↳1

Taehyung popatrzył na coraz szybciej szarzejące niebo. I to wcale nie była wina tego, że dochodzi już szesnasta, a jedynie czarnych chmur, które na pewno niosły za sobą deszcz.

- Dzwonię do niego - prychnął Taehyung, kiedy pierwsza kropla spadła na wprost na czubek jego nosa. Natychmiast schował się pod dach wejścia do szkoły, ciągnąc za sobą Jimina.

Odczekał kilka sygnałów, w międzyczasie poprawiając swoje jasne włosy, które przez wszechobecną wilgoć zaczynały się kręcić i puszyć. Dopiero za drugim razem Yoongi odebrał telefon.

- No halo, gdzie ty jesteś? Czekamy na ciebie przed wejściem - powiedział zezłoszczony Taehyung. Nie było nic przyjemnego w czekaniu na starszego, podczas kiedy listopadowa pogoda była wietrzna i deszczowa.

- O nie, Tae, przepraszam - rzekł Yoongi po kilkusekundowym milczeniu, jakby w tym czasie analizował to o co zapytał przyjaciel. - Jesteśmy z Hoseokiem w muzycznej, trochę nam jeszcze zejdzie, więc nie musicie czekać.

- Jasne, fajnie, że o nas pamiętasz - fuknął młodszy, rozłączając się. Nie miał zamiaru silić się na jakiekolwiek formy grzecznościowe w stosunku do rok starszego kolegi. Skoro on nie miał szacunku do nich, zapominając zupełnie o tym, że czekają na niego, to po co w ogóle szacunek?

- Co ci powiedział hyung? - zagadnął Jimin, doganiając Taehyunga, który jedynie skinieniem dał znak, że mogą już sobie iść.

- Że jest z Hoseokiem - rzucił, przedrzeźniającym tonem. - Masz parasol?

Na usta Jimina wpełzł szeroki uśmiech. Zatrzymał się na chwilkę, żeby rozpiąć swój plecak z którego po kilku sekundach wyciągnął bordową, rozkładaną parasolkę nad ich głowami. Taehyung przejął ją od swojego przyjaciela, twierdząc, że skoro jest wyższy o te kilka centymetrów to wygodniejsze będzie to, jeśli właśnie on będzie ją niósł. Mimo że, ich włosy zdążyły już nieco zmoknąć, to każda ochrona się przyda, zwłaszcza podczas jesiennego deszczu, który ma tendencje do rozkładania ludzi na łopatki poprzez przeziębienia i choroby.

Chłopcy nie odzywając się doczłapali do przystanku autobusowego. Chcieli jak najszybciej znaleźć się w swoich domach. Szczególnie Taehyung tego pragnął, gdyż owy dzień była dla niego nadzwyczajnie męczący.

- Hej, Tae. Rozchmurz się trochę - powiedział pogodnie Jimin, podczas kiedy czekali na ich wspólny autobus.

- I mówisz to w taką pogodę, kiedy stoimy przemoknięci na przystanku autobusowym? - parsknął Taehyung, ale kiedy Jimin zagryzając wargę ze śmiechu pokiwał głową, sam również się roześmiał. - Przepraszam Chim, po prostu męczy mnie dzisiejszy dzień. Wiesz jak nienawidzę być wystawiany.

- Daj spokój, to tylko Yoongi hyung. Wiesz, że jest zapominalski. - Jimin starał się ratować sytuację i nieco rozluźnić napięcie, ale widząc nowe iskierki w oczach Taehyunga, miał wrażenie, że postąpił bardzo nierozsądnie, wręcz spalając Yoongiego w jego oczach.

- Ja też, ale, cholera, nie zapominam o ludziach!

- No tak, tak. Niech ci będzie - przytaknął w końcu Jimin. Nie chciał pogorszyć sytuacji. Chociaż czuł, że nie chodzi o zwykłe wystawienie, miał wrażenie, że Taehyung jest po prostu zazdrosny. Zazdrosny o Hoseoka. Miał w planach niedługo wypytać go o wszystko, bo na dzisiaj wolał skończyć ten temat.

Po chwili ich autobus podjechał na przystanek. W trakcie drogi humor Taehyunga się nieco polepszył, głównie za sprawą rozmowy z Jiminem. Kiedy go coś gryzło wolał zając się czymkolwiek, żeby przestać o tym myśleć.

- Może chcesz do mnie wpaść? Jakoś nie mam ochoty zostawać sam w taką pogodę, pewnie bym zasnął - zaśmiał się Taehyung.

