↳15

       

Ostatnie dwa tygodnie wakacji mijały Taehyungowi naprawdę wyczerpującym rytmem. Przez niemal codzienne uczęszczanie na próby czuł spore zmęczenie, ale jakże ogromną satysfakcję. Zdążyli rozpocząć próby wszystkich aktorów, bez dzielenia na sceny. Dzięki temu Taehyung i Yeri mogli nareszcie zaznać wspólnej pracy.

W czwartkowy wieczór chłopak i dziewczyna siedzieli w swojej ulubionej kawiarni. W końcu mieli czas po prostu porozmawiać i przy okazji zjeść coś słodkiego. Do końca tygodnia mieli wolne, ale od poniedziałku znów zaczynała się szkoła. Na szczęście premiera sztuki przypadła już na dziewiątego marca, a ów dzień był sobotą. Mogli zatem bez zwalniania się z lekcji przyjść na ostatnią, najważniejszą próbę. Dyrektorzy i reżyser byli naprawdę wyrozumiali dla nastolatków, starali się dopasować grafik do ich życia szkolnego. Miała to być przede wszystkim szansa dla nich na ukazanie im jak wygląda prawdziwe teatralne życie. Miało to ich przygotować do tego jak może wyglądać ich przyszłość. Ale miało być to dla nich też dobrą zabawą.

- Jak sprawy z Księciem, Tae? – zapytała dziewczyna, wpychając do ust kawał tiramisu. Taehyung nie mógł oprzeć się wrażeniu, że identyczna scena miała miejsce wcale nie tak dawno temu, istne déjà vu.

- Powinienem z nim zerwać – westchnął Taehyung, nie mogąc wyrzucić z głowy tej myśli. – Rety, to jest nie fair, bo Jaehyun to naprawdę idealny chłopak. Ale co poradzę na to, że coraz bardziej widzę go tylko jako przyjaciela?

- Przechlapane – podsumowała szatynka, wbijając widelec w ciasto. – Wiem, że to na pewno niełatwe, ale zerwij z nim jak najszybciej. Póki się jeszcze nie zakochał.

- Mam wyrzuty sumienia, wolałbym, żeby to on zerwał ze mną – mruknął Taehyung, spoglądając na pustą szklankę swojej kawy.

- Jasne, może jeszcze ja powinnam go poderwać? – zaśmiała się Yeri, odrzucając swoje długie, ciemne włosy w tył, przez co Taehyung zaśmiał się pod nosem.

- To nie byłaby wcale taka zła opcja.

Chwilę po wypowiedzeniu słów przez Taehyunga, jego telefon zawibrował. Bez odblokowywania ekranu sprawdził kto wysłał do niego wiadomość. Kiedy zauważył kto jest nadawcą i jaka jest treść, poczuł, że owa osoba spada mu dosłownie z nieba.

- Yeri, może nie będziesz musiała odbijać mi chłopaka – powiedział blondyn, szybko przekazując swój telefon przyjaciółce.

- „Hej kuzynie, rodzice chcą się mnie pozbyć na weekend. Mam nadzieję, że nie masz planów, bo bardzo chętnie wpadłbym do ciebie" – przeczytała treść wiadomości na głos. Zdziwiona dziewczyna popatrzyła wpierw na Taehyunga, potem na telefon i tak jeszcze kilka razy. – Cholera, to trochę przerażające. Ale Taeyong ma wyczucie.

- On może być moim ratunkiem.

- Ale myślisz, że spodobają się sobie nawzajem?

- Mam nadzieję, Yeri.

Taehyung odpisał kuzynowi, że nie ma absolutnie nic przeciwko jego wizycie, a nawet, że bardzo się z niej cieszy. I tak było nie tylko ze względu na jego szalony pomysł zeswatania go z Jaehyunem. Taehyung po prostu lubił swojego kuzyna i naprawdę podekscytowany był możliwością spędzenia z nim kilku dni. Nie mieszkali daleko od siebie, rodzina Lee mieszkała kilkanaście kilometrów za Busan, około godziny drogi. Co jakiś czas wpadali do siebie na kilka dni, czy to całą rodziną, czy tylko nastolatkowie.

