↳ 13

       

Taehyung właśnie zmierzał do wyjścia z teatru. Spotkanie zajęło niecałą godzinę, ale dzięki niemu wiedział na czym stoi. Jego zadanie nie wydawało się trudne, musiał po prostu zagrać najlepiej jak potrafi. Podpisał umowę, ówcześnie czytając ją dokładnie. Była dość oczywista, toteż chłopak nie miał większych oporów przed podpisaniem jej. Musiał oczywiście pokazać ją również swojej mamie, gdyż jej podpis też był niezbędny zważywszy na to, że Taehyung wciąż nie był pełnoletni.

Mimo to, naprawdę nie mógł się doczekać jutrzejszej próby. Miała ona trwać cztery godziny, toteż chłopak miał nadzieję, że będzie miał siły na imprezę urodzinową. Bo po wczorajszej rozmowie był dobrej myśli.

Taehyung opuścił salę, a następnie teatr, żegnając się z personelem. Był naprawdę szczęśliwy, a ekipa z którą miał pracować naprawdę ciepło go przyjęła. Yeri uprzedzała go, że ludzie tam są kochani i bardzo się zatroszczyli o jej komfort. Taehyung miał okazję się o tym przekonać.

Na dworze robiło się już ciemno. Blondyn zerknął na wyświetlacz telefonu, było lekko po osiemnastej. Miał nadzieję na szybkie złapanie autobusu i równie szybki powrót do domu.

Jednak jakie zdziwienie zagościło na twarzy Taehyunga, kiedy po zejściu ze schodków spostrzegł znajomą twarz w odległości niespełna dziesięciu metrów.

- Woah, prawie cię nie poznałem, Hoseok! – rzucił młodszy, wpatrując się w starszego z takim samym zdziwieniem z jakim Hoseok patrzył na niego. Szokujące było to, że rude, jak do tej pory, włosy starszego chłopaka stały się brązowe. – Czy to jest fioletowe?!– zapytał podekscytowany Taehyung, doskakując do Hoseoka. Z fascynacją przejechał po fioletowych pasemkach na bokach głowy starszego. – Sam je robiłeś?

- Tak i nie – zaśmiał się Hoseok. – Mój przyjaciel Seokjin ma staż w salonie fryzjerskim. Ale lepiej powiedz co ciebie napadło z tym różem? Nie żebyś nie wyglądał dobrze, bo zawsze tak wyglądasz, ale teraz po prostu jest genialnie!

- Mogę powiedzieć to samo! Po prostu zachciało mi się coś zmienić, Yoongi pomógł – wykrzyknął Taehyung. – No dobra, ale mów o co chodzi i skąd wiedziałeś, że tu jestem?

- Wspomniałeś o tym, jak byłeś u mnie – wytłumaczył Hoseok, a Taehyung kiwnął głową, ponieważ bardzo możliwym było, że napomniał o spotkaniu organizacyjnym już wcześniej. – Yoongi do mnie zadzwonił i przeprosił za to co powiedział wcześniej. On też chce się ze mną przyjaźnić.

- Uf, czyli jest dobrze – Taehyung odetchnął głęboko. Właśnie na takie zakończenie liczył całym sercem.

- W ramach podziękowania zapraszam na coś słodkiego – zaproponował wesoło Hoseok, chwytając dłoń młodszego, dzięki czemu szli trzymając się za ręce.

- Bardzo chętnie, należy mi się – zaśmiał się Taehyung. Mimo że, dłoń Hoseoka była chłodna, postanowił jej nie puszczać. Jakiś czas temu starszy nazwał jego dłoń grzejnikiem, teraz mogła się sprawdzić.

Hoseok szczęśliwym trafem zabrał Taehyunga do kawiarni, do której blondyn często chodził z Yeri, po zakończonych warsztatach. Dzięki temu długo nie musiał przebierać w karcie, by zdecydować na co miał ochotę. Wybrał największe czekoladowe latte. Hoseok wziął z niego przykład, z tym, że wybrał karmelową wersję.

- Wciąż nie odzyskałeś swojego samochodu? – zapytał Taehyung, przypominając sobie, że przez ostatnie dni Hoseok zmuszony był poruszać się komunikacją miejską.