W istocie, pogoda wcale się nie poprawiła, wręcz było jeszcze gorzej. Deszcz padał coraz mocniej, w oddali słychać było grzmoty. Jedyną słuszną czynnością podczas takiej ulewy był sen. Chociaż sen z reguły jest jedyną słuszną czynnością, to mimo wszystko w taką pogodę był jeszcze bardziej wskazany.

- Wiesz co, boję się, że nie będę miał potem jak wrócić - zaśmiał się szatyn, jeszcze raz dla upewnienia zerkając za okno. - Ale możemy zrobić jakieś nocowanie w piątek u mnie. Prawdopodobnie będę sam, bo rodzice z bratem chcieli pojechać do znajomych.

- Świetnie, jestem za.

- To super, napiszę też do Yoongiego!

- Oby znalazł czas dla nas...

- Taehyung! - fuknął Jimin, uderzając kolegę w klatkę piersiową.

- Ała, no co chcesz? Mówię prawdę! - oburzył się chłopka, rozmasowując swoję klatkę piersiową.

- Nie o to chodzi, zaraz masz przystanek!

- Rzeczywiście! - rzucił chłopak, po czym szybko zgarną swoją torbę, podnosząc się z siedzenia.

- Może pożyczyć ci parasolkę? - zapytał Jimin, kiwając nią na boki, jakby chciał tym zachęcić Taehyunga.

- Nie, dzięki, mam kaptur, poradzę sobie. Zresztą wtedy ty zmokniesz, geniuszu.

- Mam bliżej od przystanku niż ty.

W tym samym momencie drzwi autobusu się otworzyły. Taehyung szybko opuścił pojazd, spoglądając ostatni raz w kierunku jednego z okien, gdzie z uśmiechem machał do niego szatyn. Odmachał chłopcu, po czym szybkim krokiem udał się do swojego mieszkania. Nie biegł, ale szedł najszybciej jak tylko potrafił. Był pewien, że wróci cały przemoknięty, dlatego jedyne o czym teraz marzył była to ciepła herbata i koc.

I zaraz po przekroczeniu progu mieszkania i przywitaniu się z mamą, ruszył w stronę łazienki, gdzie zrzucił z siebie mokre ciuchy, nakładając zwykłą koszulkę i jakieś czarne dresy. Musiał jeszcze tylko nastawić wodę na herbatę.

- Jak minął dzień? - zapytał kobieta, wchodząc do kuchni. Z delikatnym uśmiechem poczochrała włosy swojego syna. - Uh, jeszcze wilgotne.

- Właśnie tak minął mi dzień - odpowiedział Taehyung, mocno ziewając. Woda w czajniku się zagotowała, więc czym prędzej sięgnął po białą herbatę przez chwilę zastanawiając się który kubek będzie odpowiedni. Jednak szybko zdecydował się na jeden z większych, przedstawiający dwa kotki. Większość kubków w szafce była jego, mama miała zaledwie dwa.

- A jak u ciebie w pracy? - zapytał, nalewając wrzątku. Darował sobie cukier, on pasował tylko do czarnej, choć też nie zawsze.

- Jak co dzień. Pacjenci i leki, rutyna - wzruszyła ramionami, przejmując czajnik od młodszego.

Chaerin była pielęgniarką w pobliskim szpitalu, więc Taehyung nie zdziwił się, że w ciągu jej dni nie działo się tam nic niezwykłego. Czasem tylko opowiadała ze smutkiem, opowiadała o śmierci pacjenta, którego polubiła. Ale nie często, wiedziała, że śmierć to ostatni temat, który powinien być poruszany przy młodych ludziach.

Taehyung zabrał herbatę do swojego pokoju. Włączył swoją starą wieżę, władował w nią jakąś spokojną płytę i usiadł na łóżku, okrywając się kocem i dmuchając na parujący napój. Nie robił nic więcej, oprócz słuchania muzyki i patrzenia przed siebie. Wprost na swoje biurko, nad którym znajdowała się tak zwana „ściana ze zdjęciami". Jak można się było domyślić, dominowali na niej Taehyung, Yoongi i Jimin oraz Yeri i Bogum. Ale było też kilka osób z warsztatów teatralnych, na które blondyn uczęszczał już od gimnazjum.

Jednak uwagę skupiał na zdjęciach z Yoongim. Wiedział, że nie powinien przejmować się takimi błahostkami jak odwołane spotkanie, ale w tamtym momencie strasznie się tego uczepił. Złość potęgowało to, że starszy blondyn został tam nie z kim innym, a z Hoseokiem. Taehyung od początku nie lubił starszego chłopaka, ponieważ miał wrażenie, że odkąd się poznali, czyli od początku semestru, spędzają ze sobą tak dużo czasu.

