarze, producenci i inne osoby z załogi dały się porwać. Nikt nie śmiał przesadzić z alkoholem w owym momencie, dodatkowo barman dopilnował by trunki nie trafiły w ręce niepełnoletnich.
Kiedy było już grubo po pierwszej, Taehyung stwierdził, że trzeba się już zbierać. Chłopakom udało się znaleźć Yoongiego, siedzącego na kanapie przy jednym ze stołów. Pożegnali się z przyjacielem, życząc mu dobre nocy. Żegnali się z każdą minioną osobą, aż w końcu udało im się wydostać z lokalu. Od razu powędrowali do auta Hoseoka.
Przez całą noc żaden z nich nie wziął do ust nawet łyka alkoholu. Hoseok ze względu na to, że był kierowcą, a Taehyung chciał zachować się solidarnie i również nie pił nieczego innego oprócz soku. Blondyn wyczuł, że szatyn również jest zmęczony, dlatego miał nadzieję, że jak najszybciej uda im się znaleźć w jego mieszkaniu. Na szczęście nie było mowy o korkach, gdyż dochodziła już druga. Jedynie na ulicach było widać ludzi wracających z imprez, w końcu był piątek, a w zasadzie już sobota.
Hoseokowi udało się szybko i bezproblemowo dojechać pod blok Taehyunga. Mama chłopca miała nocny dyżuż, toteż nie musieli specjalnie uważać na swoje ruchy. Chłopcy zaczęli się śmiać, kiedy Taehyung oparł się zamiast o ścianę to o drzwi do pokoju, które otworzyły się pod wpływem ciężaru chłopaka. I gdyby nie szybka rekacja Hoseoka, który w ostatniej chwili złapał go za ramię, zapewne wyłożył by się jak długi na podłodze.
- A ja nawet nic nie piłem – parsknął młodszy, starając się złapać pion. Prawda była taka, że póżna pora działa na Taehyunga w podobny sposób co alkohol. Jako że, nie był on nocnym stworzenie, senność łapała go dość wcześnie. Często się wtedy śmiał lub majaczył.
- Ty jesteś pijany nawet bez picia – zaśmiał się Hoseok, wprowadzając Taehyunga do sypialni. Wolał go trzymać, w ten sposób był pewien, że chłopak już na pewno się nie wywróci.
Blondyn nie kwapiąc się na przebranie się w łazience, zaczął z siebie zdejmować ciuchy przy Hoseoku. Szybko włożył na siebie dres do spania, po czym od razu wparował do łóżka. Szatyn w tym czasie szukał ubrań na przebranie w swojej torbie. Potem udał się do łazienki, gdyż i tak musiał opłukać twarz. Taehyung takie czynności zostawił na poranek.
- Weź od razu coś do picia z kuchni! – krzyknął Taehyung, kiedy Hoseok zniknął za ścianą.
Po niespełna pięciu minutach, kiedy Taehyung zdążył już zacząć przysypiać, do pokoju wrócił Hoseok. Niósł ze sobą karton soku i dwie szklanki.
- Matko boska, dlaczego on jest pomarańczowy?! – wykrzyknął Taehyung, kiedy upił łyka ze szklanki podanej mu przez szatyna. – Tyle razy mówiłem jej, żeby czytała etykietki, a nie patrzyła na obrazki! Z resztą, jaki normalny człowiek nie odróżnia pomarańczy od jabłka?!
- Już nie marudź, mogę przynieść ci wodę – zaproponował Hoseok, jednak Taehyung machnął na to ręką, biorąc duży łyk soku.
- Przeżyję. Mam nadzieję.
Hoseok wywrócił oczami. Wziął od Taehyunga prawie pustą szklankę i razem ze swoją postawił ją na biurku. Następnie zgasił światło i wbiegł do łóżka młodszego, natychmiastowo przytulając się do ciała Taehyunga.
- Przylepa – mruknął Taehyung, opierając policzek o głowę swojego chłopaka.
***
Taehyung obudził się przez burczenie telefonu. Szturchnął w bok śpiącego jeszcze Hoseoka, gdyż przyczyną przerwania snu był właśnie jego telefon. Szatyn mruknął coś pod nosem, odpychając od siebie rękę Taehyunga. Blondyn zgromił go wzrokiem, po czym zrezygnował z dalszych prób obudzenia Hoseoka. Telefon na szczęście już nie wydawał z siebie żadnych odgłosów, Taehyung stwierdził z ulgą, że komuś znudziło się wypisywanie do jego chłopaka.
Kiedy z powrotem chciał na spokojnie udać się w drzemkę, przerwał mu to pęcherz. Blondyn wyskoczył z łóżka. Twardo śpiący Hoseok nie obudził się nawet wtedy. Taehyung zgarną przy okazji szklanki i sok. Z nieukrywaną satysfakcją wylał resztki pomarańczowej cieczy do zlewu.
Kiedy wrócił do pokoju Hoseok już nie spał, a przeglądał coś w telefonie.
- Dzień dobry, Śpiąca Królewno – przywitał się Taehyung, siadając na krześle. – Jak się spało?
