eleven
Jaeyun stał w gabinecie kliniki, zerkając na listę obowiązków, którą właśnie przygotował dla swojego zespołu. Podrapał się po głowie, zastanawiając się, czy nie zapomniał o czymś istotnym. Na blacie leżał stos dokumentów z harmonogramami zabiegów, listami pacjentów i notatkami, które miały pomóc zespołowi podczas jego nieobecności.
Jay, jak zawsze, wpadł na spontaniczny pomysł – tym razem była to wycieczka do Europy, którą zorganizował dla ich paczki. Mimo że Jaeyun był początkowo sceptyczny, w końcu nie potrafił odmówić. Nie tylko dlatego, że Jay miał dar przekonywania, ale też z powodu myśli o kimś, kto mieszkał po drugiej stronie globu.
– No dobrze – westchnął Jaeyun, unosząc listę przed sobą. – Wszystko wygląda w porządku. Powinno być okej.
Jego główny asystent, Minho, wszedł do gabinetu z kilkoma dokumentami w ręce i spojrzał na swojego szefa z lekkim uśmiechem.
– Szczerze? Wygląda na to, że przygotowujesz nas na swoją miesięczną nieobecność, a nie kilka dni – zauważył żartobliwie.
Jaeyun odpowiedział cichym śmiechem, odkładając listę na biurko.
– Może trochę przesadzam, ale chcę mieć pewność, że wszystko będzie działać sprawnie. To moja pierwsza dłuższa nieobecność od lat.
Minho kiwnął głową, poważniejąc na moment.
– Poradzimy sobie. Ty skup się na odpoczynku i... – zawiesił głos, jakby celowo chciał coś zasugerować. – Może na jakichś nowych inspiracjach?
Jaeyun spojrzał na niego z lekkim uśmiechem, choć wyraz jego twarzy zdradzał, że doskonale rozumie, co Minho ma na myśli.
– Inspiracje, mówisz? – zapytał, podnosząc brew.
– Taaak, wiesz, nowe miejsca, nowe twarze... albo może jakieś stare znajomości? – Minho rzucił z nieco złośliwym uśmiechem, ale zanim Jaeyun zdążył odpowiedzieć, w drzwiach gabinetu pojawiła się Layla, jak zwykle pełna energii, która zaczęła krążyć wokół swoich ludzi.
– Dobra, koniec przekomarzań – powiedział Jaeyun, klękając, by pogłaskać Laylę. – Pilnujcie kliniki. Jeśli coś się stanie, dzwonicie od razu.
Wieczorem w mieszkaniu Jaya cała paczka zebrała się, by omówić ostatnie szczegóły wyjazdu. Jay, jak zwykle, był pełen entuzjazmu i przywoływał zdjęcia najpiękniejszych miejsc w Europie, które zamierzał im pokazać.
– Mówię wam, to będzie niesamowite – powiedział, przewracając ekran swojego tabletu na zdjęcie Wieży Eiffla. – Paryż, Londyn, Barcelona. Zobaczymy to wszystko!
Heeseung i Sunghoon kiwnęli głowami, choć Sunghoon wyglądał na bardziej zainteresowanego mapą restauracji niż zabytków.
– Co z tobą, Jaeyun? – zapytał Jay, unosząc brew. – Jesteś podekscytowany czy jeszcze trawisz decyzję?
Jaeyun spojrzał na niego z lekkim uśmiechem.
– Ekscytacja to mało powiedziane. W końcu to pierwsza okazja, żeby oderwać się od pracy na tyle dni. Ale... – urwał, jego spojrzenie na chwilę uciekło gdzieś w bok.
Jay zmrużył oczy, jakby próbował go przejrzeć.
– Ale?
– Po prostu mam nadzieję, że ten wyjazd... będzie czymś więcej niż tylko podróżą – odpowiedział cicho, co wywołało szeroki uśmiech na twarzy Jaya.
– Mówiłem, że będzie coś wyjątkowego! I wiesz, że Paryż to miasto miłości, prawda?
Jaeyun przewrócił oczami, ale rumieniec na jego policzkach zdradzał, że słowa Jaya mogły trafić w sedno.
Nie powiedział nic więcej, ale w głowie już planował, co mógłby zrobić, gdy ich wycieczka dotarłaby do miejsca, które stało się mu ostatnio bliższe, niż ktokolwiek mógłby się spodziewać. Paryż był na horyzoncie, a wraz z nim nadzieja na spotkanie, które mogło odmienić wszystko.
Jaeyun siedział na kanapie w mieszkaniu Jaya, pozwalając swojemu wzrokowi błądzić po mapie rozłożonej na stole. Czerwona linia zaznaczała trasę ich planowanej wycieczki po Europie, a w samym centrum widniało jedno miejsce, na którym zatrzymał swoje spojrzenie – Paryż.
– Oh, i w Paryżu zatrzymamy się na trzy dni – rzucił Jay z entuzjazmem, przeglądając kolejną listę atrakcji na swoim tablecie. – Wieża Eiffla, Luwr, spacer po Montmartre... Obowiązkowy punkt programu.
Jaeyun słyszał jego słowa, ale jego myśli już błądziły gdzieś indziej. Paryż. Miasto, które w ostatnich tygodniach pojawiało się w jego głowie z każdym kolejnym wymienianym zdaniem z Yvette.
– Oh, i Jaeyun będzie miał okazję spotkać Yvette – powiedział Jay z nagłym błyskiem w oku, patrząc na swojego przyjaciela z porozumiewawczym uśmiechem.