Taehyung był naprawdę dobrej myśli. Może to był naprawdę głupi pomysł, ale Taehyung nie chciał krzywdzić Jaehyuna, a dodatkowo nie chciał, by blondyn był z kimś nieodpowiednim. W końcu przyjaźń jaką go darzył istniała naprawdę.

***

Następnego dnia po południu Taehyung czekał na swojego kuzyna na dworcu. Pogoda z dnia na dzień robiła się coraz mniej chłodna, słońce grzało zdecydowanie mocniej, a wiatr nie był taki nieprzyjemny. Choć to była zaledwie końcówka lutego powolutku zaczynało dać się wyczuć wiosenny klimat. Zmobilizowało to Taehyunga do zmiany kurtki na nieco lżejszą.

Chłopak spojrzał na wyświetlacz telefonu. Pociąg Taeyonga przybył punktualnie, Taehyung z uśmiechem wybiegł na powitanie ciemnowłosemu.

- Hej, Taehyung! Zmieniłeś włosy, ale super! – powiedział, Taeyong, witając się z kuzynem.

- Dzięki, twoje za to fajnie się układają.

- To wina drzemki. – Chłopcy zaśmiali się serdecznie.

Taehyung zaoferował pomoc w poniesieniu torby kuzyna, jednak ten stwierdził, że poniesie ją sam. Blondyn nie byłby taki uczynny względem Jimina czy Yoongiego, ale nie dość, że Taeyong był jego rodziną to dodatkowo zawsze był dla niego miły i bardzo się o niego troszczył. Dzięki temu Taehyung zawsze czuł się przy nim bezpiecznie, a przecież byli w tym samym wieku.

Kiedy dotarli do mieszkania Taehyunga, Chaerin od razu wyściskała siostrzeńca, pytając o podróż. Po tym niemal od razu podsunęła chłopcom miski ze świeżo zrobioną zupą.

Po obiedzie kuzyni poszli do pokoju gospodarza, prowadząc przy tym dyskusję na temat planu na jutrzejszy dzień. Taeyong chciał pojechać do jakiejś galerii, żeby kupić sobie kilka ciuchów, na co blondyn przystał chętnie. Dodatkowo rzucił pomysł na wspólne kino, oczywiście horror. Taeyong był jedną z tych osób z którymi bez przeszkód mógł oglądać straszne filmy, ponieważ jego kuzyn nie był szczególnie wybredny co do kinematografii.

- Słuchaj, Tae – zaczął Taehyung, przypominając sobie o idiotycznym planie który zrodził się w jego głowie. I choć zarówno on jak i Yeri uważali go za naprawdę głupi, to najgorsze, że stwierdzili, że to naprawdę ma szanse wypalić. – Szczerze mówiąc, to idealnie się składa, że tu jesteś.

- A to dlaczego? – zaciekawił się szatyn, podnosząc głowę, tak by popatrzeć na Taehyunga.

- Cóż, to dość skomplikowana sytuacja i w zasadzie tylko ty możesz mi teraz pomóc.

- Zamieniam się w słuch, drogi bracie.

Taehyung dość szczegółowo opowiedział Taeyongowi swoją sytuację. Opowiedział mu o Jaehyunie o swoich uczuciach i wątpliwościach. Taeyong słuchał dokładnie każdego słowa wypowiedzianego przez Taehyunga, tak by upewnić się, że niczego przypadkiem nie pokręcił. Kiedy Taehyung skończył tłumaczyć, spojrzał wyczekująco na kuzyna, którego kamienna mina nie zdradzała zbyt wiele.

Taeyong przez chwilę analizował wszystko co usłyszał, aż w końcu zdołał wydusić z siebie jedno zdanie: - Taehyung, to bardzo głupi pomysł.

