Rozdział 23 - Dzień, w którym o mnie zapomniałaś (Koniec Tomu 1)
Wnet jej ciało okrył nieznany cień. Szara peleryna wirująca na zimnym wietrze, uniosła się wysoko, zasłaniając ją całą przez pociskiem, który trafił w mężczyznę stojącego dokładnie przed nią. Krew rozbryzgała się strumieniem, wylewając się na jasny ubiór dziewczyny. Czerwone plamy wnet wsiąkły w delikatny materiał, docierając do chłodnej skóry dziewczyny, krzyczącej w niebogłosy.
– NIE! – wrzasnęła, chwytając się rękoma za głowę.
Jej włosy, lepkie od krwi, z każdą sekundą zdawały się wchłaniać lepszą substancję, zmieniając ich kolor na ognistą czerwień.
Widząc upadającego mężczyznę, natychmiast ruszyła, by go pochwycić, lecz było za późno. Jego ciało uderzyło z hukiem o mokrą powierzchnię tuż obok przerażonej dziewczyny.
– Dlaczego, dlaczego, dlaczego?! – powtarzała, biorąc na swoje kolana głowę przeciwnika, który z niewiadomych powodów ją uratował.
Uśmiechnięty patrzył na jej zapłakaną twarz, pragnąc powiedzieć ostatnie słowa, lecz dławiąc się krwią, zdołał jedynie zabrudzić nią policzek dziewczyny. Drżąc, uniósł prawą dłoń, po czym delikatnie zmazał szkarłat, jakby chciał rzec „przepraszam".
– Jakie piękne – pomyślał, dotykając włosów Anadeath, który przybrały kolor krwi.
Zapłakana i zdruzgotana nie była w stanie wydusić z siebie choćby słowa. Płakała, wylewając łzy na umierającego mężczyznę, który osłonił ją, choć nawet go nie znała. Uratował jej życie, a teraz potrafiła nawet mu podziękować.
Wtedy zrozumiała, że niebezpieczeństwo nadal nie minęło. Natychmiast spojrzała w stronę szczerzącego się Sherlocka Holmesa, który kroczył w stronę krawędzi, jakby zamierzał się z niej rzucić.
– Zadanie wykonane – rzekł głośno przeciwnik, zerkając z budynku.
Nikt nie biegł za nim, próbując go ratować. Wszyscy wiedzieli, że nie jest to jeszcze koniec. Ten potwór przeżył, a oni mieli ważniejsze sprawy na głowie.
– Dlaczego? – zapytała zapłakana Anadeath, chwytając opadającą dłoń srebrnowłosego chłopaka.
Nie powinna była nawet pytać. Przecież nie był w stanie wykrzesać z siebie choćby słowa. Umierał, a jej pozostało jedynie czekać razem z nim do końca.
– Dziękuję, naprawdę dziękuję – szepnęła.
Pojedyncze kropelki deszczu, które zaczęły spadać z ciemnego nieba, po trochu zmywały kałużę krwi, rozprzestrzeniając ją na całą powierzchnię dachu. Maczając w niej kolana dziewczyny, jeszcze bardziej sprawiały, iż złodziejka nie potrafiła wytrzymać tych tortur. Marzyła, by uciec, ale nie potrafiła zostawić konającego człowieka w ostatnich sekundach jego życia.
Nagle oczy dawnego przeciwnika skierowały się jakby na Crime'a, którego nadal widziała jedynie Anadeath. Patrząc na niego ciepłym wzrokiem, uśmiechał się delikatnie, jakby pragnął przekazać coś dokładnie duchowi. Dusząc się, kaszlał nieustannie, coraz mocniej zaciskając uścisk na dłoni blondynki.
Poruszając ustami, próbował po raz ostatni powiedzieć dziewczynie to, czego bał się przez tyle lat. Choć umierał nie czuł ani urazy, ani żalu. Mógł w końcu wszystko zakończyć, nie patrząc na śmierć bliskiej mu osoby.
Znał plan Sherlocka Holmesa, ale wiedział, że nigdy nie uda mu się osiągnąć tego, co zamierzał. Wierzył w Anadeath od zawsze i do końca.
Ostatkami sił uniósł całe ciało, zarzucając ramię na plecy dziewczyny. Przybliżył usta do jej ucha i szepnął kilka słów, zamykając równocześnie powieki.
Serce wybijało ostatni rytm. Coraz wolniej, coraz wolniej, aż nagle przestało. Wciąż trzymany w ramionach McHerish, wydał ostatni oddech i umarł.
– Ty? – zapytała cicho Anadeath. – Ty? Ty? TY?! – wrzasnęła.
Zrzucając jego ciało z siebie, spojrzała na drżące, zakrwawione ręce. Przerażona z trudem chwytała powietrze, czując, że się dusi. Nie rozumiała. Nie pojmowała.
Nie znając nawet jego imienia, patrzyła na trupa, który jeszcze nie tak dawno deklarował walkę z nią. To przez nią nie żył. Gdyby nie pakowała się na dach, nigdy nie doszłoby do tej tragedii. Była winna. Była niosącą śmierć. Była śmiercią.
Unoszący się złoty pył wokół jej ciała, coraz bardziej kumulował się, zmieniając swój kolor na ciemny odcień czerwoni. Niczym krew całkowicie pokrył dziewczynę, aż nagle wybuchł, tworząc dziwną kopułę, rozprzestrzeniającą się dookoła miasta.
Wplotła palce w szkarłatne włosy, po czym krzyknęła w stronę nieba, roznosząc po całym mieście krzyk pełen bólu, żalu i rozpaczy...
KONIEC TOMU 1
Tak! To koniec pierwszego tomu! Mam nadzieję, że zakończenie spodobało Wam się. Kim był tajemniczy chłopak? Co się stało i stanie z Anadeath? Kim jest Crime? Dlaczego Selena pomogła Anie? Kim jest Sherlock Holmes? Jak się zakończy historia?
Na te pytania dostaniecie odpowiedzi w tomie drugim, który... no właśnie. Najpewniej dalej będzie w tym samym miejscu, ale zacznę go pewnie gdzieś w marcu. I nie, nie robię tego specjalnie. Niedługo sesja i okres przedsesjowy, który będzie wyjątkowo trudny na moim kierunku, więc nawet nie będę się zabierała za pisanie kolejnego tomu wcześniej.
A! Tom 2 będzie ostatnim!
Co jeszcze? Chciałabym serdecznie podziękować wszystkim, którzy wspierali mnie i dzięki którym nadal piszę tę historię. Gdyby nie wy, nie wiem, czy zabrałabym się, by skończyć tę książkę, więc DZIĘKUJĘ!
I na koniec?
SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU!!!!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top