Chłopak nie miał w zwyczaju być zazdrosny o ludzi, ale o Yoongiego był okropnie. Aż wstyd było mu przyznać to przed samym sobą. Nie podobało mu się, co myśl o starszym z nim robi. Powoli zaczynał rozumieć, co dzieje się w jego głowie, ale za wszelką cenę starał się to wyprzeć, hamować.

Potrząsnął głową, starając się odgonić depresyjne myśli. Powoli zaczynała go boleć głowa. Dopił swoją herbatę, po czym wstał z ciepłego legowiska, prawie gotów by zabrać się za swoje lekcje. Cieszył się, że musiał jedynie je odrobić, zero dodatkowej nauki z powodu sprawdzianów. Ku jego większej radości, do zrobienia miał tylko matematykę i angielski, co łącznie rzadko kiedy zajmowało mu więcej niż czterdzieści minut. Tak było i tym razem.

Po półgodzinnym mazaniu długopisem, głęboko ziewną i razem z kocem i telefonem powłóczył się do salonu, gdzie jego mama przeglądała jakiś magazyn w akompaniamencie włączonego telewizora. Lecz Taehyung szybko przejął pilot, czego kobieta nawet nie zauważyła.

Nagle telefon chłopca zawibrował, ukazując wiadomość z Kakao.

ZZZlover

21:19

Przepraszam za dzisiaj. Jimin mówił, że naprawdę cię wkurzyłem

ZZZlover

21:19

Ale wiesz, że to nie specjalnie, Tae~

I znowu to Yoongi pierwszy wyciąga rękę na zgodę. Chociaż tak naprawdę nie zrobił nic na tyle złego, żeby się pokłócić.

WhiteTae

21:21

wiem, to ja przepraszam, przesadziłem z tą „złością"

ZZZlover

21:23

Czyli wszystko między nami jest okej, tak?

WhiteTae

21:24

Tak, hyung

Wiedział, że Jimin nie jest paplą, ale w takich momentach bardzo często brał inicjatywę. I Taehyung to rozumiał, w końcu kiedy Jimin i Yoongi pokłócili się tak porządnie i nie rozmawiali ze sobą dwa tygodnie, to on sam był ich mediatorem, który za wszelką cenę próbował ich pogodzić. I w końcu mu się udało.

Nienawidził się kłócić, szczególnie z Yoongim, ponieważ zawsze wychodziło na to, że to starszego gryzły wyrzuty sumienia i jako pierwszy przepraszał. Taehyung nie raz czuł się z tym naprawdę źle, bo nie chciał, żeby Yoongi czuł się winny, a jednak sam nie przyznaje się do błędu jako pierwszy. Głupi, błędny krąg.

Ale cieszył się, że tym razem szybko wyjaśnili sobie nieporozumienie.

ZZZlover

21:39

Właśnie, Jimin mówił też o nocowaniu w piątek. Jestem bardzo za tą opcją!

WhiteTae

21:40

super, czyli będziemy we trójkę

W głowie Taehyunga pojawiło się zdanie „chyba, że weźmiesz ze sobą Hoseoka", ale szybko wyrzucił to z głowy. Ta zazdrość naprawdę zaczynała działać mu na nerwy.

Blondyn ziewając i pisząc z Yoongim przeszedł do swojego pokoju. Pożegnał się z mamą, życząc jej dobrej nocy. Zawinięty w koc opadł na swoje łóżko, żegnając się ze starszym przyjacielem. Nim zasnął, odpisał jeszcze na wiadomość od Jimina, czy czuje się już lepiej, na co Taehyung odpisał, że wszystko jest w porządku i życzył mu słodkich snów. Sam ułożył się wygodnie, z powrotem włączając swoją wieżę. Nie lubił spać, kiedy w pustym pomieszczeniu było za cicho. Mogło być ciemno, ale nie cicho. Nie minęło nawet dziesięć minut, a Taehyung już spokojnie pochrapywał, myśląc, że jest przygotowany na jutrzejszy dzień.

~~
hej wszystkim, powracam do was z w miarę przemyślanym vhopem! wstępnie ficzek miał mieć 22 rozdziały, ale w ostatniej chwili postanowiłam dopisać 2/3 kolejne, ale nie chciałam przesuwać juz "daty premiery" X D kolejne rozdziały są oczywiście dłuższe, zatem nie martwcie się o nic, tylko bawcie się ze mną!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top