Blondyn pokręcił głową wzdychając głęboko. Doskonale o tym wiedział, kolejna osoba naprawdę nie musiała go o tym uświadamiać. A jednak drążył temat, coraz sprytniej podchodząc kuzyna. Taeyong niestety, a raczej stety dla Taehyunga, miał niesamowicie dobre serce i był bardzo wyrozumiały. Kiedy blondyn zaczął robić smutne miny i mówić lekko drżącym głosem o tym, jak bardzo zależy mu na przyjaźni z Jaehyunem, a nie chce go zranić, Taeyong zaczął pękać.

- Zawsze uważałeś, że tego typu zagrywki w związku są bez sensu. Mówiłeś, że ty w takiej sytuacji od razu zerwałbyś z drugą osobą – wypomniał Taeyong.

I miał rację, Taehyung od dawna uważał, że lepiej jest od razu zakończyć związek niż dawać jakieś zbędne nadzieje.

Ale teraz, kiedy rzeczywiście znalazł się w takiej sytuacji, było to cholernie trudne. Pewnie gdyby nie zależało mu na Jaehyunie to już od dawna znów byłby singlem. Jednak Taehyung naprawdę uwielbiał spędzać czas ze starszym blondynem, uwielbiał to jak może z nim pożartować, porozmawiać na mnóstwo tematów. Problem polegał na tym, że nie chciał udawać, że Jaehyun jest dla niego kimś więcej niż przyjacielem, a nie kochał go w ten sposób jaki powinno kochać się wybranka. Kochał go jak brata, jak przyjaciela i to bardzo bliskiego.

- Kocham go, ale nie tak jakbyśmy obaj tego chcieli. Nie umiem mu tego powiedzieć – westchnął blondyn. Było mu z tym naprawdę źle, nie sądził, że kiedykolwiek znajdzie się w tak trudnej sytuacji. – Tae, spróbuj chociaż. Może naprawdę się w sobie zakochacie, nie masz nic do stracenia.

- Zgoda – mruknął, nie do końca zadowolony, chłopak. Nie chciał angażować się w takie spiski, ale musiał pomóc swojej rodzinie.

Taehyung podskoczył ze szczęścia, po czym rzucił się na Taeyonga, ściskając go bardzo mocno.

- Dzięki, dzięki, dzięki! – krzyknął Taehyung, całując swojego kuzyna w ciemną czuprynę. – Wybacz, musisz wyglądać dobrze. Jaehyun za godzinę tu wpadnie.

- Co?! – Taeyong wytrzeszczył oczy. – Przecież nie jestem jeszcze gotowy!

- Spokojnie, przyjdzie tylko, bo chce pożyczyć jedną książkę – wytłumaczył Taehyung. – Ale to może być dla was dobry początek.

Szatyn pokręcił głową z dezaprobatą. Zaczynał mieć wątpliwości co do tak szybkiego podjęcia decyzji. Ale teraz było już za późno, obiecał Taehyungowi pomoc. I choć plan blondyna była naprawdę abstrakcyjny, to nie mógł już się z niego wycofać. Nie wiedział też, czy można nazwać pomocą odbicie chłopaka kuzynowi, który sam o to prosi, ale przyzwyczajony był do niecodziennych pomysłów brata.

Podczas czekania na Jaehyuna, Taehyung co nieco opowiedział o nim swojemu kuzynowi, tak aby miał jakiekolwiek pojęcie o jakie tematy warto zaczepić podczas rozmowy. Taeyong słuchał wszystkiego uważnie, skoro już się podjął zadania, trzeba było wykonać je najlepiej jak się tylko da.

Punktualnie o osiemnastej w progu mieszkania Kimów pojawił się wysoki blondyn. Szybko przywitał się ze swoim chłopakiem, a kiedy spostrzegł niższą osobę ku jego boku, uśmiechnął się serdecznie.

- Jae, to mój kuzyn, Lee Taeyong. Tae, to mój chłopak, Jung Yoonoh, ale bardziej Jaehyun – przedstawił Taehyung. Od razu zauważył jak kuzynowi zaświeciły się oczy, kiedy tylko ujrzał Jaehyuna. Przez chwilę wydawał się być w szoku, ale po kilku sekundach na jego twarzy pojawił się ciepły uśmiech.

Na twarzy Jaehyuna również widniał szeroki uśmiech. I Taehyung mógł przysiąc, że jest on skierowany bardziej w stronę szatyna.