- Nie, ale dzisiaj ruszyłem swój motor – odpowiedział.

- Co? Masz nawet motor?! – zdziwił się Taehyung. Rodzina Jung była naprawdę bogata.

- Mam, ale rzadko z niego korzystam, tylko wtedy kiedy mam ochotę na przejażdżkę lub nie mogę użyć samochodu – wytłumaczył. Dmuchnął leciutko na swój napój nim wziął małego łyka, ale już wtedy mógł stwierdzić, że kawa jest naprawdę smaczna.

Taehyungowi trudno było uwierzyć w słowa szatyna. Mówił o tym wszystkim w tak zwyczajny sposób. Ale z drugiej strony, Hoseok nigdy nie chwalił się swoimi pieniędzmi. Prawda, często miał markowe ubrania czy rzeczy, ale w tych czasach większość nastolatków takie ma. Jednak gdyby nie wizyta w domu Junga prawdopodobnie do tej pory nie domyślił się, że jego rodzina jest okropnie bogata.

- Hej, przestań tak na mnie patrzeć – obruszył się Hoseok, kiedy Taehyung, nie do końca świadomie, patrzył na niego z krzywym wyrazem twarzy, prowadząc w głowie monolog na temat statusów społecznych. – Nie lubię chwalić się kasą, bo i tak nie jest moja, tylko moich rodziców. Ja mam grosze, które uda mi się zarobić przy jakichś drobnych pracach.

- Wybacz. I nie mam zamiaru zmieniać mojego stosunku do ciebie – odpowiedział Taehyung, popijając swoje latte.

- Cieszę się, jak byłem młodszy to wiele razy przejechałem się przez to na ludziach.

- Cóż, ludzie byli i zawsze będą materialistami, tak już wygląda nasz świat. Na szczęście, niektórzy potrafią  jeszcze używać zdrowego rozsądku – skwitował, biorąc ostatniego łyka kawy. Ubolewał nad tym jak szybko zniknęła, po czym zwrócił się znów do Hoseoka: - Ale nastaw się, że teraz w sprawach jedzenia mogę zacząć cię wykorzystywać.

- Dla ciebie zawsze będę na to gotowy – zaśmiał się szatyn, a blondyn uśmiechnął się szeroko, zupełnie nie świadomy, że zdanie wypowiedziane przez Hoseoka ma o wiele głębszy sens.

***

Taehyung powoli przysypiał. Od godziny prowadził rozmowę telefoniczną z Jeonggukiem i Renjunem, którzy nagle, o dwudziestej pierwszej poczuli się jakoś dziwnie osamotnieni. Blondyn nie miał serca odmawiać dołączenia do nich, zważywszy na to, że i tak nie robił nic konkretnego po powrocie do domu. Tak więc, mimo że, sen coraz bardziej wkradał się na jego powieki, po jakże męczącym dniu, to dzielnie znosił piski przyjaciół.

- Hyung, jeśli jesteś bardzo śpiący, to po prostu się połóż. Pogadamy innym razem, na przykład jutro – zaproponował Renjun, po tym jak potężny ziew przedarł się przez głośną konwersacje dwójki chłopców.

- Jutro nie będę miał czasu. Najpierw próba, potem lecę na imprezkę – wytłumaczył Taehyung.

- Ta, ja też mam jutro imprezę – dodał Jeongguk. – Mój kuzyn organizuje z okazji urodzin.

- Czyli przez najbliższe dwa dni będę zdany na siebie? –zapytał zszokowany Renjun.

- W najgorszym wypadku na Yeri – zaśmiał się blondyn, ale po chwili przypomniało mu się to co mówił mu Jimin. – Renjun! Chyba mam plany dla ciebie.

- Co takiego, hyung?

- Brat Jimina, Jisung, potrzebuje pomocy z matematyką. Wiesz, chłopak idzie do trzeciej klasy gimnazjum i rodzice strasznie naciskają, że powinien teraz skupić się na nadganianiu materiału – tłumaczył Taehyung. – Ja jestem bardzo po ich stronie, bo dzieciak całymi dniami siedzi zamknięty w pokoju i tylko tańczy albo gra na konsoli. Oprócz nauki przyda mu się po prostu obecność kogoś w podobnym wieku.