- Dobrze. Wiesz, że jest już prawie dwunasta?
- Ta, zdążyłem zauważyć.
- Jaemin proponuje nam wyjście do kina z nim i Jisungiem dzisiaj.
- O, super. Na co? – zaciekawił się Taehyung.
- Jakiś thriller o ojcu, który szuka zaginionej córki. Brzmi całkiem okej – streścił Hoseok, wpatrując się w link wysłany przez brata. – Idziemy? Seans jest o osiemnastej piętnaście.
- Dobra, mam nadzieję, że uda nam się ogarnąć to tej pory.
- Ty zawsze wyglądasz pięknie – stwierdził Hoseok. Wstał z łóżka i podszedłszy do Taehyunga, złożył czułego całusa na jego czole.
Blondyn nie mógł ukryć rumieńców spowodowanych tak nagłą, ale czułą pieszczotą. Był pewien, że chwilę potrwa przyzwyczajenie się do tego typu słów i czynów, ale uważał też to za naprawdę urocze. Z każdym uśmiechem i dotykiem Hoseoka, utwierdzał się w tym, że naprawdę coraz bardziej się w nim zakochuje. Jeszcze tak niedawno bał się, że nie będzie w stanie żywić do nikogo ów specjalnego uczucia, a tymczasem obiekt jego największych westchnień przez tyle czasu był tak blisko.
Taehyung zrobił szybkie, acz sycące śniadanie sobie i swojemu chłopakowi. Około trzynastej do domu wróciła Chaerin, toteż chłopcy do tego czasu zdążyli się w miarę ogarnąć. Resztę popołudnia spędzili na leniuchowaniu i oglądaniu jakiś przypadkowych paradokumentów, komentując je zawzięcie.
Taehyungowi przypomniało się, jak pierwszy raz był z Hoseokiem w kinie.
- Ej, pamiętasz jak specjalnie dla mnie namówiłeś chłopaków na horror? – zapytał Taehyung, szturchając Hoseoka w bok. – Naprawdę tak ci zależało, żebym poszedł z wami?
Na pytanie Taehyunga Hoseok zdecydowanie nieco się speszył. Nie sądził, że młodszy będzie to jeszcze pamiętać. A jednak, Taehyung wyczekująco spoglądał w stronę szatyna.
- Cóż... Czy zabrzmię zdradziecko, jeśli powiem, że już wtedy mi się podobałeś? – zapytał Hoseok z tajemniczym uśmiechem.
Taehyung nie spodziewał się takiej odpowiedzi. Nie pomyślał nawet, że sympatia Hoseoka trwała już tak długo.
- A co z Yoongim? On ci się nie podobał? – dopytywał zaciekawiony.
Hoseok nie miał sił teraz tłumaczyć swoich uczuć młodszemy chłopakowi. Latał wzrokiem po pokoju, byle tylko uniknąć spojrzenia młodszego i znaleźć jakiś pretekst, który pozwoli mu uciec od tematu. Owym pretekstem okazał się zegarek, który wskazywał trzydzieści minut po siedemnastej.
- Chodź, musimy się zbierać! – wykrzyknął, wstając z łóżka, ciągnąć za sobą młodszego.
- Sprytna zmiana tematu – prychnął Taehyung, ale zdecydował się na razie odpuścić temat. Był naprawdę zainteresowany, ale stwierdził, że będzie miał jeszcze mnóstwo okazji, by dokładnie wybadać swojego chłopaka.
Dziesięć minut przed osiemnastą Taehyung i Hoseok dotarli na miejsce. Pod galerią ciekali już na nich Jaemin i Jisung. Jaemin standardowo rzucił się na Taehyunga. Nie widzieli się dosyć długo i blondyn z czystym sumieniem mógł przyznać, że naprawdę stęsknił się za młodszym chłopakiem.
- Nareszcie mogę cię uściskać, szwagrze – powiedział Jaemin, praktycznie dusząc Taehyunga, który nie pozostawał mu dłużny.
Hoseok w tym czasie podszedł do Jisunga i skleił sobie z nim żółwika. Obaj stwierdzili, że ich partnerom należy dać chwilkę. Lecz kiedy w końcu przylepy zdołały się do siebie odkleić, wszyscy razem weszli do galerii. W kinie kupili cztery bilety (za które zapłacili Jungowie), a Jaemin pokusił się jeszcze na największy popcorn.
- Masz na coś ochotę? – zapytał Hoseok, podchodząc do Taehyunga.
Blondyn popatrzył z zazdrością na popcorn Jaemina. W końcu Hoseok miał być jego sponsorem żywności, toteż bez ceregieli stwierdził, że średni popcorn to coś na co ma ochotę. Hoseok z uśmiechem usłuchał prośby swojego chłopaka.