No pięknie, już zostałem zapomniany.

Dopiero kiedy Taehyung odchrząknął, oczy pozostałej dwójki skierowały się na niego.

- Może chcecie napić się herbaty? – zaproponował.

- Wybaczcie, muszę jeszcze skoczyć na pocztę zanim ją zamknął – rzekł i zanim wyszedł dodał: - Trzymajcie się. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się zobaczymy, Taeyong.

Szatyn uśmiechnął się i ukłonił odrobinę.

Po tym jak blondyn opuścił mieszkanie, Taehyung zamknął drzwi i oparł się o nie z założonymi rękami.

- „Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się zobaczymy, Taeyong" – przedrzeźnił Taehyung. – Stary, on już jest twój, a ty nawet nie otworzyłeś ust.

Taeyong zarumienił się na słowa swojego kuzyna, szturchając go ramię.

- Przestań – mrukną. – Ale fakt, jest niesamowicie przystojny.

Taehyung zaśmiał się pod nosem, po czym pociągnął kuzyna z powrotem do swojego pokoju. Chciał kuć żelazo póki gorące, ale nie wiedział jak doprowadzić do spotkania Taeyonga i Jaehyuna, aby mogli pobyć tylko we dwoje. To nie było wcale takie łatwe, zważywszy, że chłopcy się w zasadzie w ogóle nie znali. Jednak z odsieczą, zupełnie nieświadomie, przybył Taeyong.

- To kupujemy te bilety na film? – zapytał.

Nad głową Taehyunga pojawiła się kreskówkowa żarówka. Szeroko otwartymi oczami popatrzył na swojego kuzyna, po czym uśmiechnął się przebiegle. Po plecach szatyna przeszły dreszcze, wiedział, że Taehyung wpadł na kolejny genialny pomysł, a on będzie musiał wziąć w tym udział.

- Wiesz, chyba jutro wypadnie mi ważne spotkanie w sprawie spektaklu. I chyba nie będę mógł cię wziąć ze sobą.

- I chyba będę potrzebował osoby, która pójdzie ze mną na zakupy i do kina, prawda?

- I nawet wiem, kto z tobą pójdzie – powiedział Taehyung, z demonicznym śmiechem pocierając o siebie dłonie.

- W co ja się wpakowałem....

***

- To na pewno nie będzie problem? – zapytał Taehyung.

- Na pewno. Akurat nie miałem żadnych planów na dzisiaj – odpowiedział niski głos po drugiej stronie słuchawki.

- Rety, bardzo ci dziękuję. Naprawdę nie wiedziałem co robić. Kupiliśmy już bilety, ale to spotkanie wyszło dopiero godzinę temu, nie mógłbym nie przyjść.

Taeyong przysłuchiwał się rozmowie nastolatków, co chwilę kręcąc głową. Bez dźwięcznie powtarzał, że ma dość, że to się nie może udać. Ruszał ustami na tyle wyraźnie, że Taehyung mógł bez problemu wszystko rozszyfrować. Za piątym „to się nie uda", Taeyong został zdzielony kapciem.

- Rozumiem, ale spokojnie, twój kuzyn będzie w dobrych rękach – zaśmiał się Jaehyun. Taehyung widział, jak szatyn zarumienił się na słowa starszego. Taehyung uśmiechnął się pewny swojego.

- Jeszcze raz dziękuję, Jae. Dołączę do was w galerii około osiemnastej, zgoda?

- Jasne, o nic się nie martw.

- W takim razie do zobaczenia za dwie godziny!

- To się nie uda – powtórzył Taeyong zaraz po tym, jak Taehyung odłożył telefon. Blondyn ostatni raz zgromił go wzrokiem, po czym zaczął grzebać w torbie kuzyna w poszukiwaniu idealnych ciuchów na taką okazję.

Wydawało mu się, że cztery godziny powinny im wystarczyć jak na pierwszy raz. Wiedział, że dla Taeyonga nie będzie to łatwe, gdyż bardzo łatwo go zawstydzić. Dlatego też Taehyung naprawdę doceniał poświecenie z jego strony. Sam nie wiedział, czy gdyby znalazł się na miejscu szatyna to zgodziłby się na taki pomysł.