Jaeyun uniósł wzrok i poczuł, jak krew odpływa mu z twarzy.
– C-co? – zapytał, choć doskonale wiedział, że Jay nie mówił tego przypadkiem.
Jay wzruszył ramionami, udając niewinność.
– No co? Chyba myślisz o tym samym, co ja. Paryż to nie tylko miasto miłości – to miasto szans. I wygląda na to, że masz przed sobą całkiem niezłą.
Sunghoon, który siedział na kanapie obok, parsknął śmiechem.
– Ojej, Jay, daj mu oddychać – rzucił z rozbawieniem. – Chociaż z drugiej strony... brzmi, jakby to była dobra okazja.
Jaeyun westchnął, próbując przywołać na twarz opanowany wyraz, choć w jego sercu biła teraz burza.
– Może. Ale to tylko wycieczka. Nie będę narzucać się Yvette... – próbował uspokoić własne myśli, ale Jay przerwał mu ruchem dłoni.
– Narzucać się? – Jay uniósł głos z niedowierzaniem. – Człowieku, ona przez ostatnie tygodnie pisała z tobą prawie codziennie. Wiesz, że to coś znaczy. I zanim coś powiesz, tak, wiem, że próbujesz to zignorować.
– Jay ma rację – dodał Heeseung spokojnie, wyciągając dłoń, by poklepać Jaeyuna po ramieniu. – Nie możesz zaprzepaścić takiej okazji. Przecież już wcześniej chciałeś ją zobaczyć.
Jaeyun nie odpowiedział od razu. Czuł ciężar oczekiwań swoich przyjaciół, ale bardziej od tego – siłę własnej nadziei. Paryż był szansą. Szansą, która mogła okazać się kluczowa.
W końcu uniósł głowę i spojrzał na Jaya.
– W porządku. Spróbuję się z nią skontaktować – powiedział, a lekki uśmiech pojawił się na jego twarzy. – Ale nie róbcie z tego większej sprawy, dobra?
Jay triumfalnie uniósł dłonie, jakby odniósł kolejne zwycięstwo.
– Jasne, jasne. Ale pamiętaj, Jaeyun – Paryż to miasto magii. Działy się tam różne cuda.
Jaeyun odetchnął głęboko i kiwnął głową. Wiedział jedno – Paryż nie był teraz tylko punktem na mapie. Był miejscem, w którym mógł w końcu stanąć twarzą w twarz z Yvette. Ale czy był na to gotowy?
Jaeyun wrócił do swojego mieszkania późnym wieczorem, ale sen wydawał się ostatnią rzeczą, której pragnął. W głowie kłębiły się myśli – o Paryżu, o Yvette, o tym, co mógłby jej powiedzieć, gdyby faktycznie udało się zorganizować spotkanie.
Usiadł na kanapie, Layla ułożyła się przy jego nogach, a ciche pomruki klimatyzatora przerywały nocną ciszę.
„Ale czy jestem na to gotowy?" – to pytanie powracało jak refren, z każdym kolejnym uderzeniem jego serca.
Sięgnął po telefon i otworzył rozmowę z Yvette. Przez chwilę wpatrywał się w ich ostatnie wiadomości – w lekkość jej słów, ciepło, jakie emanowało nawet przez ekran. Podobało mu się to, jak łatwo było im rozmawiać, ale rzeczywistość wydawała się o wiele bardziej skomplikowana.
Nie był pewien, czy Yvette chciałaby go zobaczyć. Może ich relacja miała pozostać w strefie wiadomości, lekka i nieskomplikowana, jakby kilometry były częścią tego, co ją podtrzymywało. Ale z drugiej strony... czuł, że ich rozmowy stają się coraz głębsze, coraz bardziej osobiste.
Wziął głęboki oddech, zerkając na Laylę, która przyglądała mu się swoimi czułymi oczami.
– Co o tym myślisz, dziewczyno? – zapytał pół żartem. – Powinienem napisać?
Suczka przekrzywiła głowę, jakby chciała go zachęcić, i Jaeyun uśmiechnął się, zdając sobie sprawę, że szukał odpowiedzi wszędzie, tylko nie we własnym sercu.
Zdecydowany, sięgnął po telefon i zaczął pisać:
„Hej, Yvette. To może być trochę niespodziewane, ale wybieram się wkrótce do Europy z przyjaciółmi. Pomyślałem, że skoro będziemy w Paryżu, moglibyśmy się spotkać, jeśli miałabyś czas. Co o tym sądzisz?"
Wahał się przez chwilę, zanim nacisnął Wyślij. Kiedy wiadomość została dostarczona, oparł głowę na kanapie, czując, jak jego serce bije szybciej, niż chciałby to przyznać.
Teraz nie pozostało nic innego, jak czekać. Ale w głębi duszy wiedział, że zrobił krok naprzód. Bez względu na odpowiedź Yvette, Paryż miał stać się dla niego miejscem, które zdefiniuje coś więcej niż tylko kolejne wspomnienie. Czy był gotowy? Może nigdy nie miał być w pełni przygotowany – ale wiedział, że chciał spróbować.
notka od autorki
Już jak wrzucam aktualizacje w większości książek to dodaję też dzisiaj!
Pamiętajcie o zostawieniu śladu po sobie:
komentarza lub gwiazdeczki, jeśli się wam podobało!
Do następnego!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top