Taehyung zaczął się zastanawiać, dlaczego niektórzy ludzie byli tacy okrutni. Przypomniały mu się słowa Hoseoka, o tym, że nieraz przejchał się na ludziach przez to, że jego rodzina była bogata. Nie rozumiał tego, jak można wykorzystywać kogoś tak dobrego i kochanego jak Hoseok lub Jaemin. Posiadanie pieniędzy na pewno nie było złe, ale dzięki temu na pewno trudniej było przystosować się do środowiska i znaleźć prawdziwych przyjaciół.
Blondyn zerknął na dwóch młodszych chłopców, którzy usiedli przy jednym ze stolików. Oglądali coś na telefonie starszego, ale Taehyung zauważył, jak Jisung co chwile posyła ukradkowe spojrzenia różowowłosemu. Uśmiechnął się, wiedział, że ich znajomość na pewno pomoże im obu.
Po kilki minutach chłopcy weszli do sali, usadawiając się tak, że Jaemin i Taehyung siedzieli w środku. Film okazał się na tyle wciągający, że nawet największa gaduła, jaką był Jaemin, przez większość czasu siedziała cicho. Dopiero po wyjściu z sali kinowej chłopcy wdali się w dyskusje. Pochłonięci rozmową na temat filmu Taehyung i Jaemin szli kilka kroków przed Hoseokiem i Jisungiem. Wbrew pozorom najmłodszy i najstarszy z towarzystwa dobrze się dogadywali, główną sprawką tego był taniec, który łączył ich obu.
Kiedy chłopcy szli na parking, gdzie Hoseok zaparkował samochód, Jaemin zatrzymał się nagle, chwytając Taehyunga za ramię.
- Patrz, spadająca gwiazda! – rzucił, obracając się do pozostałej dwójki, która w tym samym momencie przerwała rozmowę, wodząc wzrokiem za palcem Jaemina. – Pomyślcie życzenia!
Hoseok podszedł do Taehyunga.
- Tak naprawdę spodobałeś mi się odkąd cię tylko zobaczyłem – wyznał Hoseok szeptem. – Nie miałem odwagi tak po prostu ci tego powiedzieć. Sam nie jestem pewien jak to się stało, że zgodziłem się na związek z Yoongim. Ale prawdopodobnie z takiej samej przyczyny, z jakiej ty bałeś rozstać się z Jaehyunem.
Taehyung zagryzł wargę. Pierwszy raz Yoongi przedstawił mu Hoseoka na początku września, kiedy właśnie zaczynał drugi semestr pierwszej klasy liceum. Podobał się Hoseokowi już prawie osiem miesięcy.
- Pewnie gdyby nie moje przejęcie inicjatywy, wciąż trwałbyś w martwym punkcie – zaśmiał się Taehyung, chwytając dłoń starszego. Uśmiechał się do niego ciepło, nie mógł zaprzeczyć, że poruszyło go wyznanie Hoseoka. – Życzenie, Hoseok.
Razem spojrzeli na punkt poruszający się po niebie. Taehyung był szczęśliwy, więc jego jedynym życzeniem było to, by Hoseok również taki był. Wiedział, że zależy mu na otwarciu w przyszłości swojej własnej szkoły tanecznej, więc właśnie to było jego aktualnym życzeniem.
Hoseok również uważał się za szczęśliwca, toteż swoje życzenie poświęcił Taehyungowi. Skupiając całą swoją wolę, zażyczył sobie, by to Taehyung był szczęśliwy, spełniając się aktorsko. Chciał dostać się do jak najlepszej szkoły aktorskiej, a Hoseok byłby niesamowicie dumny, gdyby to mu się udało.
- Chodźcie, robi się zimno. – Na ziemię sprowadził ich głos Jisunga, który opatulając się ramionami, przeskakiwał z jednej nogi na drugą.
- Moje biedactwo – szepnął przestraszony Jaemin od razu przykrywając młodszego swoim ciałem. – Ze mną nie zamrzniesz. Już ci lepiej? – Jisung był w stanie tylko ledwo dostrzegalnie pokiwać głową.
- Jisunggie, zostajesz dzisiaj na noc u nas? – zapytał Hoseok, kiedy z powrotem obrali za kurs jego auto.
Brunet prawdopodobnie chciał zaprzeczyć, jednak Jaemin szybko go uprzedził, przytakując swojemu starszemu bratu. Jisung popatrzył zdezorientowany na każdego po kolei, a jego wzrok na dłużej zatrzymał się na Jaeminie. Różowowłosy jedynie uśmiechnął się szeroko, chwytając dłoń młodszego i pociągnął go za sobą.
- Jesteście tak do siebie podobni – stwierdził Taehyung, z przerażeniem kiwając głową. – No, może Jaemin jest odrobinkę słodszy.
- Bo ja jestem przystojny – odpowiedział Hoseok, dumnie wypinając pierś.
- Przerośnij mnie to wtedy pogadamy – zaśmiał się Taehyung, szczypiąc policzek swojego chłopaka. Szatyn zmarszczył brwi, ale szybko udało mu się wyswobodzić twarz przed długimi palcami Taehyunga. – Ale wiesz co? I tak cię kocham.
Hoseok przerzucił ramię przez barki Taehyunga, przyciągając go do szybkiego całusa prosto w usta.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top