Kilka minut przed czternastą Taeyong nerwowo zaczął chodzić po domu. Taehyung cieszył się, że jego mama ma zmianę w szpitalu. Na pewno zastanawiałby się, dlaczego jej syn wysyła swojego kuzyna z innym chłopakiem do galerii podczas gdy sam zostaje w domu. Z punktu widzenia osoby trzeciej naprawdę było to niecodzienne.

W końcu marsz Taeyonga przerwał dzwonek do drzwi. Chłopcy przywitali się na szybko, po czym blondyn niemal pchając kuzyna w stronę Jaehyuna, przeprosił go jeszcze raz za zaistniałą sytuację.

- Bawcie się dobrze! Jae, pilnuj Tae, kiedy nie będzie mnie w pobliżu! – powiedział Taehyung, grożąc palcem, jeszcze, swojemu chłopakowi. Blondyn zaśmiał się ciepło i obiecał jak najlepiej pilnować Taeyonga. Oczywiście szatyn słuchając tego nie mógł przestać się rumienić.

Po tym jak Taehyung pozbył się chłopców z mieszkania, rzucił się na kanapę w salonie. Miał do swojej dyspozycji prawie cztery godziny, nie wiedział jak dobrze spożytkować ów czas. Przez pierwsze pół godziny po prostu oglądał telewizję, ale i to zaczęło mu się nudzić.

Ostatnio bardzo mało widywał się z Jiminem i Yoongim. Spowodowane to było oczywiście próbami Taehyunga, ale też wyjazdem Yoongiego. Blondyn wraz z rodziną pojechał w ostatnim tygodniu do Seul, a Jimin na głowie miał niesfornych kuzynów. Nawet Renjun zajęty był lekcjami z Jisungiem, które okazały się naprawdę świetnym pomysłem, bo jak to ujął, nie dość, że znalazł nowego przyjaciela, to jeszcze dostaje pieniądze za pracę z nim.

W pewnym momencie telefon Taehyunga zaczął dzwonić. Chłopak z zawałem serce pobiegł po niego do pokoju, obawiając się, że dzwoni któryś z chłopaków, nie mając dla niego dobrych wieści. Jednak ku jego uldze, na ekranie wyświetliło się zdjęcie Hoseoka.

- Yo, Taehyunggie – przywitał się starszy. – Mam do ciebie bardzo ważne pytanie.

- O mamo, już się boję.

- Czy masz może jakieś ciekawe książki do nauki chińskiego? Może być coś więcej niż same podstawy – wytłumaczył szybko.

- Powinienem mieć ze dwie całkiem fajne – odpowiedział, przeglądając półki.

- To super. Jaemin chce już zacząć poszerzać materiał. Mogę po nie podskoczyć dzisiaj?

- Jak chcesz to mogę nawet osobiście wam je dostarczyć – zaśmiał się Taehyung. – Mam czas do osiemnastej i nie wiem co ze sobą zrobić.

- No to idealnie, pamiętaj, że mój dom jest dla ciebie zawsze otwarty. Boże, Jaemin, przestań wisieć mi na ramieniu! – drugie zdanie Hoseok krzyknął w stronę swojego brata, a Taehyung zachichotał przez to pod nosem. – Ten głupek mówi, że bardzo chce cię poznać, więc lepiej przyjeżdżaj szybko.

- Jasne, ja też bardzo chętnie poznam Jaemina. Sprawdzam autobus i zaraz będę, na razie!

Taehyung szybko zgarnął książki z półki, po czym sprawdził najbliższy autobus. Na jego szczęście miał jeszcze dwadzieścia minut, co w zupełności mu wystarczyło. Musiał tylko spakować książki, portfel, włożyć kurtkę i buty i był gotowy do wyjścia.

Czekając na przystanku zerknął na godzinę.

14:58

- Mam jeszcze trzy godziny – mruknął do siebie. Miał nadzieję, że spotkanie chłopaków idzie w dobrą stronę.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top