- Ojeju, nie wiem czy sobie poradzę, w końcu nigdy nie udzielałem korepetycji – wyjąkał Renjun. Wcześniej nikt nie prosił go o pomoc z jakiegoś przedmiotu, nie wiedział, czy nadałby się na nauczyciela. – Myślicie, że będę w stanie mu dobrze wytłumaczyć?

- Jasne, ze mną sobie radzisz to i z młodszym dasz radę – zaśmiał się Jeongguk.

- W takim razie zgoda, mogę to zrobić!

- Świetnie! Zaraz napiszę do Jimina i potem powiem ci co i jak. A tymczasem się rozłączam, póki jestem jeszcze w stanie pisać na klawiaturze – rzucił Taehyung, a chłopcy zachichotali na jego słowa i pożegnali się z nim.

Taehyung jak mówił tak zrobił. Jimin był mu niesamowicie wdzięczny, że tak szybko znalazł pomoc dla Jisunga. Choć wciąż trwały wakacje, to szatyn był tego samego zdania co rodzice, jego bratu bardzo potrzebna była pomoc. Ledwo zdał drugą klasę, wszyscy chcieli, żeby w nadchodzącym roku chłopak miał jak najlepszy start.

***

Poniedziałek był dla Taehyunga przełomowym dniem. Odkąd się tylko obudził czuł niesamowite podekscytowanie, ale i strach. Miał wziąć udział w próbach do spektaklu z prawdziwymi aktorami. Miał świadomość, że jego rola nie jest żadną kluczową w spektaklu, ale mimo to był tam, a to było najważniejsze.

Dodatkowo był tam z osobą bardzo ważną dla niego, Yeri. Rola dziewczyny również nie była duża, grała córkę bogaczki. Jednak i dla niej był to przełom. Próby całego spektaklu miały zacząć się dopiero na koniec lutego, co wiązało się z możliwym ominięciem paru dni w szkole. Taehyung nie przejmował się tym zbytnio, wiedział, że nadrobi materiał.

Pierwsza próba była, według Taehyunga, tą najtrudniejszą. Ale jedynie z początku. Nie mógł się odnaleźć, nie wiedział gdzie ma stanąć, chociaż tekst znał doskonale. Ale z czasem zdecydowanie się rozluźnił. Współpracownicy, jeśli Taehyung mógł tak ich w ogóle nazwać, bardzo pomagali młodszemu chłopakowi. Z czasem gra stawał się coraz przyjemniejsza i blondyn nawet nie zauważył kiedy minęły wszystkie godziny. Pożegnał się ze swoją załogą, dziękując im za pomoc i zrozumienie. Po tym wypadł z teatru, ruszając na przystanek z którego będzie mógł dotrzeć do domu Hoseoka. Impreza miała zacząć się o dziewiętnastej, a o tej właśnie godzinie przyjechał autobus. Lekkie spóźnienie nie było niczym złym, zważywszy, że Taehyung uprzedził wcześniej o tym jubilata.

Nim jeszcze dojrzał dom Hoseoka dało się już usłyszeć muzykę. Czuł, że impreza naprawdę szybko się rozkręca. Nie fatygował się z dzwonieniem do drzwi, wiedział, że i tak raczej nikt go nie usłyszy. Już na wejściu spotkał Jimina, który przez kuchenne okno go zauważył .

- Wiesz gdzie jest jubilat? – zapytał Taehyung, a Jimin jedynie pokręcił głową. W domu była masa ludzi, toteż Hoseok mógł być dosłownie wszędzie. – Ciekawe jak spodoba mu się prezent od nas.

- Yoongi jest pewien, że padnie na zawał – zaśmiał się szatyn. Chłopcy we trójkę złożyli się na kolekcjonerską wersję płyty jednego z ulubionych zespołów starszego. Jako że, bardzo trudno było ją upolować Yoongi przekonany był o tym, że Hoseok niesamowicie się z niej ucieszy.

- O, jest! – wykrzyknął Taehyung, kiedy ujrzał Hoseoka na schodach, rozmawiającego z naprawdę przystojnym chłopakiem, który wydawał się odrobinę starszy od nich samych. – Wszystkiego najlepszego, Hoseokkie! – krzyknął, rzucając się na chłopaka.

- Taehyunggie, jesteś nareszcie! – ucieszył się Hoseok, obejmując młodszego jedną ręką. Kiedy Taehyung „zszedł" z Hoseoka i stanął obok niego, starszy wciąż obejmował go w pasie.

- Oho, czy to ten Taehyung? – zapytał chłopak stojący naprzeciwko. Z chytrym uśmiechem patrzył raz na szatyna, raz na blondyna. Hoseok za te słowa, zgromił przyjaciela wzrokiem, rumieniąc się przy tym, natomiast Taehyung z uśmiechem wpatrywał się w chłopaka przed nimi. – Cześć Taehyung, jestem Kim Seokjin, prawdopodobnie, najlepszy przyjaciel Hoseoka.

- Miło poznać, jestem Kim Taehyung. – Chłopcy ukłonili się sobie. Po krótkiej wymianie zdań Seokjin musiał odejść od chłopaków by ogarnąć towarzystwo w kuchni. Jako że, był najstarszy z całego imprezowego grona czuł swego rodzaju odpowiedzialność za wszystkie dzieciaki. – Ile lat ma Seokjin? Wygląda na trochę starszego.

- Dwadzieścia  – odpowiedział Hoseok, prowadząc Taehyunga w stronę jednej z kanap, tak, by mogli choć przez chwilę porozmawiać, nim będzie musiał zacząć zabawiać resztę gości. – Nasi rodzice znają się już od czasów studiów. Kiedy byłem młodszy Seokjin bawił się ze mną i opiekował mną.

Taehyung pokiwał głową. Jego zdaniem naprawdę niesamowite było to, że znali się od tylu lat i wciąż byli ze sobą tak blisko. Chociaż jakby nie patrzeć, on i Jimin znali się ponad dziesięć lat i wciąż tak samo się przyjaźnili, a przecież dziesięć lat to też masa czasu.

Przez kilka następnych godzin Taehyung bawił się w towarzystwie naprawdę różnych osób. Tańczył, rozmawiał lub po prostu się wygłupiał. Mimo że, większość ludzi była z wyższego rocznika, to przez wypity alkohol wszyscy byli rozluźnieni i bardzo chętni do zabawy. Ale największy szok Taehyung przeżył, kiedy wyszedł do ogródka. Kompletnie nie spodziewał się zastać tutaj osoby, która z równym zdziwieniem wpatrywała się prosto w niego. Stali od siebie w odległości jakichś pięciu metrów i żaden nie wiedział czy na pewno widzi osobę o której myśli.

- Jeongguk?

- Taehyung?

Odezwali się w tym samym czasie, przez co zaśmiali się zgodnie.

- Nie mów, że Hoseok to twój kuzyn – parsknął Taehyung, nie mogąc uwierzyć w zbieg okoliczności.

- Niestety, ale to mój kuzyn – zachichotał Jeongguk, podchodząc do przyjaciela, żeby się z nim przywitać. – Niesamowite, że nie skojarzyliśmy faktów, jesteśmy totalnymi idiotami.

- Nie dociera do mnie to, że jesteś rodziną mojego byłego wroga – zaśmiał się Taehyung, wchodząc z powrotem do salonu w akompaniamencie śmiechu Jeongguka.

- Świat jest jeszcze mniejszy niż mi się wydawało.

Sytuacja była na tyle irracjonalne, że chłopcom nie pozostało nic innego, jak tylko się śmiać i razem bawić. W życiu Taehyung nie pomyślałby, że kuzyn, o którym nieraz wspomniał Jeongguk, to ta sama osoba, która wcześniej odebrała mu Yoongiego. To było tak paradoksalne, że zaczynało mieć sens.

W okolicy spora część nastolatków była już porządnie upita. Sam Taehyung skusił się na kilka małych kieliszków soju, kiedy jedna z obecnych dziewczyn polewała wszystkim zgromadzonym w salonie.

Usiadł na kanapie obok leżącego Yoongiego. Chłopak definitywnie nieźle zabalował, ponieważ majaczył coś pod nosem.

- TaeTae – jęknął starszy, zmuszając się do niepewnego siadu. – Dlaczego życie jest takie popieprzone?

Taehyung zmarszczył brwi na pytanie starszego. Nie było dobrze, w pijanym blondynie włączył się tryb użalania nad sobą, życiem i ludzkością. Taehyung czuł, że najlepiej będzie szybko ewakuować się z zagrożonego miejsca.

- Tae, ty byś mnie nigdy nie zostawił, prawda? Kochałbyś mnie do końca życia? – zapytał starszy, a Taehyung zgromił go wzrokiem.

- Przestań gadać, nigdy bym cię nawet nie dotknął – parsknął Taehyung. Z jednej strony zrobiło mu się żal Yoongiego, bo zrozumiał, że rozstanie z Hoseokiem na pewno nie było dla niego łatwe. Może rzeczywiście nie miał głębokiej urazy do szatyna, ale na pewno wciąż do końca nie przeszło mu uczucie, co było oczywiste. Nie każdemu odkochanie się zajmuje kilka godzin.

- Taehyunggie – jęknął Yoongi, zbliżając się do młodszego przyjaciela, po czym połączył ich usta w pocałunku.

Pijany Yoongi bardzo chętnie smakował ust Taehynga, podczas gdy zmęczony umysł młodszego próbował ogarnąć sytuację. Na szczęście Taehyung odskoczył od Yoongiego, nim ten zdążył pogłębić pocałunek. Skończyło się tylko na niewinnym złączeniu warg.

- Jesteś idiotą, nie rób tak więcej – warknął rozzłoszczony Taehyung. Kiedyś takie zachowanie Yoongiego na pewno bardzo by go zraniło. Wiedział, że owy pocałunek nie znaczył nic szczególnego dla starszego, a przecież Taehyung darzył go znacznie większym uczuciem. Jednak teraz czuł tylko złość i zdegustowanie. Całowanie się z przyjaciółmi to była ostatnia rzecz jaką chciał robić w życiu. Dodatkowo, choć pocałunek był naprawdę niewinny, poczuł ukłucie w serce względem Jaehyuna. Choć uczucie jakim darzył starszego chłopca nie było dla niego do końca jasne, to jednak byli w związku, a takich rzeczy nie robi się swojemu partnerowi. Jaehyun na to nie zasługiwał.

Taehyung postanowił pójść do toalety. Chciał spłukać z siebie negatywne myśli. Jednak dwie toalety na dole miały za długie kolejki, by blondyn chciał czekać w którejś z nich. Postanowił udać się na górę, był pewien, że któraś z toalet musi być wolna. Wyższe piętro było zdecydowanie bardziej puste i cichsze. Na korytarzu drzemała sobie jakaś dziewczyna, a z jednego pokoju (jak obstawiał Taehyung) gościnnego było słychać śmiechy, rozmowy, a nawet jęki. Skrzywił się, szybko doskakując do drzwi, jakie, jak mu się wydawało, prowadzą do toalety. Szybko wszedł do środka, zamykając drzwi na zamek i oparł się o nie, wypuszczając powietrze.

- Taehyung? – blondyn otworzył oczy słysząc swoje imię. Serce zabiło mu mocniej, gdy zdał sobie sprawę, że wszedł komuś do kibla.

- Matko, przepraszam. Nie zauważyłem światła – tłumaczył się. Gdyby nie to, że był zmęczony, a osobą do której wparował był Hoseok, to pewnie byłby o wiele bardziej zawstydzony. Na szczęście szatyn mył tylko ręce, bo gdyby w tym momencie korzystał z toalety, Taehyung padłby na zawał z zażenowania.

- Masz szczęście, że myję ręce – zaśmiał się starszy. Taehyung odpowiedział mu uśmiechem, po czym chciał wyjść z pomieszczenia, żeby wypuścić Hoseoka. Przekręcił zamek, jednak drzwi nie ustąpiły.

- Ym, Hoseok? Drzwi się nie otwierają – powiedział Taehyung, nerwowo zerkając na starszego.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top